Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.
Ambioryks - 13 Września 2009, 12:18
ilcattivo13 napisał/a | topienie kociaków w wiadrze, to najprostszy i najpowszechniejszy sposób na pozbycie się miauczącego balastu |
Ja w ogóle nie rozumiem, jak koty mogą komuś przeszkadzać - dla mnie to wcale nie jest balast. Rozumiem, że nie każdy musi być pod tym względem taki jak ja, no ale bez przesady. Koty to bardzo sympatyczne zwierzęta i w głowie mi się nie mieści, jak można ich nie lubić, lub tym bardziej być wobec nich tak okrutnym.
A jeśli już ktoś chce się ich pozbyć, to zawsze może je przenieść w inne miejsce - żywe. Zwłaszcza że te koty, jak sam napisałeś, garnęły się do ludzi - czyli nie byłoby problemu z wzięciem ich na ręce.
Martva napisał/a | Widziałam kiedyś owczarka niemieckiego zmieszanego z owczarkiem szkockim i było to urocze stworzenie, co nie zmienia faktu że większość mieszańców jest średnio urodziwa |
Dokładnie - mieszańce u psów są na ogół ładne tylko wtedy (albo prawie tylko wtedy), gdy są miezanką tylko dwóch ras i widać, jakie to rasy. A wielorasowiec, który to "ni pies, ni wydra", w ogóle nie widać, jakich ras jest krzyżówką, jest prawie zawsze brzydki.
Z krzyżówki owczarków raczej trudno, żeby wyszło coś brzydkiego. Podobnie z mieszanki myśliwskich, takich jak golden retriever, labrador czy seter. Ale z mieszanki terierów, pinczerów i jajników - bardzo łatwo wychodzi ohyda. W dodatku jazgocząca.
Z ras kotów lubię wszystkie europejskie, północnoarfykańskie i bliskowschodnie oraz syberyjskiego. Ale tych wszystkich rexów, sfinksów i tym podobnych nie trawię. W ogóle te nowe, niedawno powstałe rasy kotów są raczej brzydkie.
dzejes - 13 Września 2009, 12:19
Martva napisał/a | ... że większość mieszańców jest średnio urodziwa |
Dla ciebie. Dla mnie większość kotów jest co najwyżej znośna, łatwo popadająca w nieznośność, zwłaszcza gdy polują w nocy na moje stopy.
Hubert - 13 Września 2009, 12:43
Przedwczoraj był u nas wujek ze swoim wilczakiem. Piękny pies. Też chcę takiego!
ihan - 13 Września 2009, 14:10
Ambioryks napisał/a | Ja w ogóle nie rozumiem, jak koty mogą komuś przeszkadzać - dla mnie to wcale nie jest balast...ciach ... A jeśli już ktoś chce się ich pozbyć, to zawsze może je przenieść w inne miejsce - żywe. Zwłaszcza że te koty, jak sam napisałeś, garnęły się do ludzi - czyli nie byłoby problemu z wzięciem ich na ręce. |
Ambioryks, rozumiem przygarniesz jednego kotka. Powiedzmy dwa, trzy, cztery?????? Jak znajdziesz miejsce, żywe miejsce gdzie będą chcieli koty, z okolicy mogę dostarczyć dowolną ilość. Kocięta są topione w wiadrze, z workiem wrzucane do rzeki, z workiem porzucane w lesie. I to jest OK, ale sterylizacja to jest taaaaaaka nieludzka.
Sosnechristo, fakt, wilczaki fajne psy, chociaz nie wiem jak psychicznie. A z polskiej hodowli, czy od południowych sąsiadów?
dzejes - 13 Września 2009, 15:03
Psychicznie to mało psie są.
ihan - 13 Września 2009, 15:11
Książkowo to ja też tyle wiem, ale ciekawa jestem jakie są na żywo, zwłaszcza w kolejnych pokoleniach. dalej od wilczych przodków. Miałeś kontakt bezpośredni z wilczakiem?
Ambioryks - 13 Września 2009, 15:42
ihan napisał/a | Jak znajdziesz miejsce, żywe miejsce gdzie będą chcieli koty |
Moja ciocia kocha koty; ponadto moi rodzice mają kilku znajomych, którzy trzymają w domu po siedem czy ile tam było, kotów.
ihan napisał/a | Kocięta są topione w wiadrze, z workiem wrzucane do rzeki, z workiem porzucane w lesie. |
Ale czemu z workiem/ Czemu z nastawieniem na zabicie, a nie na to, że te koty może się usamodzielnią? Czy ci, co je porzucają, mają jakś radochę z tego, że mordują lub skazują na pewną śmierć (bo porzucenie bez uwięzienia w worku już nie byłoby taką pewną śmiercią) śliczne, niewinne kocięta?
Trzeba być naprawdę chu*em bez sumienia (przepraszam za określenie, ale na łagodniejsze taki "człowiek" nie zasługuje), żeby chcieć śmierci takich kotów.
ihan napisał/a | I to jest OK, ale sterylizacja to jest taaaaaaka nieludzka. |
Mam nadzieję, że to zdanie to przytoczenie opinii niektórych, a nie Twoje własne zdanie?
Co do czechosłowackich wilczaków, to ja widziałem kilka takich na żywo, nie znam ich charakteru, ale też słyszałem, że są niezależne.
Hubert - 13 Września 2009, 16:12
Cytat |
Sosnechristo, fakt, wilczaki fajne psy, chociaz nie wiem jak psychicznie. A z polskiej hodowli, czy od południowych sąsiadów? |
Raczej z polskiej. Na ile zdążyłem poznać tego psa (w zasadzie nie było to pierwsze spotkanie), to tak jak inne krzyżówki dużych psów z wilkami. Zapatrzony we właściciela i jego bliskich, bardzo nieufny wobec obcych. Co do niezależności... Puszek wydawał się posłuszny, ale podobno wujek sporo musiał pracować, żeby go ułożyć.
ihan - 13 Września 2009, 22:21
Ambioryks napisał/a | Mam nadzieję, że to zdanie to przytoczenie opinii niektórych, a nie Twoje własne zdanie? |
Oczywiście uwielbiam miauk topionych kociąt o poranku. Oczywiście.
Sosnechristo, brzmi interesująco, a jak z możliwością spacerów bez smyczy? Czy jest na tyle posłuszny, że wróci na wołanie?
Wracając do pupilów, nasze konie po wyjściu ze stajni mają stały punkt wycieczki: gruszka. Już wyczaiły, że oparcie się o gruszkę skutkuje wzmożoną częstotliwością opadów owocowych.
Martva - 13 Września 2009, 22:25
ihan napisał/a | Oczywiście uwielbiam miauk topionych kociąt o poranku. |
Eeej, uważaj, niektórzy zupełnie nie łapią ironii
ihan napisał/a | parcie się o gruszkę skutkuje wzmożoną częstotliwością opadów owocowych. |
O jaaa, urocze Ambioryks napisał/a | Czy ci, co je porzucają, mają jakś radochę z tego, |
Ich zapytaj, tu chyba kociąt nikt nie topi.
Fidel-F2 - 13 Września 2009, 22:26
Martva napisał/a | Ich zapytaj, tu chyba kociąt nikt nie topi. | oczywiście, że nie
ihan - 13 Września 2009, 22:30
Martva, urocze to jest jak jedzą śliwki. Niektóre wypluwają pestki, źrebak, który nie wiedzieć czemu uwielbia Śmierdziela, przyłazi z pełnym pyskiem śliwek żeby mu wyjąc pestki. Śmierdziel, który jak wiadomo i trutkę na szczury zje zżera w całości, jak kicha wszyscy starają się znikać z pola rażenia. Że to niby śmieszne
dzejes - 14 Września 2009, 01:11
ihan napisał/a | Książkowo to ja też tyle wiem, ale ciekawa jestem jakie są na żywo, zwłaszcza w kolejnych pokoleniach. dalej od wilczych przodków. Miałeś kontakt bezpośredni z wilczakiem? |
Wilczak to rasa, ma swój charakter i nie bardzo rozumiem pytania o "kolejne pokolenia". Bez selektywnego hodowania w celu wyeliminowania wilczych cech nic się nie zmieni, a ich eliminowanie jest tak jakby bezsensowne, rajt? W pewnym momencie pula genowa była wystarczająco duża, by nie dodawać wilków i bazować na istniejących mieszańcach, więc to Twoje pytanie ma charakter historyczny.
Chyba że pytasz nie o rasę "wilczak" a o mieszańca psa i wilka.
Kontakt miałem z właścicielami. Z rozmów wynika, że obraz ksiązkowy jest prawdziwy. Bywają osobniki wyjątkowo wilcze, bywają bardzo psie, generalnie psy mało kontaktowe, niezależne, niezbyt nadające się do pracy. Nie interesują mnie takie zwierzęta, więc więcej nie wiem.
Hubert - 14 Września 2009, 09:39
Cytat |
Sosnechristo, brzmi interesująco, a jak z możliwością spacerów bez smyczy? Czy jest na tyle posłuszny, że wróci na wołanie? |
Jeśli idzie z właścicielem - to raczej tak. Pies był w kagańcu, ale jak już szedł, to wujek miał smycz zwiniętą - smycz bierze raczej po to, żeby psa gdzieś przywiązać.
dzejes napisał/a | generalnie psy mało kontaktowe, |
Eeee, niekoniecznie. Są nieufne, fakt. Ale jeśli dać im parę minut na oswojenie się z nowymi - zachowują się w porządku.
No i jak na tak duże psy nie są przesadnie drogie w utrzymaniu, z tego, co słyszałem.
ihan - 14 Września 2009, 09:44
dzejesie, nie wiem jaki jest wzorzec psychiczny rasy, a przez te kilka pokoleń, gdyby była presja selekcyjna tylko na eksterier, sporo mogło się zmienić. Dlatego pytam praktyków.
dzejes - 14 Września 2009, 15:36
No przecież pisałaś, że książkową wiedzę masz, a w ksiązkach można znaleźć na co była presja, pod jakim kątem mnożono wilczaki i kiedy to było.
Lynx - 2 Października 2009, 20:21
No to ja się przyznam, że od poniedziałku niańczę szczeniaczka
O:
Godzilla - 2 Października 2009, 23:41
A mój synek od dawna domaga się kota. I ja też się stęskniłam za futrzakiem.
Anonymous - 3 Października 2009, 01:14
Godzilla napisał/a | A mój synek od dawna domaga się kota. |
A ja dziś jednego malucha ze schroniska oddałam do nowego domku. Cieszy mnie to bardzo.
Godzilla, kot to świetny pomysł, ale mam nadzieję, że nauczyły Was czegoś doświadczenia z tym, który wypadł przez okno? Nie odbieraj tego jako atak, po prostu takim wypadkom łatwo zapobiec (ogranicznik na okno kosztuje jakieś 5 zł) i warto o tym pomyśleć, moim zdaniem.
Godzilla - 3 Października 2009, 09:31
Teraz mieszkamy na parterze, problem jest kiedy kot ląduje na przechowanie u moich rodziców, tam jest 9 piętro.
illianna - 3 Października 2009, 10:18
Miria, nie da się uchronić zwierzaka/dziecka/męża przed wszystkim, oczywiście należy próbować, ale znając koty są one zdolne do licznych poświęceń, żeby coś nieprzewidywalnego zrobić
Anonymous - 3 Października 2009, 10:19
To u rodziców zainstalujcie ograniczniki. Jakby trzeba było, polecam się do wyszukania wymarzonego kotka. Jest z czego wybierać, niestety.
A wczorajszy maluch niesamowity był. W życiu nie widziałam równie wyluzowanego kota. Zmiana miejsca pobytu w ogóle go nie ruszyła. Jedyne, czego nie znosi, to brak towarzystwa. I takiego słodziaka ktoś porzucił w lesie w okolicach schroniska.
EDIT: Jasne, że się nie da, chodzi mi właśnie o próbowanie. Szkoda stracić zwierzaka, z drugiej strony znam przypadki opiekunów, którzy przeginają w drugą stronę. Wypadnięcia przez okno/balkon zdarzają się na tyle często, że warto pomyśleć o zabezpieczeniach, tak uważam.
illianna - 3 Października 2009, 10:39
Syszałam historię, że kot powiesił się usiłując wyjść na balkon przez uchylne drzwi, dlatego teraz wymieniając okna nie montowałam nigdzie uchyłów, założyłam też przezornie zamki w oknach na wypadek najazdu małych niesfornych dzieci, ile osób takie ma? myślę, ze niewiele, a dzieci bez przerwy wyłażą na parapety. Z drugiej strony moje kotka dwa razy wyskoczyła z balkonu na trzecim pietrze, nic jej się nie stało na szczęście, próby pilnowania żeby na balkon w ogóle nie wychodziła spełzły na niczym, na szczęście po sterylizacji jest dużo spokojniejsza i przestałą gustować w skokach, a balkon jest jej ulubionym miejscem. Takie to są właśnie dylematy między troską a wolnością. Wyobrażam sobie, że z dzieciakami jest jeszcze trudniej zdecydować na co im pozwolić, żeby równocześnie nic się nie stało, ale nie da się kogoś trzymać non stop pod kloszem, bo to jeszcze bardziej szkodzi.
Godzilla - 3 Października 2009, 10:56
No, ja odwykłam od tego 9 piętra. Pracuję co prawda jeszcze wyżej, ale tam nie ma ani kotów ani dzieci, a okna w ogóle nie są otwierane. Jak maluchy były małe, wizytę zaczynałam od obchodu mieszkania i przestawienia wszystkich otwartych szeroko okien (żeby się od góry odchylały). Chyba mi został lęk po tym jak się moja kicia zabiła.
Pucek - 3 Października 2009, 11:37
Lynx, fajny maluch, dużo uciech przed wami
A co mówią kocice?
Anonymous - 3 Października 2009, 12:47
illianna napisał/a | Syszałam historię, że kot powiesił się usiłując wyjść na balkon przez uchylne drzwi, |
Takich historii słyszałam wiele, jeden z moich uczniów po powrocie do domu zastał kota uduszonego w uchylnym oknie - żadnemu dziecku takiej traumy nie życzę. Na uchylne okna trzeba uważać, bo są zdradzieckie - wydają się bezpieczne. Dlatego sama założyłam ograniczniki, które pozwalają uchylić okno normalnie.
illianna napisał/a | akie to są właśnie dylematy między troską a wolnością. |
Dokładnie, moje koty czasem wychodzą na podwórko przez balkon, dylemat mam straszliwy za każdym razem, ale okolica raczej bezpieczna a ze sprzątaczką mam umowę, że gdyby zauważyła jakieś zniszczenia tudzież kupy to da mi znać i koty dostaną szlaban. Trzęsę się, ale koty uwielbiają te spacery i wyją regularnie pod balkonem, żeby je wypuścić, mają z tego masę frajdy, więc wychodzą jakieś dwa razy w tygodniu, jak akurat jestem dłużej w domu.
Lynx - 3 Października 2009, 19:48
Pucek, moje dziewczynki zaczynają go już nawet akceptować. Bromba jadła już z nim nawet z jednej michy. Jak na razie szczeniak wykazuje wszystkie cechy jakie chciałabym, żeby miał. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie będzie szkolony na terapeutę.
A jak na razie mam z nim mnóstwo frajdy
Witchma - 3 Października 2009, 19:51
Lynx, gratuluję nowego domownika. A jak Pan ma na imię?
Lynx - 3 Października 2009, 19:55
Oscyluje coś między "Omik" od chomik- bo tak wygląda od tyłu a "Hauser"- od hau- Jarek umie to wymówić.
Edzia: Umie wymówić "hau"
Witchma - 3 Października 2009, 19:58
Lynx napisał/a | a Hauser- od hau- Jarek umie to wymówić. |
Znaczy się House
|
|
|