Blogowanie na ekranie - Polowanie na Wąpierza
Kasiek - 6 Stycznia 2010, 07:51
Tym bardziej :/ Ja najbardziej byłam zadowolona z encyklopedii od chrzestnego (takiej dla dzieci, były fajne eksperymenty w niej do robienia, zawalista rzecz.... dałam bratanicy, podarła jak była zła na rodziców... :/) i aparatu fotograficznego od chrzestnej (straszne dziadostwo to było gdyby patrzeć przez pryzmat dzisiejszych sprzętów choćby w komórkach - a to jeszcze nei był cyfrowy, ale mój!!!). Ale szczerze powiedziawszy najładniejszym prezentem był srebrny medalik od chrzestnego - był śliczny... szkoda, że gdzieś zgubiłam....
Ziuta - 6 Stycznia 2010, 08:33
Kasiek, to samo mam. Dostałem taaaką fajna ilustrowaną historię świata. I aparat "głupiego jasia". Z medalikiem był problem, bo mnie wszystkie łańcuszki obcierały, póki nie sprawiłem sobie jakiś czas temu złotego kajdana na neku.
Godzilla - 6 Stycznia 2010, 09:24
Jak rodzice są niereformowalni, to ksiądz może sobie gardło zdzierać do woli. Ja już tyle tych tłumaczeń słyszałam. Że przeżycie duchowe, a nie kolejna szopka z Santa Clausem. Ale przecież to ludzie sami po domach robią sobie wyścig na prezenty.
hardgirl123 - 6 Stycznia 2010, 10:03
ja się najbardziej cieszyłam z medalika, który także mi zaginął :<
Ellaine - 6 Stycznia 2010, 20:42
Jak szłam do Komunii to nie było rewii mody, ale może dlatego, że było nas zaledwie troje i szliśmy do wczesnej Komunii. Koleżanka i ja ubrane byłyśmy w alby, a na głowach miałyśmy wianki z mirty, a kolega był w białym garniturze i chyba miał przypięty do rękawa krąg upleciony z mirty. Ale pamiętam, że dwa lata później jak moja klasa szła do Komunii to dziewczyny miały różne wymyślne sukienki, nie wiem po co.
A z prezentów, które wtedy dostałam i dotrwały do dzisiaj to mam różaniec i złoty medalik, które dostałam od śp. Babci; i jeszcze złoty pierścionek z bardzo ładnymi oczkami, którego jednak nigdy nie nosiłam (do dzisiaj jest za duży na mój palec, nawet z kciuka by mi mógł spaść). Pamiętam jeszcze prezent od śp. Chrzestnego, dostałam czerwonego składaka, na którym jeździłam przez kolejne siedem lat dopóki jeżdżenie stało się zbyt niewygodne.
Khorne_S - 6 Stycznia 2010, 20:58
A jak ja szedłem do Komunii niczego nie dostałem ale sobie sam sprawiłem laptopa...A co No inna rzecz że miałem 28 latek
I to samo zrobię ze swym dzieckiem co moja mama...dam mu Wybór czy chce się chrzcić czy obrzezać czy na Allacha wiarę iść....
A co do ubrania...tu księdza zdziwiłem bo ubrałem habit mnisi który sam uszyłem...no na Larpa ale na komunie okazał się jak znalazł..prosty czarny i schludny
Kasiek - 6 Stycznia 2010, 23:34
Było to zaraz potem jak zrobiłeś tę snajperkę na 2500 fpsów, która przebija stalowe drzwi?
Fajny dziś dzionek był, nawet mili klienci dzwonili, tylko jeden pan na mnie krzyczał, że to nie jego wina, że nie przeczytał umowy i ją podpisał, a teraz nie chce abonamentu za 25 zł (miałam ochotę mu powiedzieć, że możemy mu zmienić na taki za 366 zł ) I Marcin po mnie wyszedł na przystanek i marzł :> czekając. Kochany czasem jest. I staram się nie myśleć o pensji, żeby się nie rozczarować jeśli nie uda mi się lapka kupić w tym miesiącu, a naprawdę muszę I w ogóle świat jest coraz piękniejszy, tylko kierowcy MPK chamscy jak zwykle.
hardgirl123 - 7 Stycznia 2010, 07:25
Khorne_S, pozdrów swoją Mame ode mnie, podziwiam zarówno Ją jak i ciebie
bo co o wierze może wiedziec dzieco 9 letnie:)
i jeszcze tio przysięganie że nie będzie pić, palic itp do 18.:)
ja nie wiem czy mi starczy siły żeby tak postąpić ze swoim dzieckiem o ile kiedys je będę miała.
Kasiek - 10 Stycznia 2010, 16:20
Jak uratować buty skórzane? Wsadzone do piekarnika, z deka przypalone, skóra stałą się twarda, szorstka, zbiegła się. Da się z nimi coś zrobić? kupiłam je dwa miesiące temu za 300 zł, są ładne i nie stać mnie na kolejne. Ratunku. Na razie zgodnie z radą ani w sklepie nasmarowałam je kremem nivea, a teraz pastą z woskiem. Da się coś?
Aha, to nie ja je wsadziłąm do piekarnika. To Marcin, chcący je uodpornić na przemakanie. Wiem, że chcał dobrze, ale jak teraz na nie patrzę, to mam ochotę go czymś zdzielić...
Kruk Siwy - 10 Stycznia 2010, 16:25
Wsadź do piekarnika. Dobrze natrzyj czosnkiem. Marcina.
Kasiek - 10 Stycznia 2010, 16:39
Ja pytam poważnie... nie da się nic zrobić? Gwarancji na to i tak już nie ma.... serio mam ochotę wsadzić do piekarnika jego.
dalambert - 10 Stycznia 2010, 16:40
Kasiek, do Marcinów to jeszcze odrobina tymianku i majeranek!
PS. pieprzyć potem
ihan - 10 Stycznia 2010, 16:44
Kasiek cos takiego może:
http://sklepy.gratka.pl/o..._seal_wax.html, jesli masz oliwkę dla niemowląt też posmaruj (tak ratowałam kiedyś skórzane leje w bryczesach)
W sklepach końskich są fajne woski do skór, ale możesz popytać u szewców lokalnych. Choć nie gwarantuje, że będą jak nowe.
Agi - 10 Stycznia 2010, 16:47
Wrzuciłam w google: buty skórzane renowacja, taki link wyskoczył
Cytat | Nasze usługi dla klientów prywatnych:
* Oferujemy bezpłatne konsultacje przy wszystkich problemach ze skórą. |
Może warto spróbować.
E. błąd w cytowaniu.
Piech - 10 Stycznia 2010, 16:48
Natłuszczanie może nie jest złe, ale w piekarniku buty wyprażyły się z wilgoci i chyba właśnie tego im brakuje. Spróbuj w nich trochę pochodzić po śniegu. Przynajmniej dowiesz się, czy się jeszcze w ogóle nadają. Możliwe, że się rozkleją.
A z kolegą nie cackaj się i go zdziel. Kiedy, jak nie teraz?
ihan - 10 Stycznia 2010, 16:50
Może masz rację, ale bałabym się wyleźć w takich butach na śnieg. O, ludzie często nowe ogłowia namaczają w oleju jadalnym, podobno w miarę dobrze robi na skórę, zmiękcza, tylko potem długo lubi brudzić
EDIT: a może coś takiego: http://www.cyberbaba.pl/content/view/54/108/1/4/
Kasiek - 10 Stycznia 2010, 19:58
ihan napisał/a | Może masz rację, ale bałabym się wyleźć w takich butach na śnieg. O, ludzie często nowe ogłowia namaczają w oleju jadalnym, podobno w miarę dobrze robi na skórę, zmiękcza, tylko potem długo lubi brudzić
EDIT: a może coś takiego: http://www.cyberbaba.pl/content/view/54/108/1/4/ |
Dzięki Natarłam kremem nivea i pastą, trochę lepiej im teraz. Muszę potem spróbować tej gliceryny. Dzięki. A, dalambercie, co do pieprzenia... to trzeba sobie na przyjemności zasłużyć
Kruk Siwy - 10 Stycznia 2010, 20:15
Toż zasłużył. Fantazję ma - buty do piekarnika raz! Rozsądny jest - swoich butów nie włożył. Kupa zalet z naciskiem na pierwsze słowo. Hihihi.
dzejes - 10 Stycznia 2010, 20:33
Nie bardzo rozumiem. Chyba najprostszym rozwiązaniem będzie "Hej kochanie chciałeś dobrze, nie wyszło, głask głask a teraz hop do sklepu odkupuj"
Nie
Kruk Siwy - 10 Stycznia 2010, 20:36
Jeżeli temu człeku trzeba takie proste rzeczy tłumaczyć...
Kasiek - 10 Stycznia 2010, 20:43
Nie trzeba, ale to nie takie proste :/ nieważne. Nie zniszczyły się całkiem, odżyły po tych zabiegach wszystkich. Za miesiąc rozejrzę się na wyprzedażach Będą już końcówki, za to najtańsze, jak nie znajdę to tragedii nei będzie.
lucek - 10 Stycznia 2010, 22:26
Kasiek, nie używaj gliceryny, wiąże wodę, wysuszając skórę. Odradzam też większość olejów jadalnych itp, ze względu na to, że są podatne na jełczenie (będą śmierdzieć).
Ratowałbym te buty emulsją 2;1 olej rzepakowy z wodą, nanoszoną za pomocą pędzla lub tampona, cienką warstwą co kilka godzin przez kilka dni. Jeśli stan skóry poprawi się (odzyska elastyczność) całość pastowałbym na gorąco, pozwalając paście wsiąknąć. No i na koniec impregnacja szwów porządnym impregnatem (do kupienia w sklepach sportowych o zacięciu trekkingowym).
Pastowanie na gorąco - pastę podpalasz zapałką lub zapalniczką, czekasz chwilę, aż się ładnie rozpali i zacznie topić, po czym zakrywasz wieczkiem. Ogień gaśnie, a Ty masz roztopioną pastę, która bardzo dobrze się wchłania.
Powinno zadziałać.
Fidel-F2 - 10 Stycznia 2010, 22:32
Kasiek napisał/a | Wsadzone do piekarnika, z deka przypalone, skóra stałą się twarda, szorstka, zbiegła się. |
radził nie będzie
Khorne_S - 12 Stycznia 2010, 19:50
Kruk Siwy napisał/a | Toż zasłużył. Fantazję ma - buty do piekarnika raz! Rozsądny jest - swoich butów nie włożył. Kupa zalet z naciskiem na pierwsze słowo. Hihihi. |
Bo to dobry pomysł..tylko jak się wie co robi....
Dziadek mi wspomniał że tak się hartowało...tylko że:
Najpierw nacierasz buty gruba warstwą łoju lub innego tłuszczu zwierzęcego...a potem w stawiasz na góra 10 min..by ten tłuszcz wsiąknął w buty...procedurę robi się przy rozgrzanym piekarniku i powtarza z kilka razy...
Kasiek spróbuj wykombinować tłuszcz naturalny ala smalec..tylko naprawdę naturalny a nie chemiczny..i nim kilka razy wypastować buty...zmieszaj pastę z tym tłuszczem...jest duża szansa na to że pomoże..
Kasiek - 13 Stycznia 2010, 07:40
Dobra, buty odratowane, krem Nivea w dużej ilości, pasta z woskiem, pasta ochronna i nabłyszczacz. Trochę im lepiej, ale nie całkiem jeszcze ale całkiem to już raczej nie będzie.
z rzeczy pozytywnych - wreszcie mam laptopika :>
Kasiek - 14 Stycznia 2010, 19:28
Zmieniłam się trochę. Miałam zostać prywatną blondynką na kilka dni, ale rozjaśniacz zrobił mi na włosach coś takiego... i już zostało. Jaśniejsze niż na zdjęciach, pod światło całkiem złociste, na końcach bardziej miedziane. Strasznie fajny efekt, fryzjerka nie zrobiłaby mi lepszego, a tu tak przez przypadek
Poza tym mam do sprzedania Antosię turkusową 30F nowiutką, tylko bez metek i Confetti 30F strapless czarny, nowy z metkami, świeżutko z GB przyleciały. Oba za małe
Fotki:
Kruk Siwy - 14 Stycznia 2010, 19:35
Zdjątek nie widać.
Martva - 14 Stycznia 2010, 19:36
Fajnie wyszło (zawsze chciałam mieć taką marchewkową czuprynę), ale dziękuj Bogini, bo akurat rudy -> blond często robi niespodzianki.
Zdjęć nie było widać przez chwilę, ale juz są. Może trzeba stronę odświeżyć?
Kasiek - 14 Stycznia 2010, 19:38
Już poprawiłam.
jak mi fryzjerka rozjaśniała z czerwieni pasemka, to wychodził śliczny blond, aż sama była zdziwiona, że ani żółty, ani platyna, tylko blond naturalny, widocznie ten rozjaśniacz był słabszy Ale na wszelki wypadek miałam dwie farby w domu żeby szybko położyć coś na to, co mogło wyjść
Agi - 14 Stycznia 2010, 19:49
Kasiek, fotki znowu znikły, za to na nk widać znakomicie.
Bardzo ładny kolor i fryzura.
|
|
|