Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Słowik - 20 Września 2007, 12:30
Damn! Ale się dałem przyłapać, jak dziecko...
Kruk Siwy - 20 Września 2007, 12:31
agnieszka_ask, wypróbuję. Wdziałem w domu całkiem duże piersi...
Agi - 20 Września 2007, 12:33
A pozwolą posiekać się w kostkę?
Kruk Siwy - 20 Września 2007, 12:34
Kwestia podejścia i szybkości działania...
Gwynhwar - 20 Września 2007, 12:34
Co to cieciorka?
Martva - 20 Września 2007, 12:35
Agi55 napisał/a | A pozwolą posiekać się w kostkę? |
Aua!
Gwyn, to samo co ciecierzyca. Albo groch włoski
Kruk Siwy - 20 Września 2007, 12:36
Spadło cóś na nóżkie, szanpani?
A sorry, dotarło dopiero teraz, czyżby ktoś u Ciebie te piersi przyrządzał?
Martva - 20 Września 2007, 12:51
Sama myśl jest bolesna
joe_cool - 20 Września 2007, 18:18
czekam na pizzę... i jestem głodna - jakoś tak nie zjadłam śniadania (bułki u mnie w robocie najlepsze wprawdzie nie są, ale i tak jem), na obiad jakieś dwie nędzne enchiladki, a tu dzisiaj wielka impreza się szykuje. i jako współgospodyni muszę dotrwać w stanie w miarę trzeźwym przynajmniej do północy.
gdzie ta pizza????
Haletha - 20 Września 2007, 19:48
A na moim osiedlu (wczoraj?) napadli na dostawcę pizzy. Zrzucili go z roweru, skopali i odebrali mu pizzę...
mad - 20 Września 2007, 19:52
E, tam. Martva ma rację, ale co z tego, jeśli tyle smakołyków wkoło? Idę zrobić parę kanapeczek
Martva - 20 Września 2007, 20:00
Martva ma zawsze rację, kanapeczki nie muszą być bardzo kaloryczne i lepiej zjeść je teraz niż za dwie godziny :>
mad - 21 Września 2007, 00:21
Ale ja i tak chodzę spać średnio o 3.00. Obiad rzadko jadam przed 17.00. Może od października się to zmieni.
corpse bride - 21 Września 2007, 05:43
haletha, co to za osiedle??
byłam dziś na dobrym meksykańskim żarciu (meksykanie gotują dla meksykan, nie żadne tam taco bell). pół mi zostało na jutro
Piech - 21 Września 2007, 08:05
Nie przekonałem się, choć mieszkałem blisko Meksyku. Carna seca i pre-digested beans.
corpse bride - 21 Września 2007, 17:14
kuchnia meksykańska nie należy do moich ulubionych, wolę bardziej azjatyckie klimaty (np. kuchnia tajska, uwielbiam ich zestaw przypraw). niemniej, lubię urozmaicone życie, takoż i pożywienie, więc nie mówię nie dobrej kuchni meksykańskiej, ani nawet polskiej, za którą już zupełnie nie przepadam
Martva - 21 Września 2007, 17:32
W kuchni polskiej to fajne są kiszonki.
Anonymous - 21 Września 2007, 18:34
Przez ten tydzień stwierdziłam, ze lenistwo zdecydowanie wygrywa u mnie z łakomstwem. Mąż wyjechał w niedzielę, a ja wczoraj zdobyłam się na zrobienie jajecznicy. Tak to radośnie jadę na dwóch kanapkach dziennie, kefirku i owocach. No ok, w środę poszła jeszcze duuuża butelka wina podczas wizyty kumpeli.
A potem jęczę, że jestem za chuda.
lokje - 21 Września 2007, 19:51
A ja tyję sobie radośnie i systematycznie. Mam pęd do zaznaczenia się w dziejach świata a tu talentów brak, więc zostanę największą kobietą świata. Obiadek był spory- goloneczka, ziemniaczki, warzywka na parze. Nawet brzęczenie, że kobieta tak nie powinna jadać nie zepsuło mi apetytu
Martva - 21 Września 2007, 19:58
U mnie łakomstwo jest górą, nawet jeśli nie gotuję to sie opycham rożnymi rzeczami które mam pod ręką. Na szczęście nie lubię chipsów i takich tam, ale coś do skubania się znajdzie - kanapeczka, jeszcze jedna kanapeczka, pół tabliczki czekolady, ciasteczka imbirowe, wczorajsze ziemniaki które można szybko usmażyć na pseudohindusko, śliwki w occie które się nie zmieściły do słoika, owoce i masa innych rzeczy.
Tequilla - 21 Września 2007, 20:09
Też jestem łakomczuchem. Szczególnie słodyczożercą. Właściwie nadaje się wszystko, byle było słodkie
elam - 21 Września 2007, 20:13
ja ze slodyczy to najbardziej kabanosy ale chociaz len ze mnie paskudny, nie wyobrazam sobie dnia bez dobrego jedzonka....
Martva - 21 Września 2007, 20:13
A to ja różnie, są takie dni ze bez czekolady albo chałwy na przykład się nie obejdzie, są takie kiedy jem rzeczy ostre, albo kwaśne, a tak normalnie to przegryzam na zmianę (czekolada i niedługo potem kiszony ogórek? dlaczego nie? )
elam - 21 Września 2007, 20:25
... a potem sie dziwisz, ze nospa nie pomaga ...
tez tak kiedys mialam...
Martva - 21 Września 2007, 20:28
Ależ ja nie mówię że no-spa nie pomaga Pomaga jak najbardziej, ale bez niej byłoby ciężko.
Haletha - 21 Września 2007, 20:31
Nie ma u mnie nic ciekawego do jedzenia, a poza tym jest piątek. Tylko chałwa, ale jestem zła i nie mam na nią ochoty. Zjem sobie suchą bułkę i mleko z płatkami. I będzie dobrze.
Miria napisał/a | Tak to radośnie jadę na dwóch kanapkach dziennie, kefirku i owocach. No ok, w środę poszła jeszcze duuuża butelka wina podczas wizyty kumpeli.
A potem jęczę, że jestem za chuda. :wink: |
Przepis na odchudzenie, zapamiętam. Pić duuużo wina;P
Corpse: mieszkam na osiedlu Szkolnym.
merula - 21 Września 2007, 20:35
Ja kocham jeść, zwłaszcza te raczej tuczące pokarmy.
Ale bez dobrego jedzonka życie byłoby całkiem bez smaku
Martva - 21 Września 2007, 20:47
Jedzenie jest największą przyjemnością w moim życiu.
No dobra, czasem się zdarza że... nieważne, jedzenie jest łatwiej osiągalne
lokje - 21 Września 2007, 21:35
Martva napisał/a | No dobra, czasem się zdarza że... nieważne, jedzenie jest łatwiej osiągalne |
No nie wiem, jedzenie i ... nieważne najlepsze są w wersji luksusowej. O ile dobre(go) ... nieważne można znaleźć przy odrobinie wysiłku, to o świetnego kucharza bardzo trudno
O fryzjera zresztą też; dlatego twierdzę, że obaj ważniejsi są od męża. Chyba, że mąż genialnie gotuje a w ramach walki z nudą robi żonę na bóstwo... Dobrze, idę sobie popatrzeć na kokosanki. Słodyczy nie jadam, ale ładnie wyglądają.
Martva - 21 Września 2007, 21:40
Oj, ja bym polemizowała... A poza tym ze świetnym gotowaniem radzę sobie sama wystarczająco dobrze; z jedzeniem jeszcze lepiej
Do fryzjera nie chodzę.
|
|
|