To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner

Adanedhel - 11 Lipca 2011, 19:40

agrafek napisał/a
Dla mnie w opowiadaniach Roberta odpowiednik imperium rzymskiego zderza się z armiami mongolskimi z ich najlepszych czasów.

To akurat całkiem dobre skojarzenie.
Chodziło mi tylko o porównywanie kawalerii germańskiej do tej z książki, którą też wyobrażam sobie jak Mongołów. Ciężko.
Adekwatniejsze porównania można by znaleźć np. w historii Bizancjum czy krucjat.

Locke - 11 Lipca 2011, 20:44

Cytat
Ech. Poczytajcie, co była warta kawaleria przed wynalezieniem i zastosowaniem strzemion.


Hannibal używał armii z bardzo silną konnicą. Tą armia zniósł po kolei 3 armie konsularne. W moim mniemaniu można to uznać, za całkiem niezłe radzenie sobie.
W dodatku przegrał bitwę pod Zamą - tym razem to Rzymianie mieli tę sama jazdę.

Choć pisze to bardziej dla porządku, moje uwagi leżą w innych punktach.

ilcattivo13 - 11 Lipca 2011, 22:17

Locke, jeśli dobrze rozumiem, "pijesz" do drugiej punickiej. A bitwy w niej stoczony wcale nie wyglądały tak jak myślisz.

- bitwa nad Trebią - dziesięciotysięczna kawaleria Hannibala pokonuje sześciotysięczną kawalerię Rzymian, obie walczą na skrzydłach głównych sił armii i aż do momentu, w którym część Rzymian uległa panice, jazda Hannibala nie atakowała piechoty. Później spróbowała i owszem, odniosła sukces, wyrzynając uciekających w panice wrogów, ale tylko tych. Bo oporu 10 tysięcy Rzymian, którzy do końca zachowali szyk, nie złamała.

- bitwa nad Jeziorem Trazymeńskim - Rzymianie, dzięki głupocie i niefrasobliwości swojego dowódcy, zostali pokonani z zasadzki - akurat maszerowali i nie mieli nawet czasu ustawić się do walki.

- bitwa pod Kannami - znowu kawaleria obu stron jest ustawiona na skrzydłach i walczy wyłącznie między sobą. Dopiero po pokonaniu i przegnaniu z pola walki niedobitków kawalerii rzymskiej, jazda Hannibala korzysta z osłony kurzu i uderza od tyłu na niczego się nie spodziewające główne siły Rzymian.

- bitwa pod Zamą - dokładna kopia bitwy pod Kannami - kawaleria obu stron walczy na skrzydłach, ale tym razem to niedobitki jazdy Kartagińczyków uciekają, a kawaleria Rzymian po krótkim pościgu przegrupowuje się i uderza na niczego się nie spodziewające tyły piechoty Hannibala.

Natomiast jeśli chodziło Ci o inne bitwy (lądowe) Kartagińczyków z Rzymianami...

Pierwsza punicka:
- bitwa pod Akragas - kawaleria obu stron tradycyjnie na skrzydłach, nie zdążyła wziąć poważniejszego udziału w bitwie, bo kartagiński wódz się "popisał" i ustawił słonie w drugiej linii wojsk, pomiędzy pierwszą linią (najemników), a głównymi siłami. Cofający się najemnicy wywołali panikę wśród słoni, te dostały szału i wywołały panikę w całej kartagińskiej armii.

- bitwa pod Adys - kawalerii po obu stronach było po pół tysiąca. Teren bitwy nie pozwolił na jej wykorzystanie (słonie też nie wzięły udziału w bitwie), Rzymska piechota okazała się lepsza od trzykrotnie liczniejszych Kartagińczyków.

- bitwa pod Aspis/Tunisem - Rzymianie mieli 500 jeźdźców, Kartagińczycy 4000. Bitwę zaczęła szarża słoni, Rzymianie zaatakowali je kawalerią, ale rozbiła ją i przegnała z pola bitwy kawaleria kartagińska. Która potem zaatakowała spanikowaną (z powodu słoni, które "przemaszerowały" przez część wojsk rzymskich) piechotę Rzymian ze skrzydeł.

- bitwa pod Panormos (Palermo) - kawaleria w ogóle nie była użyta, bo toczyła się pod murami miasta, a Rzymianie mieli czas i wykopali rowy (na słonie, ale kawalerii też przeszkadzały).

Trzecia punicka: w większości polegała na obleganiu przez Rzymian miast i obozów i ich kawaleria była używana prawie wyłącznie do walki z uprawiającą wojnę podjazdową kawalerią Kartaginy. Jedyny wyjątek, to:

- bitwa pod Nepheris - piechota Kartagińczyków atakuje przeprawiające się przez rzekę wojska Rzymian, a gdy te wpadają w popłoch i zaczynają się wycofywać, stają się łatwym łupem dla kartagińskiej jazdy. Rzymianie użyli swojej jazdy do osłonięcia wycofującej się piechoty i zaatakowali nią jazdę Kartagińczyków. W drugiej bitwie pod Nepheris kawaleria nie została w ogóle użyta (z powodu obwarowań obozu) - Rzymianie otaczają obóz Kartagińczyków i ich wyżynają na piechotę.

Tak się zastanawiam... może chodziło Ci o innego Hannibala, który walczył z jakimiś innymi Rzymianami? Może jakąś fantastykę z alternatywną historią Rzymu czytałeś? :wink:

Edit: błędy

Hubert - 11 Lipca 2011, 22:19

Wróciłem i widzę, że tylko Ozzy i Ilcattivo skorzystali z mojej rady. :(

ilcattivo13 napisał/a
Sosnechristo napisał/a:
...przechadzać po mieście i podziwiać niewiasty w skąpych strojach.


młodyś, to jeszcze się nie napatrzyłeś ;P:



Pewnych rzeczy nigdy dość, niezależnie od wieku. :mrgreen: Poza tym, zawsze masz jeszcze opcję z książką.

ilcattivo13 - 11 Lipca 2011, 22:22

Hrabio - była ostra burza po południu, więc skorzystałem i z tej formy rozrywki :D
Hubert - 11 Lipca 2011, 22:49

Tak trzymać, żołnierzu! :)
Ozzborn - 12 Lipca 2011, 01:18

Sosnechristo, oj skorzystałem.. dalej jestem pod (jej) wpływem :mrgreen:
Awaris bardzo Cię proszę skończ z tym panem... to może Ci nawet merytorycznie odpowiem ;] poki co mi się nie chce... ale specjalnie, żeby Ci udowodnić, że moje gramatyczno/fleksyjne zarzuty są jedynie dodatkiem i żeby zadość uczynić Twoim przypuszczeniom (nie powiem mile mnie połechtałeś ;) ) chętnie wyrażę swoją opinię, w kwestiach. które wskażesz (wyłuskiwać z poprzednich postów nie będę, bo zwyczajnie mi się nie chce :P )

Hubert - 12 Lipca 2011, 01:40

A ładna? :mrgreen:
Ozzborn - 12 Lipca 2011, 01:44

flaszka? bardzo.. taka opływowa i w ogóle :mrgreen:
Hubert - 12 Lipca 2011, 08:56

:twisted:
Awaris - 12 Lipca 2011, 09:42

w sumie poza tematem ale nie potrafiłem się powstrzymać

ilcattivo13 napisał/a
jeśli dobrze rozumiem, pijesz do drugiej punickiej. A bitwy w niej stoczony wcale nie wyglądały tak jak myślisz.


Podziwiam zdolność czytania w cudzych myślach ;-)

a poważnie od czasu reformy Ifikratesa aż do co najmniej drugiej wojny punickiej, ja bym nawet zaryzykował, że do reform Mariusza, na polach bitew decydowawły wojska tzw. pomocnicze np. nieopancerzeni miotacze i konnica(wszystko przed strzemonami). Oczywiscie przy dobrym dowódcy. Tak to już jest, że wojska kombinowane wymagają więcej niż -
- Na wroga!
Dodam, że spotkałem tak różne opisy bitew co do których byłeś łaskaw przedstawić jedyną i to prawdziwą ich wersję. Skąd ta wiedza tak jednoznacza i pewna gdy profesorowie specjalizujacy się w tym okresie mają wątpliwości?

Inna rzecz, że w tym czasie konnica nie wygrywała bitew samodzielnie i tu pełna zgoda.
Choć spójrzmy na okres nieco późniejszy - ilu wodzów Rzymu miało prawo do triumfu za walki z Partami (jeśli dobrze pamiętam - jeden) - sama konnica.

Matrim - 12 Lipca 2011, 12:18

Awaris, mimo wszystko, proszę, żebyś potrafił się powstrzymać przed takimi docinkami osobistymi, jak: Podziwiam zdolność czytania w cudzych myślach ;-)

Już na poprzedniej stronie odnosiłeś się do Fidela i spółki i Ozzborna. Przypomnę tylko, uprzejmie, że sam apelowałeś o merytoryczność dyskusji, więc dawaj światły przykład innym uczestnikom.

Proszę grzecznie.

Awaris - 12 Lipca 2011, 12:51

Matrim napisał/a
że sam apelowałeś o merytoryczność dyskusji, więc dawaj światły przykład innym uczestnikom



zawstydzony pochylam głowę.

PS. moja uwaga miała być i była żartem odnoszącym się do wypowiedzi do której się odniosłem ale rozumiem kontekst i racja. Będę sie starał.
Dodam jeszcze że
Matrim napisał/a
stronie odnosiłeś się do Fidela i spółki

moje potępienie dla "Fidela i spółki" przy okazji dotyczyło faktu, że pozwalali sobie na ośmieszanie czepianie deprecjonowanie itd. moich wypowiedzi łącznie z groźbą.
Moje potępienie przede wszystkim dotyczyło faktu, że poza tym o czym pisze wyżej nie potrafili zdobyć się nawet na jedno słowo komentarza merytorycznego.
Ja świety nie jestem ale u mnie żart zajmuje jedną linijkę, a reszta posta - zdecydowanie dłuższa dotyczy tego o czym pisał interlokutor.


------------------------------------------------------------------------------------------------

Grimzon"Drugi tom utrzymany jest jak dla mnie utrzymany na podobnym poziomie jak pierwszy tom. Nadal mamy bohaterów o których wiemy, że są genialni bo tak mówi książka."

przepraszam, że dopiero teraz ale dziękuję, za rzeczowe wyrażenie własnych poglądów.
Raczej nie sięgnę. Szkoda :(

Matrim - 12 Lipca 2011, 14:41

Skupmy się na:
Awaris napisał/a
rozumiem kontekst i racja. Będę sie starał.


... i koniec kwestii.

Adanedhel - 12 Lipca 2011, 15:34

Awaris, masz fascynujące informacje o znaczeniu kawalerii w starożytności. I w ogóle - wojskowości. Proszę, podziel się jakimiś źródłami, bo mimo studiowania historii jakoś pominąłem te pasujące do Twoich opisów.
ilcattivo13 - 12 Lipca 2011, 16:14

Awaris napisał/a
Podziwiam zdolność czytania w cudzych myślach ;-)

może dlatego:
Locke napisał/a
Hannibal używał armii z bardzo silną konnicą. Tą armia zniósł po kolei 3 armie konsularne. W moim mniemaniu można to uznać, za całkiem niezłe radzenie sobie.
W dodatku przegrał bitwę pod Zamą - tym razem to Rzymianie mieli tę sama jazdę.

LOL :lol: Ale spoko-luz, jak znasz jakąś inną wojnę punicką, w której Hannibal "zniósł po kolei 3 armie konsularne", a potem dostał w pupę pod Zamą, to czekam na oświecenie :wink:

Cytat
A poważnie od czasu reformy Ifikratesa aż do co najmniej drugiej wojny punickiej, ja bym nawet zaryzykował, że do reform Mariusza, na polach bitew decydowawły wojska tzw. pomocnicze np. nieopancerzeni miotacze i konnica


podaj konkretny przykłady bitew, kiedy to nieopancerzeni miotacze, w czasie bitwy toczonej w polu (a takich bitew było zdecydowanie najwięcej), przy ciężkozbrojnej piechocie ustawionej w szyki, mieli główną zasługę w zwycięstwie - używano ich do zmiękczenia wroga, ew. zabezpieczenia flanek, ale nie jako głównej siły. Co do konnicy - wyraźnie widać, że nie przeczytałeś postu Locke'go, od którego sprawa się zaczęła - on wyraźnie stwierdził, że starożytna ciężkozbrojna jazda przełamywała szyki piechoty. A więc - nie mówimy tu ani o pieszych łucznikach/oszczepnikach/procarzach/itp., ani nawet o konnych łucznikach/oszczepnikach.

Cytat
Dodam, że spotkałem tak różne opisy bitew co do których byłeś łaskaw przedstawić jedyną i to prawdziwą ich wersję. Skąd ta wiedza tak jednoznacza i pewna gdy profesorowie specjalizujacy się w tym okresie mają wątpliwości?


widzisz, a ja się po prostu nie spotkałem z innymi opisami tych bitew (mogły się różnić drobnymi szczegółami w liczebności, itp.). Gdzie bym nie zajrzał, czy to będzie dowolna strona uniwersytecka (na przykład Boise State Univeristy), czy to będą polskie strony (np. Hippologia.pl - zaraz do niej wrócę), czy zwykła Wiki (obojętnie jak "języczna") - nigdzie nie ma innych opisów tych bitew. Dlatego proszę Cię o podanie mi źródeł, najlepiej z nazwiskami profesorów specjalizujących się w tym okresie, mówiących, że te bitwy wyglądały inaczej.

Cytat
Inna rzecz, że w tym czasie konnica nie wygrywała bitew samodzielnie i tu pełna zgoda.
Choć spójrzmy na okres nieco późniejszy - ilu wodzów Rzymu miało prawo do triumfu za walki z Partami (jeśli dobrze pamiętam - jeden) - sama konnica.


polecam przeczytać Ci artykuł napisany przez pana Patryka Skupniewicza - Armia partyjska. Taktyka, strategia, wyszkolenie, organizacja, uzbrojenie. (zwróć uwagę, na jakie nazwiska historyków się powołuje). Tam jest dokładnie wyjaśnione, skąd się brały sukcesy Partów. Zresztą, nie mogę się powstrzymać, przed wrzuceniem kilku fragmentów:

1. "Należy jednak zwrócić uwagę, że ciężka jazda w starożytności nie była szczególnie skuteczna w otwartej bitwie przeciw zdyscyplinowanej, dobrze wyposażonej piechocie o wysokim morale. Niech świadczy o tym przykład Tigranocerty, Karr, Emesy, Argentoratum, wojen z Sarmatami, czy bitew toczonych podczas perskiej kampanii Juliana. W konfrontacjach z lżej opancerzoną jazdą sprawdzała się jednak znakomicie.Świadectwa ikonograficzne ze Starej Nisy i Koj Krygłan Kała świadczą, że scyto-sakijscy koczownicy z północnych peryferii Persji stosowali nieopancerzone oddziały przeznaczone do walki wręcz."

2. "Tymczasem bitwa pod Karrami dowiodła po raz kolejny skuteczności stepowej taktyki, która polegała na umiejętnym wykorzystaniu konnych łuczników wspieranych przez jazdę pancerną. Łucznicy poza nękaniem pociskami powodowali zamieszanie i dezorientację wroga, który nie umiał określić liczebności swoich oponentów. Jednocześnie stosowali manewry pozorujące, mające na celu sprowokowanie błędu, którego popełnienie było łatwe w sytuacji ciągłej presji, nieznajomości rozmiaru armii przeciwnika oraz mylących manewrów."

3. "Zarówno Partowie jak i później Sasanidzi chętnie uciekali się do podstępów oraz zasadzek. Znakomicie opanowali sztukę gwałtownych ataków na maszerujące kolumny wroga, nacierając w różnych miejscach równocześnie powodując chaos, którego efektem były paniczne reakcje, błędne decyzje, a co za tym idzie zwiększone straty przeciwnika. Wszystkie te cechy wymagały doskonałego opanowania manewrów, zarówno na poziomie poszczególnego wojownika, jak i całych oddziałów. Zapewne jednak z uwagi na sztywną koncepcję dyscypliny nie wykształciła się taktyka rozpraszania i ponownej koncentracji w innym miejscu, przez co łucznicze oddziały partyjskie a później sasanidzkie były wrażliwe na gwałtowny atak ciężkiej jazdy. Zniwelowaniu efektu takiej szarży służyły jednostki katafraktów."

4. "Można powiedzieć, że podstawową zasadą taktyki Saków było wytwarzanie ciągłej presji rozciągniętej na różnych płaszczyznach – od fizycznego nękania pociskami, przez fingowane szarże, wzniecanie kurzu, który powodował dyskomfort w oddychaniu ale również nie pozwalał zorientować się co do liczebności atakujących, po użycie działających na zmysły środków muzycznych oraz mącących umysł komunikatów. Poza Krassusem skuteczności taktyki ciągłej presji doświadczył Marek Antoniusz w rzekomo niedogodnej dla jazdy, górzystej Armenii oraz liczni cesarze, którzy atakowali państwo partyjskie, a później sasanidzkie, gdzie po paśmie zwycięstw przychodził moment na ostateczne wycofanie się, najczęściej w nieładzie i z ogromnymi stratami. Był to jednak wynik głównie strategii, którą Partowie przynieśli ze swojej stepowej ojczyzny."

5. "Podsumowując kwestię taktyki i strategii partyjskiej podkreślić należy jej przestrzenny charakter. Strategia wciągania wroga w głąb terytorium powodowała, że stawał się on podatny na sztuczki taktyczne mające na celu zachwianie jego percepcją, wytworzenie w nim poczucia beznadziejności i stopniowe wytracanie jego zdolności bojowej. W osiągnięciu tego celu pomagała ruchliwość oddziałów oraz charakter walki podczas której starano się unikać starć wręcz."

Więcej mi się nie chce. W każdym bądź razie, już te fragmenty mówią, jak to było z tymi Partami. BTW. Są tu także artykuły o jeździe Rzymian i Greków.

A tak w ogóle, to wcześniej wspominałem o sukcesach jazdy macedońskiej - sprawdziłem dokładniej i wychodzi na to, że oni też atakowali piechotę albo z flanki - na boki szyków przeciwnika zajętego walką z ich piechotą, albo na tyły szyków przeciwnika, a jeśli nawet uderzyli od czoła, to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy piechota przeciwnika była zdezorientowana, a jej szyki pomieszane (np. wcześniejszą walką z piechotą lub ostrzałem). Ale nigdy Macedończycy nie zaatakowali zorganizowanych, przygotowanych do starcia i wypoczętych falang. Co tylko potwierdza taktykę, jaką używała starożytna ciężkozbrojna jazda względem piechoty.

I ostatnia rzecz - jeszcze raz wrócę do Locke'go i jego "bardzo silnej konnicy", której używał Hannibal, a później Rzymianie.
Tylko jedna kawaleria spełnia dwa ostatnie warunki - jazda numidyjska. Tyle, że oni nigdy nie szarżowali na wroga (a jak już, to były to szarże pozorowane, mające na celu zmuszenie wroga do zmiany szyku, czyli do wprowadzenia zamieszania), a swoją taktykę opierali na obrzucaniu formacji przeciwnika oszczepami, a dopiero potem atakowali jego pogrążone w zamieszaniu szyki (czyli stosowali dokładnie taką samą taktykę, jak jazdy z Bliskiego Wschodu i Azji). A poza tym była to najlżejsza kawaleria spotykana w tamtym okresie w basenie Morza Śródziemnego - mieli najmniejsze i najsłabsze konie i żeby zachować ich szybkość i manewrowość, nie używali ani siodeł, ani zbroi i mieli przy sobie tylko miecz, oszczepy do rzucania i czasami małe tarcze.

A tak w ogóle, to czasami mam wrażenie, że niektórzy ludzie czerpią swoją wiedzę wyłącznie z Rome: Total War... :roll: Ciekawe, kiedy ktoś zarzuci Robertowi, że w walce z nomadami Meekhańczycy nie używali płonących świń ;P:

Edit: widzę, że nie tylko jestem ciekaw źródeł Awarisa ;P:

Edit2 - znowu błędy :oops:

Adanedhel - 12 Lipca 2011, 16:17

Ilcat, że też Ci się chce...
ilcattivo13 - 12 Lipca 2011, 16:26

no co, na niepełnosprawiu siedzę - mam czas ;P: A poza tym, uwielbiam tą tematykę i mogę o tym słuchać/gadać/czytać/pisać w nieskończoność :D
Awaris - 12 Lipca 2011, 19:54

Matrim napisał/a
Awaris


Z ciekawości zapytam ? Cóż oznacza zielony kolor wpisu?


-------------------------------------------------------------------------------------------

Adanedhel napisał/a
Proszę, podziel się jakimiś źródłami, bo mimo studiowania historii jakoś pominąłem te pasujące do Twoich opisów.


tak na szybko np. Grzegorz Lach, Krzysztof Kęcik, S. Dando-Collins. Oczywiście może być tak, że z tych samych źródeł wyciągnęliśmy inne wnioski. Ja wszak nie studiuję historii - jeśli to ma być argument przeważający.

merula - 12 Lipca 2011, 19:58

że jest to tekst z pozycji moderatora.

admini piszą na pomarańczowo/czerwono.

Witchma - 12 Lipca 2011, 20:00

Awaris, gdybyś raczył poświęcić chwilę na zapoznanie się wreszcie z Regulaminem, nie zadawałbyś takich pytań.
Awaris - 12 Lipca 2011, 20:19

ilcattivo13 napisał/a
podaj konkretny przykłady bitew, kiedy to nieopancerzeni miotacze, w czasie bitwy toczonej w polu (a takich bitew było zdecydowanie najwięcej), przy ciężkozbrojnej piechocie ustawionej w szyki,


Po pierwsze dziękuję za wyczerpującą i rzeczową odpowiedź, szczególnie za te cytaty. Szacunek.
Wypada się przyznać, że mój wpis miał charakter spontaniczny, a jego rozpoczęcie "w sumie poza tematem ale nie potrafiłem się powstrzymać" dot. odejścia od tematu dot. prozy p. Wegnera.

Nie zamierzam ciągnąć tego wątku tutaj - wszak sam potępiałem wpisy poza temat przewodni. Niemniej na pytanie jeszcze odpowiem nawiązując do K.Kęcik
Uderzające jednak, ze Hannibal w swoich bataliach - nad Ticinusem, Trebią, pod Kannami, szukał rozstrzygnięcia na skrzydłach...
na skrzydłach gdzie była i działała konnica i ona rozstrzygała min. dlatego bliżej mi w poglądach do Locke niż do Ciebie ale uważam za cenne poznać takie zdanie jak Twoje.

I dla jasności ja nie odnosiłem się w swoim wpisie proza p. Wegnera historia.

PS. dyskutujesz na takie kwestie na jakimś forum tematycznym?

Agi - 12 Lipca 2011, 20:24

Awaris, ilcattivo13, tu możecie sobie stosowny wątek historyczny założyć i pisać do woli.
Awaris - 12 Lipca 2011, 20:25

Agi napisał/a
Awaris, ilcattivo13


dziękuję :-)

-----------------------------------------------------------------------------------

Witchma napisał/a
Awaris, gdybyś raczył poświęcić chwilę na zapoznanie się wreszcie z Regulaminem, nie zadawałbyś takich pytań.



właśnie min. regulamin skusił mnie do tego pytania publicznie.

jest tam zapis "moderatorzy interweniować w nich będą co do zasady jedynie na prośbę gospodarza lub innego użytkownika forum - jeżeli nie nastąpi rażące pogwałcenie regulaminu lub prawa. - rozumiem, że interwencja ta była podyktowana jedną z w/w przesłanek. Przyznaje jestem ciekaw którą.

Dodam jeszcze, że zdałem sobie sprawę, ze to właśnie osoba, która jako moderator się do mnie zwróciła jest tą samą, z którą kilka razy nie zgodziłem się w dyskusji jako użytkownikiem forum.
Tak jakoś nasuwa mi się taki cytat "Bycie sędzią we własnej sprawie ..."

Dla jasności co do treści wpisu nic nie mam, a wręcz się z nim zgadzam.

Wymagam, oczekuję - wypada dać przykład. Zresztą napisałem to od razu.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Ozzborn napisał/a
chętnie wyrażę swoją opinię, w kwestiach. które wskażesz



1. Kwestie płaszcza jego statutu i konsekwencji dla oddziału związanych z jego pohańbieniem

2. Błędy logiczne w opisie pojedynku wojownika z magiem.

3. Smutną przewidywalność, i jak dla mnie, pewną sztampowość rozwoju bitwy.

4. Jednostronność ukazania koczowników jako postacie nie mające szans na wzbudzenie sympatii (podam przykład przeciwny i pozytywny "Legenda" Gemmell)

5. Co jest atutem prozy p. Wegnera? Warto czytać gdyż ... i jeśli będzie Ci się chciało to jakiś konkret, coś w stylu wymienionych przeze mnie plusów z dot. Zajdlowego tekstu.

PS. chciałbym jedną sprawę wyjaśnić. Nie miałem do Ciebie żadnych obiekcji ani do treści wpisów. Ba, nawet się czegoś nauczyłem :) po prostu brakowało mi w tych wpisach czegokolwiek w zakresie prozy p. Wegnera.

A teraz wypada mi cierpliwie czekać aż Ci się zachce. :D

Grimzon - 12 Lipca 2011, 20:40

Cytat
Była na forum długa dyskusja na ten temat, zdaje się, że w dziale historycznym. Nie zgadzam się ze wszystkim, co napisał tam Gustaw Garuga, który zdaje się uważać, że gdyby nie kłopoty dynastyczne Mongołowie zjedliby całą Europę żywcem, niemniej mam wrażenie, że ich nie doceniasz.


Może ja ich trochę nie doceniam, ale przytoczone powyżej stanowisko trochę ich przecenia. Patrząc na najazdy mongołów na Małopolskę w XIII wieku. Polska jest wtedy w jednym z najsłabszych swoich okresów, ale jednocześnie uczy się na swoich błędach. Sandomierz próbowano zdobywać 3 razy. Za pierwszym razem złupiono go doszczętnie. Za drugim walka była już bardziej zażarta, bo Sandomierz miał już umocnienia. Za trzecim razem Mongołowie już nie mają szans jego zdobycia ponieważ jest już obwarowana i dobrze broniona (załoga nie ma zamiaru się poddać pamiętając co się stało przy drugim najeździe). Mongołowie bardzo dobrzy w polu bardzo słabo radzili sobie (bądź nawet nie podejmowali) zdobywania mocno obwarowanych miast i twierdz. Wprowadzony tzw pasywny system obronny (chronienie się w pobliskich obwarowanych miastach bądź klasztorach) skutecznie zniechęcało Mongołów do walki. Jako armia grabiąca byli wspaniali jako zdobywcy bardziej cywilizowanych krajów już niekoniecznie. Problemy dynastyczny właśnie brały się z systemu rządzenia czyli chanatu kto ma więcej ludzi ten rządzi. Dlatego właśnie imperium mongolskie upadło nie dając sobie rady z utrzymaniem kontroli na swoim terytorium.

agrafek napisał/a
To jest zawsze ten problem, gdy próbując rozmawiać o powieści fantasy, zaczynamy szukać odniesień w historii. Dla mnie w opowiadaniach Roberta odpowiednik imperium rzymskiego zderza się z armiami mongolskimi z ich najlepszych czasów.


Dla mnie imperium wygląda bardziej jak średniowiecze i to to późniejsze niż imperium rzymskie. Dlaczego tak sądzę:
a) sposoby walki, broń (kusze windowe), pawęże,wspomnienie o pikinierach.
b) Część feudalna z zamkami


Natomiast interesujący dla mnie jest ten fragment.

Cytat
Nawet w góry docierały opowieści o starciach, w których
najeźdźcy szaleli po polu bitwy na śmigłych koniach, zasypując szeregi meekhańskiej
piechoty taką ilością strzał, że żołnierzom mdlały ręce od ciężaru tarcz, w których utkwiły
setki pocisków. Na pięćdziesiąt kroków, w pełnym galopie se-kohlandzki jeździec potrafił
trafić w twarz wychyloną na sekundę znad osłony. To łamało morale skuteczniej niż setki
przegranych bitew. Gdy mogłeś tylko stać w miejscu i kulić się za tarczą, czując jak jej ciężar rośnie, nawet najlepsi z najlepszych upadali na duchu.
Oddziały pikinierów, tak skuteczne w innych wojnach, były po prostu rozstrzeliwane, aż
wreszcie ograniczono ich liczbę do jednej kompanii na pułk. Starano się także zwiększyć
liczbę łuczników i kuszników w każdym regimencie, ale wszystkie te zmiany wprowadzano
zbyt późno. Dobrego strzelca szkoli się latami, a lat Imperium nie miało.


W bitwie opisanej w opowiadaniu WJM jakoś tego nie widać. Łucznicy koczowników nie posiadają takiej skuteczności strzeleckiej. Meekhańczycy są przedstawienie jak bardzo dobrzy inżynierowie pola walki (różnego rodzaju umocnienia polowe), a praktycznie przez trzy lata nikt nie stara się ich używać. Sama skuteczność łuków przeciwko pancerzom i zbrojom miękkim też nie jest taka porażająca. Jeżeli pikinierzy dostawali takie cięgi od łuczników to dlaczego nie ustawiono ich za rzędem ludzi z pawężami. Szkolenie łucznika fakt trochę trwa ale kusznika trwa bardzo krótko. Co ciekawsze nie spotykamy się z oddziałami łuczniczymi imperium (poza stepową kawalerią), a dość powszechne są kusze. I patrząc na opisaną ich skuteczność (zasięg większy niż koczowników, większa siła rażenia) to coś z tą wojną strzelecką niespecjalnie.

Agi - 12 Lipca 2011, 20:50

Awaris napisał/a


Dla jasności co do treści wpisu nic nie mam, a wręcz się z nim zgadzam.
Wymagam, oczekuję - wypada dać przykład. Zresztą napisałem to od razu.

I bardzo mi smutno, że nie poprzestałeś na tej konstatacji, zamiast złośliwie komentować prośbę moderatora. Spróbuj skupić się na dyskusji merytorycznej zamiast sztucznie podgrzewać atmosferę. Tak będzie lepiej dla wszystkich zainteresowanych.

Locke - 12 Lipca 2011, 21:07

Cytat
on wyraźnie stwierdził, że starożytna ciężkozbrojna jazda przełamywała szyki piechoty.


Gdzie dokładnie to napisałem?


Ale nieistotne, jak powiedziałem dokładność odwzorowania podobnych warunków historycznych nigdy nie była u mnie istotnym zarzutem (tylko branie koni bojowych na tarcze bolało).

Awaris - 12 Lipca 2011, 21:52

Agi napisał/a
I bardzo mi smutno, że nie poprzestałeś na tej konstatacji,


Dziękuję za to spojrzenie z boku - Pani wierzę.

Agi - 12 Lipca 2011, 21:57

Awaris, na forum nie używamy formy Pani/Pan, to zupełnie niepotrzebne, a czasem deprymujące.
Awaris - 12 Lipca 2011, 22:11

Agi napisał/a
nie używamy formy Pani/Pan, to zupełnie niepotrzebne, a czasem deprymujące.


Przyjąłem do wiadomości :D Postaram się o tym pamiętać.

----------------------------------------------------------------------------------

ilcattivo13 napisał/a
uwielbiam tą tematykę i mogę o tym słuchać/gadać/czytać/pisać w nieskończoność


Zapytam w kontekście opowiadania. Jesteś pasjonatem, dla Ciebie bitwa koczownicy c/a imperialni była :
- ok
- ciekawa
- super
- do przyjęcia pomimo ....(czego)
- coś innego
i to w zestawieniu tego co autor pisze o wcześniejszych kontaktach tychże armii



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group