Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
elam - 10 Września 2007, 20:02
brokuly sa mniam ! fasolka szparagowa nota bene tez
wlasnie zjadlam pol garnka ...
Haletha - 10 Września 2007, 20:09
Z fasoli właśnie pokonałam jaśka, a jutro być może będzie mamut.
Stanowczo domagam się makaronu po ormiańsku. Makaron rządzi, a ormiański musi być specjalnie fajny;)
Rafał - 11 Września 2007, 08:34
Trafiła mi się kapitalna książka "Gastronomia u stóp Gór Sowich do 1945 roku". Kopalnia wiedzy, skarbnica mądrości, okazało się między innymi, ze mieszkam dokładnie pomiędzy dawnym browarem dworskim, a gorzelnią
A najciekawsze były tabele z róznymi danymi, zastanowiła mnie jedna z "przerobem" rzeźni miejskiej. W 1928 roku oprócz tysięcy świń, krów i koni, oprawino 88 psów, a rok później przerób psów wzrósł do 108. Czy Niemcy przed wojną zajadali się hot-dogami?
Martva - 13 Września 2007, 18:56
Mój organizm domaga się budyniu. Tak naprawdę wcale nie lubię budyniu, ale pójdę zapolować, chyba gdzieś w szafce widziałam jakiś
Fidel-F2 - 13 Września 2007, 19:32
czy na budyń też dobre są wnyki?
Martva - 13 Września 2007, 20:23
Nie wiem, jakoś wolę sok malinowy
agnieszka_ask - 13 Września 2007, 20:40
jakiś czas temu w mojej szafce znalazła się puszka ciecierzycy, którą dzisiaj postanowiłam wykorzystać na obiadek. kupiłam schabik i kilka innych drobiazgów układając w głowie plan potrawki. ok. godz 18:00 w domu pojawiło się kilka nowych głów. jedna z nich, należąca do mojego brata wepchała nos do garnka. jakież było moje zdziwienie kiedy usłyszałam:
- agnieszka, to wygląda jak karma dla kota!
przytkałam palec do ust jednocześnie wypowiadając cichutkie cii, następnie wskazałam pustą puszkę po kociej karmie i mrugnęłam okiem.
kiedy delikwent opuścił moją kuchnię, do mięska dorzuciłam puszkę groszku, kukurydzy, ciecierzycy i czerwonej fasoli. poddusiłam jeszcze chwilkę.
potrawka była rewelacyjna, jeśli ktoś ma nadprogramową ciecierzycę, to serdecznie polecam.
brat dostał podwójna porcję, a ja z uśmiechem na twarzy grzecznie czekałam, aż zrobi pierwszy kęs.
to była chyba wystarczająca kara za niedocenienie moich zdolności kulinarnych
Martva - 13 Września 2007, 20:46
Z ciecierzycy to raz curry robiłam . A absolutnym hitem kulinarnym są falafele, ale to raczej nie z puszkowej tylko surowej moczonej... i boję się smażenia w głębokim tłuszczu
Jak już będę duża i bogata, to sprawię sobie kucharza który mi będzie przyrządzał rożne hinduskie i arabskie dobre rzeczy, o
Kruk Siwy - 14 Września 2007, 09:41
Cieciorka mniam. Szykuję sałatkę na jej bazie na imprę sobotnią.
agnieszka_ask - 14 Września 2007, 09:48
Kruk Siwy napisał/a | Szykuję sałatkę na jej bazie na imprę sobotnią. |
o! jeśli można, to ja poproszę o przepis na tą sałatkę, bo została mi jeszcze jedna puszka ciecierzycy i nie bardzo wiem co z nią zrobić.
Kruk Siwy - 14 Września 2007, 09:51
A to moja droga po fakcie. Bo różne koncepcje mam a i tak naprawdę liczy się ta chwila boskiego natchnienia w trakcie. Ale co zrobiłem opiszę sumiennie.
agnieszka_ask - 14 Września 2007, 09:53
cierpliwie będę czekać, jednakowoż z góry dziękuję
Tequilla - 14 Września 2007, 22:36
A dzisiaj zrobiłem smalczyk wegetariański na bazie Planty. Kurcze prostsze niż myślałem. Tylko jeden błąd popełniłem, bo włożyłem do zamrażarki, a Plancie wystarczy w sumie temp, pokojowa, żeby stężeć.
Ale i tak dobry wyszedł
Martva - 14 Września 2007, 22:41
Uuuuu, chyba nie będę czytać tego wątku przez jakiś czas, skóra mnie mrowi, będzie dyskusja ideologiczna?
Napisz szybko ze masz uczulenie na świński smalec i wcale nie chodzi o substytuty, może zdążymy
Tequilla - 14 Września 2007, 22:45
Ojojoj racja, to może niech to będzie nie smalczyk tylko ekhm - pasta roślinna Plantita? Myślisz, że będzie lepiej?
Jakby nie starczyło to dobra, mam uczulenie na świński smalec
Martva - 14 Września 2007, 22:49
No widzisz, grzeczny chłopiec
corpse bride - 15 Września 2007, 08:03
bylam wlasnie na domowej imprezie (znajomi znajomych) i bylo tyle dobrego zarcia... goracy dip ze szpinaku, karczochow i serka i takie cos polegające na orzechu w daktylu zawinietym w plasterek bekonu i upieczonym to moi faworyci.
a, jeszcze ciekawostka. lunch jedlismy z kolei w knajpce nad jeziorem (bardzo dobra salatka z owocow morza nota bene) i w tym jeziorze, jak to bywa sa ryby. zabralismy ze soba puszke (na oko ze 2kg) kociego suchego zarcia, zeby te ryby karmic. wczesniej tylko slyszalam o tej rozrywce i spodziewalam sie takich ozdobnych pomaranczowych rybek. ale to byly karpie. normalne karpie giganty. i ci moi znajomi powiedzieli mi, ze one sa niejadalne. tzn ze ich sie nie je, bo sa niedobre i nawet jakby ktos takiego karpia zlowil w tym jeziorze, to go wypusci. z reszta, mozna je zlapac golymi rekami. normalnie bylo to dla mnie dosc zaskakujace, zwazywszy, ze co roku przyrzadzam starannie rybe tego gatunku na wigilijna kolacje.
dzejes - 15 Września 2007, 09:01
Karpie są zjadliwe tylko, gdy są małe. Powyżej pewnej wagi stają się paskudne - zajeżdżają mułem koszmarnie, nic tego smaku nie zabije. Także jeśli to rzeczywiście były giganty (powiedzmy 10 kg+), to owszem, były niejadalne.
Ja w ogóle nie lubię karpia, to ryba bagienna i jej jedzenie to dziwny pomysł.
Fidel-F2 - 15 Września 2007, 09:08
dzejes napisał/a | Ja w ogóle nie lubię karpia, to ryba bagienna i jej jedzenie to dziwny pomysł | też, zawsze mnie dziwiła ta popularność tego koszmarka smakowego
Piech - 15 Września 2007, 09:16
Karpia tradycyjnie jem raz w roku i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby jeść częściej. Prawie wszystkie inne ryby są lepsze od karpia.
merula - 15 Września 2007, 11:10
Ja to nawet karpi nie w kazde świeta jadam. A już na pewno nie przyrządzam bo mi się nie chce na swoje utrapienie paskudztwa robić. Tak więc jeśli już, to tylko innymi rekami zrobione. Choć jadłam kiedyś świetną zupę rybną po węgiersku z karpia własnie.
Haletha - 15 Września 2007, 17:17
Karp jest wspaniały. Ma delikatne soczyste mięsko i posmak bagienka właśnie;) Gdyby nie istnienie innych pyszności, mogłabym żywić się samymi karpiami.
Nie doczekam się tego przepisu na Makaron. A szkoda, bo mam dziś fazę na ormiańską sztukę. Idę szukać średnio wyrośniętego Ormianina.
Martva - 15 Września 2007, 18:55
Cytat | też, zawsze mnie dziwiła ta popularność tego koszmarka smakowego |
O, zgadzam się z Fidelem, święto
Chyba pójdę sobie ugotować zupę cebulową, bo mi się nudzi
mBiko - 15 Września 2007, 19:31
A ja z ryb najbardziej lubię baleron .
Pako - 15 Września 2007, 19:37
mBiko toś powiedział dobrze i chwała ci za to! Ale jak już ma być ryba to karp. Karp ist gut. Łosoś, tak wielbiony przez rzesze, drogi i w ogóle... ble... toż to smaku nie ma nawet. Karp jest gut.
Fidel-F2 - 15 Września 2007, 19:58
Pako napisał/a | Karp jest gut. | wieszPako, z glodu to można i podeszew zeżreć
Pako - 15 Września 2007, 20:03
I tam.. ojciec moj ryby może jeść na kilogramy i tez uważa, żę karp to takie se coś, co się je, jak trzeba, ale nic wiecej. A mi po prostu karp smakuje, jak na rybę, dobrze. A reszta tego pływającego mięska jeszcze mnie do siebie nie przekonała... (no chyba, że takie szproteczki Rodionowe... )
Fidel-F2 - 15 Września 2007, 20:06
gusta...
jeśli chodzi o mnie to rybki uwielbiam wszelkie i w każdej jadalnej postaci...
...byle by to nie był karp w dowolnej postaci
a łosoś Pako..., ech łosoś to po prostu mistrzostwo świata we wszystkich kategoriach
Ziuta - 15 Września 2007, 20:11
U mnie w rodzinie cięzo jeść ryby. Właściwie tylko ja lubię. Tata zje łososia, dziadek zje, bo nauczon jeść wszystko (bo jutro zabraknie). Mama na afekt jeszcze z młodości, gdy pojono ja tranem, babcia z siostrą nienawidzą. Prędzej się zwymiotują, niz zjedza rybę. A ja tak lubię.
Rafale: psy u was Niemcy oprawiali prawdopodobnie z przyczyn zdrowotnych. Jeszcze w Polsce, w latach 50, gdy brat dziadka wyszedł z więzienia z gruźlicą, leczyli go psim gulaszem. W ogóle psi smalec uchodził (być może jest tak naprawdę) za lek na choroby płuc.
Studnia - 15 Września 2007, 21:26
Psi smalec wciąż jest używany na Podhalu... Kilka lat temu, gaździna u której wynajmowaliśmy kwatery, proponowała mi gdy mnie jakieś choróbsko zaczęło brać. Podobno w użyciu jest też tłuszcz ze świstaków , ale ze względu na fakt ochrony tychże zwierzaków jest diablo drogi i ciężko dostępny... Albo to tylko zakopiańska urban legend...
Acha, psi smalec jest lekko słonawy, i tak ogólnie bez smaku...
|
|
|