To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Z grobu Fidela - Rzeźnia nr 5

Tequilla - 8 Lipca 2011, 21:29

Martva to całkiem sensowna teoria - i chyba w istocie tak jest.
Prościej sprzedać parówkę, niż "podłużne coś z soi" ;)

ilcattivo13 - 8 Lipca 2011, 22:12

Kai napisał/a
ilcattivo13, za to Cię kocham :D ale nie bierz tego zbyt osobiście :mrgreen:


wiem, już myślałem o zostaniu mormonem ;P:

Jedenastka - pfff

Jedenastka - 8 Lipca 2011, 22:34

ilcattivo13, powtarzasz nudne literki.
Kai - 9 Lipca 2011, 08:56

Martva, moją ulubioną postacią soi jest kostka :)

Jedenastka, przecież parówki to wegetariańska potrawa - widziałaś w nich kiedyś choć trochę mięsa? :mrgreen:
No dobra, Sokołów ma te swoje 90%+ ale to jest jedyny przypadek.

Martva napisał/a
Sojowego gorącego kubka o smaku kurczaka też większość wege chyba nie kupi ;)

Oddzielmy wege od zdrowego żywienia :D Powiedzmy, że nikt, kto chce się zdrowo żywić i jest przy zdrowych zmysłach, nie kupi tej chemii.
A skoro już o tym mowa, czy mortadela z soi nie jest napakowana chemią? Pytam bez podtekstów, po prostu nie wiem.

Tequilla - 9 Lipca 2011, 12:24

Kai podejrzewam, że jest, jak każda żywność przetworzona. Słusznie zauważyłaś - nalezy oddzielić wegetarianizm od zdrowego zywienia.
Kai - 9 Lipca 2011, 13:16

Zrobiłam kluski na parze - jeszcze daleko im do ideału ale i tak smak mają lepszy niż te kupne. Znaczy, pokochaj kuchnię albo chemię.

Dlatego jeszcze całkiem nie odeszłam od mięsa, choć się staram. Nie z powodów ideologicznych, nie lubię i już. Ale skoro mam wybór - warzywa i węgle i kilogramy do przodu, albo warzywa i mięso i kilogramy w dół, to wybacz. Winnetou, biznes is biznes. :D

Kruger - 9 Lipca 2011, 23:34

Z kurzych rz/żołądków powiadacie? No, nie wiem, nie wiem. Kurze żołądki jadłem, smaczne. Ale te flaczki które własnoocznie widywałem nie wyglądały na kurzożołądkowe. Wyglądały na zrobione z najgorszych, najbardziej ohydnych, oślizgłych flaków, wnętrzności, rurek i co tam nieprzyjemnego można sobie jeszcze wyobrazić. Takich nie ruszę.

Skoro się już obnażam to do listy jako dowód przeciwny obok flaczków (nie lubię, nie jdałem) i szpinaku (nie lubię, jadłem) dorzucę jeszcze śledzie. Których onegdaj nie znosiłem, nie byłem w stanie na nie patrzyć, choć - o dziwo, nie znałem smaku. Zarzekałem się, że nigdy. I pewnego dnia, w okolicznościach wódkowych spróbowałem i...
Teraz im nie przepuszczam.

fealoce - 10 Lipca 2011, 09:59

A ze śledziami to ja miałam dokładnie odwrotnie: jak byłam mała, to moja śtp Babcia karmiła mnie śledziami i nawet mi smakowały no ale jak jej zabrakło, to je znienawidziłam i teraz nawet patrzeć na nie nie mogę.

P.S. A flaczków nigdy nie jadłam ale nie mam zamiaru próbować, bo sam widok jest straszny ;P: Za to szpinak jest ok.

Kai - 10 Lipca 2011, 12:15

Kruger, czyli były brzydkie, źle przygotowane. Dobre flaki to ładne, lekko kosmate paseczki mięsa, bez rurek, żyłek i innego paskoodztwa, z pływającymi kawałkami warzyw i boskim smakiem i zapachem majeranku i czosnku. Rurom mówimy stanowcze NIE.
Kruk Siwy - 10 Lipca 2011, 12:19

Kai napisał/a
Dobre flaki to ładne, lekko kosmate paseczki

Rzyyyg!

Kai - 10 Lipca 2011, 12:23

Kruku Siwy, nie znasz się. Flaki i bigos to raison d'etre :D

A robaczka z mezcalu nie chcesz? Gusano's watching meeeeeee :D

feralny por. - 10 Lipca 2011, 12:29

A ja wam powiem jedno. Kiedyś też tak miałem, tego nie zjem, bo nie, tamtego nie lubię, to nieładne więc nie ruszę, a potem się przekonałem, że jak się naprawdę zgłodnieje, to wszystko jest dobre, a jedzenie nie służy do oglądania.
Kai - 10 Lipca 2011, 12:33

feralny por. napisał/a
jedzenie nie służy do oglądania.

Sprzeciw! Uwielbiam dekorować półmiski, każda impreza to dla mnie raj. Nic specjalnie fikuśnego, wszystko do zjedzenia, ale ładnie wygląda. I niestety, często "je się oczami".

Z drugiej strony, jak jesteś głodny, zjesz wszystko (no, większość). Ale nielubienie szanuję, w końcu po to są odrębne charaktery.

Kruk Siwy - 10 Lipca 2011, 12:35

Flaki są jedyną potrawą (o ile to potrawa) jakiej dotąd odmawiam bez względu na skutki towarzyskie i inne.

Nie odmówiłem ślimaków, słoniny, żabich udek, czerniny i innych paskudztw. Sam zapach flaków pobudza mnie wymiotnie.
Choć oczywiście gdybym głodował od tygodnia albo dwóch to pewnie bym się oblizywał i żądał jeszcze.

Robaczków jeszcze nie jadłem, ale duch eksperymentatora jest i kto wie?

feralny por. - 10 Lipca 2011, 12:35

Kai, mnie chodzi o podchodzenie do tematu na zasadzie "brzydkie więc nie zjem", które uważam, za ciut niepoważne.
Martva - 10 Lipca 2011, 12:36

Zdecydowana większość rzeczy które gotuję, wygląda jak bura papka i/lub jakby ktoś to już raz jadł. Za to dobre jest.
jewgienij - 10 Lipca 2011, 14:10

Flaki - dziękuję. Nie próbowałem, ani nie zamierzam, tak jak baranich jąder, choćby nie wiem jakim przysmakiem były.
ilcattivo13 - 10 Lipca 2011, 15:12

Kruk Siwy napisał/a
Sam zapach flaków pobudza mnie wymiotnie.


dobrze zrobione flaczki pachną jak bulion wołowy z dużą ilością pieprzu (Kai - nie mów, że nie dodajesz pieprzu do flaków). A szczerze wątpię, by Cię ciągało od zapachu takiego bulionu. Wg. mnie flaczki, z którymi się zetknąłeś, to albo była jakaś barowa tandeta, rozgotowana i siedem razy mrożona i odgrzewana, albo ten ktoś, kto Cię nimi częstował, po prostu nie umie ugotować flaczków.

A same flaczki mogą (ale nie muszą) śmierdzieć tylko na wstępnym etapie gotowania (kiedy w garze są wyłącznie same flaczki i woda), ale i to tylko wtedy, gdy są źle przygotowane jako półprodukt (np. żołądek przed pocięciem jest słabo odszlamowany/umyty). Albo się je przypali. Choć i tak zapach przypalonych flaczków "nie dorasta do pięt" smrodowi przypalonej głowizny/nóżek. O, to jest dopiero czad i womity :mrgreen:

fealoce - 10 Lipca 2011, 15:19

feralny por. napisał/a
A ja wam powiem jedno. Kiedyś też tak miałem, tego nie zjem, bo nie, tamtego nie lubię, to nieładne więc nie ruszę, a potem się przekonałem, że jak się naprawdę zgłodnieje, to wszystko jest dobre, a jedzenie nie służy do oglądania.


W sumie coś w tym jest :wink: Ale musiałabym być naprawdę głodna, żeby zaryzykować.

ilcattivo13 - 10 Lipca 2011, 15:22

fealoce napisał/a
W sumie coś w tym jest :wink: Ale musiałabym być naprawdę głodna, żeby zaryzykować.


znaczy się, na Jaćkonie gotuję Wam flaczki? ;P:

fealoce - 10 Lipca 2011, 15:23

A umiesz? ;P:
Brutus - 10 Lipca 2011, 15:34

ilcattivo13 napisał/a
znaczy się, na Jaćkonie gotuję Wam flaczki? ;P:

Już się nie mogę doczekać!!! Mniam!

Witchma - 10 Lipca 2011, 15:39

+1 :D
Brutus - 10 Lipca 2011, 15:43

No co. Kartacza wciągnąłem, to i flaczkom dam radę. ;P:
merula - 10 Lipca 2011, 16:36

ilcattivo13, powiedz kiedy, zaplanuję wtedy jakąś wycieczkę.
ilcattivo13 - 10 Lipca 2011, 16:52

fealoce napisał/a
A umiesz? ;P:


Nie! :mrgreen:

merula - przypomnij mi, to pożyczę Ci mojej maski p-gaz :wink:

merula - 10 Lipca 2011, 16:53

mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby :wink:
Adanedhel - 10 Lipca 2011, 16:57

Byłem głodny. Ale po:
ilcattivo13 napisał/a
A same flaczki mogą (ale nie muszą) śmierdzieć tylko (...)

odechciało mi się.

ilcattivo13 - 10 Lipca 2011, 16:58

i dobrze, będzie więcej dla mła ;P:
fealoce - 10 Lipca 2011, 18:13

ilcattivo13 napisał/a
fealoce napisał/a
A umiesz? ;P:


Nie! :mrgreen:

merula - przypomnij mi, to pożyczę Ci mojej maski p-gaz :wink:


To w takim razie może lepiej nie rób :mrgreen:
P.S. A gdybyś jednak się zdecydował, to może weź tych masek więcej...żeby dla wszystkich starczyło ;P:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group