To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Z grobu Fidela - Rzeźnia nr 5

Fidel-F2 - 18 Czerwca 2011, 13:15

Kai, w każdym wieku jest kłopotliwe inaczej
Kai - 18 Czerwca 2011, 16:02

W sumie fakt. Chyba na każdym etapie rozwoju dzieciaka miałam szczęście.

I nie miałam chyba przyjemności sprawdzić, co to znaczy naprawdę kłopotliwy niemowlak/dzieciak/nastolatek. Zresztą, dalej nie chcę :D

Fidel-F2 - 20 Czerwca 2011, 21:40

Syn coś lekko przeskrobał, ja robiąc groźną minę:
- Jak złapię pas, jak zrobię ślady na d*psku... :evil:
Syn z nieprzeniknioną miną :
- Taka kinder niespodzianka, tak?

illianna - 20 Czerwca 2011, 22:15

Fidel-F2, boskie :D
ilcattivo13 - 23 Czerwca 2011, 16:21

Nie wiem, czy do mnie jeszcze zaglądasz, więc piszę u Ciebie.

Powoływałeś się na Domesday Book i sprawdziłem Twoje "rewelacje" (ale wcale nie uważam tych kilkunastu godzin za stracone).

Na stronie www.domesdaybook.co.uk jest spis wszystkich miejscowości ujętych w spisie. Niestety większość (głównie te mniejsze) nie jest szczegółowo opisana, ale są inne strony.
Na www.domesdayextracts.co.uk wpisujesz nazwę miejsca i możesz podejrzeć oryginalną kartę dotyczącą tego miejsca wraz z tłumaczeniem na język współczesny + wyjaśnieniem ówczesnych zapisów.
A na www.domesdaymap.co.uk masz po prostu zrobioną mapkę z zaznaczonymi wszystkimi miejscami objętymi spisem i szczegółowymi danymi ich dotyczącymi.

Przejrzałem w ten sposób cały Sussex i Devonshire. Najpierw porównywałem wyniki z doomsdaymap i doomsdayextracts, ale że są identyczne, więc poprzestałem na doomsdaymap (bo tak było szybciej).

A teraz jeśli chodzi o owce.
W wioskach poniżej 50 domów praktycznie owiec nie ma - w kilkunastu wioskach znalazłem, ale po 3 - 5 sztuk (czyli jednak spisywali każdą ilość).
W wioskach powyżej 50 domów, jak się trafił jakiś bogacz, to miał kilkanaście owiec.
Ilość owiec zależy także od tego, czy to były ziemie królewskie, czy "prywatne" - w królewskich owiec prawie w ogóle nie było. Kilka przypadków.

No to kto miał najwięcej owiec? Księża - duże majątki miały po sto czy dwieście owiec. Małe po 30 - 50. Ale tu też istniała specjalizacja, związana z jakością i rodzajem ziemi i polityką biskupa/przeora/proboszcza i nie wszyscy księża/mnisi hodowali owce (rzekłbym, że bliżej jednej trzeciej niż połowy hodowało).

Nawet w dużych majątkach stanowiących własność szlachty/arystokracji, owce pojawiały się rzadko, choć jeśli już się pojawiały, to w ilościach właśnie takich, jak u księży (nie wiem, czy to bardziej wskazuje na "umiejętności biznesowe", czy na słabość gleby - pewnie na oba).

Ergo - w całym Sussex nie było więcej niż kilka tysięcy owiec, zgromadzonych w kilkunastu (no, wliczając te po kilka sztuk - to kilkudziesięciu) hodowlach - przy liczbie wiosek/majątków/miejscowości sięgających nieco ponad trzech setek (dokładnie 313, ale mogłem się pomylić). Wyniki dla Devonshire są podobne. I mogę się założyć, że wyniki byłyby takie same dla całej południowej Anglii (gdzie toczyła się akcja "Filarów..."). Zresztą, nawet nie tylko południowej, bo jeszcze przejrzałem pobieżnie Suffolk i tam jest praktycznie taka sama sytuacja jak w Sussex (może ciut więcej kóz i krów, a mniej zbóż).

Więc albo była kilka Domsday Booków z 1086 roku, albo najzwyczajniej w świecie nie sprawdziłeś co linkujesz i - nie obraź się - po prostu pitoliłeś trzy po trzy :|

A teraz - kiedy owce zaczęły się rozpowszechniać. Pierwsza większa ekspansja owiec zaczęła się po 1215 roku i po Wielkiej Karcie Swobód, kiedy bogaci panowie najpierw zapewnili sobie poparcie chłopów w buncie przeciwko królowi poprzez poparcie w nadawaniu im większych praw, a potem tąż Kartę w kwestii chłopów w dużej części unieważnili. Chłopi zaczęli się burzyć, a kiedy głupsi panowie stosowali metodę kija i pacyfikowali chłopów, mądrzejsi panowie zastąpili uprawę ziemi hodowlą owiec i wizja głodu zamknęła krzykaczom gęby, zwłaszcza, że przez następne sto lat nie było większych epidemii/klęsk nieurodzaju i chłopi byli syci i w miarę zadowoleni.
To trwało aż do 1348 i epidemii Czarnej śmierci, która zabiła 1/3 - 1/2 populacji. Nagle się okazało, że nie ma kto uprawiać pół i chłopi to wykorzystali - kazali sobie płacić za pracę na polach feudałów. Ci się wkurzyli, a że owce przynosiły równie duże zyski jak uprawa zbóż (którego zresztą nagle nie miał kto jeść), a przy tym nie były tak kosztowne jak chłopi i nie wszczynały buntów, poza tym i tak część pól zmieniła się w nieużytki (nie miał kto uprawiać), więc wybór wydawał się oczywisty. Wymiana trwała aż do 1381, kiedy chłopi się wreszcie zbuntowali (pomogły w tym m.in. podatki wojenne, których ździebko się narobiło przy okazji wojny stuletniej i których coraz biedniejsi chłopi nie mieli jak zapłacić), wywołali wielkie powstanie w całej Anglii i pomaszerowali na Londyn. Po rozbitym powstaniu wymiana trwała dalej.
Na szczęście dla chłopów "zainterweniowały" prawa rynku i okazało się, że zbyt dużo hodowli owiec spowodowało spadek zysków hodowców i część panów powróciła do uprawy zbóż i innych takich (poza tym, wełną nikt się nie naje, a i jagnięcina może w końcu zbrzydnąć).

I tyle na temat owiec, historii i Folleta.

Kai - 23 Czerwca 2011, 16:31

Fidel-F2, przecież byś dziecka nie uderzył?
Fidel-F2 - 23 Czerwca 2011, 17:17

Kai, naturalnie, że nie

Cytat
Sheep were of great economic importance. At Puddletown in Dorset 1600 sheep are mentioned. Other animals included in the records are goats, cows, oxen and horses, wild horses and forest mares


cytat z tej strony http://www.domesdaybook.co.uk/life.html#6

na razie nie mam czasu potem pogadamy jeszcze

ilcattivo13 - 23 Czerwca 2011, 18:08

No - o tym wspominałem - ktoś miał umiejętności biznesowe i właściwie wykorzystał królewską ziemię. Tylko ile wiosek mogło się pochwalić dostępem do 126 akrów (50 hektarów) łąk.

A poza tym zapominasz cały czas o tym, o co miałem pretensję do Folleta - on napisał, że Aliena chodziła po wioskach i skupowała wełnę od chłopów. Pokaż mi, że to było prawdziwe - bo Domesday Book faktu posiadania przez chłopów owiec raczej nie potwierdza.

Kai - 23 Czerwca 2011, 19:34

Fidel-F2, cieszę się, nie jestem zażartą przeciwniczką kar cielesnych, ale uważam, że zwykle (!) są zbędne. A Twój Młody ma coś, co się nazywa "quick repartee" (taki jakiś gniot językowy, ale nieistotne, wiadomo, o co chodzi), którego ja zazdroszczę wszystkim ludziom. Fajne :)
Iscariote - 23 Czerwca 2011, 23:16

Kai napisał/a
A Twój Młody ma coś, co się nazywa quick repartee
Jak nic po tatusiu. :)
Fidel-F2 - 24 Czerwca 2011, 06:39

ilcattivo13, zacznijmy od początku bo mijamy się ze zrozumieniem. Po pierwsze czytając Filary sprawdziłem kilka rzeczy które wydawały mi się wątpliwe i za każdym razem Follet miał rację. Zakładam, że bardzo dobrze przygootował się do rzeczy. Oczywiście to nie znaczy, że nie mógł się gdzieś poyknąć, jednak ten Twoj 'owczany' protest nie pasuje mi do obrazu, stąd drążę. I nie jestem fachowcem od średniowiecznej historii Anglii ze szczególnym uwzględnieniem stosunków własnościowych i gospodarczych. Zwyczajnie coś tam wiem.
Na Domesday Book się nie powoływałem i nie przytaczałem żadnej rewelacji. To było pytanie. Jest to, z tego co wiem, dość rzetelny dokument dotyczący omawianego tematu więc chciałem się dowiedzieć czy znasz informacje z niego wypływające.

Co do ostatnich postów

Przejrzałem linki które podałeś ale raczej pobierznie. Może nie umiem czytać tych danych ale w linku z mapką owiec nie ma nigdzie lecz nie ma też żadnych innych zwierząt wylicznych w sztukach (oprócz 'woodland x swine render' co tłumaczę sobie jako 'świniarnia' i teamów ornych z czego można wnosić ilość wołów).

Pierwszy link ze wszystkimi miejscowościami - rzeczywiście zwierzęta wymienione są w bardzo nielicznych ale co ciekawe owiec jest o wiele więcej niż czegokolwiek innego wymienionego z nazwy. Być może wymieniane są tylko większe ilości z których był jakiś podatek czy nastawione były na handel a pojedyncze sztuki u kmieci 'na własny użytek' są pomijane (przynajmniej w przedstawionych dnych). Niemniej komentarz mówi o owcach (jako jedynych) jako o bardzo istotnym czynniku gospodarczym. I to pół wieku przed opisywanymi przez Folleta czasami.

Drugi Twój link jest mało użyteczny, albo nie wiem jak z niego korzystać bo za każda informację chcą ode mnie kikanascie funtów opłaty.

Powyższe dane najprawdopodobniej nie są kompletne i w rozważanym przez nas aspekcie są niewystarczające do uzyskania rozwiązania. Jednakże wiemy, że był to bardzo istotny czynnik gospodarczy. IMHO nie wykazałeś, że Follet nie miał racji, by to rozstrzygnąć potrzebujemy jak sądzę rzetelnego opracowania tematu. Nie znam takiej pozycji, może ty potrafisz ją wskazać. Póki co wierzę Folletowi.


Kai napisał/a
Fidel-F2, cieszę się, nie jestem zażartą przeciwniczką kar cielesnych, ale uważam, że zwykle (!) są zbędne
uważam, że zawsze są zbędne, jeśli ktoś się do nich posuwa, przyznaje sie do indolencji w temacie wychowania dzieci.

Kai napisał/a
A Twój Młody ma coś, co się nazywa quick repartee (taki jakiś gniot językowy, ale nieistotne, wiadomo, o co chodzi), którego ja zazdroszczę wszystkim ludziom. Fajne
Wiesz, to są wybrane przeze mnie sytuacje a kazdemu zdarza się być Mistrzem Ciętej Riposty od czasu do czasu. Przykro jednak stwierdzić, ale ani syn ani ja (Iscariote) szczególnie sie w tym aspekcie nie wyróżniamy. Przychylając się do oceny Iscariote mógłbym siebie określić jako Mistrza Ciętej lecz Spóźninej Riposty - forum zwykle daje czas do namysłu.
Fidel-F2 - 24 Czerwca 2011, 15:37

spadam na parę dni, do zobaczenia w poniedziałek
illianna - 25 Czerwca 2011, 08:49

Fidel-F2 napisał/a
spadam na parę dni, do zobaczenia w poniedziałek
ja nie mogę, normalnie nasz bohater przeszedł przemianę na poziomie Gustawa-Konrada, no to teraz ja proszę o instrukcję obsługi, bo czuje się coraz bardziej zagubiona :wink:
Jedenastka - 25 Czerwca 2011, 08:51

illianna, może wyjechał budować dla nas pensjonat? :wink:
illianna - 25 Czerwca 2011, 08:55

Jedenastka, mi nie o to chodzi, co Fidel robi, tylko, że taki uprzejmy i grzeczny i informuje, że go nie będzie :)
Jedenastka - 25 Czerwca 2011, 08:59

Przecież miewa takie fazy od czasu do czasu. Pomyślałam, że informuje nas o swojej nieobecności żebyśmy zastanowili się, co będzie robił :wink:
Wyobraź sobie - wraca po kilka dniach - a tu w jego blogu naspamowane na ten temat :mrgreen:

Kai - 25 Czerwca 2011, 11:15

Fidel-F2 napisał/a
pobierznie

Fidel, litości!

Fidel-F2 napisał/a
forum zwykle daje czas do namysłu.

Przy moim "esprit d'escalier" (Mistrz ciętej ale mocno spóźnionej riposty) to bardzo przydatne.

Fidel-F2 napisał/a
jeśli ktoś się do nich posuwa, przyznaje sie do indolencji w temacie wychowania dzieci.

Uważam, że w sytuacji typu - dotyka gorącej kuchenki - klaps jest lepszy od oparzenia. Ale sama nie potrafiłam użyć przemocy - jakoś mi to nie wychodziło z dzieckiem, z dorosłym jak najbardziej! Bicie w charakterze kary jest rzeczywiście debilne, nie pomaga ani trochę, ale daję furtkę na jednego mocnego klapsa w momencie, kiedy nie ma czasu na żadne inne metody ostrzegania. Może dziecko koleżanki żyłoby do dzisiaj (wybiegło na jezdnię prosto pod samochód).

Młodego wychowałam w zasadzie bezklapsowo, raz tatuś go zlał do siniaków pasem, kiedy mnie nie było w domu, za przesikanie wszystkiego. Brutalne, wprawdzie pomogło, ale to był koniec pewnego etapu...

Jedenastka - 25 Czerwca 2011, 20:49

Kai napisał/a
raz tatuś go zlał do siniaków pasem, kiedy mnie nie było w domu, za przesikanie wszystkiego.

Rany boskie, Kai, okropne :shock:
Nie dość, że zastosowanie przemocy, to jeszcze za coś takiego... straszne.

Kai - 25 Czerwca 2011, 21:04

Jedenastka, ano właśnie... to się tak ładnie nazywa "eye opener".
merula - 25 Czerwca 2011, 21:50

Kai, a po polsku się nie da?
Kai - 25 Czerwca 2011, 22:29

merula, zaproponuj :)
Jedenastka - 25 Czerwca 2011, 22:32

Causing one suddenly to learn or understand what was not previously known
:mrgreen:

Moment otwierający oczy?

Godzilla - 25 Czerwca 2011, 23:04

Olśnienie?

Jak rzekła Młoda Lekarka: "W tym momęcie olśniła mię błyskawica wiedzy zawodowej. Wzmiankowany wyrostek nie był albowiem, jak domniemywałam, synem denata, tylko robaczkowym"...

Kai - 25 Czerwca 2011, 23:55

A co za różnica, ważne, że skuteczny :)

Fajnie mi się dzisiaj z Młodym gadało, ta jego nowa dziewczyna.. zabawnie było, że się jednocześnie przez niego pozdrawiałyśmy.

Bogowie, jakie to durne uczucie, że Twoje dziecko jest nagle dorosłą, odpowiedzialną za swoje czyny (hmmm...) osobą.

Jedenastka - 26 Czerwca 2011, 07:09

Kai, odczytuję nadzieję i wiarę w Twoim "hmmm..." :wink:
Anonymous - 26 Czerwca 2011, 09:27

Ja mam dwóch braci. Razem czasem nieźle psociliśmy. Pas często był naszym nauczycielem. Moi rodzice jednak nie nadużywali tej kary. Zgadzam się że w pewnych przypadkach tzw. Dupologia ( przez tyłek do głowy) bywa przydatna.
Kai - 27 Czerwca 2011, 16:24

Jedenastka napisał/a
Kai, odczytuję nadzieję i wiarę w Twoim hmmm... :wink:

Nadzieja i wiara? Raczej ostrożny optymizm, w końcu człowiek sam siebie nie zna, a to całkiem osobna istota. W dodatku po mnie z lekka pokręcona :D

krisu napisał/a
Zgadzam się że w pewnych przypadkach tzw. Dupologia ( przez tyłek do głowy) bywa przydatna.

Jak się tak zastanowić to wcale nie tak często. Fidel pisał o indolencji rodziców. Mam wrażenie, że ona się objawia za każdym razem, kiedy trzeba zastosować prawdziwą karę za prawdziwe, a nie wyimaginowane przewinienie. I wtedy nieważne, czy karą będzie klaps, karny jeżyk, stanie w kącie czy klęczenie na grochu. Jeden diabeł. Rodzice zawinili, dzieciaka ukarali.

Jedenastka - 27 Czerwca 2011, 20:51

Kai napisał/a
Nadzieja i wiara? Raczej ostrożny optymizm (...)

Dla mnie to mniej więcej to samo :wink:

Co do przewinień dzieciaków - nie lepiej likwidować przyczyny a nie skutki?
Przewinienia skądś się biorą...

Fidel-F2 - 27 Czerwca 2011, 23:08

Kai napisał/a
Uważam, że w sytuacji typu - dotyka gorącej kuchenki - klaps jest lepszy od oparzenia.
klaps przed tym jak sie oparzy czy po oparzeniu?
Kai napisał/a
ażam, że w sytuacji typu - dotyka gorącej kuchenki - klaps jest lepszy od oparzenia. Ale sama nie potrafiłam użyć przemocy - jakoś mi to nie wychodziło z dzieckiem, z dorosłym jak najbardziej! Bicie w charakterze kary jest rzeczywiście debilne, nie pomaga ani trochę, ale daję furtkę na jednego mocnego klapsa w momencie, kiedy nie ma czasu na żadne inne metody ostrzegania. Może dziecko koleżanki żyłoby do dzisiaj (wybiegło na jezdnię prosto pod samochód).
nie bardzo rozumiem logikę całości; bite dzieci są rozważniejsze na ulicy czy jak?
Kai - 28 Czerwca 2011, 10:45

Fidel-F2 napisał/a
klaps przed tym jak sie oparzy czy po oparzeniu?

Przed. Naturalnie w tę rękę, którą sięga do piecyka. No chyba udajesz, że nie zrozumiałeś. :twisted:

Fidel-F2 napisał/a
nie bardzo rozumiem logikę całości;

Czasem dziecko może uratować złapanie za dowolną część ciała/przewrócenie, co mogłoby być dość brutalne, zamiast usiłowanie złapania go za rękę. W dowolny sposób nie dopuścić, żeby zrobiło następny krok. Mówię naturalnie o sytuacjach ekstremalnych. Wiele razy widziałam bajtla radośnie drepczącego skrajem chodnika przy ruchliwej ulicy i biegnącego za nim w sporej odległości rodzica, nawołującego "Gdzie idzieeeesz?", zamiast chwycić i odprowadzić w bezpieczniejsze miejsce, skoro mały nie reaguje na polecenia.

Generalnie chodzi mi nie tyle o sam "klaps" co o użycie niezbyt delikatnej siły w przypadkach zagrożenia. Argumentacja słowna może zwyczajnie trwać za długo.

Jedenastka napisał/a
Co do przewinień dzieciaków - nie lepiej likwidować przyczyny a nie skutki?
Przewinienia skądś się biorą...


O tym właśnie mówię. Tresura po fakcie niewiele daje, szkoda już się stała.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group