Blogowanie na ekranie - Z grobu Fidela - Rzeźnia nr 5
joe_cool - 2 Kwietnia 2012, 14:42
hrabek, Ty mistrzu przebiegłości, Ty!
Fidel-F2 - 2 Kwietnia 2012, 14:43
hrabek
dzejes - 2 Kwietnia 2012, 15:54
hrabek napisał/a | Ja od dzisiaj notuję sobie kalorie w zeszycie, jak niektórzy tu polecali. Jak zacząłem zapisywać obiad, to z wrażenia mało nie zwróciłem. Wyszło mi, że smażona wątróbka z kaszą gryczaną i surówką z marchewki kosztowała mnie 1000kcal. Że wątróbka jest kaloryczna, to wiedziałem, ale wydawało mi się do tej pory, że kasza ma mało kalorii.
Chyba też bez kolacji pójdę spać. |
A kasza - węglowodany. 350-400 na 100 gram.
hrabek - 2 Kwietnia 2012, 16:00
no węglowodany, węglowodany. Tłuszczu ponoć 2% tylko. Ale co z tego, skoro do odchudzania się liczy się tylko kalorie, jako sam rzekłeś, a tych jest sporo? Czy może jednak jest to jakaś różnica i można sobie kaszą (ryżem, itp.) trochę pofolgować?
joe_cool - 2 Kwietnia 2012, 17:07
Kasza ma sporo błonnika - o właściwościach błonnika więcej jest np. tutaj.
Kai - 2 Kwietnia 2012, 17:09
Patrz nie tylko na kalorie ale i na IG. Oczywiście, że kasza jest lepsza od ziemniaków, będziesz po niej dłużej syty. Zwłaszcza pęczak. Doskonały też pod tym względem jest ryż basmati. Ale nie folguj sobie za bardzo i będzie ok.
Poza tym jasne, 1000 kcal to dużo, ale jesteś facet i bilans w granicy 1500 - 1800 też powinien Cię odchudzić, choć znacznie wolniej.
joe_cool - 2 Kwietnia 2012, 17:09
Kai napisał/a | ale jesteś facet |
I do tego wysoki!
Kai - 2 Kwietnia 2012, 17:48
joe_cool napisał/a | I do tego wysoki! |
Na forum nie widać, ale jak wysoki, to tym bardziej.
dzejes - 2 Kwietnia 2012, 18:11
hrabek napisał/a | Czy może jednak jest to jakaś różnica i można sobie kaszą (ryżem, itp.) trochę pofolgować? |
Kalorie to kalorie. Wyżej d*** nie podskoczysz, jak (na pewno) mawiał (jakiś) mój przodek.
Zasadniczo to ci powiem, że jeśli faktycznie zacząłeś zapisywać, to serio - nie rób nic więcej. Dokładnie o tym pisałem na swojej ego-trip stronie. Jeśli zaczniesz robić za dużo, oprócz zapisywania zaczniesz sprawdzać indeks glikemiczny (który wg tego, co czytałem ma więcej wspólnego z unikaniem cukrzycy i dbaniem o zaspokojenie apetytu, niż ze zrzucaniem wagi), liczyć ile w 100 gramach kaszy jest błonnika, a ile tłuszczu, to nie wytrzymasz. Wypracuj sobie nawyk zapisywania, dowiesz się co jesz, ile, gdzie możesz bezboleśnie przyciąć kalorie.
Dunadan - 2 Kwietnia 2012, 18:19
Fidel-F2, a nie możesz zacząć ćwiczyć?
Kai - 2 Kwietnia 2012, 18:28
dzejes napisał/a | który wg tego, co czytałem ma więcej wspólnego z unikaniem cukrzycy i dbaniem o zaspokojenie apetytu, niż ze zrzucaniem wagi |
A zaspokojenie apetytu nie ma nic wspólnego ze zrzucaniem wagi?
dzejes - 2 Kwietnia 2012, 19:01
Niski indeks glikemiczny jest ważny, zwracanie uwagi na ten aspekt zaowocuje mniejszym ryzykiem kilku paskudnych chorób i tak dalej. Ale jak się nawpychasz niezwykle nisko zindeksowanych warzyw, to nie schudniesz.
No i moje wątpliwości budzi fakt, że gdy otworzyłem pierwsze z brzegu tabele z IG, to zobaczyłem, że burak ma taki sam indeks, co baton Mars. Huh? Really?
Natomiast jeśli hrabek zaczął zapisywać sobie, co zjadł, to zgodnie z tym co już pisałem i na tym forum i na swojej stronie uważam, że powinien dać sobie 10-14 dni, żeby nawyk się utrwalił i na zebranie danych.
Kai - 2 Kwietnia 2012, 20:52
dzejes napisał/a | to zobaczyłem, że burak ma taki sam indeks, co baton Mars. Huh? Really? |
No buraki z wysokiego IG są niestety znane i niesławne, wszystkie diety oparte na IG je banują. Oprócz IG jest jeszcze coś co się nazywa ładunek glikemiczny, ale to dużo tłumaczenia.
W sieci są dobre kalkulatory spożytych kalorii, jutro mogę wrzucić, po prostu wpisuje się to, co się zjadło i on to sumuje.
Oczywiście, że schudnę. Na tym opiera się m.in dieta Montignaca i parę innych. Poza tym warzywa są akurat dość kiepskim przykładem, bo są też niskokaloryczne. Ale jak koleżanka na Montignacu bardzo prawidłowo i zgodnie z metodą odżywiała się kabanosami i tym podobnymi, to się wcale nie dziwię, że nie schudła.
dzejes - 2 Kwietnia 2012, 22:03
Jak już pisałem - nie wiem, nie znam się. Wiem co podziałało u mnie, wiem co nie podziałało u mnie, wiem jak mniej więcej wygląda konsensus naukowy. I z tego wynika, że chudnie się poprzez wypracowanie ujemnego bilansu energetycznego. A sposoby dojścia do niego mogą być dowolne, może to być Dukan, może Montignac, może Susan. Ja sam jestem zwolennikiem zmian nawyków, bo one naturalnie pociągną za sobą spadek wagi i zwiększą szansę na utrzymanie jej długoterminowo.
Kai - 2 Kwietnia 2012, 22:20
Dukana nie radzę. Co do Montignaca, świetnie działa za pierwszym razem, potem już nieco gorzej. Ale i tak jest po prostu zdrowy. IMHO jeść właśnie nieprzetworzone, dobrze zbilansowane jedzenie i będzie OK. Zmiany nawyków są ważne, człowiek musi zdać sobie sprawę, że pewne zmiany są na całe życie. Ja np nie mogę w ogóle węglowodanów - makaron, ryż, kasze, chleb, od razu kilogram w górę. Opędzam się chlebem o niskim IG (1 kromka dziennie) i makaronem sojowym (1 paczka na tydzień) oraz błonnikiem z mlekiem (to w sumie raptem 150 kcal, a kolacja jest pyszna i sycąca, mleko niestety uwielbiam).
Wszystko zależy od organizmu. I całkiem inaczej chudnie ktoś, kto ma zaburzenia typu hormonalnego i np. gromadzi wodę albo w ogóle nie reaguje na dietę, bo przekwita, pokwita albo nie wiadomo co. A ktoś, kto po prostu lubi sobie dobrze zjeść i skosi połowę kcal spożywanych co dnia, pięknie schudnie zgodnie z Twoim przepisem z linka.
dzejes - 2 Kwietnia 2012, 22:26
Odpuszczam sobie. Jak ktoś chce znać moje zdanie w temacie odchudzania - zapraszam na moją stronę.
Fidel-F2 - 3 Kwietnia 2012, 00:01
Dunadan, ćwiczę, choć nieprzesadnie. Jednakowoż i tak ograniczam spożycie. A na dodatek, z pewnych powodów od kilku dni plus jeszcze przez kilka dni możliwość ćwiczeń mam mocno utrudnioną.
hrabek - 3 Kwietnia 2012, 08:00
Kai napisał/a | Poza tym jasne, 1000 kcal to dużo, ale jesteś facet i bilans w granicy 1500 - 1800 też powinien Cię odchudzić, choć znacznie wolniej. |
No tak, tylko że jedząc na obiad 1000 kalorii (a nawet 1250, bo jeszcze zupę wrzuciłem), to ciężko pozostałymi posiłkami zmieścić się w 1500-1800. Bilans na wczoraj wyszedł mi 2230 kcal. W sumie też nie dużo. Najważniejsze, to ukerunkować samoświadomość.
dzejes napisał/a | Zasadniczo to ci powiem, że jeśli faktycznie zacząłeś zapisywać, to serio - nie rób nic więcej. |
Tak zamierzam. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Tak naprawdę to zapisywanie przede wszystkim ma mnie zmusić do zaprzestania podjadania i wieczornego obżerania się przed TV. To było najgorsze i z tym sobie poradzić nie mogłem. Wczoraj otwierałem lodówkę i szafkę ze słodyczami z 20 razy, ale za każdym razem przypominałem sobie, że wszystko idzie "do zeszytu" i cofałem rękę. To pierwszy dzień, nic nie znaczy i podejrzewam, że będzie ciężko, a tak naprawdę wystarczy raz poluzować rygor i natychmiast włącza się odkurzacz. A ponieważ to forum literackie, to podzielę się porównaniem, jakie mi naszło. Czytam aktualnie Poszarpane Granie Szostaka i tam jest wioska, której mieszkańcy zostali opętani przez czarty. Każdy nosi swojego czarta na ramieniu i w zależności od czego ten czart jest, podpowiada swojemu "gospodarzowi" różne rzeczy. To mnie się wydaje, że mam takiego czarta obżarstwa. Jestem w stanie go pogonić do kąta żelazną konsekwencją, ale bestia jest bardzo sprytna i wykrywa każde moje zawahanie, czy chwilową słabość i natychmiast wyłazi i szeptem do złego nakłania.
joe_cool napisał/a | I do tego wysoki! |
Oj tam, zdarza mi się trafić na mieście na wyższego od siebie. Co prawda z reguły rzadziej niż raz na pół roku, ale mimo wszystko - są więksi
merula - 3 Kwietnia 2012, 10:14
hrabek napisał/a |
Oj ale mimo wszystko - są więksi |
w lidze NBA?
joe_cool - 3 Kwietnia 2012, 10:15
hrabek napisał/a | a tak naprawdę wystarczy raz poluzować rygor i natychmiast włącza się odkurzacz. |
hrabek, a minute on the lips, a lifetime on the hips
I proponowałabym zlikwidować szafkę ze słodyczami - jak w mojej mądrej książce piszą, łatwiej oprzeć się pokusie w sklepie niż w domu przed lodówką/szafką ze słodkościami.
merula - 3 Kwietnia 2012, 10:24
joe_cool, jak się ma dzieci, to ciężko.
hrabek - 3 Kwietnia 2012, 10:31
Akurat nauczyłem się nie jeść tego, co moje dziecko - wyjątek Ptasie Mleczko. Generalnie mój syn ma dość wybiórczy apetyt, bardzo lubi np. Kinder Bueno, itp., a ja przemykam tylko po tym wzrokiem, nawet nie traktując tego jak słodycze.
Większym problemem jest moja żona, która słodycze kupuje i zostawia otwarte na stole, przez co ćwiczyłem wczoraj cały dzień silną wolę
Próbowałem ją przekonać, żeby przestała słodycze kupować, ale póki co się nie udało.
Godzilla - 3 Kwietnia 2012, 10:32
U nas to się nazywa Kinder Błe. Ale od czasu do czasu młode to jedzą.
Anonymous - 3 Kwietnia 2012, 10:36
Hmm, dobra żona nie zostawi słodyczy na stole. My mamy taki deal, że słodycze jak są, to w jednym miejscu, a ja staram się pilnować, żeby ich nie zostawiać na wierzchu, bo Jarek mnie o to poprosił, tak mu łatwiej. Może przekonaj swę żonę do czegoś takiego?
Dunadan - 3 Kwietnia 2012, 10:46
Fidel-F2, a tam... jedz więcej białka, mniej węgli, więcej złożonych węgli i zdrowych tłuszczów i wsio
joe_cool - 3 Kwietnia 2012, 11:00
merula, wiem, ale może dzieciom to też na lepsze wyjdzie? I zamiast mieć zapasy w szafce, lepiej kupić słodycza lub upiec ciasto raz w tygdniu? Ale w sumie to jest gdybanie z mojej strony, dzieci nie mam to nie wiem, jak to jest.
O, Miria dobrze gada, dać jej czekoladkę
merula - 3 Kwietnia 2012, 11:57
joe_cool, u nas niby panuje system "słodycze w weekend", ale jednak małe conieco na wypadek wizytacji warto zabunkrowane mieć. a dzieciaki i tak zjedzą wszystko, cokolwiek dopadną w łapy. jak nie ma słodyczy, wyżerają cukier.
mam nadzieję, że przyjdzie czas, ze wyrosną z fazy wilczego apetytu, ale obawiam się, że to jeszcze potrwa. nastoletni chłopcy to wołoduchy są
Fidel-F2 - 3 Kwietnia 2012, 12:08
Dunadan napisał/a | Fidel-F2, a tam... jedz więcej białka, mniej węgli, więcej złożonych węgli i zdrowych tłuszczów i wsio | ale że co?
dzejes - 3 Kwietnia 2012, 12:11
hrabek napisał/a | Czytam aktualnie Poszarpane Granie Szostaka i tam jest wioska, której mieszkańcy zostali opętani przez czarty. Każdy nosi swojego czarta na ramieniu i w zależności od czego ten czart jest, podpowiada swojemu gospodarzowi różne rzeczy |
Dość oczywista metafora uzależnienia
A - jeśli zjadłeś 2200 kcal, to ja stawiam, że już jesteś do tyłu energetycznie. Jeśli utrzymasz tak przez 2 tygodnie, to najmarniej kilogram powinien spać na samym zapisywaniu. A tak naprawdę na obcięciu podjadania dzięki zapisywaniu.
Dunadan - 3 Kwietnia 2012, 16:00
Fidel-F2, olej kalorie... co z tego że zjesz 5000kcal skoro będą one w postaci np. białka którego przyswoisz 1000kcal. Na tym bazuje dieta Dukana któa jest chora ale co zrobić, ludzie łatwo popadają w skrajności... a wystarczy jedynie zmienić nawyki żywieniowe - jeść więcej produktów zawierających białko. Jak już mają to być węglowodany, nich to będą węgle złożone ( "ciemne" pieczywo - ale nie takie z karmelem ). Tłuszcze też są ważne, bo działają jako nośnik witamin, sa składnikiem błony komórkowej i katalizują... spalanie tłuszczy :] tyle że to muszą być zdrowe tłuszcze, oliwa z oliwek albo chociaż z pestek winogron (ja ostatnio używam mieszanki olei z różnych roślin, jest super). Warto poczytać ten artykuł: http://lublin.gazeta.pl/l...=home_multiline
Jedz często ale mniej... drobne posiłki, co trzy godziny.
Diety są do *beep*, powodują jedynie frustracje jak nie wyjdzie, po skończonej diecie wracasz do tego samego syfu i tyjesz jeszcze szybciej, te bardziej skrajne wyniszczają organizm. A wystarczy zmienić nawyki żywieniowe i tyle.
W sumie w blogu dzejesa wiele dobrego jest napisane
Cholera... sam muszę zmienić te nawyki żywieniowe na takie jak kiedyś... ale to po świętach
|
|
|