To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

savikol - 19 Listopada 2007, 13:23

Cytat
I chciałabym jeszcze szybkowar, bo się fajnie nazywa i podobno praktyczne;


Mam szybkowar Berghoff (ta firma produkuje też autoklawy laboratoryjne i przemysłowe) i muszę przyznać, że ten bajer wymiata. Odkąd to cacko znalazło się w nas w kuchni jest podstawowym narzędziem do gotowania. Służy do wszystkiego, począwszy od ugotowania ziemniaków (5-8 minut), poprzez wszelkie zupy aż do nieco bardziej skomplikowanych potraw jednogarnkowych.
Surowiec kotłuje się w parze przegrzanej (120 stopni) i pod ciśnieniem, co powoduje, że nawet ugotowanie czerwonych buraków trwa parę chwil. Do tego ponoć żarcie jest bardziej zdrowe i ogólnie korzystniejsze, bo nic z gara nie ucieka do atmosfery. Nie śmierdzi w całej chałupie, wszystko pichci się w zamkniętym naczyniu, który tylko lekko upuszcza trochę pary.
Zabrzmiało to jak reklama, ale faktycznie jestem fanem, tego urządzenia. Nawet jak skapnie mi trochę nadmiarowego grosza, to kupię jeszcze ze dwa takie sprzęty.
O takim właśnie cudeńku piszę.

Kruk Siwy - 19 Listopada 2007, 13:25

savikol, a zmywanie tego cuda? Bośmy mieli kiedyś coś takiego, ale czyszczenie i picowanie trwało dłużej niż gotowanie. Skończył jako hm... urządzenie do produkowania wody rozmownej.
savikol - 19 Listopada 2007, 13:42

Nic mi się jeszcze w nim nie przypaliło. Przy gotowaniu na parze trzeba pilnować, by cała woda nie uleciała i tyle. To możliwe jeśli się zostawi na palniku na dwie godziny i zapomni.
Może kruku mniałeś sprzet słabszej jakości? Myślę, że jeśli stal jest parszywa to i wodasię przypali. Sprzęt o którym piszę jest czymś powleczony, nie wolno drapać go metalową łyżką, czy drucianą szczotą. Zauważyłem, że jeśli się oszczędza na jakości, zawsze wychodzi kicha. NIe na darmo staropolskie przysłowie głosi: jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz.

Kruk Siwy - 19 Listopada 2007, 13:47

To było poprostu dawno. Tak ze 35 lat temu. A nie chodzi o przypalenie ale tyle tam było uszczelek drobnych części i farfocli że po ugotowaniu zupy w dziesięć minut pół godziny z tłuszczu się to czyściło.
savikol - 19 Listopada 2007, 13:51

Aha, o to chodzi. Technologia kuchenna poszła do przodu. Pokrywa ciśnieniowa ma gumową uszczelkę, którą myje się jednym ruchem ręki i gotowe. Jak wspomniałem gar jest z jakąś tam warstwą chroniącą przed przywieraniem i przypalaniem. Gotowanej potrawy nie trzeba nawet mieszać, sama się kotłuje. Mycie sprzęta jest bezproblemowe.
dalambert - 19 Listopada 2007, 14:56

A bimberek to polecam tradycyjnie - na dwie michy, może prymitywne ,ale jakże skuteczne !
Rafał - 19 Listopada 2007, 15:04

Dzisiaj mam bigos, teśsiowa nagotowała, pycha, pełno grzybów, mięsa, ech, spadam na obiad :D
merula - 19 Listopada 2007, 21:47

A powiedz dalambercie jak tam gąska sie udała. Bo nie chwaliłeś się.
dalambert - 20 Listopada 2007, 09:08

merula,
Gąska udala się zacnie, aczkolwiek była nieco suchawa, bo w super szklanym prodiżu pieczona z technicznymi bajerami, a nie w uczciwej brytfannie. oraz trochę za wielu chętnych do niej było, ale niech tam = moja strata.
Natomiast zamówiona jest gęś na Święta i to wiejska, i tej już nie popuszczę = brytfanna i tradyja.
Zaś po tej to jeszcze dodatkowo w tłuszczyku po gęsi jabłka upiekłem i z wątróbkami drobiowymi wczoraj podałem pycha.

merula - 20 Listopada 2007, 09:32

Chyba też machnę geś na Święta. Narobiłes mi smaka.

Jakbyś miał dojście do dobrego źródła przysmaku i mógł polecić, albo wspomóc, chętnie skorzystam.

dalambert - 20 Listopada 2007, 14:12

merula,
niestety to mnie mają dowieźć, ale generalnie eksportowa " Junge polnische gans" bywa zupełnie dobra, choć jak dla mnie to wolę starsze sztuki, wymagają wiecej zachodu , ale rezultaty...
Na bazarku przy rondzie Wiatraczna mogą być, trza się jeno rozglądać, natomiast Bazar Szembeka przy Zamienieckiej to prawie na pewno / o Warszawę chodzi - oczywiście/

Adashi - 20 Listopada 2007, 14:14

Martva napisał/a
Nigdy nie miałam okazji zaprzyjaźnić się z prawdziwie wielkopolskimi pyzami, ale kluch na parze czasem kupuję (jeden z nielicznych gotowców niemrożonkowych, który toleruję), odgrzewam w mikrofali ;P: i pochłaniam z jakimiś rożnymi warzywami na ostro, fajny wynalazek :)
I w sumie przydałby mi się garnek do gotowania na parze.
I maszyna do chleba.

Martviczko ja polecam. Pyzy na młodziach oczywiście, są dobre na wszystko :D Np do tego karkóweczka albo tradycyjnie kaczka lub zrazik i modra kapustka, może też być z takim sosikiem a'la myśliwski - ale Tobie chyba w tej wersji nie będą smakować ;) Z mikrofalówki generalnie są gorsze niż na parze, jak już koniecznie mają być z mikro to należy je skropić wodą, bo inaczej są suche jak wiór. A takie domowej roboty (lub te serwowane w Złotej Kaczce) to już całkiem odlot :D

Piech napisał/a
Adashi napisał/a
Na obiad były właśnie prawdziwe wielkopolskie pyzy, zwane niekiedy przez barbarzyńców kluchami na parze, mniam :D

Czy to to samo co buły na łachu?

E... tego to nawet ja nie wiem :mrgreen: Gdzie indziej pyzy poznańskie nazywane są kluchami na parze albo pampuchami, natomiast pyzy to u nich jakieś ziemniaczane ciasto nadziewane farszem.

[quote="Godzilla"]Przypuszczam że kawałek płótna, który mocowało się na garnku z wrzątkiem, kładło się na nim kluski i tym sposobem gotowało na parze. Ktoś potwierdzi tę wersję?
A tak, mój dziadek tak gotował pyzy. Tylko nie kluski, proszę ;)

dalambert - 20 Listopada 2007, 14:31

Adashi napisał/a
albo pampuchami

stanowczo jestem za tą nazwą, jako takie jadłem niegdyś w Puszczykowie pod Poznaniem , gdym tam kino robił - znakomite były właśnie z sosem typu myśliwski i zrazami bitymi, oraz wspomnianą przed przdpiścę modrą kapustką - pycha ! :)

merula - 20 Listopada 2007, 14:38

Ja z nostalgią wspominam takowe serwowane w przedszkolu z sosem z truskawek. Pycha.
Kucharka robiła je ręcznie i rzeczywiście dobre.

Agi - 20 Listopada 2007, 14:41

Pampuchy podaję z pieczenią z karkówki i oczywiście sosem pieczeniowym oraz modrą kapustą, ale w wersji zasmażanej - na ciepło. Rodzina zajada się tym, proszę przy okazji Drivera spytać :mrgreen:
Dobre są również do kaczki pieczonej nadziewanej jabłkami, sos również pieczeniowy i modra kapusta też pasuje, chociaż latem wolę np. sałatę.

dalambert - 22 Listopada 2007, 14:43

Dziś zdecydowanie stawiam na placki ziemniaczane, ale na ostro, trochę wczorajszej ogórkowej jeszcze zostało więc po powrocie do dom mała konsumpcja i do tarcia!
Adashi - 22 Listopada 2007, 14:47

Plendze znaczy, smacznego dalambercie :)

Ja właśnie pochłonąłem kołduny :wink:

dalambert - 22 Listopada 2007, 14:49

W rosole , w barszczyku, czy klasycznie z masełkiem ? :bravo
Adashi - 22 Listopada 2007, 15:19

W barszczyku były ostatnio, dziś natomiast a'la pierogi, czyli z podsmażoną wędzonką :)
Martva - 22 Listopada 2007, 15:25

A mi się czegoś chce i nie wiem czego :( Muszę poprzeglądać moje książki kucharskie i przemyśleć tę sprawę.
Nie wiecie kiedy w Polsce jest sezon na mango? Zanim zaczniecie się śmiać, wyjaśnię: można je bezproblemowo kupić na targu, jest z czego wybierać i nie kosztuje strasznych pieniędzy?

Ixolite - 22 Listopada 2007, 15:26

Mmm, barszczyk, niedawno mama zrobiła, ale chyba namówię ją na powtórkę :D
Adashi - 22 Listopada 2007, 15:29

Martva napisał/a
A mi się czegoś chce i nie wiem czego :(

Oj, korci mnie, żeby coś napisać :twisted:

Martva - 22 Listopada 2007, 15:33

:shock:
Adashi, ja na wszelki wypadek uściślę że to wybitnie kulinarna zachcianka, jeśli Twoje 'coś' mieści się w temacie i powszechnie przyjętych normach obyczajowych ;P: to wal śmiało :)
I nie, nie chodzi o krvisty bevsztyk, czy coś ;)

corpse bride - 22 Listopada 2007, 15:36

a ja nie mam znowu nic do jedzenia w domu. znaczy, mam półprodukty takie jak sledzie, czekolada, bita śmietana, budyń, makaron, ser biały itd. i jakoś nie mam pomysłu, jak je połączyć.
Martva - 22 Listopada 2007, 15:47

Budyń z czekoladą i bitą śmietaną.
Makaron... yyyy, jakieś warzywa masz? Pewnie by się dało z białym serem, ale mój mózg nie dopuszcza myśli o łączeniu białego sera z czymkolwiek (chyba że w następstwie ma wyjść sernik :D )

Adashi - 22 Listopada 2007, 15:53

Martva, zdecydowanie chodziło mi o coś nie kulinarnego, dlatego milczę :wink:
merula - 22 Listopada 2007, 15:55

Mam ochotę na manty. Chodzą za mną i wołają. I nawet jakbym pokleiła, to nie mam na czym zrobić. Buu...
Muszę poczekać na wyjazd do mamy. :(

dalambert - 22 Listopada 2007, 15:55

Martva napisał/a
dopuszcza myśli o łączeniu białego sera z czymkolwiek

o nie makaronik al'dante z masełkiem i biały / właśnie białym / dobrze pokruszonym i sol, pieprz - pycha- ja stary mięsożerca też to jadam i to ze smakiem, nie ma to jak tradycyja , :) odrobina do tego tartej bułeczki na masełku podsmarzonej też może być i danie gotowe.
A śledzik jak matias to trochę oliwy i do ziemniaczków w mundurkach :D

Martva - 22 Listopada 2007, 16:06

Adashi napisał/a
Martva, zdecydowanie chodziło mi o coś nie kulinarnego,dlatego milczę

To możemy pomilczeć razem ;P:

Adashi napisał/a
Mam ochotę na manty.

Co to są manty? Bo Gugiel mi znalazł ze diabły morskie, i nie rozumiem co one mają do klejenia :)

dalambert napisał/a
ja stary mięsożerca też to jadam i to ze smakiem

A ja się nie mogę przemóc, biały ser to jedna z tych rzeczy do których czuję li i jedynie obrzydzenie. Raz zjadłam naleśnika z białym serem, z grzeczności bo koniecznie chciano mnie czymś nakarmić a do wyboru miałam specjalne wegetariańskie lasagne z... tuńczykiem. Normalnie nie oddychałam przez te parę minut jedzenia, wmówiwszy sobie najpierw że to prawie jak sernik.

merula - 22 Listopada 2007, 16:09

Manty to uzbeckie chyba pierogi z farszem z surowego mielonego mięsa i cebulą, najlepiej surową zmieloną i gotowane na parze. Podawane z gęsta śmietaną albo masełkiem. pycha.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group