Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.
Anonymous - 3 Grudnia 2009, 20:39
Była, ale nie ma już dawno.
Martva - 3 Grudnia 2009, 20:58
Bo cały czas się zastanawiam nad moją poprzednią psicą. A ona się mogła urodzić jakoś na początku lat 90-tych. Jako trzecia z kolei właścicielka mało o niej wiedziałam...
Ambioryks - 6 Grudnia 2009, 20:54
Nureczka napisała, że lubi wszystkie kręgowce i bezkręgowce - pytam się więc, czy w związku z tym lubi także wszystkie tasiemce, glisty ludzkie, kleszcze, wszy, pchły, meszki, komary, muchy tse-tse, skolopendry i inne krocionogi, karukie (irukandji), atraksy, wałęsaki brazylijskie.
Bo np. ja nie lubię żadnych pasożytów ani krwiopijnych owadów ani takichż pajęczaków. Z pajęczaków lubię tylko niektóre gatunki pająków, z owadów motyle, ważki, niektóre chrząszcze. Fascynują mnie też modliszki (sam latem miałem przyjemność mieć taką na ręce). Ale za miłośnika owadów się nie uważam - mimo że owady to 90% wszystkich zwierząt na świecie.
Sprecyzujesz więc, nureczko?
nureczka - 6 Grudnia 2009, 21:24
Ambioryks napisał/a | Sprecyzujesz więc, nureczko? |
Precyzuję.
Oczywiście, że wolałabym nie mieć własnego tasiemca, ale cudzy jest fascynujący.
Ze zwierzakami jak z ludźmi, wiadomo że Sean Connery jest atrakcyjniejszy niż pan Ziutek z warzywniaka, aczkolwiek przy bliższym poznaniu w panu Ziutku też się można wielu ciekawych rzeczy dopatrzeć.
Lubiąc zwierzaki nie wpadam w sentymentalizm, bo trudno zachwycać się "słodką hieną", albo "uroczym tasiemcem". Aliści są to stworzenia fascynujące.
Ujmę to metodą przypowieści: nie zachwycam się ani alkoholikami, ani narkomanami, ale nadal widzę w nich ludzi, niekiedy nawet bardzo ciekawych.
mBiko - 6 Grudnia 2009, 23:19
Tasiemiec zapewnia bogate życie wewnętrzne.
I tak, popieram nureczkę. Wszystkie stworzenie, duże i małe są fascynujące. Każde na swój własny, unikalny sposób, każde w innej dziedzinie, ale gdyby nie ta różnorodność to o ile uboższym i mniej ciekawym miejscem byłby nasz świat.
Jedenastka - 9 Grudnia 2009, 18:44
Pytanie do posiadających w domu kotki (płci żeńskiej) - jakie jest Wasze zdanie (najlepiej poparte doświadczeniem) o sterylizacji? Nie mam serca zrobić tego moim kotkom ale podobno długie stosowanie tabletek antykoncepcyjnych może być groźne. Nie wiem też jak miałabym skutecznie otoczyć opieką kotki po zabiegu. Nie są dzikie ale nie chcą wchodzić do domu, nawet do garażu. A przecież ich nie wypuszczę do ogrodu zaraz po operacji... Poradźcie - co zrobić ?
Martva - 9 Grudnia 2009, 18:54
Moja została wysterylizowana po 23 kociętach w czterech miotach. Z dzikiej nieprzytulastej kocicy zrobiło się stworzenie prawie kocie, daje się pogłaskać, nie zwiewa z kolan i w ogóle fajna jest. A na tabletki i zastrzyki zareagowała raz szóstką kociąt, raz czwórką, nie pamiętam co było 'skuteczniejsze'.
Jedenastka napisał/a | Nie mam serca zrobić tego moim kotkom |
No weź.
dzejes - 9 Grudnia 2009, 19:57
Jedenastka napisał/a | A przecież ich nie wypuszczę do ogrodu zaraz po operacji... Poradźcie - co zrobić ? |
Poszukaj weta robiącego zabiegi metodą boczną. Jej zaletą jest właśnie bardzo szybkie gojenie się rany z uwagi na mniejsze cięcie. Tak sterylizuje się dzikie kotki, które praktycznie od razu po zabiegu wracają na swobodę.
Ta metoda ma też wady, dlatego sama zrób wywiad i zadecyduj.
EDIT: Kocica mojej mamy miała bardzo niedawno robiony zabieg taką metodą i świetnie go zniosła.
mBiko - 9 Grudnia 2009, 22:27
Jedenastka, a masz serce patrzeć, jak kotka dostaje świra co dwa-trzy tygodnie. Dwie z czterech moich kotek miały zabieg robiony metodą opisaną przez dzejesa i bardzo dobrze go zniosły.
Jedenastka - 10 Grudnia 2009, 09:32
Mam serce - bo to nie świrowanie tylko prawa natury. Rzadko mam okazję patrzeć bo moje kotki są stale na tabletkach antykoncepcyjnych i jest im wszystko jedno. Jeżeli jednak nazywać to świrem to obserwuję raczej to zjawisko u kocurów, które jak oszalałe i bez żadnej kontroli uganiają się za kotkami.
Nie mam serca poddać zwierząt operacji, waham się przed okaleczeniem ich na stałe.
dzejes, dziękuję, poszukam i porozmawiam z weterynarzem, który robi zabiegi tą metodą, znajomi kociarze (i moja siostra, która ma kociego bzika ) ciągle odradzają stosowanie tabletek u kotek...
dzejes - 10 Grudnia 2009, 10:37
Jedenastka napisał/a | Mam serce - bo to nie świrowanie tylko prawa natury. |
A jak kotka zachoruje, to do weta nie pojedziesz, bo takie prawo natury?
Jedenastka - 10 Grudnia 2009, 10:42
Taaaa... podoba mi się Twój sposób myślenia .
Pojadę. Choroba to inne prawo natury.
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2009, 11:59
Anonymous - 10 Grudnia 2009, 12:03
Wedle prawa natury to kotka powinna się rozmnażać co najmniej dwa razy do roku. Większość jej kociąt powinno zginąć, wytępione przez choroby, niedożywienie i inne czynniki, pozostałe powiększyć pulę bezdomnych zwierząt. No chyba, że podejmiesz się opieki nad nimi i znalezienia domów. Dając antykoncepcję i tak prawo natury zaburzasz, przy okazji narażając kotkę na niebezpieczną chorobę, jaką jest ropomacicze, a która w najlepszym wypadku kończy się kastracją. Jak dla mnie wybór jest oczywisty.
Martva - 10 Grudnia 2009, 12:17
Jedenastka napisał/a | Nie mam serca poddać zwierząt operacji, waham się przed okaleczeniem ich na stałe. |
Ej, przecież nie obetniesz im łapek ani ogonków, tylko sprawisz że nie będą się rozmnażać, co to za okaleczanie? Od zawsze mieliśmy w domu kocury (kastrowane), potem siostra zachorowała na kocicę-szylkretkę, były próby innego hamowania wybujałej płodności, ale i tak się skończyło sterylizacją, z psem też nie mieliśmy długich wahań... Nie wiem skąd to przekonanie że chemia jest lepsza od skalpela.
mBiko - 10 Grudnia 2009, 23:08
Popieram Mirię. Nasza pierwsza kotka dosyć długo funkcjonowała na tabletkach (nikt nas nie uświadomił), a później miała sporo kłopotów zdrowotnych. Podejrzewam, że również jej przedwczesne odejście mogło mieć związek z tymi środkami.
illianna - 11 Grudnia 2009, 08:35
Jedenastka, kotka będzie świrować coraz częściej, aż w końcu przejdzie w nieustanną ruję, to męczące dla niej bardzo, a tabletki mogą powodować guzki i ropomacicze, sterylizacja może być niebezpieczna, ale w sumie to i tak najlepszy wybór, moja kotka po sterylizacji odmawiała picia i trzeba ją było poić podskórnie, ale potem było już ok.
ilcattivo13 - 11 Grudnia 2009, 19:57
kotka moich sąsiadów-lekarzy, która cały czas była na środkach antykoncepcyjnych, dwa razy skakała z czwartego piętra. Piszę serio. Po ostatnim razie miała złamany kręgosłup i nie mogła chodzić, więc antykoncepcja przestała być potrzebna.
Czochraczka (siostra Gruchy) była wysterylizowana w trzy tygodnie po pierwszym porodzie (miała jakieś 8 miesięcy). Niestety, metodą na harakiri, co ledwo przeżyła (konieczny była masaż serca i końska dawka adrenaliny). Ale można się tego było spodziewać, bo kotka była wycieńczona starą i nową (co wyszło w czasie operacji) ciążą. Za to już w tydzień po zabiegu ganiała Gruchę po całym domu i przynosiła takie ilości złowionych myszy, że można by było dwóch dużych facetów wykarmić
*************************************
A teraz coś z zupełnie innej beczki. We wtorek mamie wylała się stojąca na półce z ziołami waleriana i to tak, że nikt tego nie zauważył. Grucha po powrocie z podwórka jak wlazł w te zioła, to nawet ścierką nie dało się go przegonić. A jak go niosłem za kudły, to mruczał głośno jak chopper H-D.
Ale zauważyłem coś ciekawego. Na wpół zwietrzała waleriana przyciągała go jak magnes, ale jak mu podsadziłem pod nos otwartą butelkę z walerianą, to tylko się wzdrygnął i sobie poszedł. On chyba jest jakiś "dziwny"...
Jedenastka - 11 Grudnia 2009, 20:03
ilcattivo13 napisał/a | kotka moich sąsiadów-lekarzy, która cały czas była na środkach antykoncepcyjnych, dwa razy skakała z czwartego piętra.
|
Co kot, to charakter, inne zachowania.
W sumie jej się nie dziwię, może bardzo chciała mieć kocięta...
ilcattivo13 - 11 Grudnia 2009, 20:19
a może tylko miała jobla na punkcie seksu... Dziś już nie do ustalenia, bo koteczka "zejszła" jakieś dwa lata temu.
Jedenastka - 11 Grudnia 2009, 20:25
ilcattivo13 napisał/a | a może tylko miała jobla na punkcie seksu... |
Może . Tak, czy siak - szkoda, że sobie nie poużywała przed zejściem.
A wiecie, że króliki zawsze mogą? Stąd się wzięło powiedzenie "parzą się jak króliki", "mnożą się jak króliki". Króliczki są zawsze gotowe .
Khorne_S - 11 Grudnia 2009, 21:37
Zazdrościć królikom czy raczej współczuć ? Bo kumpela która ma ich hodowle mówi ze one z każdym kto popadnie..nie istotne samiec samica byle królik
Zgaga - 12 Grudnia 2009, 09:00
Czy historie o takiej rozwiązłości nie powinny się już znaleźć w Różowej landrynce
Jedenastka - 12 Grudnia 2009, 11:48
Do Różowej landrynki nie wolno wchodzić paniom...
Khorne_S napisał/a | Zazdrościć królikom czy raczej współczuć ? |
Może niech każdy cicho w duchu sobie odpowie - zazdroszczę czy współczuję?
Grucha nie lubi pić z butelki?
Pucek - 12 Grudnia 2009, 13:59
ilcattivo13, a ta świeża waleriana to nie na spirytusie aby? Może Grucha zaprzysięgły abstynent jest?
ilcattivo13 - 13 Grudnia 2009, 01:06
Pucek, a wiesz, o tym nie pomyślałem. Dzięki
Lynx - 13 Grudnia 2009, 23:49
Jedenastka, obie moje kotki są wysterylizowane i szczęśliwe. Też uważam, że to najlepsze rozwiązanie.
Martva, a psa też wysterylizowałaś? Czy to jakoś wpłyneło na jego zachowanie i temperament? I w jakim wieku? Wybieramy się w środę do weterynarza, mam zamiar z nim rozmawiać na ten temat.
Rudus - 14 Grudnia 2009, 11:44
Najfajniejszy najukochanszy futrzasty jakiego mialem okazje poznac/wychowywac/wyprowadzac na spacery.
Bedzie mi go brakowalo...
Fidel-F2 - 14 Grudnia 2009, 11:52
cudny psiak, w dzieciństwie miałem podobnego
Martva - 14 Grudnia 2009, 11:55
Lynx, między 2 a 4 lata. po różnych niedobrych przejściach, przygarnięty, miał niezdrowe skłonności do dzieci, starszych kobiet, kurtek i poduszek. Przeszły mu. Z nieprzyjemnych rzeczy - dzień po operacji pogryzł go pies sąsiadów, ale bez operacji tez próbowałby go pogryźć, bo to golden psychopata i nienawidzą się serdecznie. Wpływu na temperament i zachowanie innego niż danie spokoju potencjalnym obiektom seksualnym nie zauważyłam (tzn bywa agresywny w stosunku do innych psów tak samo jak bywał, ale to kwestia różnych złych przeżyć, a nie braku części ciała).
|
|
|