To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.

Anonymous - 27 Sierpnia 2009, 11:05

Rudus napisał/a
Miria, nie chce zaczynac offtopu aaaaaaaleee to moze zakazemy rozmnazania w Afryce i Azji ? Tam tez jest ich duzo ... jesc nie maja co.. mieszkac nie maja gdzie... Dobra to bylo niemile ...


Nie wiem, czy niemiłe, ale mądre średnio. Zastanów się, czy chcesz używać takich argumentów. Rozmawiamy tu o zwierzętach, nie o ludziach, tak?

Zrobisz przecież, jak zechcesz. Nie musisz mi tłumaczyć, na czym polega "rotacja" zwierząt na wsi. Tylko dla mnie nie jest to żadnym argumentem za niekontrolowanym rozmnażaniem psów i kotów. Psów do wzięcia w schroniskach dostatek, zaszczepionych, wykastrowanych (a taki tak szybko nie poleci w nieznane za suką). Szkoda, że tak mało ludzi rozważa tę opcję, bo łatwiej wziąć szczeniaka urodzonego u sąsiadów.

I chyba się nie zrozumieliśmy, ja Ciebie nie oskarżam o to, że krzywdzisz umyślnie zwierzęta (chociaż to się często na wsiach dzieje, ale nie tylko tam). To zupełnie inna kwestia. W kwestii rozmnażania Cie nie przekonam - trudno, każdy ma prawo do swojego zdania. Ale fajnie by było, gdybyś przed podjęciem decyzji o szczeniakach zajrzał na stronkę Straży dla Zwierząt, forum Dogomania, stronę jakiegoś schroniska (chociaż, żeby zobaczyć, jak tam jest, należałoby udać się osobiście). Mechanizm jest prosty, wiele zwierząt oznacza często złe traktowanie, bo ludzie na ogół nie szanują tego, co mają za darmo i bez wysiłku.

Chyba tym sposobem wyczerpałam temat ze swej strony.

EDIT: Kot zachorował na nerki od kastracji? Coś chyba pokręciłeś. Owszem, przy źle przeprowadzonym zabiegu może się zdarzyć uszkodzenie układu moczowego i nietrzymanie moczu, ale nerki?

Rudus - 27 Sierpnia 2009, 11:12

Wet. powiedzal ze to nerki - za tydzien po kocie bylo tylko wspomnienie.
illianna - 27 Sierpnia 2009, 11:37

Rudus, u mnie było tak samo, Sebastian do teraz nie może odżałować tej kastracji, ja w sumie też, bo kot z domu nie wychodził, tyle, że z kocurem mieszkać nie potrafię, dla kotek sterylizacja moze skończyć sie śmiercią tuż po zabiegu, moja praewie umarła, a była strylizowana u bardzo dobrego weterynarza, a jak sobie przypominam jak umierał w męczarniach mój kot, to... :( :( :(

a na psa uważaj, bo znam np. kolesi, którzy trują psy sąsiada jeśli te chodzą do ich suki :|

Miria, mój umarł na ostre zapalenie nerek, 6 lat po zabiegu zrobiły się kamienie, jeden utknął, następił refluks moczu i koniec w potwornej agoni, to znaczy jak juz nie było nadzieji uśpiliśmy go, był karmiony od początku tak jak trzeba, a zabieg był dobrze zrobiony

Anonymous - 27 Sierpnia 2009, 12:06

Aha, czyli problemy pojawiły się dłuższy czas po zabiegu? Bo jakoś sobie ubzdurałam, że Rudus mówił o natychmiastowych skutkach kastracji i dlatego mnie zdziwiły te nerki.

Nie jestem ekspertem, poczytałam trochę w sieci na ten temat i faktycznie, większość źródeł mówi o tym, że wykastrowane kocury są bardziej narażone na choroby nerek (aczkolwiek zdania są podzielone). Ale to na pewno nie jest tak, że kastracja=choroba. Współczuję złych doświadczeń, ale nie ma tu reguły. Koty niekastrowane też zapadaja na choroby układu moczowego (niestety nerki są ogólnie słabym punktem u kotów), moja kociczka miała kryształy w moczu zanim została wykastrowana. Kot znajomych (niewykastrowany) zachorował na SUK i zatkał się, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Został wykastrowany i problem nie wrócił, a ma już 14 lat. Z kolei kocich kastratów u mojej rodziny dostatek (łącznie 11 sztuk, kotek i kocurów) i żaden nie ma problemów z układem moczowym, a najstarsza kotka ma już 16 lat. Przykro mi, że Was akurat dotknęło nieszczęście.

Co do kotek, to każdy zabieg w narkozie niesie za sobą jakieś ryzyko, można je zmniejszyć, robiąc przed kastracją badania krwi itd., żeby wyeliminować ukryte schorzenia, bo to one zazwyczaj są przyczyną komplikacji. Brak kastracji niesie duże ryzyko zachorowania na ropomacicze, zwiększone często przez stosowanie środków hormonalnych, stosowanych by wyeliminować rujkę. Wtedy kastracja jest konieczna, by ratować życie kotki a zabieg jest o wiele bardziej ryzykowny. Dodatkowo kastracja kotki znacznie zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwory sutków, a to też częsty i poważny problem. Więc co do korzyści z kastracji kotek nie mam akurat żadnych wątpliwości.

Pucek - 28 Sierpnia 2009, 19:55

Radyjo nasze ogólnopolskie nadało dopiero co reportaż o kuchni azjatyckiej, mieście Otwocku i okolicach, wykradanych ludziom psach i potrawie pt. "wołowina z czymśtam", która została oddana do badania DNA mięska. Obecności wołu badanie nie wykazało.
Podobna sprawa była parę lat temu pod Nowym Dworem.
Wietnamczycy ludki obrotne i praktyczne, zagospodarują wszelkie nadwyżki piesków i kotków.

No chyba że była to wredna akcja sponsorowana przez konkurencję, "kebaby" na przykład :mrgreen:

Martva - 28 Sierpnia 2009, 20:30

Mam dwie dalekie kuzynki, G. i A. Ze dwa lata temu babcia kupiła im mieszkanie, i jakoś równo z tym G. wzięła szybki ślub ze swoim facetem, przyjechanym do Polski z jakieś południowoamerykańskiego bodajże kraju. A. została na lodzie, znaczy nadal mieszkała z rodzicami. Pojawiło się dziecko. G. mieszkała raz w Krakowie, raz w Nowym Sączu z nową rodziną i rottweilerką męża, psem łagodnym, ale słuchającym tylko jego. Po mniej więcej roku dostała ofertę pracy w Kanadzie, pojechała, mąż do niej dołączył, zaczęło im się układać. Pojawił się problem psa. Początkowo mówiła 'przyjadę po nią', ale to droga impreza, trochę załatwiania, chyba sama w to nie wierzyła. A. mieszka z psem w mieszkaniu G. i nie wie co zrobić. Pies któremu nie wolno było łazić po meblach i miał swoje legowisko, zaczął sypiać na kanapie. Kiedy A. daje jej jeść, nie może się ruszyć przez ten czas, bo łagodna suka zaczyna warczeć. Zdesperowana A. która jednak pracuje i nie bardzo ma czas, chciała wrócić do własnego domu i zabrać psa ze sobą - zaprotestowała jej kuzynka, mieszkająca w drugiej połowie domu, matka dwójki dzieci - bo to jednak duże, potencjalnie niebezpieczne bydlę, a siatka między działkami do szczególnie szczelnych nie należy, dodatkowo na dniach był w Krakowie przypadek pogryzienia dziecka. G. powiedziała 'a, oddaj ją komuś, nie damy rady jej zabrać'. A. w przeciwieństwie do swojej siostry jest kobietą odpowiedzialną i nie chce oddawać sześcioletniej suki 'w dobre ręce' kogoś kto mógłby sobie z nią nie poradzić. Na propozycję oddania do azylu też się nie zgodziła. Sytuacja jest dość trudna.
Strasznie mi szkoda A., bo ma życie zmarnowane przez niefrasobliwość siostry i szwagra. Trochę mi żal psa. A G. mam ochotę kopnąć tam gdzie słońce nie dochodzi, bo to co zrobiła jest szalenie typowe dla tej dziewczyny - zrobić problem, zwalić go na głowę komuś innemu i niech się zastanawia.

Anonymous - 28 Sierpnia 2009, 21:24

Ech...
Doradź A., żeby się na przykład zalogowała na Dogomanię i tam przedstawiła sytuację. Tam chyba najprędzej znalazłby się ktoś, kto umiałby sobie z psem poradzić. Chociaż pewnie jak na Miau, wszyscy mają psy. A rodowodowa ta suka, nie wiesz?

dzejes - 28 Sierpnia 2009, 22:42

Nie chcę wróżyć z fusów, ale czy "słuchała się tylko męża" nie oznacza, że nie słuchała nikogo innego? Sprawa wygląda na prostą - pies respektował tylko jednego człowieka nad sobą i gdy go nie ma, to przejmuje dowodzenie. I nie prostą, bo odzyskanie kontroli nad dużym, silnym psem to nie jest łatwa sprawa. Rad dawał nie będę, na odległość to niestety żadna pomoc.

Generalnie potrzebne by było sporo pracy w zmianie zachowań domowników, a skoro A. nie ma za bardzo czasu, to najlepszym wyjściem dla wszystkich, łącznie z psem jest wysłanie psa do Kanady.

EDIT: To może podkręcę jasność wypowiedzi. Rozumiem, że pies nie słuchał nikogo innego? Zdecydowana większość psów ma jednego pana, reszcie domowników jest podporządkowana w mniejszym stopniu. Objawia się to od nieco wolniejszego reagowania na komendy, aż do właśnie warczenia, problemów przy jedzeniu dokładnie takich, jak opisane. W skrajnych wypadkach wchodzą w użycie zęby. Z opisu wynika, że pies ma mocno dominujący charakter, więc uległość wobec pana odbijał sobie brakiem respektu dla innych. I teraz trzeba by znów go ustawić na właściwej pozycji, a to dla osoby bez wiedzy, doświadczenia i jak zakładam - bojącej się zapewnie nieco psa - będzie bardzo trudne.

Przepraszam za mętnego posta, zmęczony jestem.

Rafał - 1 Wrzeœśnia 2009, 13:39

Nauczyłem się wrzucać film z telefonu na Youtube i wrzuciłem swojego pieska:
http://www.youtube.com/watch?v=WIOfkDSIUjo

Zgaga - 2 Wrzeœśnia 2009, 11:40

Jak widzę psa trzeba wybiegać. Czysta energia.
Ale i dobrze, przynajmniej pan też trochę sportu zażyje.

Rafał - 2 Wrzeœśnia 2009, 13:39

Zgaga napisał/a
Jak widzę psa trzeba wybiegać. Czysta energia.
Ale i dobrze, przynajmniej pan też trochę sportu zażyje.
Pies gania ile wlezie, za to co do zażywania sportu przez pana, to hm, podczas kręcenia komórką to pan siedział z kumem i trenował bicepsy kuflem, ganiał gwoli ścisłości bratanek (siostrzeniec?) kuma z paryżewa, który do niego na wakacje zajechał.
dalambert - 2 Wrzeœśnia 2009, 15:15

Rafał, ale goldenek bardzo piękny, a podnoszenie ciężarków kuflowych w sam raz zajecie dla poważnych Panów :D
ilcattivo13 - 2 Wrzeœśnia 2009, 23:03

Przedwczoraj ktoś wywalił dwa małe popielate kociaki na placu załadunkowym niedaleko mojej hurtowni (ale za 3 metrowym płotem z siatki i drutu kolczastego). Maluchy na oko dwutygodniowe, bo ledwo łaziły i się ciągle przewracały. W dodatku bardzo przyzwyczajone do ludzi, bo ciągle chodziły za przechodzącymi ludźmi i lazły pod nogi. Na koniec poszły w kierunku wyjazdu z sąsiedniego magazynu i myślę, że pewnie już po nich, bo tam ładują spożywkę na dwa widlaki przez 24h na dobę i jeśli ich ktoś nie rozjechał, to pewnie skończyły w wiadrze z wodą. Bo w to, że ktoś je przygarnął raczej nie wierzę. W każdym razie, wczoraj już ich nie było :|
Martva - 12 Wrzeœśnia 2009, 12:44

Rude jest piękne. Dowód?

Fidel-F2 - 12 Wrzeœśnia 2009, 16:40

Martva, gdzie ten dowód?
Martva - 12 Wrzeœśnia 2009, 16:42

Fidel-F2, moja siostra Cię znienawidzi :D
Fidel-F2 - 12 Wrzeœśnia 2009, 16:44

mam nadzieję, że nie, trudno byłoby z tym żyć
Ambioryks - 12 Wrzeœśnia 2009, 17:45

ilcattivo13 napisał/a
jeśli ich ktoś nie rozjechał, to pewnie skończyły w wiadrze z wodą.

:shock: Czyli że ktoś je utopił? :shock: Niby dlaczego miałby tak zrobić?
ilcattivo13 napisał/a
Bo w to, że ktoś je przygarnął raczej nie wierzę.

Dlaczego? Ja bym je przygarnął, gdybym je zobaczył (i gdybym nie miał alergii na sierść).
Może stamtąd uciekły i poszły gdzie indziej.
Martva, koty są piękne nie tylko wtedy, kiedy są rude. W ogóle prawie wszystkie koty są ładne (oczywiście mowa o europejskich, a nie jakichś alienach).

Co do goldenów fakt - jedna z najładniejszych ras. I najbardziej rodzinnych zarazem. Jedyne, co można im zarzucić, to brak obronności.

Fidel-F2 - 12 Wrzeœśnia 2009, 17:46

Ambioryks napisał/a
Czyli że ktoś je utopił? Niby dlaczego miałby tak zrobić?
:mrgreen:
Ambioryks - 12 Wrzeœśnia 2009, 17:48

Fidel-F2, co ciebie konkretnie śmieszy? fakt utopienia kotów, czy mój domysł o tym?
Fidel-F2 - 12 Wrzeœśnia 2009, 17:53

ot zagadka
Martva - 12 Wrzeœśnia 2009, 17:55

Ambioryks napisał/a
Niby dlaczego miałby tak zrobić?


Bo ludzie są źli.

Ambioryks napisał/a
Martva, koty są piękne nie tylko wtedy, kiedy są rude.


Ależ oczywiście, ale rude są naj ;)

Ambioryks napisał/a
W ogóle prawie wszystkie koty są ładne (oczywiście mowa o europejskich, a nie jakichś alienach).


Wszystkie poza tymi łysymi. W ogóle jedna z przewag kotów nad psami polega na tym ze jak weźmiesz dwa osobniki różnych ras i je skrzyżujesz, to efekt będzie ładny ;)

Ambioryks napisał/a
Jedyne, co można im zarzucić, to brak obronności.


Mam taką piękną, kilkuletnią bliznę na udzie, która przeczy Twojej tezie. A ja tylko nie chciałam żeby golden sąsiadów zjadł mojego dalmatyńczyka :(

Agi - 12 Wrzeœśnia 2009, 20:27

Fidel-F2, wyhamuj
Ozzborn - 12 Wrzeœśnia 2009, 20:30

Znając Fidela to raczej wychamuje :twisted:
Agi - 12 Wrzeœśnia 2009, 20:33

Ozzborn, nie offtopuj
ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2009, 21:21

Ambioryks - topienie kociaków w wiadrze, to najprostszy i najpowszechniejszy sposób na pozbycie się "miauczącego balastu". A niestety, ludzie lubią takie proste rozwiązania. No bo danie ogłoszenia do gazety, że się chce pozbyć kociaków, albo znalezienie nowego właściciela przez weterynarza (ja tak znalazłem dla małej kotki) to niebagatelny wysiłek i horrendalne koszty. Że o wysterylizowaniu własnej kotki (albo okresowym dawaniu leków antykoncepcyjnych), żeby trzy razy w roku nie miała kociaków, nie wspomnę.

Martva - rude są prawie naj. Naj-naj, to są srebrne rosyjskie :)

Chal-Chenet - 12 Wrzeœśnia 2009, 21:24

Martva napisał/a
Wszystkie poza tymi łysymi.

Nie, one są tak brzydkie, że aż piękne. :D Serio, swój urok mają, myślę, że nie zachowują się inaczej od innych kotów...

dzejes - 13 Wrzeœśnia 2009, 11:22

Martva napisał/a
W ogóle jedna z przewag kotów nad psami polega na tym ze jak weźmiesz dwa osobniki różnych ras i je skrzyżujesz, to efekt będzie ładny ;)
(


Nie znasz się na psach.

Martva - 13 Wrzeœśnia 2009, 11:26

Ale krzyżówki międzyrasowe u psów bywają ładne. Widziałam kiedyś owczarka niemieckiego zmieszanego z owczarkiem szkockim i było to urocze stworzenie, co nie zmienia faktu że większość mieszańców jest średnio urodziwa :)
Anonymous - 13 Wrzeœśnia 2009, 11:34

Kwestia gustu tylko i wyłącznie. Niektóre rasy mi się nie podobają, zarówno u psów jak i kotów. Persy, devony - nieee... Mieszańce tych ras często też bywają średnio urodziwe. Reguła ta sama. :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group