To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

Martva - 31 Lipca 2007, 21:39

Wymyślone i przetestowane w minionym tygodniu:

Pasztet z soczewicy, czerwonej fasoli i kus-kusu - bez konkretnego przepisu i na wyczucie. Został upieczony na imprezę imieninową jednej siostry, byłam pewna że prawie cały zostanie dla mnie i drugiej siostry, która wracała z Anglii następnego dnia - musiałam ocalić dla niej ostatni kawałek, bo reszta została pożarta. Jedyna wegetarianka w towarzystwie ledwo zdążyła się załapać. Moje ego wzrosło :)

Coś w rodzaju frittaty na cukiniowych 'frytkach'. Pyszne, ale myślałam że się nie ruszę ;)

Sałatka z pomidora, ogórka, cukinii, nektarynki i sałaty lodowej - wszystko w sporych kawałkach, wytaplane w czosnkowym winegrecie.

A dziś byłam na falafelu w mojej niegdyś ulubionej kebabiarni, wyszłyśmy z May raczej zdegustowane - wprawdzie ciepłe, a z tym rożnie bywało, ale bez ostrego sosu i oliwek, phi. I jeszcze lekko szokująca cena, zważywszy na to że mamy środek sezonu na wszystko...

savikol - 1 Sierpnia 2007, 08:26

A ja ostatnio wyprodukowałem:

Zupę-krem kalafiorowo-serową. W oparciu o przepis z sieci. Ugotowałem dwa kalafiory w rosołku z kostki, zmiksowałem je na krem, dowaliłem do tego podsmażonej cebuli, pora, kartofli w kostkę i na koniec ser topiony z pieczarkami. Do tego kupę majeranku, oregano, bazylii i natki pietruszki. Nawet całkiem zjadliwe wyszło.

Zielone mielone. Mój własny, trochę przypadkowy, patent. Pociachałem z grubsza kupę: marchewki, pietruszki, selera, nać selera, nać pietruszki. Zmiksowałem to na miazgę i dowaliłem mięso mielone wieprzowo-wołowe, bułkę tartą, chyba ze trzy jajka. Zrobiłem z tego kotleciki obtaczając je w bułce. Do tego wszystkie przyprawy jakie znalazłem w kuchni, łącznie z przyprawą do grilla ;-) . Usmażyłem miloniaki. Na skutek przedawkowania natki wyszły - zielone. Mięso stanowi w nich jakieś 30% masy, reszta to warzywa. I oto otrzymałem prawie wegetariańskie mielone. Dziwne, ale całkiem dobre.

Martva - 7 Sierpnia 2007, 21:24

Kupiłam: pomidory, cukinie, kukurydzę, paprykę, jabłka, nektarynki.
Nie kupiłam, a chciałam: winogron, ananasa, malin, całego mnóstwa śliwek, ogórków. Trochę mi rąk brakowało ;)
Czy ktoś wie kiedy się robi śliwki w occie i z czego? Zawsze mi się kojarzyło że z węgierek, a takie węgierkopodobne są, gdzieś kiedyś widziałam przepis z zielonymi renklodami - ale widuję tylko żółte, bardzo mocno dojrzałe, kobieca intuicja mówi mi że nie doniosę ich do domu nie wspominając o traktowaniu octem :roll:

Gwynhwar - 7 Sierpnia 2007, 21:31

savikol napisał/a
Pociachałem z grubsza kupę


:shock:

Agi - 7 Sierpnia 2007, 21:50

Martva, podam Ci przepis z kuchni wielkopolskiej:

Na 1 kg śliwek węgierek wziąć 0,5 kg cukru, 250 ml octu i kilka goździków.
Ocet zagotować z równą ilością wody i przestudzić. Śliwki umyć, przekroić na pół tak, by połówki trzymały się se sobą (odrzucić pestki) i zalać przegotowanym octem. Następnego dnia zalewę odcedzić, zagotować, przestudzić i znowu nalać na śliwki. Trzeciego dnia zalewę odlać, przegotować z goździkami i z powrotem zalać śliwki gorącą. Czwartego dnia zalewę odlać, śliwki ułożyć w słoju, przesypując cukrem. Słój wystarczy szczelnie zamknąć.


Smacznego :D

Gwynhwar - 7 Sierpnia 2007, 21:51

Agi, to jest wtedy na słodko?
Agi - 7 Sierpnia 2007, 21:53

Gwynhwar, są słodko - kwaśne.
Gwynhwar - 7 Sierpnia 2007, 21:54

To wypróbuję o.o
corpse bride - 8 Sierpnia 2007, 05:40

a ja jem ostatnio mieso... normalnie nie jem wcale albo baaaaaardzo rzadko, ale tu (iowa, usa) well, nie, ze nie ma wyboru, bo jest wszystko, ale okazuje sie, ze jak sie chce najbardziej dostepne jest wlasnie miecho. moze to tez kwestia tego, ze goszcza mnie miesozercy.

z innej beczki - amerykanskie avocado smakuje mi duuuuuzo bardziej niz dostepne w polsce poludniowoafrykanskie.

elam - 8 Sierpnia 2007, 06:33

och, fuj, avocado z RPA jast niedobre, najlepsze sa te francuskie-hiszpanskie... :D
Martva - 8 Sierpnia 2007, 08:40

Mnie zawsze rozwala polska nazwa awokado. Jest dowodem na to, że jeśli jakiś rodzaj botaniczny nie występuje w polskiej florze/nie ma od dawna przyjętej nazwy, to należy go zostawić w spokoju i spolszczać łacinę :)
Haletha - 8 Sierpnia 2007, 10:07

Hm, a nie powinno się spolszczyć? Mnie fizycznie boli natłok obcych nazw i obcych liter, zwłaszcza stosowanych wobec słów dawno już zaadaptowanych przez polszczyznę (np. psu na buty potrzebny ketchup, albo xero). Zmieniałabym wszystko jak leci, a już na pewno awokado. No ale to nie to miejsce, nie ten czas:)

p. s. Nie lubię. Toto nie ma w ogóle smaku.

dzejes - 8 Sierpnia 2007, 10:53

Awokado jest od przesiąkania zadanym smakiem, nie od nadawania tegoż. Taka wegańska mozarella.
Martva - 8 Sierpnia 2007, 13:40

To ja wyjaśnię - mówiąc o polskiej nazwie awokado miałam na myśli słowo smaczliwka. Skądinąd zabawne, ale takie... no... hmmm. Dziwne.
W sumie kupować nie kupuję, ale nie odmawiam jedzenia - smakuje jak niedojrzałe laskowe orzeszki, nawet fajnie :)

Nabyłam dziś kilogram żółtych śliwek :D

Agi - 8 Sierpnia 2007, 13:42

Będziesz je robić w occie? :wink:
Martva - 8 Sierpnia 2007, 13:50

Nie, pożrę je tak po prostu :)
W occie zrobię węgierki, ale chyba będę musiała zrobić osobną wyprawę i przynieść ich od razu duuuużo :)

Haletha - 8 Sierpnia 2007, 16:18

Martva napisał/a
To ja wyjaśnię - mówiąc o polskiej nazwie awokado miałam na myśli słowo smaczliwka. Skądinąd zabawne, ale takie... no... hmmm. Dziwne.

Cudowna nazwa. Niniejszym wprowadzam ją do swojego słownika:)

corpse bride - 8 Sierpnia 2007, 16:44

a czy to nie była smaczliwka wdzięczna na dodatek? coś mi takiego kołacze po głowie...

co do dobrych rzeczy, które pożeram, a ktore nie sa mięchem, to jest tu dużo tańsze niż w pl mleko sojowe (duży wybór), banany w bardzo przystępnej cenie, wybór płatków zbożowych taki, że za pierwszym razem potrzebowałam trochę czasu, żeby ochłonąć, obrana marchewka w postaci baby carrots itd itp :)

Martva - 8 Sierpnia 2007, 16:51

Smaczliwka wdzięczna właśnie :)
A mleka sojowego nigdy w życiu nie piłam, chociaż w mojej (względnie) nowo nabytej oszołomiastej Naturalnej kuchni wegetariańskiej jest przepis. Tzn wszędzie są przepisy. Ale jakoś tak mnie nie ciągnie :) Z mleka sojowego robi się tofu, a tofu jest chyba jedynym znanym mi produktem zupełnie i totalnie pozbawionym jakiegokolwiek smaku - no chyba że wędzone :)
Moja matka przy każdej wizycie w Makro kupuje torbę obranej i poszarpanej sałaty, tzn mieszanki warzyw liściastych. Tak a propos gotowców. Ja sceptyczna jestem wobec takich wynalazków, lubię sobie pójść na targ, obleźć go naokoło milion razy, pooglądać, powąchać i kupić to co mi się najbardziej podoba :)

joe_cool - 8 Sierpnia 2007, 21:24

Martva napisał/a
To ja wyjaśnię - mówiąc o polskiej nazwie awokado miałam na myśli słowo smaczliwka. Skądinąd zabawne, ale takie... no... hmmm. Dziwne.

klasyczne hasło krzyżówkowe - co i rusz natykam się na określenia "gruszka smaczliwka"... :)

Martva - 8 Sierpnia 2007, 22:23

'Gruszka smaczliwka'? :shock:
Spożyłam 2 kukurydze. Wrzucone na posłodzony leciutko wrzątek, potrzymane 7 minut, z masłem i solą - mmmmmm :)
Gdyby nie odkryto Ameryki, moje życie byłoby dużo uboższe. Przynajmniej kulinarne ;)

savikol - 9 Sierpnia 2007, 07:37

A ja wczoraj zeżarłem kalafiora. Ugotowanego z kostką rosołową. Całego, samodzielnie wciągnąłem. Moja dziewczyna nie chciała za bardzo, twierdzi, że dla niej to coś zupełnie nie ma smaku, a w dodatku kojarzy się z jakąś chorobą skóry (wykwity przypominają właśnie kalafiora).
Czytałem gdzieś, że upodobanie do kalafiorów i brukselki jest osobnicze i związane z rozkładem ( a może rodzajem ) kubków smakowych na języku. Dla części populacji te rośliny są paskudne w smaku albo go pozbawione, a dla części wręcz przeciwnie. Ciekawe ile w tym prawdy.

elam - 9 Sierpnia 2007, 07:44

a czy rozmieszczenie kubkow moze ulec drastycznej zmianie??

bo ja kiedys nie lubilam kalafiora i brukselki, a juz sledzie czy jakakolwiek ryba z puszki przyprawiala mnie o mdlosci...
a teraz kalafior i brux mniam mniam, sledzie tez, i tylko roznych paprykarzy z puszek nadal nie lubie ;) ...

Czarny - 9 Sierpnia 2007, 08:47

elam napisał/a
a czy rozmieszczenie kubkow moze ulec drastycznej zmianie??


Może zostały znieczulone alkoholem :wink:

Martva - 9 Sierpnia 2007, 10:16

Nie no, smaki się zmieniają bardzo - jako dziecko nie jadłam prawie nic, bo nic nie lubiłam i wyglądałam jak szkielecik obciągnięty skórą. Teraz jem mnóstwo rzeczy w potwornych ilościach, i bardzo dużo produktów polubiłam - chociaż też nie wszystkie.
Kapustne potrafią strasznie śmierdzieć w czasie gotowania i może to odstręcza niektórych? A Kalafiora sobie nabyłam wczoraj, ale ugotuję go dziś. BTW kiedyś kalafior jadłam wyłącznie na surowo albo smażony w pseudochińszczyźnie, teraz może być ugotowany, o ile zostaje lekko twardy i się nie rozlatuje :) I w sumie wolę brokuły - mój organizm widać wie co dla niego najlepsze :)

mBiko - 9 Sierpnia 2007, 18:23

Martva wreszcie w Twoim menu znalazło się coś jadalnego :P . Kukurydza rulez.
W dodatku mam do niej sentyment, bo mnie moja żona podrywała na kukurydzę właśnie.

Haletha - 9 Sierpnia 2007, 18:42

Stare porzekadło ludowe mówi, że smak zmienia się co siedem lat. Nie prowadziłam tak dokładnych statystyk, ale coś na pewno w tym jest. Pochłaniam substancje, których kika lat temu nie byłabym w stanie powąchać. Na przykład kalafior. Nie jestem jego szczególną fanką, lubię raczej na surowo, lub półsurowo w zupie, ale w każdym razie jem. Kiedyś nie znosiłam. Podobnie jak Martwa byłam cieniem dziecka, w dodatku zgarbionym i pokrzywionym. Teraz oddałabym w dobre ręce parę kilogramów, w pakiecie z niszczycielskim apetytem, który zwykle dopada mnie koło dwudziestej.

A kukurydza za pierwszym razem mi nie smakowała. Heh:>

Martva - 9 Sierpnia 2007, 18:44

mBiko: Phi, i w ogóle foch.
W czasie badań do magisterki podrywałam wszystkich na bakłażany, niezależnie od płci. To znaczy tak się mogło wydawać, że podrywam, ale tak naprawdę po prostu nie lubię marnotrawstwa :)

Jutro idę na grilla z koleżankami biżuteryjkami, podejrzewam że objem się nieprzyzwoicie. Jak zwykle ;) Zastanawiałam się czy nie zabrać kukurydzy, ale myślę że dobrych rzeczy będzie aż zanadto :)

mBiko - 9 Sierpnia 2007, 20:52

Martva ale czemu od razu foch? Jako Natural Born Mięsożerca jestem wręcz uczulony na warzywa. Przyswajam bardzo niewiele, więc żona przeprowadza ze mną regularne bitwy o mizerię, surówkę czy inną zieleninę. Kukurydza jest jedną z niewielu rzeczy, do których nie trzeba mnie zmuszać.
elam - 9 Sierpnia 2007, 21:40

dzisiaj na obiadokolacje zjadlam fasolke szparagowa z wody - mniammniam maniam
ze sznycelkiem (dla innych regionow: kotlet mielony w bulce tartej ;) )
no bo ja uwieeeelbiam jarzynki, ale nie wyobrazam sobie zycia bez mieska :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group