Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
corpse bride - 25 Sierpnia 2008, 15:22
rołzi pytała, czy da się inne zwierzaki zrobić.
Martva - 25 Sierpnia 2008, 16:05
Dać się da, ale trudniej :/
corpse bride - 27 Sierpnia 2008, 11:29
mój serduszek buja się po chicago. jak mi pisze, co tam je dobrego i za jak niewiele, to mi się żołądek mocniej przysysa do kgosłupa...
jest mu tam dobrze, ale tęskni (tak pisze).
Cytat | Tesknie baldzo male moje slodkie, i nic sie nie boj, wroce zanim
mrugniesz, ino przestan kurna ciagle mrugac.
Tuuuuuuuuuuuuuule!
|
Martva - 27 Sierpnia 2008, 14:05
Czy ja już kiedyś pisałam, że mnie rozczulacie?
Ziuta - 27 Sierpnia 2008, 16:40
Spokojnie, roczek czy dwa i zrobi się z tego stare małżeństwo: corpsik w szlafroku i papilotach, jej luby wraca sterany z pracy i pada jak długi na progu...
gorat - 27 Sierpnia 2008, 17:27
Podkreślę, że pisze to Stefan Sławiński, a co!
corpse bride - 27 Sierpnia 2008, 21:25
Ziuta napisał/a | jej luby wraca sterany z pracy i pada jak długi na progu... |
to akurat mamy od początku papiloty też mam, ale moim zdaniem wyglądam w nich wyjątkowo ładni, chyba nawet kiedyś pokazywałam zdjęcie. jeszcze tylko szlafroka brakuje...
a tak serio, to uświadomiłam sobie ostatnio, co to znaczy 'całe życie' - w tym kontekscie, że ktoś się żenił i że oznacza to, że decydują się być ze sobą przez całe życie. dreszcz mi przebiegł po grzbiecie...
Agi - 27 Sierpnia 2008, 21:28
corpse bride, czyżby to jeszcze nie był ten mężczyzna?
gorat - 27 Sierpnia 2008, 21:31
Będzie pewna za kilkanaście lat najwcześniej, sama wiesz.
corpse bride - 27 Sierpnia 2008, 22:21
agi, nie potrafie sobie wyobrazić lepszego. tylko o to mi chodzi, że taki ślub to jest jednak DECYZJA. pewnie nikt się na to nie decyduje sądząc, że to nie ten/ta mężczyzna/kobieta. a jednak 30% małżeństw kończy się rozwodem...
gorat, raz już byłam pewna i skończyło się jak się skończyło.
swoja drogą... wtedy też myślałam, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, ale kiedy o tym teraz myślę, to było zupełnie inaczej...
Agi - 27 Sierpnia 2008, 22:26
corpse bride, oczywiście, że nie da się wszystkiego przewidzieć. Chodziło mi o to, że: corpse bride napisał/a | dreszcz mi przebiegł po grzbiecie... |
Stąd moje pytanie.
corpse bride - 27 Sierpnia 2008, 23:27
ten dreszcz był związany z tym, że to jest taka bardzo odważna decyzja. obiecać coś na całe życie. jakos o tym sie nie mówi. pracuję teraz w takim miejscu, gdzie jest plaga ślubów. i ci ludzie mówią o nerwach związanych z uroczystością, o problemach z sukienką/obrączkami, o nowych meblach do nowgo domu - ale nikt nie wspomina o tym, że to chodzi o decyzję - w założeniu - na całe życie.
dzejes - 28 Sierpnia 2008, 00:07
Ej laska, ale ile wy się znacie? Bo wiesz, decyzja o ślubie to nie jest jogurt, daty ważności nie ma.
corpse bride - 28 Sierpnia 2008, 08:44
dzejes, ja się na razie na żaden ślub nie decyduję piszę przecież tylko, że mnie naszła refleksja w kontekscie ślubów znajomych i rozwodu moich rodziców, jakie to jest poważne...
dzejes - 28 Sierpnia 2008, 10:03
No ale wraz z upywem czasu to się robi coraz mniej poważne i przechodzi w przyklepanie stanu istniejącego.
corpse bride - 28 Sierpnia 2008, 13:26
hm, o tym nie pomyślałam. chociaż... przypomniało mi się, że koleżanka z liceum napisała do mnie: otóż od tygodnia mam męża, ale jakos nie czuję różnicy. byli ze sobą już 7 lat czy jakoś.
Adashi - 28 Sierpnia 2008, 17:37
Corpse, jak masz "kartę rowerową" to ślub jest formalnością, po co się spieszyć
corpse bride - 31 Sierpnia 2008, 15:30
nie rozumiem, o co chodzi z kartą rowerową, ale nie ważne.
moje serducho wyruszyło z chicago i intensywność naszy kontaktów spadła. ostatnio odzywał się ponad 24h temu, gdzieś z pd. dakoty. nawet nie wiem dokładnie, którędy jedzie. czuję się prawie jak ta dziewczyna z tego głupiego filmu, co on do niej szedł przez cały film, ona czekała, potem sie przespali ze sobą i go zabili.
oczywiście, wiedziałam, że tak będzie. i tak fajnie, że mają ze sobą laptopa i moga łapać wi-fi.
anyway, w piątek mi się zrobiło tak baaaardzo smutno, że prawie się popłakałam (o zgrozo, w pracy). znaczy, nie prawie, tylko trochę. na szczęście mam dużo zajęć i nie zdarza mi się to często.
wczoraj pól dnia poświęciłam na pielęgnację jego roślin balkonowych i było to bardzo udane pół dnia. balkon wygląda teraz świetnie. tylko mam podejrzenie, że zatrułam się preparatem na szkodniki, bo w nocy budziłam się kilka razy i biegłam do kibla wymiotować. to znaczy, nie udało mi się, ale za każdym razem byłam jakoś o krok. chyba obiektywna przeszkodą był brak treści w żołądku... ale już mi przeszło, tylko się nie za bardzo wyspałam.
idę popracować nad paznokciami i biżu...
Adashi - 31 Sierpnia 2008, 23:04
E... tego, jak para żyje ze sobą bez ślubu to się mówi, że na "kartę rowerową" przynajmniej w moich stronach
corpse bride - 1 Września 2008, 00:43
a, to ja słyszałam wyrażenie 'na kocią łapę' - ale nie ma pojęcia, jaka jest geneza tego powiedzenia, bo jak dla mnie jest totalnie bez sensu...
spropos, to kolejna koleżanka (ożeniła sie tydzień temu) stwierdziła, że nie czuje różnicy. to nie to, co w dawnych czasach, kiedy wszystko zaczynało się po ślubie, he he.
tak czy inaczej w tym momencie życia jest to dla mnie temat abstrakcyjny.
chyba musze iść spać
Tomcich - 1 Września 2008, 23:32
corpse bride napisał/a | 'na kocią łapę' - ale nie ma pojęcia, jaka jest geneza tego powiedzenia |
Językoznawcy też go nie znają do końca. Przypuszcza się, że może mieć to coś wspólnego z "kocią wiarą" (czyli niechrześcijańską - kociarzami określa się np. Świadków Jehowy czy Zielonoświątkowców). Życie na kocią łapę oznacza więc życie niezgodne z wiarą chrześcijańską (bez małżeństwa).
Adashi - 1 Września 2008, 23:41
A to zabawny w sumie przypadek, że fantaści też są w dużej mierze kociarzami, znaczy wielbicielami kotów rzecz jasna
Martva - 1 Września 2008, 23:43
Skąd Ci się wziął ten pomysł?
Tomcich - 1 Września 2008, 23:44
Hmmm, podobnie jak i nie-fantaści.
Adashi - 2 Września 2008, 00:37
Martva napisał/a | Skąd Ci się wziął ten pomysł? |
Wziął mi spadł z nieba razem z tą myszą
Sapkowski, Kres i jeszcze paru Autorów, których nazwisk w tej chwili (pora późna) nie pomnę to wszak sami wielbiciele kotów
Kasiek - 2 Września 2008, 06:12
Brzezińska
corpse bride - 2 Września 2008, 08:19
orbit ma dwa koty, sebastian też.
Martva - 2 Września 2008, 10:00
Tylko Pilipiuk się wybija i nie lubi.
Piech - 2 Września 2008, 13:02
Pilipiuk ma dzieci.
W przypadku posiadania prawdziwego potomstwa, pieski i kotki zwykle idą nieco na bok.
Kasiek - 2 Września 2008, 13:20
Eeee, to ja wolę pieski i kotki
|
|
|