Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner
Adanedhel - 9 Lipca 2011, 09:42
Tak swoją drogą to cały ten spór stał się monotonny i nudny z dziesięć jak nie więcej stron temu. Ale z wojskowego punktu widzenia jedno mnie rozbawiło tak, że nie mogę się powstrzymać.
Grimzon napisał/a | I trochę się dziwię temu, że mając tak wspaniałą piechotę Imperium Meekhańskie dostaje od se-kohlandczyków takie cięgi. |
Proponuję eksperyment. Rzuć piechotę na kawalerię w otwartym polu i sprawdź, co się stanie. A potem rzuć tę samą kawalerię na piechotę, przygotowaną do walki z kawalerią, broniącą trudno dostępnej i/lub umocnionej pozycji, i też sprawdź, co się stanie.
Albo sprawdź, co się działo w takich wypadkach w historii.
Spokojnie mogę znów na miesiąc zapomnieć o temacie.
Grimzon - 9 Lipca 2011, 11:08
Adanedhel napisał/a | Proponuję eksperyment. Rzuć piechotę na kawalerię w otwartym polu i sprawdź, co się stanie. A potem rzuć tę samą kawalerię na piechotę, przygotowaną do walki z kawalerią, broniącą trudno dostępnej i/lub umocnionej pozycji, i też sprawdź, co się stanie. |
Hmm to ja nie wiedziałem, że możliwe są tylko te dwa scenariusze. I skoro Imperium przegrywa pomimo piechoty potrafiącej bardzo szybko i dobrze postawić umocnienia polowe to znaczy, że głównym problemem Imperium są dowódcy, którzy stawiają nie umocinioną piechotę w otwartym polu przeciwko kawalerii.
Awaris - 10 Lipca 2011, 12:47
"Czytałem także obydwie części Mekhańczyków." o to mam pytanie. Jak autorowi idzie w późniejszych tekstach? Co dla Ciebie jest atutem jego prozy? Dlaczego czytasz pomimo uwag krytycznych?
"I trochę się dziwię temu, że mając tak wspaniałą piechotę Imperium Meekhańskie dostaje od se-kohlandczyków takie cięgi." poniekąd racja. Tzn jest to możliwe np. dowódcy jak napisałeś ale autor tego nie pokazuje.Ba, ma całkiem fajny świat, przynajmniej z pozoru, ale czytając teksty odnosiłem wrażenie, że autor zapomina, że świat istniał wcześniej i ma istnieć dalej.
"Natomiast co do samego opisu bitwy jest w nim kilka rzeczy o które z chęcią bym się zapytał u źródła bo jakoś nie jestem wstanie zauważyć brakujących mi klocków." Jasne, że są potkniecia ale ja na nie przymykam już oczy, a jeśli lubisz dobrze poukładane klocki w bitwach to polecam Sidebottom Wojownik Rzymu "Ogień na wschodzie" Literacko średnie ale bitewnie perełka.
--------------------------------------------------------------------------------
Fidel-F2 a PiS.
cytat "nie należysz czasem do PiS?" Odp. - nie, nie należę.
Ale skąd ten polityczny wtręt? Teza :Rzuciłeś legitymacją bo oczekiwałeś samych obraźliwych tekstów i gróźb pod adresem inaczej myślących? Rozczarowali cię?! Tak bywa. Samo życie
Grimzon - 10 Lipca 2011, 21:48
Awaris napisał/a | Jak autorowi idzie w późniejszych tekstach? Co dla Ciebie jest atutem jego prozy? Dlaczego czytasz pomimo uwag krytycznych? |
Drugi tom utrzymany jest jak dla mnie utrzymany na podobnym poziomie jak pierwszy tom. Nadal mamy bohaterów o których wiemy, że są genialni bo tak mówi książka. Dlaczego czytam, ponieważ wśród opowiadań płytkich znajdują się także takie które mają większą głębie. Jak dla mnie najlepsze opowiadania to "Krew naszych ojców" i "Koło o ośmiu szprychach" (poza drobnymi szczegółami). Niestety trafiają się także słabe "Szkarłat na płaszczu" i pewnikiem tutaj się wielu narażę nominowane opowiadanie "Najlepsze jakie można kupić...".
Awaris napisał/a | poniekąd racja. Tzn jest to możliwe np. dowódcy jak napisałeś ale autor tego nie pokazuje. |
W drugim tomie jest na ten temat kilka uwag ale nie świadczą lepiej o Imperium.
Awaris napisał/a | Ba, ma całkiem fajny świat, przynajmniej z pozoru, ale czytając teksty odnosiłem wrażenie, że autor zapomina, że świat istniał wcześniej i ma istnieć dalej. |
Mnie także frapuje kilka innych rzeczy. Jak na przykład jak wielkie jest to imperium. Mniej więcej jaki jest poziom liczebności ludności, nawet jaki jest ustrój polityczny. Wiemy także, że istnieje monoteizm z przyzwoleniem na politeizm innych. Sam stosunek do magi poza kodeksowej jest dziwnie łamany jeżeli dotyczy głównych bohaterów, a także dziwi mnie strasznie bierna postawa zarządców terenów na których dzieją się wydarzenia (ale to jest związane z podziałem władzy w imperium i ustrojem).
Awaris napisał/a | Jasne, że są potkniecia ale ja na nie przymykam już oczy |
Niestety nie jestem wstanie tego zrobić po wypowiedzi autora na ten temat. I powiem szczerze, że chciałbym usłyszeć wyjaśnienia tych właśnie potknięć. A wracając do wypowiedzi samego autora to przytoczył fakt o używaniu w Polsce w XVII wieku jazdy pancernej do rozbijania szyków wojsk szwedzkich. Zdziwił mnie ten fakt i z chęcią dowiedziałbym się więcej o tym fakcie jako, że jet to mój ulubiony czas historyczny i chciałbym wykorzystać każdą możliwość do poszerzenia wiedzy o niej.
Awaris napisał/a | a jeśli lubisz dobrze poukładane klocki w bitwach to polecam Sidebottom Wojownik Rzymu Ogień na wschodzie Literacko średnie ale bitewnie perełka. |
Nie omieszkam zapoznać się jak tylko będę miał okazję.
Hubert - 11 Lipca 2011, 00:25
Locke napisał/a | Mam dosyć poważne obawy, że raczej o prozie to tu nikt rozmawiać nie będzie. Książka RMW jest tak wybitna i genialna, że po prostu podobać się bezkrytycznie musi, a jak jest inaczej to jesteś spiskowcem lub osoba niespełna rozumu. |
Mam dosyć poważne obawy, że przyjąłeś do wiadomości tylko to, co chciałeś przyjąć. Pisałem parę ładnych stron temu, że MOŻNA z autorem podyskutować o jego książce, zdziwisz się, można nawet wytknąć wady. I nawet - tym to już Cię rozwalę na łopatki - się za to nie obrazi, ani też nikt inny Cię za to nie wyklnie.
Zresztą, zobaczcie, ludzie, pierwsze strony tego wątku. Nie oszczędzali tam tekstów Roberta - Anko rozbierała je bezlitośnie na czynniki pierwsze - ale wszystko przebiegało w miłej atmosferze (może dlatego, że nie czepiała się o pierdo... wróć, wybitnie ważne szczegóły dotyczące zakresu militariów i detali tła).
Jedyną rzeczą, z którą od biedy - OD BIEDY! - można się zgodzić, to to kreowanie bohatera, bo tak ma być wykreowany. Ale tę METODĘ (to metoda, a nie błąd, czy oszukaństwo - jak nie ma uzasadnienia fabularnego, to po co robić z postaci twardziela tak twardego, że nawet twarz pumeksem szoruje) stosują też inni bardzo dobrzy fantaści i nikt im wyrzutów nie czyni. Erikson, żeby daleko nie szukać. A w tekstach Meekhańskich takie przedstawienie postaci potem znajdowało odzwierciedlenie w fabule - ale to tak na marginesie.
To, że kilku z Was oberwało - to wszystko KWESTIA SPOSOBU FORMUŁOWANIA MYŚLI, jaki przyjęliście. Akcja-reakcja i tyle
A poza tym autor nie ma obowiązku głaskać każdego za uwagi krytyczne. Jest gdzieś napisane, że musi? No właśnie.
Ale może nie powinienem się odzywać, bo przecież tylko za literówki Was tu łapię.
Grimzon - 11 Lipca 2011, 01:59
Sosnechristo napisał/a | Zresztą, zobaczcie, ludzie, pierwsze strony tego wątku. Nie oszczędzali tam tekstów Roberta - Anko rozbierała je bezlitośnie na czynniki pierwsze - ale wszystko przebiegało w miłej atmosferze (może dlatego, że nie czepiała się o pierdo... wróć, wybitnie ważne szczegóły dotyczące zakresu militariów i detali tła). |
A może właśnie niektórych te "pierdoły" interesują ? Sosnechristo napisał/a | Ale tę METODĘ (to metoda, a nie błąd, czy oszukaństwo - jak nie ma uzasadnienia fabularnego, to po co robić z postaci twardziela tak twardego, że nawet twarz pumeksem szoruje) stosują też inni bardzo dobrzy fantaści i nikt im wyrzutów nie czyni. Erikson, żeby daleko nie szukać. |
A skąd wiesz ? Jeżeli byłby tu wątek Eriksona napisałbym to samo.
Sosnechristo napisał/a | A w tekstach Meekhańskich takie przedstawienie postaci potem znajdowało odzwierciedlenie w fabule - ale to tak na marginesie. |
Pozwolę sobie z tym się nie zgodzić.
Czarny Kapitan - brak jakiegokolwiek uzasadnienia.
Laskolnyk - mocno szczątkowe i IMHO nieprzekonywujące.
Ozzborn - 11 Lipca 2011, 02:11
Grimzon napisał/a | nieprzekonywujące |
"
Awaris - 11 Lipca 2011, 08:49
Ozzborn
Tak przy okazji nie odpowiedziałaś mi na pytanie
a to milczenie jest dla mnie mocno przekonywające
Przypomnę pytanie
"2. Od kiedy tu jestem wielokrotnie ludzie dokonywali czegoś co można nazwać śmiało spoilerami i jakoś nikomu, włącznie z Tobą, to nie przeszkadzało. Jeśli trzeba służę przykładami. Czy to szczególne traktowanie? "
------------------------------------------------------
Sosnechristo napisał/a | Pisałem parę ładnych stron temu, że MOŻNA z autorem podyskutować o jego książce, zdziwisz się, można nawet wytknąć wady. I nawet - tym to już Cię rozwalę na łopatki - się za to nie obrazi, ani też nikt inny Cię za to nie wyklnie. |
Twoje prywatne doświadczenia Twoja sprawa.
Ja i pewnie inni oceniamy poprzez tego co jest na tym forum. Jeśli ma tu miejsce wybiórcze postrzeganie faktów to jest ono na pewno dwustronne (nie wchodząc już w kwestię czyje bardziej). Ale czy ktoś "z Pana obozu" się z tym zgodzi? Śmiem wątpić.
Sosnechristo napisał/a | to wszystko KWESTIA SPOSOBU FORMUŁOWANIA MYŚLI, jaki przyjęliście. Akcja-reakcja i tyle |
i ja tak myślę tyle, że choć kierunek ten sam to zwrot przeciwny
agrafek - 11 Lipca 2011, 08:56
Grimzon napisał/a | I trochę się dziwię temu, że mając tak wspaniałą piechotę Imperium Meekhańskie dostaje od se-kohlandczyków takie cięgi.
|
Poczytaj pamiętniki Cezara, ze szczególnym uwzględnieniem fragmentów o wojnach w Galii. Dokładnie ten temat powraca tam cały czas - strach Rzymian przed germańską kawalerią, przy równoczesnym przekonaniu, że z dowolną piechotą sobie poradzą. Za czasów Cezara Rzym dysponował już całkiem niezłą piechotą, która sprawnie dowodzona radziła sobie nawet z znacznie liczniejszym przeciwnikiem. Równocześnie wciąż nie dysponowali Rzymianie sensowną kawalerią i starć kawaleryjskich, a także szarż kawaleryjskich w sprzyjającym takim szarżom terenie, się obawiali. A przecież kawaleria germańskich plemion, jak można zakładać, nie dorównywała kawalerii koczowników z opowiadań Wegnera.
Grimzon napisał/a | Mnie także frapuje kilka innych rzeczy. Jak na przykład jak wielkie jest to imperium. Mniej więcej jaki jest poziom liczebności ludności, nawet jaki jest ustrój polityczny. Wiemy także, że istnieje monoteizm z przyzwoleniem na politeizm innych. Sam stosunek do magi poza kodeksowej jest dziwnie łamany jeżeli dotyczy głównych bohaterów, a także dziwi mnie strasznie bierna postawa zarządców terenów na których dzieją się wydarzenia (ale to jest związane z podziałem władzy w imperium i ustrojem). |
Taki rodzaj czytelnictwa jest mi obcy. Mnie kompletnie nie interesują rozmiary wymyślonych państw w wymyślonych światach, o ile dobrze czyta się same opowieści. Oczywiście, nagromadzenie bzdur może być tak znaczące, że zmyślony świat tego nie wytrzyma i zawali się od czytelniczego rechotu. Ale Wegner nie brnie w takie szczegóły, odwołuje się raczej do naszych skojarzeń, ustawia gdzieniegdzie znaki, odwołania do nich. I na tym gra. Może później zajmie się szczegółami, ale w moim odczuciu nie musi tego robić.
Oczywiście, są czytelnicy, odczuwający potrzebę dokładnych informacji na wiele tematów (aczkolwiek tu tkwi pułapka - kiedy przestać? Zawsze może znaleźć się grupa czytelników domagających się informacji np. o skali opadów atmosferycznych w imperium) i do autora należy decyzja, czy ich słuchać, czy nie. Moim zdaniem lepiej, gdy autor trzyma się własnych założeń.
Awaris - 11 Lipca 2011, 08:58
agrafek napisał/a | Oczywiście, są czytelnicy, odczuwający potrzebę dokładnych informacji na wiele tematów |
Ja akurat nie chcę odp. na wiele tematów z poza tekstu.
Do tej pory zwracałem uwagę jedynie na sprawy ewidentnie zawarte w tekście :
1. Kwestie płaszcza jego statutu i konsekwencji dla oddziału związanych z jego pohańbieniem
2. Błędy logiczne w opisie pojedynku wojownika z magiem.
3. Smutną przewidywalność, i jak dla mnie, pewną sztampowość rozwoju bitwy.
4. Jednostronność ukazania koczowników jako postacie nie mające szans na wzbudzenie sympatii (podam przykład przeciwny i pozytywny "Legenda" Gemmell)
itd.
Pomijając hrabka w zakresie punktu 2 jakoś nikt się do tych punktów sensownie nie odniósł. Zaś czytając Twój post uważam, że warto powtórzyć swe pytania - uwagi.
Dodam jeszcze dwa , a w sumie jedno :
Co jest atutem prozy p. Wegnera? Warto czytać gdyż ...
bo minusów widziałem sporo i przestałem
PS Eriksona nie czytuje próbowałem i zarzuciłem
agrafek - 11 Lipca 2011, 11:17
Awaris, odnosiłem się do dość konkretnych wpisów Grimzona. Z odpowiadaniem Tobie mam mały problem. Kwestię płaszcza, tak jak ja ją rozumiem, tłumaczyłem ileś tam postów temu (zważywszy na popularność wątku, mogło to być i kilkadziesiąt postów). Jeśli odczujesz taką potrzebę, możesz to znaleźć i przeczytać. Ja potrzeby ponownego pisania o tym nie czuję.
Cytat | 2. Błędy logiczne w opisie pojedynku wojownika z magiem. |
No nie wiem. Ja tu widzę spór o szczegóły. Mnie tłumaczenie Roberta przekonało, Ciebie nie. Nie wiem co jeszcze moglibyśmy z tym zrobić. Czuję się trochę jak w scenie z "Prawdziwej odwagi", gdzie adwokat każe świadkowi podać dokładną ilość kroków, które ten wykonał coś ze dwa tygodnie wcześniej. Nie widzę sensu w liczeniu tych kroków tutaj, bo to nie sala sądowa.
Cytat | . Smutną przewidywalność, i jak dla mnie, pewną sztampowość rozwoju bitwy. |
Tu powtórzę - po sobie i po innych, bo tu akurat można napisać krótko. Ależ o tą przewidywalność chodziło w opowiadaniu. Wszyscy wiedzieli, że żołnierze imperium zginą bohatersko. Nawet wiadomo było, że facet, który historię opowiada przeżyje . To opowiadanie zasadza się na tej przedwiedzy. Czytamy je i wiemy, że ci wszyscy fajni goście zginą. Taki chwyt. Owszem, inni też go używali. Ale wiesz, jeśli to ma być zarzut, to obawiam się, że do czytania pozostały by nam tylko pieśni o Gilgameszu i może - ewentualnie - "Odyseja". Dlatego Twój zarzut w tym punkcie sprowadza się do stwierdzenia: "nie podoba mi się zastosowana przez autora metoda". No trudno, bywa i tak. Autor nic na to nie poradzi. Ale nie możesz robić zarzutu z faktu, że autor przyjął pewną metodę i trzymał się jej chociaż Tobie się ta metoda nie podoba.
Cytat | 4. Jednostronność ukazania koczowników jako postacie nie mające szans na wzbudzenie sympatii (podam przykład przeciwny i pozytywny Legenda Gemmell) |
A istnieje jakiś wymóg, żeby wszystkich pokazywać wielostronnie? Koczownicy są tu czymś na kształt kataklizmu - siłą, wobec której muszą stanąć bohaterowie. Domagałbyś się, żeby autor ukazywał wielostronnie tajfun i opisywał, jaki to on może mieć też pozytywny wpływ na przyrodę? A koczownicy to taki tajfun.
Różne są metody pisania. Czasem dobrze dla tekstu pogłębić sylwetkę przeciwnika bohaterów, a czasem przeciwnie. Tam, gdzie bohaterowie stają naprzeciw wytrawnego wodza, jakiejś wybitnej postaci, warto o tej postaci napisać więcej. Tam gdzie wróg to po prostu żywioł do pokonania, nie ma co opisywać "drugich stron" tego żywiołu. Robert korzysta z obu metod - wedle potrzeby i uznania.
Cytat | Co jest atutem prozy p. Wegnera? Warto czytać gdyż ... |
Nie jestem agentem Roberta, nie zajmuję się tworzeniem haseł reklamowych. Pozwól więc, że napiszę tylko o sobie.
Lubię czytać jego prozę, ponieważ lubię powieści przygodowe i wyrazistymi, budzącymi sympatię, albo przynajmniej zainteresowanie bohaterami. W moim przekonaniu to przeważnie lepiej niż dobrze napisane opowiadania, posiadające zapewne pewne wady i niedociągnięcia, których jednak, porwany lekturą, nie zauważam. A jeśli zauważam, to zwykle udaje mi się - jak w przypadku płaszcza - rozstrzygnąć wątpliwości na korzyść autora. Lubię je wreszcie czytać, bo Robert potrafi znakomicie zagrać na moich emocjach, co wielu autorom, nawet tym znanym i uznanym, się nie udaje.
Lubię wreszcie czytać prozę Roberta, bo czytam ją jak zbiór opowieści, nie jak encyklopedie. Nie liczę kroków, nie staram się wykuwać mieczy na wzór tych przez Wegnera opisywanych, by sprawdzić, czy dałoby się nimi walczyć. Owszem, gdyby opowiadania Roberta mi nie podchodziły, może zrobiłbym tak właśnie. To pewnie jedna z ludzkich słabości - jeśli jakaś proza mi się nie podoba, bywa, że uważniej badam w niej szczegóły. Jeżeli przeciwnie - podoba mi się - cieszę się nią i nie staram się psuć sobie tej radości.
Hubert - 11 Lipca 2011, 12:02
Cały problem zasadza się na tym, że niektórzy oczekują właśnie beletrystycznej encyklopedii, podczas gdy sam autor kieruję swoją prozę ku tym, którzy wolą po prostu przeżyć przygodę z bohaterami i wczuć się w ich sytuację.
Ostatnia część wypowiedzi agrafka dokładnie o tym mówi - od strony stricte czytelniczej.
Może po prostu ta proza nie jest dla Was i nie znajdujecie dokładnie tego, czego szukacie?
Awaris napisał/a | Twoje prywatne doświadczenia Twoja sprawa. |
No właśnie nie moje, bo gdzieś obok pisałem, że opowiadania z Meekhanu były poddawane wielokrotnej i gruntownej krytyce. Publicznie, dostępnie dla wszystkich. Stąd można wysnuć niezbyt daleko idący wniosek, że nie jest to tylko moje prywatne doświadczenie.
jewgienij - 11 Lipca 2011, 12:18
Czytając opisy bitew w Panu Wołodyjowskim, mam wrażenie jakbym czytał komiks o Asterixie, ale to dalej świetna proza.
Gdyby bitwa pod Kircholmem się nie odbyła, a opisał ją jakiś fantasta, to 100 encyklopedycznych mędrków, którzy w żadnej bitwie nie uczestniczyli, by autora wyśmiało.
To, co nazywasz błędami logicznymi, nimi nie jest. Logika ma bardzo ścisłe odniesienie do systemów formalnych, takich jak język, nie do pojedynków.
To literatura, nie powiem nic mądrzejszego, niż powiedział Agrafek. Krajewski znany jest z tego, że jego Breslau jest posprawdzany w każdym szczególe, w ogóle mistrzostwo świata przygotowań i riserczów. Szkoda, że cała para poszła w gwizdek, a jego proza jest dla mnie piekielnie nudna.
Ozzborn - 11 Lipca 2011, 12:27
Awaris napisał/a | Tak przy okazji nie odpowiedziałaś mi na pytanie
a to milczenie jest dla mnie mocno przekonywające
Przypomnę pytanie
2. Od kiedy tu jestem wielokrotnie ludzie dokonywali czegoś co można nazwać śmiało spoilerami i jakoś nikomu, włącznie z Tobą, to nie przeszkadzało. Jeśli trzeba służę przykładami. Czy to szczególne traktowanie? |
Być może zignorowałem to pytanie, albo miałem już dosyć dyskusji na temat teorii spiskowych. Ale jak sobie życzysz to odpowiadam: jakbym zauważył spoiler (ocena subiektywna) to bym zwrócił uwagę - wniosek z tego taki, że pewnie nie zauważyłem, czasami olewam wielkie elaboraty, bo zwyczajnie nie chce mi się czytać z ekranu ;] Czasami też nie chce mi się odpisywać, albo jestem czymś zajęty - naprawdę nie doszukuj się specjalnych względów.
Jak dla mnie to koniec dyskusji na tematy nie związane bezpośrednio z prozą ałtora, bo te przepychanki odbierają mi całą ochotę do wypowiadania się na temat... A dlaczego wg mnie warto czytać Wegnera można znaleźć gdzieś w tym temacie... powtarzał się nie będę
Agi - 11 Lipca 2011, 12:27
jewgienij napisał/a | Krajewski znany jest z tego, że jego Breslau jest posprawdzany w każdym szczególe, w ogóle mistrzostwo świata przygotowań i riserczów. Szkoda, że cała para poszła w gwizdek, a jego proza jest dla mnie piekielnie nudna. |
I przygnębiająca na dodatek.
A Najpiękniejsza historia Wegnera zwyczajnie chwyta za serce, ściska w gardle i nie daje się zapomnieć.
Ziuta - 11 Lipca 2011, 12:44
jewgienij napisał/a | Krajewski znany jest z tego, że jego Breslau jest posprawdzany w każdym szczególe, w ogóle mistrzostwo świata przygotowań i riserczów. Szkoda, że cała para poszła w gwizdek, a jego proza jest dla mnie piekielnie nudna. |
W języku angielskim jest chyba nawet zwrot na "przeresearchowanie". Parę powieści przez to poległo. Tak, na przykład, wielu ocenia trylogię husycką Sapkowskiego.
Awaris - 11 Lipca 2011, 14:59
Rany już zapomniałem, że rejestrując się na tym forum liczyłem właśnie na takie odpowiedzi. Biorąc pod uwagę to co dostałem to zamiast poprostu odpowiedzieć zacznę od - dziękuję
ad rem
agrafek napisał/a | rozstrzygnąć wątpliwości na korzyść autora |
I tu sięróżnimy ja co do zasady twierdzę, że tekst powinien bronić się sam.
Oczywiście jak dam się ponieść opowieści to błędów nie widzę. Tutaj nie nastąpiło coś takiego, bo autor sypał mi piach miedzy tryby i nie dałem rady.
1. Kwestia płaszcza "Mam dwa wytłumaczenia. Jedno jest czysto czytelnicze - tak, motyw z płaszczem to wtopa. Ale bez niego nie byłoby całego opowiadania, a to bardzo dobre, w moim odczuciu, opowiadanie, to jestem w stanie wybaczyć autorowi ową wtopę. " Ty. Ja mam jedno - to wytłuszczone. Z powodu, ze świat istniał wczesniej i bedzie istniał później - jakoś nie widzę złodziej płaszczy wysyłanych przez wrogów Imperium Po za tym przeszkadza mi gdy widzę :
"Ale bez niego nie byłoby całego opowiadania" sztuczność sytuacji.
2. Pojedynek - jasne czepiam się. Nie ruszałbym (to drobna kwestia) tego gdyby nie wypowiedź autora. Stwierdził on, że pojedynek jest dobry i sensowny - no to się nad nim pochyliłem i wyszło mi inaczej.
3. "To opowiadanie zasadza się na tej przedwiedzy" ok (choć niektórzy obrońcy tekstu to negowali ale to uwaga nie do Ciebie) ale mogłoby mieć zwroty akcji, jakieś elementy zaskoczenia. Dla mnie było strasznie sztampowe. Jedna strona naciska druga ma staraty i się cofa. liczymy cyferki i tyle. (ew. użycie magi przez koczowników ale też był w tym zły posmak). W 300 były dodatkowe atrakcje, ba fabularnie było ono stworzone tak, że były momenty iż może się udać Spartanom.
4. Ok łapię. Mnie po prostu nie pasuje gdy autor każe mi jednych lubić a drugich nie.
np. w Martinie drażnią mnie Snow i Deanerys - bo są właśnie do lubienia.
-----------------------------------------
PS. do Fidel - F2 i spółka - rada - wydrukujcie sobie swoje komentarze do mnie i to co napisał agrafek. Przeczytajcie parę razy na głos. Jest szansa, boję się, że malutka, że posłuży to waszemu rozwojowi jak zabierjącym głos w ramach określonego wątku tematycznego.
-------------------------------------------------------
jewgienij napisał/a | To, co nazywasz błędami logicznymi, nimi nie jest. Logika ma bardzo ścisłe odniesienie do systemów formalnych, takich jak język, nie do pojedynków. |
Chętnie popolemizuję. Dla jasności ja widzę błąd nie w kwestii walki będącej samej z siebie chaosem. Widzę ją w kwestii przestrzennej i co się na tej przestrzeni i jak mieści.
-----------------------------------------------------------
Ozzborn napisał/a | Jak dla mnie to koniec dyskusji na tematy nie związane bezpośrednio z prozą ałtora, bo te przepychanki odbierają mi całą ochotę do wypowiadania się na temat... |
I super. Rozumiem, ze to ja je zacząłem Pan poważnie?!
naprawdę chętnie poznałbym Pana zdanie w kwestiach z odpowiedzą na które agrafek nie miał żadnych problemów. No biorę pod uwagę opcję, że uważa Pan dokładnie to samo
------------------------------------------------------------
Sosnechristo napisał/a | bo gdzieś obok pisałem, że opowiadania z Meekhanu były poddawane wielokrotnej i gruntownej krytyce. Publicznie, dostępnie dla wszystkich |
Mam obowiazek znać wszystko co jest dostępne publicznie? Raczej nie. A oceniam w oparciu o to co czytam na tym forum od czasu swojej rejestracji.
Dodam, że mój osobisty kontakt z autorem też był ok. Niemniej po jego wypowiedzi ze strony - chyba 59 - zmienił moje zdanie na jego temat, jako człowieka, mocno na gorsze.
Agi - 11 Lipca 2011, 15:31
Awaris napisał/a | Mam obowiazek znać wszystko co jest dostępne publicznie? Raczej nie. A oceniam w oparciu o to co czytam na tym forum od czasu swojej rejestracji. |
Może wystarczy, jeśli zajrzysz na początek tego wątku.
I jeszcze, ewentualnie tu
E.: dodałam drugi link
Grimzon - 11 Lipca 2011, 15:59
agrafek napisał/a | Poczytaj pamiętniki Cezara, ze szczególnym uwzględnieniem fragmentów o wojnach w Galii. Dokładnie ten temat powraca tam cały czas - strach Rzymian przed germańską kawalerią, przy równoczesnym przekonaniu, że z dowolną piechotą sobie poradzą. Za czasów Cezara Rzym dysponował już całkiem niezłą piechotą, która sprawnie dowodzona radziła sobie nawet z znacznie liczniejszym przeciwnikiem. Równocześnie wciąż nie dysponowali Rzymianie sensowną kawalerią i starć kawaleryjskich, a także szarż kawaleryjskich w sprzyjającym takim szarżom terenie, się obawiali. |
A jakoś Cezar podbił Galię co oznacza, że posiadając dobrą piechotę wybierając odpowiednie miejsce bitwy doprowadził do zminimalizowania potęgi kawalerii.
Opowiadanie WJM jest w tomie "Północ" i opowiada także o oddziale straży górskiej. A teren górski, lub pagórkowaty znaczne lepiej nadaje się do walki z kawalerią niż wschodnie stepy.
Dodatkowo jeżeli popatrzymy na Imperium Rzymskie to w momencie gdy potrzebowali dobrej kawalerii to jej nie budowali, a zatrudnili numidyjską kawalerię. Raczej nie muszę opisywać do którego fragmentu książki się to odnosi. Moje pytanie brzmi dlaczego Imperium nie skorzystało z pomocy koczowników z południa.
agrafek napisał/a | A przecież kawaleria germańskich plemion, jak można zakładać, nie dorównywała kawalerii koczowników z opowiadań Wegnera. |
Jak dla mnie Se-kohlandczycy właśnie jawią się nie wiele lepiej. Może bardziej jak mongołowie lub tatarzy dla których szczytem inwencji jest wymyślenie namiotu.
jewgienij napisał/a | Czytając opisy bitew w Panu Wołodyjowskim, mam wrażenie jakbym czytał komiks o Asterixie, ale to dalej świetna proza. |
Ciekaw opinia a możesz ją jakoś rozszerzyć. niekoniecznie w tym wątku.
jewgienij napisał/a | Gdyby bitwa pod Kircholmem się nie odbyła, a opisał ją jakiś fantasta, to 100 encyklopedycznych mędrków, którzy w żadnej bitwie nie uczestniczyli, by autora wyśmiało. |
Po prawdzie jak przyjrzeć się tej bitwie to nie było w niej nic aż tak niezwykłego. Bardziej owiana jest magiczną mgłą "wielkiego zwycięstwa" husarii, bo tak się o niej uczy w szkole.
agrafek napisał/a | Taki rodzaj czytelnictwa jest mi obcy. Mnie kompletnie nie interesują rozmiary wymyślonych państw w wymyślonych światach, o ile dobrze czyta się same opowieści. Oczywiście, nagromadzenie bzdur może być tak znaczące, że zmyślony świat tego nie wytrzyma i zawali się od czytelniczego rechotu. Ale Wegner nie brnie w takie szczegóły, odwołuje się raczej do naszych skojarzeń, ustawia gdzieniegdzie znaki, odwołania do nich. I na tym gra. Może później zajmie się szczegółami, ale w moim odczuciu nie musi tego robić.
Oczywiście, są czytelnicy, odczuwający potrzebę dokładnych informacji na wiele tematów (aczkolwiek tu tkwi pułapka - kiedy przestać? Zawsze może znaleźć się grupa czytelników domagających się informacji np. o skali opadów atmosferycznych w imperium) i do autora należy decyzja, czy ich słuchać, czy nie. Moim zdaniem lepiej, gdy autor trzyma się własnych założeń. |
Mój problem z imperium w tym względzie wziął się z przedstawionego problemu wozaków. Jakim faktycznie zagrożeniem społecznym jest przyjęcie "kilkudziesięciu a może kilkuset tysięcy" uchodźców ? Przykładowo dla obecnej Polski strasznym, ale dla USA niekoniecznie.
Ja czytałem od samego początku. I tam są pewne uwagi do treści "
a) dotyczyły innych opowiadań a raczej najbardziej głównej postaci z południa. A przytaczane uwagi tutaj dotyczą innych opowiadań.
b) postawa autora sama skłania przekornych czytelników do wnikliwszego czytania tekstów autora.
Ozzborn - 11 Lipca 2011, 16:12
ok przeczytaj sobie jeszcze raz mojego posta Awaris, ale tym razem dokładnie i ze zrozumieniem... może nawet sobie wydrukuj. Ja też sobie może wydrukuję Twojego i jak rozgryzę co to są "kwestie z odpowiedzią" to może coś odpowiem, a może nie. Może nie mam zadania, a może po prostu mi się nie chce pisać, naprawdę nie mam takiego obowiązku...
agrafek - 11 Lipca 2011, 16:24
Grimzon napisał/a |
A jakoś Cezar podbił Galię co oznacza, że posiadając dobrą piechotę wybierając odpowiednie miejsce bitwy doprowadził do zminimalizowania potęgi kawalerii.
Opowiadanie WJM jest w tomie Północ i opowiada także o oddziale straży górskiej. A teren górski, lub pagórkowaty znaczne lepiej nadaje się do walki z kawalerią niż wschodnie stepy.
Dodatkowo jeżeli popatrzymy na Imperium Rzymskie to w momencie gdy potrzebowali dobrej kawalerii to jej nie budowali, a zatrudnili numidyjską kawalerię. Raczej nie muszę opisywać do którego fragmentu książki się to odnosi. Moje pytanie brzmi dlaczego Imperium nie skorzystało z pomocy koczowników z południa. |
Trochę tak, a trochę nie. Cezar poradził sobie z germańską kawalerią 1. dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu terenu 2. dzięki wsparciu kawalerii plemion sojuszniczych i 3. dość parszywej, ale skutecznej i konsekwentnej polityce.
Istnieje ryzyko, że gdyby legiony Cezara odbyły spotkanie z plemionami wyspecjalizowanymi właściwie wyłącznie w wojnie kawaleryjskiej i odbyło się to w stepie, to w historii Europy cesarze używaliby jakiegoś innego miana.
Kiedy Meekhańczycy spotykają stepową kawalerię poza stepem, zaczynają odnosić sukcesy - tak, jak napisałeś.
Grimzon napisał/a | Jak dla mnie Se-kohlandczycy właśnie jawią się nie wiele lepiej. Może bardziej jak mongołowie lub tatarzy dla których szczytem inwencji jest wymyślenie namiotu. |
Rozumiem że to jacyś karykaturalni Mongołowie, nie ci, którzy zmietli europejskie rycerstwo pod Legnicą i podporządkowali sobie Chiny?
Grimzon napisał/a | agrafek napisał/a | Taki rodzaj czytelnictwa jest mi obcy. Mnie kompletnie nie interesują rozmiary wymyślonych państw w wymyślonych światach, o ile dobrze czyta się same opowieści. |
Mój problem z imperium w tym względzie wziął się z przedstawionego problemu wozaków. Jakim faktycznie zagrożeniem społecznym jest przyjęcie kilkudziesięciu a może kilkuset tysięcy uchodźców ? Przykładowo dla obecnej Polski strasznym, ale dla USA niekoniecznie. |
Ale w opowiadaniach bywa podkreślane, że imperium jest rozległe. Zresztą, sama nazwa "imperium" sugeruje coś raczej rozmiarów USA, niż współczesnej Polski. W moim przekonaniu można sobie dopowiedzieć wnioski bez potrzeby obliczania pola powierzchni. Niemniej nawet spore imperium może mieć kłopot z przyjęciem hermetycznej, licznej społeczności. Nieszczęścia, jakie spotykały Żydów, gdziekolwiek by się nie znaleźli brały się m. in. właśnie z tego. A jeśli taka społeczność wkracza w granice imperium zagrożonego wojną, problem robi się jeszcze poważniejszy.
Hubert - 11 Lipca 2011, 16:32
Właśnie się zorientowałem w sednie tej dyskusji.
Ludzie Wy tu się przejmujecie funkcjami jakiejś zmurszałej piechoty (Robert, bez urazy ) i pojedynkiem wojownika z magiem (za duża to czy za mała odległość?...), zamiast wylegiwać się na słoneczku z książką - dlaczego by nie Wegnera? - lub przechadzać po mieście i podziwiać niewiasty w skąpych strojach.
Coś tu nie tak z priorytetami i dobrze by było, gdyby wróciły na właściwe miejsce. Czego sobie i Wam życzymy.
Niniejszym oddalam się w ww. celach.
Ozzborn - 11 Lipca 2011, 16:48
Sośniak Ty to jednak masz łeb w zasadzie jakbym się uparł to bym wywiódł, iż to samo miałem na myśli... kończę robotę i również się zastosuję
ilcattivo13 - 11 Lipca 2011, 16:52
Sosnechristo napisał/a | ...przechadzać po mieście i podziwiać niewiasty w skąpych strojach. |
młodyś, to jeszcze się nie napatrzyłeś
Grimzon - przykład starożytnych kawalerii jest głupi. Oni wtedy strzemion nie znali, przez to nie mogli korzystać z dobrego opancerzenia i długich kopii i kawaleria raczej słabo się nadawała do wykonywania szarż przełamujących szyki piechoty. To, że Aleksandrowi W. parę razy udała się ta sztuczka (tzn. przełamać szyki przy pomocy szarży), to jedynie dzięki temu, że Persowie to zdecydowanie "cienkie bolki" byli.
Grimzon - 11 Lipca 2011, 17:11
agrafek napisał/a | Trochę tak, a trochę nie. Cezar poradził sobie z germańską kawalerią 1. dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu terenu 2. dzięki wsparciu kawalerii plemion sojuszniczych i 3. dość parszywej, ale skutecznej i konsekwentnej polityce. |
Czyli wszystko co ma Imperium Meekhańskie.
agrafek napisał/a | Kiedy Meekhańczycy spotykają stepową kawalerię poza stepem, zaczynają odnosić sukcesy - tak, jak napisałeś.
|
Niekoniecznie. Zauważmy, że w bitwie o przełęcz bierze udział tylko część legionu, który wcześniej został rozbity gdzieś niedaleko. Dodatkowo cztery lata upokorzeń i tylko kilka wygranych epizodów.
agrafek napisał/a | Rozumiem że to jacyś karykaturalni Mongołowie, nie ci, którzy zmietli europejskie rycerstwo pod Legnicą i podporządkowali sobie Chiny? |
Mongołowie, którzy pomimo rozbicia rycerstwa nie zdobyli twierdzy Legnickiej. Którzy do Polski mogli przyjechać tylko pograbić bo już na pewno nie ją podbić. Którzy nie wymyślili nic w całej swojej historii. Dodatkowo to tzw największe imperium było wielkim pustym stepem, a utrzymanie go było co najwyżej kwestią ostrego przywódcy. A jak go zabrakło to wszystko brało w łeb, a raczej wszyscy brali się za łby.
agrafek napisał/a | Ale w opowiadaniach bywa podkreślane, że imperium jest rozległe. Zresztą, sama nazwa imperium sugeruje coś raczej rozmiarów USA, niż współczesnej Polski. W moim przekonaniu można sobie dopowiedzieć wnioski bez potrzeby obliczania pola powierzchni. |
Nie chodzi o liczenie powierzchni, przykładowo w grze o tron też nie masz mówione nic powierzchni ale chociażby informacja że ze stolicy do Winterfell król jedzie 30 dni już daje pewien obraz.
agrafek napisał/a | Niemniej nawet spore imperium może mieć kłopot z przyjęciem hermetycznej, licznej społeczności. Nieszczęścia, jakie spotykały Żydów, gdziekolwiek by się nie znaleźli brały się m. in. właśnie z tego. A jeśli taka społeczność wkracza w granice imperium zagrożonego wojną, problem robi się jeszcze poważniejszy. |
Tylko właśnie wozacy są pokazani raczej jak cyganie niż jak żydzi. Owszem kultura zamknięta ale czy wymagała, aż takiej kontroli. Czy dal tak dużego imperium nie lepiej było ich właśnie rozproszyć po całym obszarze a nie trzymać w jednym miejscu ? Tylko to właśnie da się zrozumieć dopiero po tym jak wie się o wewnętrznych problemach społecznych imperium. Problem jaki ja tutaj zauważam jest właśnie taki, że pokazuje się problem pewnej społeczności nie pokazując dlaczego to problemem jest.
Edit:
ilcattivo13 napisał/a | Grimzon - przykład starożytnych kawalerii jest głupi. Oni wtedy strzemion nie znali, przez to nie mogli korzystać z dobrego opancerzenia i długich kopii i kawaleria raczej słabo się nadawała do wykonywania szarż przełamujących szyki piechoty. To, że Aleksandrowi W. parę razy udała się ta sztuczka (tzn. przełamać szyki przy pomocy szarży), to jedynie dzięki temu, że Persowie to zdecydowanie cienkie bolki byli. |
no to późniejsze przykłady:
Stirling - 1297 - wykorzystanie rzeki
Landknechci - jednostka pikinierów stworzona do zatrzymywania kopijników.
Kłuszyn 1610 - Płot zatrzymujący polską husarię
Wojna o inflanty 1626-1629 - doskonałe wykorzystanie terenu i umocnień polowych do zminimalizowania wartości bojowej husarii.
itd...
Arsenał umocnień polowych służących do zatrzymania kawalerii jest niebywale szeroki.
Adanedhel - 11 Lipca 2011, 18:02
Grimzon napisał/a | A jakoś Cezar podbił Galię co oznacza, że posiadając dobrą piechotę wybierając odpowiednie miejsce bitwy doprowadził do zminimalizowania potęgi kawalerii. |
agrafek napisał/a | Trochę tak, a trochę nie. Cezar poradził sobie z germańską kawalerią 1. dzięki odpowiedniemu ukształtowaniu terenu 2. dzięki wsparciu kawalerii plemion sojuszniczych i 3. dość parszywej, ale skutecznej i konsekwentnej polityce. |
Ech. Poczytajcie, co była warta kawaleria przed wynalezieniem i zastosowaniem strzemion.
agrafek - 11 Lipca 2011, 18:32
Adanedhel napisał/a |
Ech. Poczytajcie, co była warta kawaleria przed wynalezieniem i zastosowaniem strzemion. |
To jest zawsze ten problem, gdy próbując rozmawiać o powieści fantasy, zaczynamy szukać odniesień w historii. Dla mnie w opowiadaniach Roberta odpowiednik imperium rzymskiego zderza się z armiami mongolskimi z ich najlepszych czasów. W historii takiego zderzenia nie było, więc robi się zamieszanie.
Grimzon
Cytat | Mongołowie, którzy pomimo rozbicia rycerstwa nie zdobyli twierdzy Legnickiej. Którzy do Polski mogli przyjechać tylko pograbić bo już na pewno nie ją podbić. Którzy nie wymyślili nic w całej swojej historii. Dodatkowo to tzw największe imperium było wielkim pustym stepem, a utrzymanie go było co najwyżej kwestią ostrego przywódcy. A jak go zabrakło to wszystko brało w łeb, a raczej wszyscy brali się za łby. |
Była na forum długa dyskusja na ten temat, zdaje się, że w dziale historycznym. Nie zgadzam się ze wszystkim, co napisał tam Gustaw Garuga, który zdaje się uważać, że gdyby nie kłopoty dynastyczne Mongołowie zjedliby całą Europę żywcem, niemniej mam wrażenie, że ich nie doceniasz.
Awaris - 11 Lipca 2011, 19:14
Agi napisał/a | Może wystarczy, jeśli zajrzysz na początek tego wątku.
I jeszcze, ewentualnie tu |
a dziękuję bardzo. Dodam, że nieco spóźnione. Poczytałem sobie wcześniejsze wpisy agrafka i mu okoliczne i faktycznie przyniosły mi szerszy obraz ale nie w każdej kwestii. Dlatego pozwoliłem sobie na odpowiedź do agrafka ale i do innych chętnych do merytorycznej dyskusji.
.............................................................
Ozzborn napisał/a | a może po prostu mi się nie chce pisać, naprawdę nie mam takiego obowiązku... |
Ozzborn - jasne, ze nikt. Moja uwaga to coś na kształt podsumowania wymiany zdań z osobami które :
- mają energię by zwracać uwagę na detale,
- umieją, a może i lubią sie czepiać,
- z tajemnych powodów nie potrafią/ nie stać ich, nawet na dodanie, poza czepianiem się, rzeczowej uwagi, w stylu ostatniego posta Agi.
Dla sprawiedliwości, z tej grupy osób, jedynie po Panu ewentualnie spodziewałem się merytorycznej odpowiedzi. No cóż pomyliłem się. tak bywa.
Jasne, że nie musisz odpisać ale biorąc pod uwagę ile energii potrafiłeś zużyć do tego momentu na odpowiedzi posty kierowane do mnie, a będące w całości poza tematem, to wygląda co nieco dziwnie. No ale - powodzenia. Może następnym razem będzie łatwiej ze wzajemnym zrozumieniem.
PS Cytat | ale tym razem dokładnie i ze zrozumieniem... może nawet sobie wydrukuj. Ja też sobie może wydrukuję Twojego i |
PS. oj jaki plagiat toż to mój pomysł
Agi - 11 Lipca 2011, 19:25
Awaris napisał/a | a dziękuję bardzo. Dodam, że nieco spóźnione. |
Ja po prostu sądziłam, że zaglądałeś tam przed rozpoczęciem dyskusji, dopiero z cytowanego poniżej posta zorientowałam się, że jednak nie, dlatego wkleiłam stosowne linki. Awaris napisał/a | Mam obowiazek znać wszystko co jest dostępne publicznie? Raczej nie. A oceniam w oparciu o to co czytam na tym forum od czasu swojej rejestracji.
Dodam, że mój osobisty kontakt z autorem też był ok. Niemniej po jego wypowiedzi ze strony - chyba 59 - zmienił moje zdanie na jego temat, jako człowieka, mocno na gorsze. |
Jak się pewne tematy wałkuje od pięciu lat, wiele spraw wydaje się oczywistych, stąd prawdopodobnie takie, a nie inne reakcje "starych userów".
Awaris - 11 Lipca 2011, 19:37
Agi napisał/a | Ja po prosyu sądziłam, że zaglądałeś tam przed rozpoczęciem dyskusji, |
Dla jasności zaglądałem w kilka losowo wybranych miejsc tego wątku.
Z tych "wizyt" odniosłem wrażenie, że są wałkowane bardzo drobne detale i to jeszcze w połączeniu z wiedzą specjalistyczną. Mnie jako czytelnika, nie będącego aż takim szczególarzem nie interesowało. Ponadto trafiałem ciągle na wątki dot. opowiadań których nie czytałem - masa spoilerów odstręczyła mnie od wertowania i postanowiłem zadawać własne pytania. Ponadto odniosłem wrażenie, że część tzw. "starych userów" tępi wszelką krytykę i uznaje jedynie zachwyt nad prozą p. Wegnera.
Dodam, że wpis p. Wegnera z ok. 59 strony utwierdził mnie w przekonaniu, że temat płaszcza i jego szczególnej pozycji jako symbolu, nie doczekał się odpowiedzi.
To samo w temacie bitwy i wyeksponowanego przez autora pojedynku.
Dodam, że odp. p. Wegnera jakoś mnie pod względem wyjaśnień do tekstu nie przekonały, a pod innymi wręcz zirytowały
Z poważaniem
|
|
|