Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
Gustaw G.Garuga - 17 Czerwca 2008, 15:07
To była kolekcja gazety wyborczej. Słowo pada w jednym z pierwszych rozdziałów
dzejes - 17 Czerwca 2008, 16:30
Ej chłopaki, jak chcecie usłyszeć "*beep*" - to zaproście na jakieś piwo, zagwarantuję to. Nawet nagrać pozwolę.
Gwynhwar - 17 Czerwca 2008, 17:01
Wyznania Łgarza- Philip K.Dick
Mało fantastyki, dużo ezoteryki i SPORO mizoginizmu...
Okładka mi się nie podobała...
Gustaw G.Garuga - 17 Czerwca 2008, 20:47
dzejes, samo słowo furda, kątext, kątext się liczy!
Kruk Siwy - 18 Czerwca 2008, 09:52
No i tak Smykałka do wojny przeczytana. Niestety mój ulubiony autor nudzi okropnie tym razem, muszę chyba przemyśleć czytanie dalszych części cyklu o Benedictcie.
Niby zagadka, niby obcy a jakieś okropnie snujowate to to.
Martva - 18 Czerwca 2008, 10:55
Mary Shelley - Frankenstein
Marek Krajewski - Śmierć w Breslau
Kruk Siwy - 18 Czerwca 2008, 10:56
Martva, jakaś opinia? Powiedz mi jak babunia babuni.
Martva - 18 Czerwca 2008, 11:00
Ale ja nie umiem pisać opinii Dobre. Frankenstein łatwiej przyswajalny niż się obawiałam, Śmierć w Breslau wciągająca, trudno sie oderwać, ociekająca seksem, przemocą i nieco przygnębiająca.
Virgo C. - 18 Czerwca 2008, 11:02
Rozumiem, że dasz się skusić na kolejne książki Krajewskiego ?
Martva - 18 Czerwca 2008, 11:43
Dam się, mimo że to - a fe! - główny nurt
A, zapomniałam o 'Pożeglować do Bizancjum' Silverberga
Kruk Siwy - 18 Czerwca 2008, 11:44
Silverberg będzi w Nidzicy w przyszłym roku. Co prawda ja cenię go najbardziej za Człowieka w labiryncie.
ihan - 18 Czerwca 2008, 13:02
Martva napisał/a | i nieco przygnębiająca. |
Nieco? Dla mnie była malowana wyłącznie czernią i cieniami, gęsta, beznadziejna i duszna. Najbardziej antypatyczny bohater jakiego ostatnio czytałam, na pewno nie na depresyjne nastroje. W skrócie: Krajewski pisze świetne książki.
Virgo C. - 18 Czerwca 2008, 13:15
Przesadzasz ihan, tak mocno odbierałem chyba tylko Widma w mieście Breslau.
Chociaż przyznaje, wsiadając do pociągu we Wrocławiu miałem doskonały humor, który w czasie drogi do Krakowa mocno podupadł. Ale i wtedy powziąłem decyzje, że kupię kolejne książki
Martva - 18 Czerwca 2008, 16:10
Ja się trochę bałam że wpadnę w dola, ale o dziwno nie ruszyło mnie. Znaczy nie ruszyło mnie aż tak. Książka jak książka, za oknem świeci słońce i drą się małe pierzaste, więc nie podłapałam nastroju aż tak bardzo.
Ale w długie jesienne wieczory to bym tego chyba czytać nie chciała.
Gustaw G.Garuga - 18 Czerwca 2008, 17:34
Ja Krajewskiego nie strawiłem. Ociężała, mętna proza. Odrzuciło mnie po kilkunastu stronach. Już nawet nie wiem, która to była część.
Dabliu - 19 Czerwca 2008, 10:07
Martva napisał/a | Dam się, mimo że to - a fe! - główny nurt |
Jaki główny nurt??? Przecież to kryminał. Retro-kryminał. Taki z tego główny nurt, jak z heroic fantasy...
Martva - 19 Czerwca 2008, 10:15
Główny nurt, znaczy nie-fantastyka. Nie czepiaj się, bo Cię ugryzę
Dabliu - 19 Czerwca 2008, 10:44
Główny nurt, czyli literatura pozanurtowa. Kryminał, to taki nurt jak fantastyka, czyli na pewno nie główny, a poboczny właśnie.
Czepiam się, bo chcę być ugryziony przez Martvą
Witchma - 19 Czerwca 2008, 10:48
Ja w ogóle nie używałabym teraz sformułowań typu "główny nurt", czy "nurty poboczne". Kryteria niejasne, łatwo się pomylić
Klammil - 19 Czerwca 2008, 13:04
Nurtów jest dużo. Uznawanie za jeden nurt wszystkiego, co fantastyką nie jest, to przejaw jakiegoś "myślenia gettowego". To ciekawe, że nikt nie mówi o "głównym nurcie" w opozycji do kryminałów, sensacji czy romansu. Warto się zastanowić, dlaczego.
Ja, szczerze mówiąc, nie rozumiem.
Martva - 19 Czerwca 2008, 15:23
Dobra, nie będę edytować tamtego posta, ale napiszę od początku:
Dam się, mimo że to - a fe! - nie-fantastyka.
Lepiej Wam?
czujcie się ugryzieni a jeszcze lepiej użądleni przez Skorpiona, będzie bardziej w klimacie.
Navajero - 19 Czerwca 2008, 15:43
Gustaw G.Garuga napisał/a | Ja Krajewskiego nie strawiłem. Ociężała, mętna proza. Odrzuciło mnie po kilkunastu stronach. Już nawet nie wiem, która to była część. |
A mnie się wszystkie części podobały, jak to jednak degustibusy wpływają na ocenę...
Agi - 19 Czerwca 2008, 16:41
Krajewskiego przeczytałam na razie Widma w mieście Breslau, cztery pozostałe przeczekują Kresa. Owszem podobało mi się.
Iwan - 20 Czerwca 2008, 11:49
Hyperion krótko pisząc świetna książka, jestem pod dużym wrażeniem i już szykuję się do zakupu kolejnej części
czterdziescidwa - 22 Czerwca 2008, 00:43
Piknik na skraju drogi.
... i jeszcze trochę zaległej klasyki czeka w kolejce
feralny por. - 22 Czerwca 2008, 22:33
Odkryłem Zajdla i się zachwyciłem dwadzieścia lat później niż wszyscy. Niezłe, prawda? Ja już tak mam, że jak wszyscy mówią, że coś jest wspaniałe, to robię się nieufny i do Zajdla brałem się od kilku lat. W końcu kupiłem „Limes inferior” wydane przez super novą. Rewelacja, sposób w jaki Zajdel opisał totalitarne państwo o księżycowej ekonomii jest perfekcyjny, wychowywałem się w schyłkowej PRL, pamiętam jeszcze atmosferę rozpadającej się komuny, było jak u Zajdla. Jednak nie to jest najlepsze, najlepsze jest to, że książka mimo 20 lat na karku nie zestarzała się, cała technologiczna otoczka nie zalatuje tekturowymi dekoracjami jak to się zdarza u Lema. Właściwie brakuje tylko, żeby przy pomocy Klucza dało się komunikować jak przez komórkę. Sam Klucz, to z resztą jeden z najlepszych gadżetów, jakie zna literatura s-f. Przyjemność z czytania byłby jeszcze większa, gdyby nie to, że jakiś szaleniec zdradził trzy czwarte fabuły w notce na okładce, a ja tę notkę przeczytałem.
Jak tylko skończyłem czytać „Limes inferior” pobiegłem kupić „Paradyzję”, niestety notkę na okładce napisał ten sam szaleniec, choć tym razem zdradził trochę mniej i przyjemność z czytania była większa. Książka jest świetna, po prostu nie sposób się oderwać. Szczególne uznanie należy się za przedstawienie procesu odkrywania tego, czym w istocie jest Paradyzja, przez bohatera powieści, w taki sposób, że czytelnik ma szansę sam rozwikłać zagadkę zanim jeszcze zostanie to powiedziane wprost. Kiedy się zorientowałem, o co idzie to mnie zatkało.
Oczywiście po przeczytaniu „Paradyzji” sięgnąłem po kolejną pozycję, tym razem padło na „Całą prawdę o planecie Xsi”. Znowu notka szaleńca na okładce, to zakrawa na jakąś szeroko zakrojoną dywersję. Tym razem delikatne rozczarowanie, książka jest wyraźnie słabsza od pozostałych, czyta się trudniej, choć pomysł jest dobry, jednak długaśne monologi bohaterów zgrzytają, a cała powieść przybiera miejscami formę manifestu. Ma jednak „Cała prawda...” jedną wspaniałą zaletę – znakomite opisane podróże międzygwiezdne i życie w kawałkach jakie prowadzi pilot pozaukładowy. Wszystko wyłożone z naukowym zacięciem, w logiczny i spójny sposób robi świetne wrażenie. Szkoda, że rzadko trafia się na takie podejście do tematu, zamiast tradycyjnego dla s-f, bziuuu w podprzestrzeń czy inne warp 7 i jesteśmy na miejscu zanim powiesz bułka z jagodami.
Zaczytałem się w opowiadaniach Grzędowicza i wydaje mi się, że ten facet jest genialny. W tym, co pisze Grzędowicz wszystko jest znakomite, zaskakujący pomysł (chyba tylko raz udało mi się przewidzieć zakończenie), świetnie skonstruowani bohaterowie, a do tego znakomity styl, tam nie ma żadnego zbędnego słowa, po prostu rewelacja. Jestem przekonany, że gdyby napisał rozkład jazdy pociągów, to wszyscy podróżni zostali by na hali dworcowej nie mogąc oderwać się lektury. Ale najważniejsze jest to, że te opowiadania robią coś z mózgiem, nie da się o nich zapomnieć, nie da się ich przeczytać bez emocji. Nie da się nie współczuć bohaterom „Księgi jesiennych demonów”, (wyjątkowo depresyjny tomik, każdy znajdzie swojego doła). Największe wrażenie zrobiły na mnie jednak opisy „pluszowych totalitaryzmów” z „Wypychacza zwierząt”. Ciarki po plecach mi przechodziły jak czytałem „Weekend w Spestreku”, tym bardziej, że oglądając wiadomości i czytając gazety mam wrażenie, że zmierzamy prosto do tej wynaturzonej wizji. Przerażające.
NURS - 22 Czerwca 2008, 23:48
Klucz Zajdla to podrasowana karta kredytowa - Zajdel pisał Limes w Chicago, sporo zresztą umieszczając z tego miasta na kartach książki. Opisywal tamtą rzeczywistość (podrasowaną rzecz jasna), amy łykaliśmy to jako świat przyszłości
Hubert - 23 Czerwca 2008, 11:00
C.K. Dezerterzy. Przyjemnie się czytało, ale rzecz ma nieco inny wydźwięk niż film. Głębsza jest, to widać. Niemniej, czytając o konkretnych bohaterach widziałem tych wszystkich aktorów - Konrada, Zborowskiego, Pokorę...
Nie było kury
Watzek - 23 Czerwca 2008, 11:15
Karel Capek, z wajchą nad "c". "Krakatit" i "Inwazja jaszczurów". Świetne.
E.H.Unis - 23 Czerwca 2008, 11:20
Watzek, przeczytaj jeszcze "Apokryfy" i zbiór "Hordubal. Meteor. Zwyczajne życie".
|
|
|