To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Do redakcji - Nadsyłanie Prac

DiPoint Ragoon - 8 Listopada 2005, 20:06

I moja mała cegiełka. Już to zdanie padło, przytoczę je tylko. Jeżeli idziesz do nowej pracy zawsze Cię czeka okres próbny. Po tym czasie albo Cię wezmą, albo nie. Z wykształcenia jestem reżyserem dźwięku. Wiecie jak hermetyczne jest to środowisko? Paczka z żywnością długoterminową - nic do niej nie wsadzisz. Innymi słowy - jak nie masz nazwiska nikt Cię do roboty nie weźmie. Toteż i nie pracuję w zawodzie.

Wniosek jest łatwy - dopóki nie pokażę kim jestem, dopóki nie "wyrobię" sobie nazwiska nikt na mnie nie postawi. Dlatego tak chętnie czytam SF (teraz SFFH). Dla debiutów. Złych, dobrych ale debiutów. Ktoś wysłał opowiadanie aby ktoś je przeczytał i ocenił. Dla mnie to jest zapłatą za moją pracę jako pisarza. Czytelnik płaci swoim czasem za trud autora.
Wielu MG pisze przygody, wymyśla zagadki a potem prezentuje je ku uciesze (lub nie) drużyny. I czy dostaje za to kasę? Nie. Dostaje brawa lub kijem po łbie. I dla mnie o to chodzi. Żeby ktoś, kto to przeczyta, co ja wypociłem, powiedział co o tym myśli. Dlatego istnieją gazety, do których się pisze. Jak będziesz tak znany jak Pisarze - będziesz sam ustalał warunki. Na razie - pisz. Tylko w ten sposób zdobędziesz warsztat, pokaźną kolekcję "konstruktywnej krytyki" oraz "nazwisko". Tak myślę.

*widząc, że się nieco rozbisurmanił znów usiadł przy stole i z miną przepraszam zatopił się w jajecznicy...*

Kaxi - 8 Listopada 2005, 20:49

Proponuję zmienić temat dykusji w tym topicu, bo ciągnie się i ciągnie, a po 1) sytuacji na rynku to nie zmieni a po 2)wszystko zostalo jzu chyba powiedziane.

Ja mam jedno pytanko. Wiemy już po jakim czasie debiutant przestaje byc debiutantem w sensie finansowym (płacimy - nie płacimy).
A jak jest w kwestii dostarczenia textu? Wiadome jest ze SFFH wspolpracuje z kilkoma autorami, obecnymi na tym forum m.in, których texty w piśmie pojawiają się dosyć regularnie. Załóżmy więc, ze debiutant jest dobry i jego text trawia na łamy. Po miesiącu czy dwóch ma kolejny twór. Czy znowu musi go wysłac, czekac az przejdzie przez sito recenzenckie i trafi do Red.Nacza czy tez stosowany wobec niego jest system ekspresowy? Czyli czy jest czytany poza kolejnoscia?

krótko mówiąc: Czy wystarczy jedno opublikowanie opowiadanie w SFFH by wybic sie z grona osob wysylajacych texty na zbiorczy adres, ale jesli nie, to ile potrzeba?

Dunadan - 8 Listopada 2005, 21:54

Ja sobie nie jestem w stanie wyobrazić pisania na zamówienie... to po prostru niemożliwe. IMHO pisanie powinno być spotnaniczne a nie wymuszone. Może własnie to wymuszenie jest przeczyną kiepskiej jakości tekstów? moze to właśnie dlatego Ziemiański spierdzielił trochę swój genialny pomysł? Często bywa tak ze peirwszy tekst jakiegoś pisarza jest świetny, potem robi się coraz gorzej. Powiecie - brakuje pomysłów, autor się wypalił. Ale przeciez nie można się zmusić do wymyślenia czegoś, do stworzenia jakiegoś pomysłu - one przychodzą same. Owszem - termin moze stanowić pewien środek pobudzający, ale bardziej stanowi presję, stres - przekleństwo naszej cywilizacji...
Trochę się niezgodzę z Anko - patrzę na swoich rodziców i widzę że ich praca jest obowiązkiem - czymś czego nie chcą robić ale wiedzą ze muszą i to robią. Pomyślałem ze ja będę miał taką pracę którą będę lubił i do tego dążę. Zawsze jest coś co się lubi robić. Mój tata jest fotografem amatorem i mogę się założyć ze gdyby pracował jako fotograf były o wiele bardziej szczęśliwy...
A ja mam nadzieję będę buszował w lesie :twisted:

Arlon - 8 Listopada 2005, 22:40

Jeżeli ktoś koniecznie chce otrzymać gratyfikację finansową powinien wysłać tekst do NF. Tekst musi spodobać się Parowskiemu (a przynajmniej dotąd tak było). I na tym polega cała praca. A jeżeli chce się pokazać w SF musi wystarczyć sama satysfakcja. Dyskusja jałowa; nie wątpie, że gdyby Nurs zbijał kokosy na SF, to płaciłby większej liczbie autorów (może nawet wszystkim). Ale Nurs się niestety w bogactwach nie pławi, czego i On i my żałujemy. Mówi się trudno.
Gustaw G.Garuga - 9 Listopada 2005, 00:55

Zniechęcam do posługiwania się analogiami. Każdy porównuje sytuację do tej mu osobiście znanej, dowiedzielismy się więc, jak sprawa wygląda w branży reklamowej, u inżynierów dźwięku, publicystów, stażystów, malarzy (tu akurat nie wiem, czy NURS para się pędzlem :P ), ale wszystkie te porównania są IMO mniej lub bardziej chybione. Sytuacja debiutantów literackich zasługuje chyba na rozważenie jako zjawisko samoistne.

Co do Twojego posta, Anko, to masz oczywiście prawo uważać tak, jak uważasz, ale nie dziw się innym autorom (i nie każ im się wstydzić), dla których pisanie (w różnych formach) to nie tylko forma oderwania się od codzienności i miłe hobby na boku, ale w zamierzeniu główne zajęcie i źródło dochodu.

Na razie też nie wyobrażam sobie pisania na zamówienie, ustalania sobie ile w danym terminie wysmażam tekstów, jak długich, o czym itd., ale niegdyś nie wyobrażałem sobie np., że opowiadanie można napisać trzymając się konspektu, bo gdzie, człowiek się zanudzi, lepszy totalny spontan. Wniosek: człek się zmienia, a hobby może stać się pracą; oby tylko dalej dawało przyjemność. Niestety, jedna jaskółka nie czyni wiosny...

Myślę, że Arlon najlepiej i najzwięźlej podsumował całą sytuację, tak jak ona się przedstawia tu i teraz.

Delfino - 9 Listopada 2005, 01:59

Kaxi napisał/a

A jak jest w kwestii dostarczenia textu? Wiadome jest ze SFFH wspolpracuje z kilkoma autorami, obecnymi na tym forum m.in, których texty w piśmie pojawiają się dosyć regularnie. Załóżmy więc, ze debiutant jest dobry i jego text trawia na łamy. Po miesiącu czy dwóch ma kolejny twór. Czy znowu musi go wysłac, czekac az przejdzie przez sito recenzenckie i trafi do Red.Nacza czy tez stosowany wobec niego jest system ekspresowy? Czyli czy jest czytany poza kolejnoscia?


A mnie ciekawi inna kwestia. Jesli autor wysle jakies opowiadanie uznane za beznadziejne, to czy czasem nie trafia na jakas tajna, czarna liste przez ktora to nikt nie czyta kolejnych jego opowiadan, tylko odrazu trafiaja do kosza? ;)

Mara - 9 Listopada 2005, 08:23

Gdyby tak było, to taka lista musiałaby mieć kilometrową długość :mrgreen: A poważnie, to nie sądzę, że przy takiej ilości nadsyłanych tekstów komukolwiek chciałoby sie bawić w coś takiego. Jeżeli tekst jest dobry, to broni się sam (albo jestem strasznie naiwna :wink: ).
NURS - 9 Listopada 2005, 09:50

Delfino napisał/a
Kaxi napisał/a

A jak jest w kwestii dostarczenia textu? Wiadome jest ze SFFH wspolpracuje z kilkoma autorami, obecnymi na tym forum m.in, których texty w piśmie pojawiają się dosyć regularnie. Załóżmy więc, ze debiutant jest dobry i jego text trawia na łamy. Po miesiącu czy dwóch ma kolejny twór. Czy znowu musi go wysłac, czekac az przejdzie przez sito recenzenckie i trafi do Red.Nacza czy tez stosowany wobec niego jest system ekspresowy? Czyli czy jest czytany poza kolejnoscia?


A mnie ciekawi inna kwestia. Jesli autor wysle jakies opowiadanie uznane za beznadziejne, to czy czasem nie trafia na jakas tajna, czarna liste przez ktora to nikt nie czyta kolejnych jego opowiadan, tylko odrazu trafiaja do kosza? ;)


nie, nie trafiają do kosza, ale któryś tam z kolei nieczytelny tekst na pewno sprawia, że autor jest rozpoznawalny.
A co do sprawy poruszonej przez kaxi - tak, każdy tekst jest czytany, przecież nawet dobremu autorowi moze trafić się słabizna. A teksty debiutantów bywaja naprawdę różne, pamiętasz Szczepana Twardocha i jego rotmistrza? Kolejny tekst poszedl do ostrych poprawek, coś też chyba odrzucilismy w recenzjach.

Kaxi - 9 Listopada 2005, 16:40

Dzięki NURS za odpowiedź, ale nie o to mi chodziło 8)
Wiadomo, że jest czytany. Ale czy taki rookie, który ma pierwszy text w SFFH za sobą, kolejny text wysyła ponownie na zbiorczy mail, czy jego text w czytaniu wędruje na początek kolejki? Bo nie wyobrażam sobie, by Orbitowski czy inny Dębski byli traktowani na identycznych prawach, co tacy np. my 8) I moje pytanie to jak jest z takimi ludźmi po debiucie, ale jeszcze bez wyrobionego nazwiska?

Pako - 9 Listopada 2005, 17:01

"praca = nieprzyjemny obowiązek, za który się dostaje kasę"
Zgadzam się, że w wielu wypadkach tak jest, ale czy tak powinno być? Lubię pisać i tym chciałbym na zycie zarabiać. A dzięki temu jeszcze lepiej pisać, bo nie będąc zmęczony 8 godzinami albo i więcej w robocie, mogę się w całości poświęcić pisaniu, posiedzieć nad tekstem, dopracować go. Jasne, zę wizja romantycznego pisarza, o jakiej pisał kiedyś Kres, jest fajna, nie mam nic przeciwko niej, jestem nawet za nią. Ale z czegoś żyć trzeba.
A czy pracując muszę nieniawidzić własną pracę? chcę zostać informatykiem (jeśli akriera pisarska się nie powiedzie ;) ), bo informatykę lubię. Lubię siedzieć przed kompem, programować, uczyć się tch pierdół (pozdro Piotrek :P ). I za to chciałbym dostawać kasę. Bo jak się coś lubi, to robi się to lepiej, a jak sie robi lepiej, to sie więcej (w teorii) zarabia.
Z pisaniem też tak jest, pisałem o tym powyżej. Za dopracowany tekst dostanie się kasę, bo tekst jest dobry. A za tekst napisany ot tak, to się kasy nie dostanie, bo jest kiepski.

Co do SFFH - taka polityka mi pasuje nawet. Jasne, że wolałbym kasę dostać, gdyby mnie poublikowano, ale redaktor ryzykuje, dopuszczając mój tekst. Więc ja też muszę coś poświęcić, mając nadzieję, zę suma sumarum wyjdziemy oboje na zero :)

kruczywiatr - 9 Listopada 2005, 17:35

Cytat
mając nadzieję, zę suma sumarum wyjdziemy oboje na zero


Czemu "na zero"? Równie dobrze obaj możecie być na plusie (zważywszy na fakt, iż redakcja selekcjonuje prace).

Arlon - 9 Listopada 2005, 19:29

Pako jest po prostu skromny. Zapewne liczy siły na zamiary :P
Piotrek Rogoża - 9 Listopada 2005, 21:53

Wbrew pozorom w Polsce żyje wielu pisarzy utrzymujących się wyłącznie z pisania. Nawet w naszym fantastycznym półświatku. A jeśli ktoś nie zamierza się zamykać w gettcie, tym większe ma szanse.
Publikacja, choćby i za darmo, to zawsze krok na tej drodze. Krok pierwszy, a więc cholernie ważny. Ja tam myślę, że powinniśmy się tylko cieszyć, że jeszcze jest gdzie debiutować fantastycznymi opowiadaniami, które ktoś przeczyta i być może zauważy. Nie wszędzie młodzi pisarze mają tak dobrze. Zresztą, cholera wie, jak długo jeszcze będzie się opłacać wydawanie magazynów nastawionych tylko na fantastykę. Wtedy wszyscy zatęsknią za tymi czasami, publikując gdzieś po kątach w necie.

Pako napisał/a
Lubię siedzieć przed kompem, programować, uczyć się tch pierdół (pozdro Piotrek)


Ghrrr... :twisted:

NURS - 9 Listopada 2005, 21:55

Opłacać, to sie juz dawno nie opłaca. Generalnie tyle tego było, bo ludzie nie wiedzieli w co sie pakują i zreszta szybko sie dowiadywali:-)
Piotrek Rogoża - 9 Listopada 2005, 22:09

Więc koryguję: jak długo będą jeszcze różnej maści zapaleńcy 8) gotowi ledwo utrzymywać się na powierzchni czy zgoła dopłacać (MF) do interesu?
Parę lat pewnie, nie dłużej. Według mnie powinien powstać jakiś porządny magazyn po prostu literacki, ale taki dla ludzi, bez snobowania się na kulturę wysoką i cholera-wie-co. Bez szukania niszy w i tak niszowej fantastyce - a różne cuda już widzieliśmy...

Nie, żebym chciał morale łamać, czy coś, ale wg mnie magazyny stricte fantastyczne są w Polsce skazane na ZAGŁADĘ. Stary target pomału się wycofuje, a młody, nie oszukujmy się, ma to gdzieś, bo woli kupić CD-Action.

kruczywiatr - 9 Listopada 2005, 23:38

Cytat
Według mnie powinien powstać jakiś porządny magazyn po prostu literacki, ale taki dla ludzi, bez snobowania się na kulturę wysoką i cholera-wie-co. Bez szukania niszy w i tak niszowej fantastyce - a różne cuda już widzieliśmy...

Nie, żebym chciał morale łamać, czy coś, ale wg mnie magazyny stricte fantastyczne są w Polsce skazane na ZAGŁADĘ. Stary target pomału się wycofuje, a młody, nie oszukujmy się, ma to gdzieś, bo woli kupić CD-Action.


A dlaczego? Dlatego, że fantastyka w Polsce nie przebija się na inne media, jak choćby telewizja (jeden Wiedźmin), muzyka (są fajne klimaty muzyczne związane z fantastyką), czy gry komputerowe (bida, bida i jeszcze raz bida. Ma wyjść Wiedźmin CD-Projektowy, ale Greralt sam jeden Polski nie zbawi. Chętnie popracowałbym nad wysokiej jakości grą fantasy (lub sf) polskiej produkcji - najlepiej online. )
A wbrew pozorom rynek jest spory, tylko nastawiony na nieco inne kilmaty (ISA chyba sobie całkiem dobrze radzi). Jeśli nie ma konsolidacji mediów, to przebić się jest niezwykle trudno.
Znaczna większość mniej wybrednych fantastów nawet nie wie o istnieniu SFFH.
Bardzo wielu przedstawicieli młodego targetu kupuje książki w stylu Forgotten Realms (wiem, bo znam wiele takich osób, nawet przytaczają cytaty z owych książek).

Margot - 10 Listopada 2005, 09:09

Sobie myślę. Że target, jaki jest, to każdy... No, dobra, nie każdy. Widziałam target. I wiecie, wcale się nie różni tak drastycznie od targetu, który ongiś był. Tylko sie temu targetowi warunki życia zmieniły.

Co pozwala mi sądzić, że niekoniecznie rozszerzenie repertuaru otworzy nową świetlaną przyszłość dla czasopism, zwłaszcza otwarcie granic na literaturę non-fiction (czyli niefantastykę). Nie dlatego, ze czytelnicy SF&F są specyficzni, nie bardziej, niż czytelnicy harlequinów.
Dlatego, że czasopisma się mają gorzej. Czytelnictwo nie spada, lecz spada siła nabywcza - coraz mniej ludzi kupuje czasopisma. Wyobraźmy sobie literackie pismo, które sięga po inne typy literatury niż fantastyka. Wielbicielka harlequinów skrzywi się na opowiadanie fantastyczne i kryminalne. Wielbiciel współczesnej literatury zaangażowanej oburzy się na obecność obyczajowki romansowej, tekstu fantastycznego, ewentualnie pogodzi się z kryminałem. I tak dalej. Lubimy określone typy literatury. Większość z nas. I bedziemy narzekać, że jest ich za mało, a powierzchnię zajmują bzdety w typie harlequina dla 14-letnich analfabetek z przerośniętym libido, albo coś. Nie dlatego, że sama nie lubię literatury innej niż SF&F. Ale wydaję kasę nie na przegląd, lecz na określony profil.
A siła nabywcza spada, bo są inne rozrywki - jest Net, są gry. I te ostatnie, zwłaszcza, stają się medium coraz bardziej interesującym. Medium, bo to już nie jest tylko zabawka, jak klocki.
A CDAction? No, cóż - mój syn namietnie czyta, pożycza rówieśnikom, ale nie kupiłby dla papieru => atrakcją są gry, demówki, etc. Papier, to dodatek do płyt => na razie, przyjemny. Na razie...

kruczywiatr - 10 Listopada 2005, 14:34

Bez obaw, idzie odsiecz. Niedługo do produkcji wejdą wyświetlacze w formie zbliżonej do arkusza papieru (bodajże dwie firmy już takie cudeńka opracowały). Dzięki temu wynalazkowi książki i czasopisma uzyskają całkiem inny wymiar i staną się o wiele atrakcyjniejsze. Chodź to właśnie technika przyczynia się do słabej koniunktury czasopism i książek, ta sama technika może tę sytuację diametralnie zmienić, a koniunktura ulec odwróceniu.
Inną sprawą jest to, ażeby czasopisma oferowały coś odmiennego od tego, co można znaleźć w necie.

Mara - 10 Listopada 2005, 14:46

kruczywiatr napisał/a
Bez obaw, idzie odsiecz. Niedługo do produkcji wejdą wyświetlacze w formie zbliżonej do arkusza papieru (bodajże dwie firmy już takie cudeńka opracowały).

Jak ja takie coś do wanny wezmę??? Czarno to widzę...

Anko - 10 Listopada 2005, 14:51

Dunadan napisał/a
Trochę się niezgodzę z Anko - patrzę na swoich rodziców i widzę że ich praca jest obowiązkiem - czymś czego nie chcą robić ale wiedzą ze muszą i to robią. Pomyślałem ze ja będę miał taką pracę którą będę lubił i do tego dążę. Zawsze jest coś co się lubi robić. Mój tata jest fotografem amatorem i mogę się założyć ze gdyby pracował jako fotograf były o wiele bardziej szczęśliwy...
A ja mam nadzieję będę buszował w lesie :twisted:


Cóż, Twoja opinia jest raczej mi przychylna, za co dziękuję. W pewnym sensie, mimo wszystko się zgadzamy - oboje patrzymy na swoich rodziców i widzimy, na co im zeszło. Z życiowej konieczności. I żałujemy ich. Chyba każdy młody marzy, że "taki nie będzie" (jak rodzice). Cóż, niewielu ma w życiu to szczęście, żeby mu się udało znaleźć takie zajęcie, jakie chce - i żeby do tego mógł z tego wyżyć. Każdy jakoś "chałturzy" jak może.

Piszesz: "Zawsze jest coś co się lubi robić." Ale nie zawsze są chętni, by za to płacić. No, Ty byś zapłacił człowiekowi, który "buszuje po lesie" dla pożytku swojego, Twojego i ogółu?

Anko - 10 Listopada 2005, 14:58

Piotrek Rogoża napisał/a
Nie, żebym chciał morale łamać, czy coś, ale wg mnie magazyny stricte fantastyczne są w Polsce skazane na ZAGŁADĘ. Stary target pomału się wycofuje, a młody, nie oszukujmy się, ma to gdzieś, bo woli kupić CD-Action.


A czy ktoś, kto interesuje się grami komputerowymi, kupi czasopismo-hybrydę? Czy raczej całe poświęcone swojemu ulubionemu tematowi?

Co do "stricte fantastycznego" - to cóż, dobrze, że tak jest, bo ja np. nie znam magazynu literackiego publikującego teksty niefantastyczne, który to magazyn byłby dostępny we w miarę powszechnej sprzedaży. Ale może jestem niedoinformowana.

Więc uważam, że i tak jest nieco lepiej - i nie trzeba mieć AŻ TAKICH znajomości, jak w "głównym nurcie".

Anko - 10 Listopada 2005, 15:09

kruczywiatr napisał/a
Bardzo wielu przedstawicieli młodego targetu kupuje książki w stylu Forgotten Realms (wiem, bo znam wiele takich osób, nawet przytaczają cytaty z owych książek).


Sama mam ich kilka i nie uważam, żeby to było świadectwo jakiegoś szczególnego zacofania umysłowego. Obecnie na konwentach więcej jest RPGraczy niż czytelników fantastyki, ale to nie znaczy, że mamy zaraz tworzyć hierarchie i elity. W końcu, żeby być MG też trzeba mieć nielichą wyobraźnię i jeszcze zdolności przystosowawcze.

Margot - 10 Listopada 2005, 16:13

Na odsiecz trzeba jeszcze poczekać, a ja sobie przypomnialam, ze miałam odpowiedzieć Gustawowi. Bez analogii, które wynikają nie z faktu, że zjawisko literackiego debiutu nie jest autonomiczne, lecz z kwestii, ze widać podobieństwo doświadczeń. Ale bez analogii i mącipola, Gustawie.

Płacić autorom, nawet debiutującym => tak. Konieczność płacenia ze strony wydawcy może mu zaostrzyć sito (na co liczę), autorów zmusić do większych starań (w całokształcie), a zatem: płacić. Czynnik motywacyjny jest. I ja się za sytuacją idealną opowiadam, czemu nie? Że nie zachodzi w życiu, to już inna opcja, ale sprzeciwiać się nie mam zamiaru, bo powodów nie widzę. W równym stopniu nie sprzeciwiałabym się, aby za sample płacono reklamie, w fonografii, czy w innych branżach. Niestety, rynek weryfikuje tego rodzaju sprawy, również w kwestii debiutów literackich - ale to nie znaczy, że sytuacji idealnej nie można sobie wyobrazić.

Czy pisarstwo, należy traktować jak zawód? Jestem przeciw. Jestem za tym, żeby pisarstwo było czymś więcej niż rzemiosłem polegającym na produkcji tekstów opisujących różne historie. Niech będzie w tym artyzm, misja dziejowa, chęć komunikacji z drugim człowiekiem, próba pokazania banału w nowej interpretacji, etc. Cokolwiek. Niech nie będzie tylko pracą. Pracą jest copywriting, pisarstwo powinno być nieco wyżej. (to nie analogia, tylko punkt odniesienia).

Czy NURS natomiast powinien płacić debiutantom? To NURSa prawo zbójnickie ustalać reguły dla własnego pisma. I zbójnickie prawo autorów reguły te akceptować lub nie. Znaczy: przypuszczam, że jeżeli nic NURSa nie zmusi, to NURS będzie konsekwentnie stosował zasady, które działają. I przestanie, jak działać nie będą. :mrgreen:

Kaxi - 10 Listopada 2005, 16:52

A ja bym chciał się doprosić od NURSa odpowiedzi wyżej an tej stronie, bo jak dodałem w ostatnim moim poście, nie o to mi chodziło. 8)
Pako - 10 Listopada 2005, 16:56

Ludzie ksiązki zawsze kupują. Szkoda, że kupują baaardzo mało. Może kiedyś to sie zmeni na lepsze, na razie się nie zapowiada.
Fantastyka jest mało popularna, przynajmniej prawdziwa (nie forgotteny nędzne ;) ), tyklo trzeba nowemu, młodemu czytelnikowi ją pokazać. Możę któryś z tfu!rców szarpnie się z pomysłem do wspominanego CDA? Może wrzucą jakieś krótkie opowiadanko, jeśli przynajmniej trochę o grach będzie, albo sci-fi? Można zawsze spróbować, oni są miłośnikami książek, z tego co wiem. Może by się udało? Zawsze to 150 tys nowych ludzi, którzy coś przeczytają i może zostaną na poletku literatury? Ja sam kumpla przekonałem, najpierw dio Dicka, a teraz to już sam czyta wszystko, co mu w ręce wpadnie i będzie dobre. Ludzie chcą czytać, wbrew pozorom (przynajmniej z moich obserwacji) tylko nie wiedzą nic o tym, co chciebliby czytać.

Czasopismo czysto literackie? Zgadzam siez Margot. Wolałbym, zeby było inaczej, ale niestety, muszę sie zgodzić.

Pako - 10 Listopada 2005, 17:02

Margot napisał/a
Czy pisarstwo, należy traktować jak zawód? Jestem przeciw. Jestem za tym, żeby pisarstwo było czymś więcej niż rzemiosłem polegającym na produkcji tekstów opisujących różne historie.

Zgadzam sie, ale przecież pisarstwo może być i zawodem i nacechowane artyzmem. BNo przecież pisarz żyć z czegoś musi. A im więcej ma czasu na poświęcenie się pisaniu, tym wiecej tam może być artyzmu. Bo artyzm tak sam z siebie nie zawsze przychodzi. jego trzeba też obrobić, dopracować...

NURS - 10 Listopada 2005, 17:16

Kaxi napisał/a
Dzięki NURS za odpowiedź, ale nie o to mi chodziło 8)
Wiadomo, że jest czytany. Ale czy taki rookie, który ma pierwszy text w SFFH za sobą, kolejny text wysyła ponownie na zbiorczy mail, czy jego text w czytaniu wędruje na początek kolejki? Bo nie wyobrażam sobie, by Orbitowski czy inny Dębski byli traktowani na identycznych prawach, co tacy np. my 8) I moje pytanie to jak jest z takimi ludźmi po debiucie, ale jeszcze bez wyrobionego nazwiska?


OKi, OKi, nie krzyczy, juz mówię:-)
Oczywista sprawą jest, że tacy autorzy jak wspomniani maja osobny kanał kontaktu i własne miejsca parkingowe:-) Każdy pozostały tekst jest przesylany do recenzentów, oni odsyłają mi opinie i jesli cos poleca (a zwlaszcza, jak wszyscy polecą) to ja sie za to biore. Jesli ktos wie, jak wyglada redakcja pisma, powinien zdawac sobie sprawe, że nie dam rady przeczytac setki tekstow w miesiacu, zrobic gazety i jeszcze pracowac zawodowo - bo z czegos zyc trzeba:-) A, i cos czasem napisać:-)
Nie robimy żadnych wstrętów, przesyłam dalej do czytania każdy tekst - ostatnio miałem taki przypadek, że człowiek podsyłał mi opko bez polskich znaków, zwracałem mu uwagę, to odpisał, że nie wie czy mu sie opłaca poprawiac, bo może napisał kichę:-) W końcu, na dictum, że nie mam zamiaru męczyc się z tekstem bez pliterek, a tym bardziej nie wyśle tego recenzentom, ktorych szanuje dosłał ten tekst z komentarzem. a ja go dorzuciłem do innych.
Czasem, ale to rzadko, jak mam wolny dzien, przerzucam teksty podczas archiwizowania. I moze sie zdarzyc, ze odpowiem nawet po godzinie od przyslania. ale to naprawdę sporadyczne przypadki.

Margot - 10 Listopada 2005, 17:17

Dlatego napisałam, że winno być wyżej zawodu stricte teksciarskiego, Pako. Znaczy, więcej niż zawód musi być. I przecież się zgodziłam, żeby płacić autorom wszystkim, prawda? Znaczy: OK, IMAO, idealna sytuacja zakłada, że autorom się płaci, a oni w zamian piszą coraz lepiej i szlifują styl. I grzebią w wyobraźni, żeby np. zaskoczyć takiego czytelnika, jak ja :mrgreen:
Pako - 10 Listopada 2005, 17:24

Czyli w sumie rzeczy się zgadzamy :)
Przepraszam za niezrozumienie ;)

Dunadan - 10 Listopada 2005, 17:27

Margot napisał/a

A CDAction? No, cóż - mój syn namietnie czyta, pożycza rówieśnikom, ale nie kupiłby dla papieru => atrakcją są gry, demówki, etc. Papier, to dodatek do płyt => na razie, przyjemny. Na razie...


A wiesz co ci powiem? gdy nie było SyFka, gdy nawet nie czytałem książek ( zacząłem to robić bardzo późno ), gdy nie wiedziałem o istnieniu gazet typy NF(!) Sfinx czy Fenix czytałem... Play(er)Station :D i PSX-Extreme - czytałęm opisy gier, czytałem przejścia gier których nie widziałem nawet na oczy, bo to były swego rodzaju opowiadania sci-fi fantasy lub horror, i to w dodatku fajnie napisane.
Można więc powiedzieć że zatoczyłem kółko :D



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group