To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Z grobu Fidela - Rzeźnia nr 5

Anonymous - 6 Maj 2007, 22:24

To dieta królikowo-warzywna? Chciałes schudnąć chyba kiedyś, teraz jak znalazł, mieso chude, warzywka zdrowe (chyba, nie wiem, jakie tam mają warzywa :roll: )
Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 22:24

ihan, śledź na słodko z rodzynkami, tzw po sułtańsku, to przecież palce lizać
May - 6 Maj 2007, 22:24

Kiedys dawno bylam w gorskim schronisku i pan przy stoliku obok jadl kanapke z salcesonem posmarowanym dzemem. Truskawkowym. Od tego czasu niewiele jest mnie w stanie zdziwic.
Chleb normalny w UK dalej ciezko dostepny, ale prawde mowiac pieczywo we Francji jest znacznie gorsze. Moj tata w czasie pobytu tutaj odkryl chleb rosyjski w tesco, nawet calkiem dobry byl. A ja jestem malo chlebozerna, wiec mi niejadalnosc tutejszego pieczywa nie przeszkadza bardzo.
Tak sie zastanawiam nad miejscowa kuchnia, bo po knajpach nie chodze, ale pare razy bylam na skladkowym party i zawsze cos dobrego sie znalazlo :twisted:

Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 22:27

teraz już nie jest tak źle
w supermarketach są półki z polską zywnością,
bywają sklepy litewskie i polskie

Miria, z tym odchudzaniem to lipa, myślałem, że będę ciężko harował to jakiś postęp bedzie, a tu robota lekka, wysiłku prawie nie wymaga... jak pech to pech

ihan - 6 Maj 2007, 22:32

A bo to zamiast wnyki zakładać to za królikami biegać i ręcznie łapać można. I ruch i adrenalina gwarantowane. A nie tak na łatwiznę.
A śledź z rodzynkami nie był, ale ohydny wyjątkowo. Znajomi ratowali się chlebem pieczonym we własnym zakresie, bo owszem, polski sklep był, ale ceny nie bardzo polskie.

Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 22:37

ihan, ale jak żyjesz w Irlandi i w Irlandii zarabiasz to płacić też musisz w cenach lokalnych
a pieczenie chleba to dobra myśl, w Polsce piekłem to i tu trzeba popróbować

ihan - 6 Maj 2007, 22:40

Oż kurcze, może i idiotka jestem, ale tyle rozumiem :). W Irlandii nie płacisz w złotówkach, w Szwecji też nie. Tylko problem taki, że ceny tego "polskiego" chleba były nieporównywalne z cenami szwedzkiego gniota (niezależnie od tego na jaką walutę przeliczyć). Bardzo nieporównywalne.
Anonymous - 6 Maj 2007, 22:50

Temat biegania za królikami jakoś przemknął bez echa... a to przecież taki dobry pomysł. :D Fidel, a czemu Ty chcesz schudnąć? Dla zdrowia, czy żeby być ładniejszym?

W Finlandii pieczywo jadłam głównie z rodzaju tego, które w supermarketach się wypieka. Mogło być gorzej.

Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 22:52

ihan, chleb tostowy w Irlandii to 0.39-1.70 euro, chleb tej samej wagi ale "normalny" powyżej 2.50
piwo tanie - 1-1.40euro, lech/żywiec/tyskie/ -2euro

kwestia wyboru

Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 22:53

Miria, brzuch wielki mi rośnie,
myślę perspektywicznie i brzuch mój, za lat powiedzmy dziesięć, widze ogromny
i lekko mnie to przeraża

Anonymous - 6 Maj 2007, 23:00

Podziwiam w takim razie samokrytycyzm. Cecha zupełnie obca mojemu małzonkowi na przykład. :wink:

Ale chyba cieżko odchudzić się komuś, kto tak bardzo kocha jeść? :)

BTW Mój wczorajszy opis z gadulca: There is no love sincerer than the love of food.

Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 23:04

dyscyplina konieczna, nie ma gadania
podstawowe zalecenia są proste i tylko dwa
1. nie żryj tyle
2. rusz dupe zdeka

reszta to bicie piany

Anonymous - 6 Maj 2007, 23:08

Nie sposób się nie zgodzić. To drugie zostało wprowadzone w czyn, gorzej z pierwszym, bo trzeba by chyba odstawić slodycze i różne tam podżercze snacki, jak ktoś ma tendencje do tycia. :roll: A to dla niektórych ból.

EDIT: Punkt drugi zachwycił mnie swym brzmieniem po prostu, jestem oczarowana. :mrgreen:

elam - 6 Maj 2007, 23:13

a mi sie od razu punkt drugi skojarzyl z

BIELSKIEM w czerwcu/lipcu :D

Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 23:14

Miria, do usług
u mnie wyglądało to tak, że miałem limit 2000-2100 kcal dziennie
jadłem wszystko na co miałem ochotę (bywało, że buła z majonezem, serem, wędliną i jajami + warzywa wynosiła 1000) ale w momencie gdy osiągnąłem granice był szlaban
jeśli to było o 1.00 do do wieczora nic nie jadłem
dyspensy sobie dawałem na wizyte u mamy albo teściowej
nie liczyłem wtedy ale myślę, ze lekko 4000-5000 pękało, a i tak w 5 tyg schudłem 6kg
teraz waga sie utrzymuje, nie chudnę ale i nie tyje, nie licze juz kalorii ale jestem jednak ostrozniejszy z ilościami

edit: no i odstawiłem cukier z herbaty (1łyżeczka to sredno 40kcal, w zimie bywało że wypijałem 1000 w tej postaci) i słodkie napoje typu cola/soki owocowe - szkalanka to ok 100kcal, teraz w zasadzie tylko woda mineralna

Anonymous - 6 Maj 2007, 23:17

A te kalorie z jakimiś tabelkami obliczałeś? To okropnie żmudna robota sie wydaje. I czy nie jest ważne też, żeby jeść raczej więej na śniadanie, a wieczorem się ograniczać? Nie wiem, w życiu sie nie odchudzałam... :roll:
Fidel-F2 - 6 Maj 2007, 23:22

warto jeść często ale mało, ta moja metoda nie była najlepsza w tym aspekcie ale ciężko było mi się przestawić na małe dawki, strasznie mnie to irytowało, wolałem już raz czy dwa się najeść "jak należy" a potem nie jeść wcale
i jasne że wieczorem raczej mniej niż więcej
a liczenie naturalnie z tabelkami, z czasem jednak wystarczyło spojrzeć na talerz i z grubsza wiedziałem ile "waży"

Piech - 7 Maj 2007, 00:09

Kanapka z frytkami nazywa się chip butty i jest popularnym daniem od dawien dawna.
http://en.wikipedia.org/wiki/Chip_butty
Za moich czasów w UK, żarli to moi koledzy studenci. Ja się nigdy nie przemogłem.

Iscariote - 7 Maj 2007, 10:25

nie wygląda zachęcająco :roll:
corpse bride - 7 Maj 2007, 18:09

to ktoś spróbował tej bułki? czy tylko czcza gadanina?

a żeby schudnąć wystarczy przestać jeść, nie wiem, w czym problem? żeby przestać trzeb mieć jakiś powód. to jak z paleniem - wystarczy chcieć.

a jak już ktos woli coś jeść, to jadłam kiedyś przez 2 tygodnie (z jednym normalnym dniem w środku) sam ryż, po 100g dziennie plus płyny. też się chudnie.

ihan - 8 Maj 2007, 09:09

Po takiej diecie wyłącznie ryżowej można się ślicznej awitaminozy nabawić.
Godzilla - 8 Maj 2007, 10:39

Zwłaszcza jak jesz ryż biały czyli łuskany. Brak witaminy B, skurcze mięśni i różne tiki nerwowe :mrgreen:
savikol - 8 Maj 2007, 14:02

Choroba Beri-Beri to się nazywa. Pojawiła się w Chinach i Japonii na skutek jedzenia samego łuskanego ryżu. Rozpracował ją polski biochemik Karzmierz Funk. Wywoływał ją sztucznie u gołębi (dietą ryżową). Widziałem zdjęcia z jego eksperymentów. Ptaszki wyglądały jak sflaczałe baloniki.
Ryż jest bardzo smaczny, ale najlepiej z porządną porcją mięcha, sosu i kupą warzyw.

Piech - 8 Maj 2007, 18:33

Czemu ludzie sami robią sobie kuku dziwacznymi dietami? Wystarczy posłuchać własnego organizmu. Na pewno nie podpowie, że należy żywić się wyłącznie tym lub tamtym.
corpse bride - 8 Maj 2007, 18:56

to nie do końca tak jest, ludzie oszukali sami siebie. naturalnie na przykład ciągnie ich do słodkiego smaku, co nie było złe, kiedy dostęp do niego był ograniczony - słodkie były tylko owoce i ewentualnie miód, ale z jego dostępnością wiadomo jak jest ;) a teraz - gdyby przecietny człowiek jadł tyle słodkich rzeczy, na ile ma ochotę, to mogłoby to nie być optymalne dla organizmu. i tak samo jest z tłuszczem.

nie mówię, że żarcie ryżu jest zdrowe (ja brałam przy tym witaminy i piłam soki i - tak nawiasem mówiąc - nie robiłam tego, żeby się odchudzić, bo i tak jestem chuda dosyć), mówię tylko, że jest skuteczne. chodzi mi o to, że wystarczy nie jeść czy też jeść mniej jeśli się chce schudnąć, co fidel już napisał. i to jest proste jak *beep* węża. chodzi tylko o motywację.

Piech - 8 Maj 2007, 19:35

Fakt, że czasem trzeba też trochę pomyśleć, zeby nie dać się zwariować ofertą producentów.
Fidel-F2 - 8 Maj 2007, 22:20

Piech, mój organizm mówi mi żeby jeść, jeść i jeść, na dodatek każe mi jeść głównie majonez, boczek, podsmażane ziemniaki i golonkę. Myślisz, ze schudnę jak go posłucham?
Co do kanapki to nie mówiłem o frytkach ale o *beep* z torebki.

elam - 8 Maj 2007, 22:23

Fidel, mamy chyba wspolny ten organizm..... :shock:

(nie mylic z orgazmem :mrgreen: )

Agi - 8 Maj 2007, 22:25

Fidel-F2, Jedz połowę tego, co podpowiada Ci organizm, a resztę uzupełnij warzywami, najlepiej surowymi lub gotowanymi bez tłuszczu.
Fidel-F2 - 8 Maj 2007, 22:48

Agi55, oprócz tych smakołyków zjadam dodatkowo masę innych rzeczy od jaj, twarożku i maślanki poczynając a na różnorakich warzywach i owocach kończąc. Zapomniałem jeszcze, że organizm każe mi spożywać w ilościach hurtowych delicje, pierniczki i keks z orzechami/migdałami/morelami/skórką pomarańczową.

Poza tym fakt, że mam jeść połowę tego co mi organizm zaleca już oznacza, że mam przestać go słuchać. Tak zresztą wyglądała moja dieta. Jadłem wszystko na co miałem ochotę tyle, że ograniczałem ilości.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group