To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Z grobu Fidela - Rzeźnia nr 5

Kruk Siwy - 28 Czerwca 2011, 10:49

Ale chyba najpierw musi go dogonić... Co piiiszesz Kai, !
Kai - 28 Czerwca 2011, 11:09

No właśnie to, że zamiast biec (a właściwie iść) za nim i wołać, trzeba po pierwsze nie dopuścić, żeby tak daleko odbiegł, a po drugie czym prędzej złapać i zabrać w bezpieczne miejsce. Czyli "odczarować" stanowczość i użycie rąk, kiedy słowa nie działają.

Nie odniosłeś wrażenia, że wielu rodziców w ogóle boi się dotknąć dziecka w bardziej stanowczy sposób, żeby nie zostać posądzonym o użycie przemocy?

Kruk Siwy - 28 Czerwca 2011, 12:05

Ja niestety z Pragi jestem. Odniosłem wrażenie wręcz przeciwne. Bardzo stanowczo dotyka się dzieci.
Co prawda czasami słusznie.

A dziecko jak woda, jak szczenię - nie zawsze da się upilnować. Lepiej wrzeszczeć niż stać w milczeniu skoro już pomknęło ku zagładzie.

Kai - 28 Czerwca 2011, 12:26

W mojej okolicy niestety wręcz przeciwnie, odzywki "Jasiu, nie rzucaj kamieniami w pana, bo się zgrzejesz" są na porządku dziennym.

Kruk Siwy napisał/a
A dziecko jak woda, jak szczenię - nie zawsze da się upilnować. Lepiej wrzeszczeć niż stać w milczeniu skoro już pomknęło ku zagładzie.

A jeszcze lepiej przyspieszyć spacerowego kroku, złapać i zmienić mu trajektorię.

Kruk Siwy - 28 Czerwca 2011, 12:39

Widzę że mówisz o konkretnym przypadku. Ja zaś ogólnie. No i jak ma się spacerowy krok do tego biegania z okrzykami? Skoro biegnie i krzyczy to chyba dość przyspieszył?
Kai, trzymałaś dziecko na linewce? Nigdy ci nie zbiegł, nigdy nie wlazł gdzie nie trzeba?

Kai - 28 Czerwca 2011, 13:16

Gdyby mnie dziecko uciekło tak daleko, to pędziłabym jak Struś Pędziwiatr, a nie przyspieszyła kroku i na nawoływaniu by się nie skończyło... Tak, to był konkretny przypadek sprzed kilku dni, rzuciła mi się w oczy opieszałość tatusia, bo to tatuś był. Żałowałam, że jestem za daleko, bo odłowiłabym bajtla i oddała z odpowiednim komentarzem.

Zbiegł? Nie. :shock: Możliwe, że byłam przesadnie ostrożna, choć na smyczy nie prowadzałam, ale zawsze na chodniku, na ulicy, albo go trzymałam za rękę, albo miałam dłoń w okolicach jego kołnierza/ramienia/ręki i mowy o odbieganiu/wybieganiu w przód i na boki nie było. Inna rzecz, że u nas jest mnóstwo terenów, gdzie dzieciak może się wybiegać i wyszaleć w miarę bezpiecznie i z dala od motoryzacji, więc krzywdy większej nie miał. I tak wiecznie chodził poobijany :lol:

Fidel-F2 - 28 Czerwca 2011, 14:19

Mylicie sprawy. To tak jakby mieć pretensje do chirurga, że zrobił ci ziazia. Co innego siłą powstrzymać przed wrzątkiem lub ulicą a co innego zbić za to, że się do niego zbliżyło. Jeśli dziecko oddaliło się nadmiernie co spowodowało pojawienie sie zagrożenia to wpiernicz powinien dostac rodzic a nie dziecko.
Kai - 28 Czerwca 2011, 15:45

Fidel-F2, właśnie w tym rzecz, aby tego nie mylić. Powstrzymanie ręką, uderzeniem po dłoni, szarpnięciem za ramię (nawet, jeśli nie ma zagrożenia, ale nie chcemy, aby dziecko coś zrobiło i musimy interweniować natychmiast) nie jest biciem ani karą. Z tym, że potem trzeba starać się na spokojnie wyjaśnić dziecku, ocb. Tak samo, jak wystarczy dziecko odciągnąć, a nie trzeba walić po pupie.

Fidel-F2 napisał/a
to wpiernicz powinien dostac rodzic a nie dziecko.

W wielu przypadkach tak jest, nie chodzi tylko o powodowanie zagrożenia dla dziecka, czy innych osób, ale nawet o zachowanie w miejscach publicznych.

illianna - 28 Czerwca 2011, 16:35

Fidel-F2 napisał/a
Jeśli dziecko oddaliło się nadmiernie co spowodowało pojawienie się zagrożenia to wpiernicz powinien dostać rodzic a nie dziecko.
popieram!!!! zwłaszcza takie no do powiedzmy tych 5-6 lat. A potem wpiernicz też niczego nie załatwi. Do tego czasu podstawowe zasady są zwykle opanowane, jeśli tylko rodzice tego chcą, czyli poświęcają dziecku czas. Mojej koleżanki córka mając rok i trzy miesiące brała papierek szła do szafki, otwierała szafkę podnosiła klapę kosza na śmieci i tam go wrzucała, można, można. Teraz ma trzy lata i woła mamę, gdy młodsza siostra robi coś niebezpiecznego, zawsze zatrzymuje się przed ulicą itp. Ale czasu rodzice poświęcali jej naprawdę dużo od samaego urodzenia.
Fidel-F2 - 28 Czerwca 2011, 18:49

Otóż to. Najbardziej wkurzają mnie rodzice takich dzieci poniżej 5-6 lat którzy z ogromną pretensją wydzierają japę "No i zobacz co narobiłeś!!!" Podejść do takiego rodzica i tylko jebn/ąć tak, żeby się łeb od ściany odbił.
Jedenastka - 28 Czerwca 2011, 18:54

Fidel-F2 napisał/a
Podejść do takiego rodzica i tylko jebn/ąć tak, żeby się łeb od ściany odbił.
Coś agresją pachnie. Nie za dużo mięsa zjadłeś? :wink:
Kai - 28 Czerwca 2011, 19:40

Fidel-F2 napisał/a
którzy z ogromną pretensją wydzierają japę No i zobacz co narobiłeś!!!

Albo stoją i piszczą "No uspokój się, uspokój się NATYCHMIAST!!!" Wcale mi ich nie żal. Sami są sobie winni.

illianna napisał/a
jeśli tylko rodzice tego chcą, czyli poświęcają dziecku czas.

Ależ przecież oni jeszcze są młodzi, muszą używać życia... :evil: :evil: :evil: :twisted: Na taki argument to się nóż w kieszeni otwiera.

Ziemniak - 28 Czerwca 2011, 22:22

Kai, z drugiej strony czasami dzieci w tym wieku zachowują się irracjionalnie, niezależnie od wychowania, a wtedy to już trzeba mieć stalowe nerwy :P
Kai - 28 Czerwca 2011, 22:34

Ziemniak, no to trzeba je mieć, albo dać upust irracjonalności. U mnie to były kinowe przebieranki, klub Jedi i aikido. Wspólne, choć sensei sparował go z niewysoką dziewczyną. Pokazałam Młodemu, że jednak jestem silniejsza "na ręce" i mam lepsze pomysły. Faktem jest, że uganianie się w przebraniach po ulicach miasta... to miało swój urok! Szycie kostiumów po nocach, zabawa w bileterów na premierze kolejnego Matrixa :) mam fotki, świetnie się bawiliśmy. Na premierze Władcy Młody grał Golluma, wyobraźcie sobie, jak zrobić kostium?

Jestem irracjonalną, powaloną, ześwirowaną matką, ale chyba to się opłaciło.

Nie zapomnę dnia, kiedy wydałam 3/4 wypłaty na keyboard. Koleżanki omal mnie nie zjadły. "Przecież jemu się to znudzi za miesiąc". Nie znudziło się przez 11 lat. Po drodze Casio zastąpił Korg, doszły kontrolery, syntezator, generatory efektów... no i dobrze.

U mnie wszystko było irracjonalne i nie żałuję ani godziny. Sama biegałam w kostiume Czarnego Jeźdźca.

Młody wpadł, stwierdził, że nie jest trzeźwy, świsnął kawał lazanii i znikł w pokoju :D Ale jeśli on nie jest trzeźwy, to nie wiem, kto jest...

PS. Może to dlatego, że zawsze marzyłam o kompanie do zabawy. Jakoś te pierwsze 7 lat wytrzymałam, choć Gwiezdnymi Wojnami zaczęłam uwarunkowywać od kołyski :D

Godzilla - 28 Czerwca 2011, 23:05

Kai, super, że się tak autentycznie w to wszystko angażował. U nas widać bzika tramwajowo-autobusowego, w akcji są wszelkie symulatory pociągów, ale imprezy tego rodzaju są gdzieś tak raz na rok, a poza tym pozostaje męczenie komputera. Brakuje ruchu, a ja sama nieruchawa jestem. Mi takiego ześwirowania chyba trochę brak.
Kai - 28 Czerwca 2011, 23:13

Godzilla, to był zbieg okoliczności, chętna pani z kina, kolega gotów zaaranżować co się da. Było fantastycznie, szkoda, że wszystko rozlazło się o finanse, kino zlikwidowano, my też nie mieliśmy się gdzie podziać i tak się jakoś... rozlazło. Na szczęście na to nałożyl się MOPT, a potem Valhalla i Curly Heads i teraz nie ma czasu na brewerie :D

Właśnie mi powiedział, że nie pamięta mojej awantury, kiedy padł ofiarą jego zegarek z JJ Binksem, za to to lanie za osiusianie wszystkiego pamięta dokładnie.

Czasem warto trochę się poruszać. Ostatnio skakałam na Ironsach, od razu mi lepiej :D

Fidel-F2 - 29 Czerwca 2011, 06:31

Ziemniak napisał/a
Kai, z drugiej strony czasami dzieci w tym wieku zachowują się irracjionalnie, niezależnie od wychowania, a wtedy to już trzeba mieć stalowe nerwy
Ziemniak, oczywiście, że są irracjonalene, to sedno dowcipu, gdyby były racjonalne to nie byłoby o czym gadać.
Fidel-F2 - 5 Lipca 2011, 22:54

Półleżę sobie na kanapie, syn obok siedzi z talerzem i wciąga kanapkę, leci Tom i Jerry. W pewnej chwili kanapka się kończy i syn nie bardzo wie co zrobić z talerzem, do kuchni nie da rady bo bajka przecież, stawia więc talerz na mojej głowie, talerz nie chce przyjąć stabilnej pozycji, po kilku próbach (ja ani drgnę) sukces, talerz leży na mojej głowie bez niczyjej pomocy. Na koniec słyszę od syna - "Tylko żebyś nie stłukł"
Kruk Siwy - 5 Lipca 2011, 23:03

Stłukłeś go? Bo ja bym pewnie jednak pacnął.
Kruger - 6 Lipca 2011, 10:07

Daj spokój Kruku, toż to rewelacyjne!
Irytujące nieco, fakt, ale inwencja dzieciaków jest jednak zachwycająca!

Kruk Siwy - 6 Lipca 2011, 10:09

A potem taki rewelacyjny bezstresowiec założy kosz od śmieci nauczycielowi na głowę...

Trochę przesadzam, dziecków nie posiadam i nigdy nie przylałem żadnemu góffniarzowi chociaż bardzo mnie korciło.

Kruger - 6 Lipca 2011, 10:18

Wiesz, ja to opierniczam w takich sytuacjach lub tłumaczę na spokojnie - w zależności od poziomu irytacji. I tylko z boku jak nie widzi to z małżonką się śmieję.

Ale tak mi do głowy przyszło, moge mieć skrzywienie, bo mój mały ma zaburzenia rozwojowe ze spektrum autyzmu, więc każdy przejaw zwykłego łobuzowania lub typowego dla dzieci kombinatorstwa mnie cieszy.

Kruk Siwy - 6 Lipca 2011, 10:25

A to inna inszość.
Fidel-F2 - 6 Lipca 2011, 10:54

Kruk Siwy napisał/a
A potem taki rewelacyjny bezstresowiec założy kosz od śmieci nauczycielowi na głowę...
Bez przesady, co innego pomysłowy żart, który w intencjach nie ma nic złego a co innego agresywne zachowania. Takie też się synowi naturalnie zdarzają ale są stosownie korygowane, oczywiście nie przez pacnięcie.
dalambert - 6 Lipca 2011, 10:56

Fidel-F2 napisał/a
oczywiście nie przez pacnięcie.

Przez dwa pacnięcia, albo i Boh trojcu lubit' :wink:

illianna - 6 Lipca 2011, 12:21

Fidel-F2, boskie :mrgreen:
jewgienij - 6 Lipca 2011, 14:19

dalambert napisał/a

Przez dwa pacnięcia, albo i Boh trojcu lubit' :wink:


Jamais trois sans quatre 8)

Kai - 6 Lipca 2011, 19:22

Kai jest wredna, Kai jest zua... nie dałaby sobie postawić talerza na głowie, odesłałaby Juniora do kuchni, T&J czy nie, w końcu cała historia z kablówką polega na powtarzaniu
do znudzenia i mdłości.
jewgienij napisał/a
Jamais trois sans quatre 8)

jamais quatre sans cinq... et pourtant c'est triste.

jewgienij - 7 Lipca 2011, 01:58

La vie est triste :wink:
Ozzborn - 7 Lipca 2011, 04:35

kurde jakieś obce języki... nie można to napisać że la vida es muy triste? :P


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group