To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

illianna - 6 Lutego 2013, 19:57

Sukienka i to bardzo twarzowa!
joe_cool - 6 Lutego 2013, 20:25

Grube rajstopy to prawie jak legginsy, więc w sumie może być ;)
Martva - 6 Lutego 2013, 20:33

W butach powyżej kostki chyba nie widać różnicy ;)
Trochę tylko żałuję że ten odcień nie jest ciut inny, jakby poszło bardziej w fiolet to miałabym więcej punktów zaczepienia. Nic, wezmę jutro kawałek szmatki w tym odcieniu i pójdę sprawdzić z czym się nie gryzie ;)

Martva - 7 Lutego 2013, 13:54

Pomarańczowe rajstopy nie istnieją w przyrodzie :( Kupiłam niebiesko-turkusowe i jakoś tam ujdą.
illianna - 7 Lutego 2013, 13:58

Martva, e no ja widziałam takie parę razy, na przykład w hurtowni na Krakowskiej, ale też w jakimś sklepie w Bonarce.
Anonymous - 7 Lutego 2013, 14:14

Ja mam pomarańczowe. ;P:
Martva - 7 Lutego 2013, 14:39

Też mi się wydawało że to nie będzie problemem (jak kiedyś mi się zachciało żółtych to poszłam i kupiłam) ale normalnie kicha :shock: Uparłam się i byłam w hurtowni bielizny, na placu handlowych, w dwóch sklepach w Galerii Krakowskiej (Gatta i Calzedonia; pani z tego pierwszego wysłała mnie do H&M ale tam zabłądziłam i w ogóle nie wiem czy mają rajstopy:P). Panie i pan pokazywali mi jakieś musztardowe żółcie (nie lubię tego odcienia bo kojarzy mi się rzeczami mniej sympatycznymi od musztardy), jakieś rudości (za brązowe), jakieś ceglaste pseudopomarańcze (za czerwone), znalazły się jedne w kolorze soku pomarańczowego z kartonu, blade trochę i nie było mojego rozmiaru nawet gdybym je chciała. Myślę że to spisek, idę grzebać na Allegro.
illianna - 7 Lutego 2013, 14:46

Martva napisał/a
Myślę że to spisek,
też tak myślę :mrgreen:
Martva - 8 Lutego 2013, 12:47

Jak już jesteśmy przy spiskach - jest taka jedna knajpa w Krakowie na Kazimierzu, nazywa się Omerta i była pierwszym lokalem z dużym wyborem piw. I nie lubię do niej chodzić sama, bo zawsze, ale to zawsze się gubię. Wczoraj długo patrzyłam na mapę żeby na pewno nie zabłądzić, bo umówiłam się tam z moim krasnoludem i jego znajomymi. Sprawdziłam sobie połączenie, potruchtałam na autobus. Zdążyłam, bo jechał za odśnieżarką, jechał za nią całą drogę, straaasznie wolno, więc jak wysiadłam to mogłam pomachać do odjeżdżającego tramwaju - normalnie mogłabym spokojnie dotrzeć na przystanek i jeszcze poczytać parę minut. Następny miał być za 10 minut, więc postanowiłam pójść dalej, nie będę stać jak ciołek zwłaszcza że wieczór magicznie piękny, te wszystkie ośnieżone gałęzie i w ogóle. Po spacerze zastanowiłam się czy nie pójść na jeszcze kolejny przystanek, z dodatkowymi tramwajami, ale nie byłam pewna czy zdążę. Zdążyłabym, bo następna ósemka nie raczyła przyjechać wcale. Trochę wściekła wsiadłam, przejechałam, wysiadłam, a potem jednak udało mi się zabłądzić. Przeszłam całą ulicę która na mapie tak wyraźnie krzyżowała się z docelową, wyszłam Bogini wie gdzie, znalazłam równoległą i błądziłam nadal. Wpadłam w kałużę do kostek, było mi mokro w stopę, zrobiłam przynajmniej dwa kółka, obiecując sobie że jeszcze jedna przecznica i mam gdzieś dumę, dzwonię że się zgubiłam; w końcu dotarłam do miejsca które wyglądało znajomo i poczułam się pewniej. I oczywiście wyszło że gdybym robiąc te kółka skręcała gdzie indziej niż skręcałam, to trafiłabym szybciej. Uch.
Ciągle myślę że Kazimierz jest jednak złośliwą dzielnicą i kiedy tam jestem, przestawia te wszystkie cholerne małe uliczki.

A, przetestowałam amarantowego ciucha w zestawieniu z oceanicznymi rajstopami i było OK. Znaczy nikt na mój widok nie krzyczał 'patrz, laska przyszła tylko w swetrze' ;P:

Ziuta - 8 Lutego 2013, 14:24

Potwierdzam, w Krakowie zawsze gubię się na Kazimierzu (mnóstwo uliczek naciupanych w kwadracie 300x300 metrów) i na południe od Starego Podgórza.
ihan - 8 Lutego 2013, 14:56

Coś w tym jest. Zawsze jak idziemy jeść na Kazimierz mam problem gigantyczny żeby trafić.
jewgienij - 8 Lutego 2013, 15:27

Cytat
Ziuta napisał/a:
Potwierdzam, w Krakowie zawsze gubię się na Kazimierzu (mnóstwo uliczek naciupanych w kwadracie 300x300 metrów) i na południe od Starego Podgórza.


Po każdej imprezie na Kazku musiałem się pytać, w którą stronę mam maszerować.

illianna - 8 Lutego 2013, 15:36

e tam, Kazimierz jest uroczy, a ulica Kupa sama się znajduje :mrgreen:
jewgienij - 8 Lutego 2013, 15:48

Będąc na czasie, wolę ulicę Grodzką, jeśli chodzi o orientację ( w przestrzeni) :mrgreen:
Martva - 8 Lutego 2013, 18:13

jewgienij napisał/a
Po każdej imprezie na Kazku musiałem się pytać, w którą stronę mam maszerować


Wychodzenie z imprez i trafianie do domu było na ogół łatwe.

illianna napisał/a
a ulica Kupa sama się znajduje


Nie, nawet więcej, ona się kamufluje.

Napiłam się kawy i mam takiego kofeinowego kopa że aż mi niedobrze.

jewgienij - 8 Lutego 2013, 18:28

Martva napisał/a
jewgienij napisał/a
Po każdej imprezie na Kazku musiałem się pytać, w którą stronę mam maszerować


Wychodzenie z imprez i trafianie do domu było na ogół łatwe.



Na ogół.
Ja się źle czuję wśród tych starych ulic i kamienic

Martva - 8 Lutego 2013, 18:29

Wychodząc z imprezy nigdy się nie zgubiłam, wiedziałam w którą stronę iść. Za to ze dwa razy zdarzyło mi się źle policzyć czas i nie zdążyć na autobus :)
Martva - 10 Lutego 2013, 22:15

Weekend z dużą ilością snu, filmów (tym razem w ramach nadrabiania braków popkulturowych Alien, Aliens i za ciosem Prometeusz, jak zaczęłam się za bardzo zastanawiać i komentować to zagrożono mi zakneblowaniem, pff) i dobrego jedzenia (pizza na późne śniadanie dziś, sałatka z kozim serem, rukolą i burakami wczoraj na kolację w miłej knajpce. Uwielbiam kozie sery, a w połączeniu z burakami już w ogóle).
Antyfotogeniczność działa nawet przez sen, spałam sobie odwrócona lepszym profilem, coś mi się śniło, usłyszałam zgrzyt zamka, trzask rozpinanych rzepów futerału i zdążyłam się skrzywić jeszcze przed podniesieniem powiek. J. marudził że jestem przeczujniona, więc go ofuknęłam że gdyby chciał sfotografować łosia na bagnach robiąc tyle hałasu to trzeba by mu było wyciągać łopaty z dolnej części pleców.

Poza tym w maju wstępnie się wybieramy na plener fotograficzny do Lublina (liczymy że moja twarz się oswoi z aparatem, a jak nie to zabiorę gustowną papierową torbę), impreza jest z założenia w klimacie steampunkowym, a temat przewodni w tym roku ma coś wspólnego z cyrkiem. Totalnie nie wiem co by tu na siebie włożyć, ha.

ihan - 10 Lutego 2013, 22:36

Niestety, po tym jak ponad rok temu przez jakieś dwa tygodnie w stajni gdzie staliśmy mieszkał cap, kozie sery wciąż są dla mnie niejadalne. A dawniej lubiłam bardzo.

Na imprezę możesz włożyć cokolwiek z cekinami, dokończyć maseczką na oczy... będzie i cyrkowo i greyowo. I jakiś pojemnik z ciekłym azotem, żeby steam zapewnić.

Martva - 10 Lutego 2013, 23:01

Na szczęście nie znałam bliżej żadnej kozy, a kozie sery były jednym z jaśniejszych punktów mojego smutnego pobytu we Francyi.

A z imprezą - ale dlaczemu ma być greyowo? ;)

ihan - 10 Lutego 2013, 23:02

Bo modne.
Martva - 10 Lutego 2013, 23:03

Ale zupełnie mi się ze steampunkiem jednak nie kojarzą :)
ihan - 10 Lutego 2013, 23:07

Ale z cyrkiem mnie tak.
May - 10 Lutego 2013, 23:14

Wloz gorset, bedzie dobrze ;P:
shenra - 10 Lutego 2013, 23:49

May napisał/a
Wloz gorset, bedzie dobrze
W samym gorsecie na pewno tak :D
corpse bride - 11 Lutego 2013, 00:23

Cyrkowy klimat, super. Pooglądaj Carnival dla inspiracji.
Martva - 11 Lutego 2013, 09:56

No heloł, gorset jest oczywista oczywistością, ale ten cyrk mi ogólnie nie leży.
May - 11 Lutego 2013, 19:41

wysokie wciagane buty i bicz, bedziesz treserka ;P:
joe_cool - 11 Lutego 2013, 19:45

A wtedy to nawet obróżka będzie pasować. I można dorzucić pluszowego tygrysa z podobną obróżką ;)
Martva - 11 Lutego 2013, 20:10

Gdyby to była impreza w klimatach cyrkowo-bdsmowych, byłoby super. Ale tak, to nadal nie jestem przekonana.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group