To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Literatura - Tekst numeru 29. Zagłosuj do 5 maja!

NURS - 5 Maj 2008, 18:38

Ale, jak stoją na gór szczycie, to poziomem są hej, wysokuśko!
ihan - 5 Maj 2008, 18:53

Ptakom kończyny też nie odrastają. Przynajmniej mojemu kanarkowi. Gdyby nie układy, nie byłoby czego tropić, na co się obrażać, do czego dążyć, nie można by realizować potrzeby przynależności. No i o czym byśmy off-topowali mod dwóch stron.
Gustaw G.Garuga - 5 Maj 2008, 19:03

Ontopicznie: dziękuję serdecznie za wszystkie głosy i opinie. Cieszę się, że kilku osobom, którym pierwsze opowiadanie o Cairenie się nie podobało, sequel przypadł do gustu. To do następnego tekstu :D
RD - 5 Maj 2008, 19:37

NURS napisał/a
Ale, jak stoją na gór szczycie, to poziomem są hej, wysokuśko!


A choćby i na Mount Evereście, i tak zawsze pozostaną myślicielami raczej przygruntowymi :mrgreen:

NURS - 5 Maj 2008, 19:38

Coś w tym jest.
Ale ontopujmy, ontopujmy.
48, mniej niż 50, trzeba ten biznes powoli zamykać.

agrafek - 6 Maj 2008, 07:52

I ja podziękuję za głosy i za opinie. Te pochlebne dały mi pozytywnego kopa, te krytyczne dały mi do myślenia. Z jednych i drugich coś pewnie będzie.
Anko - 10 Maj 2008, 10:09

Zgodnie z obietnicą, oto moja dłuższa wypowiedź o tekstach:

Przybyłek - jak już ktoś wspomniał, jakoś niezbyt rusza mnie "sedno sprawy", czyli że gdzieś tam w roku 2040-2050 trzeba będzie czytać drobne druczki w umowach i reklamach, wiedzieć, że "od" i "aż do" znaczy właśnie tyle, a nie "zawsze i w każdym przypadku" 5% czy 200tys. oraz "konsultować się z lekarzem lub farmaceutą". Otóż, zakładając jakiś tam postęp, kruczki w reklamach mogłyby również stać się bardziej wyrafinowane, a nie dokładnie te same co dzisiaj. I dlatego tekst do mnie nie przemówił.
Zaś kwestia, czy nieśmiertelność może kosztować tyle co samochód, czy też powinna o wiele więcej... oj, w to już nie będę wnikać. Zresztą zakładam, że i na samochód nie każdego stać, a widząc w gazetach tyle "ogłoszeń" o potrzebie zebrania pieniędzy na operację dla dziecka, która kosztuje gdzieś w okolicach tego, tym bardziej się przekonuję, że to nie jest takie "pff" dla większości populacji. A czy ktoś powinien wybrać nieśmiertelność czy nową furę... to już nie dla mnie rozważania. Wszak priorytety w życiu można mieć różne.
Jedna taka uwaga, co mnie raziło: "Endshuldigung" i cała ta "niemiecka" fraza - no, albo oryginalnie po niemiecku, albo fonetycznie po polsku to jeszcze rozumiem, ale tu mamy jakieś nie wiadomo co.

Fąs & Żelkowski - przy tym opowiadaniu przypomniała mi się maksyma "jak już autor nie wie, co zrobić z bohaterami na końcu, zawsze może pozabijać wszystkich, to ostatecznie kończy wszelkie problemy". Autorzy zarysowali nam to tego, to owego bohatera, wprowadzili jakąś intrygę, a na koniec rach-ciach i wszyscy umarli. Rozczarowujące.

Kułakowska - opowieści o tym, jak zły Bóg robi ziaziu ludziom, zwłaszcza takim co nie przestrzegają "Jego" przykazań, które z punktu widzenia współczesnego, zblazowanego i zlaicyzowanego Europejczyka warte są machnięcia ręką, było już wiele i jakoś nie byłam w nastroju na kolejną. Poza tym, zakończenie otwarte niezbyt mi do gustu przypada, tzn. widzi mi się, że co z tego, że "dziewczynka" jest tak pewna siebie - poprzedni bohater też czuł się wszechwładnym panem swej rzeczywistości, i co?

Juraszek - opowieści o Cairenie trzymają swój klimat. To, że na ten klimat składają się nieraz zdania, które mnie rażą (jak choćby epatowanie nieprzebranymi zasobami "barbarzyńskiego instynktu"), autor gotów zaraz skontrować, dowodząc, że przeczytał 50 Conanów i tam twórca posługuje się podobnymi frazami. Cóż, ja tam nie zamierzam nikogo prześcigać (ani nawet usiłować) w Conanologii stosowanej. Mogę tylko rzec, że przy niektórych takich wyrażeniach to nie wiem, czy śmiać się, czy mają mi ręce opaść. Lecz skoro to celowe zamierzenie autora, trudno, trza to jakoś przełknąć. Jednakowoż, takie zdania jak "Paski suszonego mięsa ginęły (...) w ginących pośród brody ustach (...)." albo "Zatknąwszy drugą karafkę na zapas za pas (...)." nie brzmią mi i już. I nie czepiałabym się już "potężnego tricepsa", ale następnego zdania: "W jednej chwili zmartwienie, która (?!) trapiło go na widok upiora, rozwiało się bez śladu." Cóż, "zmartwienie" na widok potwora jakoś nie pasuje mi do charakteru takiego herosa. Takoż trupy "potworowe" jakoś niepięknie mi brzmi, tak samo fraza "przebity manualnie". Zaś zdanie "Czegokolwiek chcieli kompani saunowicza (...), prezentowali sobą racjonalną alternatywę wobec trupiej tłuszczy kłębiącej się wokół Cairena." to już brzmi mi "zbyt uczenie" nawet jak na stylizację na Sapkowskiego. A, i jeszcze "ogólne powykręcanie" barbarzyńcy na koniec sprawiło, że parsknęłam śmiechem...
No i rozwiązanie takie trochę Deus ex machina: uch, co by tu zrobić? a może ten sześcian podziała? ale co z nim zrobić? a, tam, kombinować będziemy! dupnijmy go na dół! o, czyżby podziałało? no, ja nie mogę, rzeczywiście!
Cóż, z drugiej strony, barbarzyńca jest od tego, żeby stosować proste rozwiązania, więc hmm...
Niemniej, spośród tekstów tego numeru wszystkie kończą się poniżej poziomu (może poza Infigenem, który od razu opuścił poprzeczkę, futuryzując świat, łącznie z programami telewizyjnymi, a reklamy zostawiając na tym samym poziomie).
Ten mi przypadł najbardziej do gustu, bo zakończenie pasuje do treści (upiory zostały pokonane a barbarzyńca przeżył to, co innych zdmuchnęło jak ogarki) i jest prawdziwym zakończeniem (może trochę z czapy, ale co tam), a nie wygląda jakby autor sam nie wiedział, co tam wstawić, jakie odczucia miałam w "Za wszelką cenę" i "Pięknie!" - innymi słowy, punkt za w miarę przyjemne fantasy (w miarę, bo nie zawsze zabiegi stylistyczne autora trafiają w mój gust). Niestety, przynać muszę, że w tym numerze, to żaden tekst moich zachwytów nie wzbudził.

Majka - interesujący kawałek space opery z wątkiem kryminalnym, ciekawe pomysły... szkoda tylko, że ostatni "podrozdział" niczego nie wyjaśnia, gmatwa jeszcze bardziej i w dodatku wygląda jak wstęp do powieści. Jak już kiedyś wspomniałam w przypadku "prologów" Kiliana i Pawlaka do ich nowych cyklów - póki jest to w czasopiśmie, wolałabym, żeby tekst nie był jedną wielką sugestią "a potem to się dopiero działo". Stąd zakończenie u Majki nie pasuje mi zupełnie. No i ani słowa o tej parze detektywów w zakończeniu, a już myślałam, że nie są oni statystami.

Tak jak rzekłam, punkt poszedł na Juraszka. Drugiego nie miałam komu dać, to raz, a dwa, że zawsze staram się o tym, komu punkty, zdecydować przed przeczytaniem wątku, a ostatnio za Chiny domyślić się nie mogę, czy mam sobie zaplanować dawanie jednego punktu czy dwóch... :(

MrMorgenstern - 11 Maj 2008, 14:18

Anko napisał/a
To, że na ten klimat składają się nieraz zdania, które mnie rażą (jak choćby epatowanie nieprzebranymi zasobami barbarzyńskiego instynktu), autor gotów zaraz skontrować, dowodząc, że przeczytał 50 Conanów i tam twórca posługuje się podobnymi frazami.



To kwestia warsztatu :)

Homer - 11 Maj 2008, 21:46

Anko napisał/a
Zatknąwszy drugą karafkę na zapas za pas

:lol: Dobry żart... :lol:

Gustaw G.Garuga - 27 Maj 2008, 20:48

Dzięki Anko za sążnistą opinię. Spokojna głowa, niczego nie będę kontrował ani dowodził - nie wyciągasz łatwego wniosku, że to, co Ci się nie podoba, jest wynikiem lenistwa autora i ślepoty redakcji, więc pozostaje mi uszanować Twoje zdanie :)
gorat - 18 Lipca 2008, 15:56

Wreszcie znalazłem czas i chęci, by coś poczytać... i to już na początku lipca, więc chyba już czas, by coś wydusić z siebie. I może źle, że czytałem tuż po "Czarnych oceanach", bo ten numer wydał mi się kiepściutki.

Trupi jad - może to i dobrze napisane, ale strasznie manieryczne. Pompa jak mięśnie u pakera - wielkie, ale nawet do drapania się po tyłku nie nadają (odpowiednio: niezamęczenia czytelnika). Deus ex machina pod koniec taki, że do hangaru dla sterowców by się nie zmieścił. Bu.
Srebrzyste pióra - miałem wyrażne skojarzenia z prozą licealistek, tak też mi się czytało. Trochę rozbudziło nostalgię; taki styl to jednak odmiana, więc zapamiętałem. Choć dobrym nie nazwę, zarówno fabularnie, jak i w całościowym odbiorze.
Pięknie! - jak przeczytałem domykający "Za wszelką cenę" zajrzałem do spisu treści, by sprawdzić, co jeszcze zostało. A, Majka, jak planowałem zresztą bodajże. Zaczynam czytać... e? Znam to już? :shock: "Pięknie, k***a, pięknie" przychodzi na myśl. Tekst odebrany przeze mnie jako słaby, wręcz wyrzucony z pamięci. Wot, tyle.
Infigen - już było mi lepiej chyba, bo czytałem z przyjemnością :D
Za wszelką cenę - rozrywkowa historyjka, miło się zabijało czas. Nie wiem, czy do czegoś więcej by się nadała (wbijania gwoździ?). Sen Dolko trochę z czapy.

Honorowy głos na "Za wszelką cenę", drugie miejsce dla "Infigenu".
<ciach!>



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group