To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

corpse bride - 12 Listopada 2007, 13:00

martva, ja też nie przepadam serem. użyłam serka homogenizowanego waniliowego i to był dobry pomysł. użyłam też trochę więcej żelatyny niż w przepisie i to był zły pomysł, bo mi zgęstniało zanim wyłożyłam na ciasto. poza tym moja tortownica była przeciętnej wielkości, czy większa niż 20-22 cm (jak w przepisie), więc wyszedł bardzo płaski. reasumując: jest w dechę ten sernik, tylko przez tą żelatynę trochę zbyt gumowaty, daj tyle, co w przepisie, nie zważaj na komentarze. planuję go zrobić jeszcze raz tak jak trzeba.
Martva - 12 Listopada 2007, 14:27

To ja go chyba zrobię... kiedyś, bo w kolejce czeka jeszcze ciasto drożdżowe dla skrajnych leniwców i coś z dynią :) Na homogenizowany waniliowy nie wpadłam, bo ja od serów generalnie trzymam się z daleka nawet w sklepie (chyba że są żółte albo pleśniowe oczywiście) :) Czyli marsy zagłuszają jego serowatość? A co do żelatyny, to postanowiłam zaryzykować agar, raz glonom śmierć :)
corpse bride - 12 Listopada 2007, 15:38

to daj znać, jak ci poszło z agarem. waniliowość serka zabija serowość, a marsy zabijają wszystko, zwłaszcza polane tymi sosami. ten karmelowy rządzi. i chociaż to wygląda jakby było w tym serniku kupę dziwnych rzeczy, to całość jest bardzo koherentna.

a co do dyni, mam przepis na pumpkin pie, amerykański, ale wszystkie składniki można dostać z wyjątkiem foremki o średnicy 23 cm.

Martva - 12 Listopada 2007, 15:50

To sernik może w przyszłym tygodniu :) Drożdżowe może jutro wieczorem/w środę rano, a dyniowe to nie wiem kiedy. W piątek po zajęciach może upoluję dynię, jak będzie mi się chciało, i wtedy w sobotę?
Będę gruba i szczęśliwa, coś mi się wydaje :D

May - 12 Listopada 2007, 18:40

Martva, gruba juz jestes :twisted: choc do Angielek duzo ci brakuje



sorki, ale musialam sie wyzlosliwic ;P: przywilej starszej siostry ;P:

Martva - 12 Listopada 2007, 19:02

Nie bądź niemiła, bo Ci SFFH nie wyślę :evil:

Moja tarta gruszkowa nie przetrwała nawet 24 godzin :shock: a 3 nas do niej było!

Agi - 12 Listopada 2007, 19:04

Wczoraj zrobiłam "ptasie mleczko", też już się kończy.
corpse bride - 12 Listopada 2007, 23:20

o - właśnie - martva, lubisz ptasie mleczko? bo ta serowa część sernika z marsa smakowała własnie troche tak. wcale nie serowo.
Martva - 13 Listopada 2007, 08:41

No to ja go zaryzykuję w przyszłym tygodniu, najwyżej Mama & siostra pożrą :)
Martva - 14 Listopada 2007, 21:15

Właśnie wyłączyłam piekarnik. Wewnątrz znajduje sie blacha z najdziwniejszym chyba ciastem, jakie zdarzyło mi się zrobić :)
Przepis
Zaczęłam rano, upiekłam wieczorem, zwiększyłam składniki o 1 jajko i trochę więcej innych rzeczy w związku z tym. Piekarnik był już trochę ciepły i to jeszcze nastawiony na za wysoką temperaturę, termoobiegu na oczy nie widziałam, tylko wiem że jest coś takiego (nie w moim piekarniku), a poza tym byłam bliska spalenie całości bo o nim zapomniałam. ;P:
A mimo to wyrosło, pachnie całkiem apetycznie i chyba jest zjadliwe. Albo nieźle udaje. Pewnie jest spalone od spodu ;P: Następnym razem zrobiłabym kruszonkę, ale ja jestem z kruszonką niekompatybilna (wychodzi mi polewa maślana) a szkoda, bo uwielbiam. Tak dorzuciłam 3 garście rodzynków (nie lubię, ale mnie wzięło) i pół paczki skórki pomarańczowej (w lodówce chyba od Wielkanocy i nic jej nie było :shock: ależ to musi być przechemizowane).

Aga - 15 Listopada 2007, 20:34

Zrobiłam ostatnio ciasto marchewkowe z czekoladą. To znaczy, dwa ciasta, bo jedno rodzina pożarła jeszcze tego samego dnia i domagała się następnego. :lol:
Przez dłuuuuugi czas podchodziłam do niego bardzo ostrożnie, bo wydawało mi się co najmniej dziwne, ale okazało się, że moje obawy były w ogóle nieuzasadnione. Wyszło fantastyczne. :D Przy czym w przepisie była tylko mleczna czekolada, a ja dałam za drugim razem również gorzką w proporcji 1:3 (bo nie chciało mi się lecieć po mleczną do sklepu, a miałam już końcówkę ;P: ) i wyszło chyba jeszcze lepsze.

EDIT:
Matva, ciasto znam, prawie identyczne robi moja mama. Jedyna różnica jest taka, że nie dodaje owoców i piecze je w prodiżu, nie w piekarniku.

Martva - 15 Listopada 2007, 20:48

Ja chcę przepis na marchwiaka :) Robiłam z kokosem, ale z czekoladą jeszcze nie :) A do wszelkich ciast czekoladowych (cukiniowego na przykład) daję zawsze gorzką, niezależnie od tego jaka jest w przepisie.

Do drożdżowego też nie dałam owoców, tylko bakalie - chociaż z owocami mogłoby być ciut bardziej wilgotne (inna rzecz że wszelkie moje drożdżowe wychodzą strasznie suche na ogół, ale i tak jestem jedyna osobą w domu która je czasem robi).

Aga - 15 Listopada 2007, 21:15

Ciasto marchewkowe z czekoladą:
• 4 większe marchewki
• 1 szklanka cukru
• 2 szklanki mąki
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
• 1/2 szklanki oleju słonecznikowego
• 4 jajka
• 1 tabliczka mlecznej/gorzkiej czekolady
• szczypta soli


Jajka zmiksować z cukrem, dodać szczyptę soli. Mąkę przesiać, dodać proszek do pieczenia i dodać do utartych z cukrem jajek. Kiedy ciasto zacznie się robić bardzo gęste, dodawać powoli olej. Marchewkę zetrzeć na tarce o małych oczkach, dodać, wymieszać. Czekoladę rozkruszyć na kawałeczki i również dodać do ciasta. Wszystko bardzo dokładnie wymieszać. Gotowe ciasto wlać do formy (ja polecam prodiż, bardzo wygodne, ale ostatecznie może być tortownica) nasmarowanej tłuszczem i piec przez 40-45 minut w temperaturze 180 stopni. Jeśli ktoś lubi, może dodać bakalie (ja za pierwszym razem dodawałam rodzynki, bardzo dobrze się komponują; nie polecam natomiast orzechów).
Ot, tyle. Ciasto proste jak budowa cepa, czasochłonne jest tylko tarcie marchewki i dłubanie tej czekolady na kawałki. :)

EDIT:
Martva, daj przepis na ciasto z cukinii. :mrgreen: Poeksperymentuję na rodzinie, jak przyjdzie sezon na cukinię (którą uwielbiam w każdej postaci).

Martva - 15 Listopada 2007, 21:44

O, to marchwiak jest zupełnie zwykły, tylko z czekoladą, mniejszą ilością cukru i duuużo mniejszą spulchniaczy :) Przetestuję :)
A cukiniowe już po raz trzeci (jednak fascynuje ;) ): LINK (i tylko napiszę że może być biała mąka, biały cukier, gorzka czekolada zamiast dziwnych wynalazków i wierzch jest niekonieczny.) Podobno można robić z jabłkami, ale nie próbowałam, chociaż jest tak intensywnie czekoladowe, ze pewnie nawet z trocin by wyszło ;)

Adashi - 17 Listopada 2007, 14:12

Na obiad były właśnie prawdziwe wielkopolskie pyzy, zwane niekiedy przez barbarzyńców kluchami na parze, mniam :D
Martva - 17 Listopada 2007, 14:32

Nigdy nie miałam okazji zaprzyjaźnić się z prawdziwie wielkopolskimi pyzami, ale kluch na parze czasem kupuję (jeden z nielicznych gotowców niemrożonkowych, który toleruję), odgrzewam w mikrofali ;P: i pochłaniam z jakimiś rożnymi warzywami na ostro, fajny wynalazek :)
I w sumie przydałby mi się garnek do gotowania na parze.
I maszyna do chleba.

dzejes - 18 Listopada 2007, 15:54

A obcinaczka do porów? ;)
Martva - 18 Listopada 2007, 16:59

Nie wiem, jadłam pory raz w życiu.
Chyba że masz na myśli maszynę do skracania spodni - tak, przydałaby się ;P:

dzejes - 18 Listopada 2007, 18:15

Widziałem kiedyś w hamerykańskiej TV telezakupy - i właśnie maszynkę do obcinania końcówek porów sprzedawano. Stało się to w moim domu uniwersalnym grepsem opisującym idiotyczny i bezsensowny zakup ;)
Martva - 18 Listopada 2007, 18:25

Nie no, to rzeczywiście przegięcie :) ale cos do gotowania na parze, może nawet niekoniecznie garnek tylko jakaś nasadka by się przydała - do warzyw i kluch właśnie. A na maszynę do chleba tez choruję od dłuższego czasu, przy czym nie mam na myśli krajalnicy, tylko ustrojstwo do którego wrzucasz składniki, naciskasz parę guzików, a rano wyciągasz ze środka świeżutki, pachnący bochenek, który ma taki stopień razowości jak Ci się podoba, i słodkie albo słone dodatki w takiej kombinacji, jaką lubisz ;)
corpse bride - 18 Listopada 2007, 18:44

poznalam maszynkę do chleba u znajomej i jest jak pisze martva, fajna rzecz, zwłaszcza, jak się nie ma dobrego/żadnego piekarnika.
na parze gotuję na sitku, ale nie jest to idealne rozwiązanie.

Godzilla - 18 Listopada 2007, 19:12

Ja mam taką rozkładaną sitkowatą wstawkę na nóżkach. Musi być tylko garnek ze szczelną pokrywką.
dzejes - 18 Listopada 2007, 20:40

Nie no, śmieję się, a przecież mam garnek do gotowania na parze. Brokuły nieziemskie wychodzą.
Ziemniak - 18 Listopada 2007, 20:47

Ja mam całe takie ustrojstwo do gotowania na parze, elektryczne. Do podstawy nalewa się wody, ma dwie nadstawki, które dodatkowo można podzielić przegródkami. Cały obiad można w tym zmieścić (może oprócz zupy :wink: )
Piech - 19 Listopada 2007, 00:39

Adashi napisał/a
Na obiad były właśnie prawdziwe wielkopolskie pyzy, zwane niekiedy przez barbarzyńców kluchami na parze, mniam :D

Czy to to samo co "buły na łachu"?

Agi - 19 Listopada 2007, 06:25

Tak Piechu, to dokładnie to samo :D pychota!
Martva - 19 Listopada 2007, 10:00

I chciałabym jeszcze szybkowar, bo się fajnie nazywa :D i podobno praktyczne; ale nie wiem gdzie to wszystko zmieścić, mam strasznie malutką kuchnię :(
corpse bride - 19 Listopada 2007, 10:25

Piech napisał/a
Adashi napisał/a
Na obiad były właśnie prawdziwe wielkopolskie pyzy, zwane niekiedy przez barbarzyńców kluchami na parze, mniam :D

Czy to to samo co buły na łachu?


co to jest łach?

Godzilla - 19 Listopada 2007, 10:45

Przypuszczam że kawałek płótna, który mocowało się na garnku z wrzątkiem, kładło się na nim kluski i tym sposobem gotowało na parze. Ktoś potwierdzi tę wersję?
Piech - 19 Listopada 2007, 11:07

Godzilla napisał/a
Przypuszczam że kawałek płótna, który mocowało się na garnku z wrzątkiem, kładło się na nim kluski i tym sposobem gotowało na parze. Ktoś potwierdzi tę wersję?

Owszem. Nic dodać, nic ująć.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group