Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Piech - 7 Listopada 2007, 21:33
Lubię proste dania. Jak coś jest dobre, to nie trzeba kombinować.
Lubię delikatne smaki. Jak coś jest smaczne, to można się delektować spokojnie i nie trzeba zaraz wypalać kubków smakowych.
Moje ulubione jedzenie, to świeży chrupiący polski chleb z masłem, różne pierogi, placki ziemniaczane, naleśniki, jajecznica, ryby (np. pstrąg z grilla), dobre mięso (schab, polędwica), polskie wędliny, bigos, kiszonki. Zwykle jem to na co mi "idzie". Gdy mój organizm czegoś potrzebuje, wtedy woła np. o kiszoną kapustę i dostaje, co chce. Sałatki jem chętnie, ale zwykle osobno, przed albo po daniu mięsnym, bo świeże warzywa mają silny smak i dominują całą resztę, a nie o to chodzi.
Fidel-F2 - 7 Listopada 2007, 21:39
Martva, placki przede wszystkim z cukrem
Aga - 7 Listopada 2007, 22:08
Brrrr... Placki ziemniaczane z cukrem to moja przedszkolna trauma. Do dzisiaj nie tknę.
Fidel-F2 - 7 Listopada 2007, 22:16
cześć Aga, dawno Cię nie widziałem a tu miła niespodzianka
no przykro mi z tymi plackami, mi właśnie w dzieciństwie weszły do jadłospisu i zostały do dziś
dalambert - 8 Listopada 2007, 08:34
Rodion napisał/a | Placek cygański vel węgierski vel zbójnicki ( bo i pod tymi mianami go spotkałem). Mniam!
Aż mi ślina kapie. |
Racja, aczkolwiek bracia Węgrzy o takim daniu nie mają pojęcia to nasz chybać podhalański wynalazek - dorzy placek ziemniaczany na chrupko usmażony nałożony farszem mięsnym, mięsno-warzywnym warianty różne, ale papryka obowiązkowa złożony na pół i jaszcze "dochrupczony" ze stron obu. Śmietaną po wierzchu można kleksnąć.
Ps. Gęś wyluzowałem i doekscytowałem: czosnek w piórkach, saletra, sól, gałka muszkatołowa, pieprzy mieszanka /biały, zielony, czarny + cayen/ i trochę szałwi . teraz w chlodzie Soboty czeka, a ja dziś szmalczyk gęsi będę wytapiał prawie koszerny, a napewno pyszny.
merula - 8 Listopada 2007, 08:39
Robisz mi smaka na gąskę dalambert.
Sama chyba nie zrobię, bo rodzina jakoś nie pali sie do konsumpcji, a sama jej rady nie dam, ale trzeba pomyśleć nad wmanewrowaniem kogoś w tę działalność.
dalambert - 8 Listopada 2007, 08:46
Merula - słonko wszelką pomocą służe gąska ptaszek zacny, acz wieloosobowy
merula - 8 Listopada 2007, 08:53
Dokładnie. Najwyżej umówimy sie na poniedziałek na wyjadanie resztek.
dalambert - 8 Listopada 2007, 08:58
piatek, dzień wprawdzie bez mięsny /dla niektórych/ ale może da się coś wykombinować. a'propos dawnymi czasy krążyła taka anegdotka:
pewna penitentka oświadczyła wielebnemu, iż zgrzeszyła ciężko jedząc mięso w poniedziałek. Ten zaś bez mugnięcia okiem zadał jej na pokutę zmówienie 100 międzynarodówek.
merula - 8 Listopada 2007, 09:02
Nie jestem ortodoksyjna.
A jeśli postanowisz uszczęśliwić mnie poczęstunkiem w postaci gąski w piątek, to chyba Cię pocałuję.
dalambert - 8 Listopada 2007, 09:17
Jak się dotrzeć uda, ale koło 18 powinieniem być, chyba,że NIEBO zwali mi się na glowę.
Niech żyje Asterix!
merula - 8 Listopada 2007, 09:22
Nie daj się niebu.
Jak mnie się uda dotrzeć przed 19 to będe szczęśliwa. Jednak ta moja wieś "tak blisko, a tak daleko jest"
Kruk Siwy - 8 Listopada 2007, 11:30
Chory jestem, ale moglem zamówić z dostawą do domu. Ech życie... Merula zajęła by się plackami a ja grzanym piwem.
dalambert - 8 Listopada 2007, 12:11
Kruk Siwy napisał/a | Chory jestem, ale moglem zamówić z dostawą do domu. Ech życie... Merula |
Chory kokiet,
Pozdrowienia dla Nureczki
merula - 8 Listopada 2007, 12:49
Po prostu nie chciałeś mnie zaprosić na grzane piwo, przyznaj się.
Kruk Siwy - 9 Listopada 2007, 10:04
Iii tam. Wściekły byłem, bo mnie ominą dwie atrakcje. W czwartek były 40 ste urodziny Tomka Kołodziejczaka, a dziś spotkanie z Agi. Kurka wodna. Choroby zawsze nie w porę...
Nawet ekstra kurczak zrobiony przez nureczke ledwo mi wszedł...
Martva - 10 Listopada 2007, 17:34
Piech napisał/a | Gdy mój organizm czegoś potrzebuje, wtedy woła np. o kiszoną kapustę i dostaje, co chce. |
Też tak zawsze robię, ale w czwartek mój organizm stwierdził że nie mam ochoty na mój ulubiony ciemny wieloziarnisty chlebek, tylko świeżą bagietkę, i to jeszcze z masłem. A teraz krzyczy o ogromne ilości czekoladowego budyniu, z dodatkową czekoladą, rodzynkami wydłubanymi z muesli (nie lubię rodzynków ) i wisniami z nalewki. Nie wiem co chce mi przez to powiedzieć Ale cóż robić, słucham... Chociaż naprawdę nie wiem co może byc w bagietce i budyniu, poza kaloriami
Anonymous - 10 Listopada 2007, 17:47
A ja się wysiliłam i zrobiłam dziś pieczarki faszerowane. Warto było!
Słowik - 10 Listopada 2007, 18:24
Biała rybka z piekarnika, owinięta boczkiem, po bokach ziemniaczki z cebulką a na górze orzeszki włoskie. Mmmmm.
Piech - 10 Listopada 2007, 20:14
Coś jadłem, ale nie pamiętam co.
Czy to normalne?
ihan - 10 Listopada 2007, 20:17
Nie. Obawiam się, że nie ma już dla ciebie ratunku.
May - 10 Listopada 2007, 20:17
Martva, moze ty w ciazy jestes ?
Zrobilam placki ziemniaczane, ale bylam dzielna!!!
I jeszcze banoffi, ale skoncze jutro, na imieniny mlodego
Martva - 10 Listopada 2007, 21:59
Siostro, Tata kazał Ci przekazać ze jesteś oślicą
Co to jest banoffi?
May - 11 Listopada 2007, 14:32
Banoffi - toffi na kruchym spodzie (w tym wypadku pokruszone herbatniki zmieszane z roztopionym maslem - o dziwo dziala), przykryte kremem z bitej smietany z bananami. Przepis z puszki mleka skondensowanego, ktora juz poszla do recyclingu wiec szczegolowych proporcji nie podam.
Aha, mam wrazenie, ze tubylcze mleko skondnsowane sie szybciej toffizuje niz polskie.
Martva - 11 Listopada 2007, 19:31
O żesz. Żałuję że pytałam
Wykonałam właśnie tartę: kruchy spód - nawet bardzo kruchy, bo za długo przetrzymany w piekarniku, plus gruszki w plastrach i budyń waniliowy. Nie mogę się zdecydować czy wolę gruszki w zestawieniu słodkim, czy wytrawnym (razowy chleb i ser pleśniowy).
A poza tym, to chyba eksperyment z dynią zrobię, jak znajdę gdziekolwiek.
corpse bride - 12 Listopada 2007, 01:40
May napisał/a | pokruszone herbatniki zmieszane z roztopionym maslem - o dziwo dziala |
działa i to nieźle. moje imprezowe ciasta były wszystkie (trzy) zbudowane na tej zasadzie i się trzymały (zostało troszkę i dalej się trzyma) nawet po wyjęciu z lodówki, smakuje fajniusio i utrzymały sernik i masę budyniową. upadek na podłogę tylko częściowo...
Martva - 12 Listopada 2007, 10:26
A sernik był z Marsa? I jak?
corpse bride - 12 Listopada 2007, 10:51
był, ale to dłuższa historia
Martva - 12 Listopada 2007, 12:30
Historia historią, a zjadliwy? Bo mnie na niego strasznie nosi, a nienawidzę białego sera i tylko przez wzgląd na niego się waham
Rafał - 12 Listopada 2007, 12:46
A ja tam jako typowy mięsożerca pochwalę się skonsumowaniem kaszanki gryczanej z podrobami w większych kawałeczkach typu wątróbka, nereczki i serduszka podanej z patelni, polanej gęstym keczupem i natką pietruszki przyprószonej. Konsumpcja dania oczywiście z degustacją piw przednich (żywiec ja, pszeniczne małżonka, dzieciaki zadowoliły się herbatą ).
|
|
|