To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner

Agi - 25 Wrzeœśnia 2010, 22:18

Jankovska napisał/a
A czy północ - południe to pory dnia? Czy kierunki?


To kierunki, północna i południowa rubież Imperium.

Anonymous - 25 Wrzeœśnia 2010, 22:19

Tak to bude "Sever-Jih" :mrgreen:
ilcattivo13 - 25 Wrzeœśnia 2010, 22:21

tak myślałem, że jak gógiel translator, to będzie łopatologicznie-jednoznaczeniowo ;P:

Dzięki Jankovska :D

Anonymous - 25 Wrzeœśnia 2010, 22:24

Uprzejmie proszę pana Autora o jeden egzemplarz po czesku :D
Matrim - 25 Wrzeœśnia 2010, 22:24

Jankovska, ty powiedz - od czeskich snów jesteś najlepszym ekspertem :)

Edit: się mi dłuuugo odświeżało :)

Hubert - 26 Wrzeœśnia 2010, 12:37

Robert, gratuluję tego przyszłego wydania :)
Fidel-F2 - 26 Wrzeœśnia 2010, 16:24

Wschód za mną. Jest dobrze ale powiem, że w porównaniu do Północ-Południe bladziej. Zdecydowanie widać, że tym razem opowiadania miały oprócz statutowych celów również za zadanie zagruntowanie płótna przed przyszłą wielotomową sagą. Oto nasza zasługa bardzo wyraźnie potwierdza te odczucia. Ale i tak jest dobrze. Dwie małe uwagi

Spoiler:


i druga

Mnóstwo piszesz o wojakach jeżdżcych w siodłach, troczących do nich mnóstwo różności, o wysokich łękach itd. Takie siodło ma nazwę, to kulbaka. Trudno mi sobie wyobrazić powód dla jakiego odrzuciłeś to określenie z premedytacją. Poza tym o koniach piszesz fajnie.

xan4 - 27 Wrzeœśnia 2010, 18:30

Przeczytałem WZ.

Na początku znowu chciałem trochę pomarudzić, jak to ja, ale nie, nie tym razem.
Tak jak Ci wspomniałem, WZ był według mnie najbardziej oczekiwaną książka w tym roku. Dla mnie też. I moich muminków też.
I jak na razie jest jedną z najlepszych książek, które przeczytałem w tym roku.
W porównaniu do PP, traci na kameralności, we WZ bierzesz większy rozmach, szykujesz podwaliny pod powieści, cykl. To plus i minus. Plus, bo rysujesz całe imperium, pokazujesz co jest wokół. Minus, bo gdzieś się zgubiły szczególiki z pierwszego tomu. Widać, że pisząc myślałeś co napiszesz dalej, gdzie, co i jak wpleciesz. W pierwszym tomie nie było to takie widoczne.
O opowiadaniach za dużo nie będę pisał. Nie będę pisał, że umiesz bardzo sugestywnie pisać, bo emocje przelewają się wprost z książki.
Książka właściwie czyta się sama. Jedynie kartki same nie chciały się przewracać, no i ciężko trzymało się ją w wannie :P

Najlepsze opowiadania? Nie ma złych rzeczy, jak miałbym wskazać liderów to: Koło o ośmiu szprychach i Sakiewka pełna węży. Znowu ostatnie opowiadania z każdej strony świata są jakby nawiązaniem do ciągu dalszego.

Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze :)

Robert MW - 27 Wrzeœśnia 2010, 23:05

Dzięki za opinię xan4 :D Masz oczywiście rację, że WZ tworzy podwaliny pod resztę opowieści i taki był też jego cel. Oczywiście są różnicę między PP i WZ i chodzi chyba głównie o to, że sam powoli przestawiam się na tory "powieściowe", więc (zwłaszcza w Zachodzie) widac mocniejsze "szwy" między opowiadaniami.
Co do wartościowania i pozycjonowania tekstów na jakiejś liście... :D Pamiętasz który uważam za najlepszy z I tomu? Każdy miał opowiedzieć inną historię, wywołać inne emocje i pokazać Imperium i moich bohaterów z innej strony. Dlatego z historii tętniących kopytami i brzęczących żelazem przechodzę w takie gdzie ludzie tylko wspominają i gadają i niewiele się dzieje ;P:
Miło mi, że książka Ci się podobała :D
Fidelu-F2 to możemy odspojlerować :D
Cytat
Na początku Koła o ośmiu szprychach opisujesz do jakiego stanu doprowadziła Lea swoje siodło, co jest mocną niekonsekwencją jeśli pamiętamy jak wcześniej przedstawiłeś stosunek bohaterów do wyposażenia. Ukłuło od razu.

No co ty? Niekonsekwencja? Wobec faktu, że jak wyraźnie podkreślałem, Lea obwieszła swojego konika taką ilością sakw i bagażu, że w przekroju zaczynał przypominać beczkę? Ja się w ogóle dziwię, że jej siodło nie wymagało codziennych napraw :D . Poza tym, wiara, że to szczęśliwe siodło sprawia, że ona podchodzi do niego w szczególny sposóm, np, gdy zepsuje sie jedno puślisko, to zamiast wymienić parę, bo tak jest rozsądniej, wymienia tylko to jedno (bo uważa, że wymiana zby wielu części mogłaby pozbawić siodło "szczęscia") co prowadzi do tego, że za miesiac musi wymieniać coś innego itp. Fakt, że gdy tylko Lea ogłasza, iż jej siodło trzeba naprawić, to wszyscu w czaardanie uciekają, powinien sugerować, że trwa to już tak długo, że cały oddział wyrobił sobie odpowiednie odruchy oraz że siodlo trafia do naprawy kilka razy w roku, zamiast być wyrzucone i zastąpione innym (oczywiście napisałem też jak byk, że dziewczyna wpakowała nie już tyle złota, że mogłaby kupić trzy nowe - ale oczywiście z fanaberiami i przesądami się nie dyskutuje). Wiesz, ja czasem przemycam informacje między wierszami ufając inteligencji czytelników.
Co do kulbaki, to są słowa, których nie lubię, nie pasują mi i już. Podobnie jak np. bastard - w odniesieniu do miecza półtoraręcznego - w Zachodzie nie użyłem go ani razu :mrgreen: , oczywiście to moja fanaberia, którą będę musiał jakoś przezwyciężyć, ale też chodzi o to, że, częściowo podświadomie, staram się oderwać Imperium od naszego kręgu pojęciowego i czasem z tym przesadzam. Np. w jedmym miejscu zastąpiłem w opisie, nie w dialogu słówko "marsowy" słowem "groźny", bo przecież "marsowy" pochodzi od Marsa, a taki bóg u mnie nie występuje :wink: podobnie z bastardem - pochodzącym ze średniowiecznej łaciny czy kulbaką pochodzącą nie wiadomo skąd :D choć rzecz jasna używam form czasownikowych "kulbaczyć" "rozkulbaczyć" itp. bo są dla mnie bardziej naturalne. Jak widzisz, fanaberia :D
Co do reszty wypowiedzi w wątku...
Ja już się chwaliłem, że podpisaliśmy umowę z Czechami, ale jak widać niewiele osób tutaj w ogóle czyta te moje wypociny :mrgreen: Cieszę się, będę się bardziej cieszył, jak prace ruszą, a najbardziej, jak książka trafi do czeskich czytelników.
Jankovska egzemplarzy po czesku dostanę jak na lekarstwo, ale czemu nie? Jak tylko będzie okazja, z przyjemnością Ci jeden sprezentuję.
Matrim Cieszę się, ze Ci się podoba i liczę na opinię po konsumpcji całości, ale na litość boską Ty mi tu nie wyjeżdżaj z tekstami o tym, ze zniechęcam innych do pisania, bo jak pragnę zdrowia pisać przestanę :mrgreen:
Co do pisania, to proszę mnie nie pospieszać, wolę własne tempo.
Co do wywiadu, to powstawał rok stąd niektóre pytania i odpowiedzi trochę się zdezaktualizowały i musieliśmy je poprawiać ale w końcu poszedł. I to tyle.
I oczywiście
Cytat
Mam do opowiedzenia naprawdę dużą historię
to groźba jest :twisted:
Pozdrawiam serdecznie
RMW

Hubert - 27 Wrzeœśnia 2010, 23:13

Cytat
to groźba jest :twisted:


Ciesz się, że nie karalna. Chociaż... :twisted:

Fidel-F2 - 28 Wrzeœśnia 2010, 00:07

Robert MW, nie przekonało, pies trącał puśliska, można bez nich jeździć, chociaż walczyc już nie za bardzo szczególnie szablą, ale popręg na kilku niciach, toż to jest proszenie się o śmierć w kazdej chwili, takie rzecz na stepie naprawia sie od razu, wieczorem przy ognisku zanim pójdzie sie spać bo następnego ranka może to być potrzebne albo zwyczjnie z tymi wszytskimi sakwami i torbami wypieprzysz sie na równej drodze w stępie. Dla ścisłości, nie przeszkadza mi, że Lea ma specyficzny stosunek do tego siodła i że z tego względu jest ono bardziej awaryjne ale przeszkadza mi, ze ona te wszystkie usterki kolekcjonuje i nie usuwa ich a od tego w dużej mierze zależy jej zycie.
Robert MW - 28 Wrzeœśnia 2010, 07:46

Fidelu jestem święcie przekonany, że wtrąciłem w tekst stwierdzenie, że Lea uważała siedło za swój talizman i pieczołowicie naprawiała je, pakując w to kupę kasy. Jeśli na etapie redakcji to zdanie wyleciało a ja nie zauważyłem, to faktycznie masz trochę racji i przydałoby się poprawić. Jeśli jednak to zdanie tam jest... to Twoje nie przekonanie mnie nie przekonuje i zaczyna wyglądać na czepianie się i szukanie dziury w całym. Mimo wszystko cieszę się, że Wschód trochę Ci się podobał.
Pzdr
RMW

Fidel-F2 - 28 Wrzeœśnia 2010, 17:26

nawet bardzo sie podobał, cześć zachodu tez (bo nie wszytko przeczytałem jak na razie), z pewnością będę kupował sagę, to co powyżej to są drobiazgi które po prostu się zdarzają
Hubert - 28 Wrzeœśnia 2010, 21:28

Mam WZ i nie zawaham się przeczytać. :mrgreen: Wiesz, książka ma trochę do tyłu w porównaniu do poprzedniczki, bo wtedy wykorzystałeś moje dwie ulubione scenerie - pustynię i góry. Ale i tak, po kawałku I będziesz murem jestem dobrej myśli. Zresztą, kim ja jestem, żeby cokolwiek oceniać? Jeno takimi 'misiami' się tu dzielę.
jaskiniowiec - 28 Wrzeœśnia 2010, 22:03

Przeczytałem W-Z w dniu premiery.
Wschód czytałem w nocy po całym dniu pracy :) , poczułem się rozczarowany :( . Niby wszystko było ok, ale... jakoś nie wciągało i nie wzruszało :( . Najbardziej zapamiętałem patyk który uwierał w dupę Kailean :) .

Zachód bardzo fajny :) .

Hymm... a teraz najlepsze. W-Z przeczytałem już 3 razy i z każdą kolejną iteracją podoba mi się coraz bardziej:). Chyba nie wolno czytać w nocy:).

Verdanno - niesamowite, ale była już wzmianka o nich w PP.
Zaczynam się zastanawiać czy Issarowie nie są potomkami venleggo. Zdradzili 2 razy w czasie wojen bogów, o podobno kiedyś byli ludźmi.


:bravo :bravo :bravo :bravo :bravo :bravo :bravo

mBiko - 28 Wrzeœśnia 2010, 22:22

jaskiniowiec napisał/a
jakoś nie wciągało i nie wzruszało


Oj, wygadujesz herezje bracie. Na szczęście później się jednak troszkę reflektujesz.

:mrgreen:

Dabliu - 29 Wrzeœśnia 2010, 06:48

Robert MW napisał/a
Podobnie jak np. bastard - w odniesieniu do miecza półtoraręcznego - w Zachodzie nie użyłem go ani razu :mrgreen: , oczywiście to moja fanaberia, którą będę musiał jakoś przezwyciężyć, ale też chodzi o to, że, częściowo podświadomie, staram się oderwać Imperium od naszego kręgu pojęciowego i czasem z tym przesadzam. Np. w jedmym miejscu zastąpiłem w opisie, nie w dialogu słówko marsowy słowem groźny, bo przecież marsowy pochodzi od Marsa, a taki bóg u mnie nie występuje :wink: podobnie z bastardem - pochodzącym ze średniowiecznej łaciny


Akurat bastarda bardzo łatwo możesz zastąpić "mieczem bękarcim" :)

Chociaż wiadomo przecież, że jako autor, "tłumaczysz" z meekhańskiego na polski, więc użycie różnych takich bardziej zakorzenionych w naszym świecie słówek - w celu dokładniejszego "przetłumaczenia", ma się rozumieć - pewnie nikogo by w oczy nie ubodło :wink:

dalambert - 29 Wrzeœśnia 2010, 08:21

Drobny probliemik , zresztą Robert MW, go sygnalizuje, to na jaki "nasz" tłumaczysz? czy na zupełnie współczesny, czy na XIV wieczny, czy na XVII wieczny? Oczywiście nie całościowo, ale z użyciem jakich pojęć, czy pomysłów.
OT, przpomina mi się inwentrz spadkowy jakiegoś / szczegół uleciały już z pamięci/ polskiego magnata z około 1480 roku, gdzie przy spisie z "natury" zbrojowni wsród kilkudziesieciu szabel występuje również "jendyczka"? :shock:
Rok 1480, do odkrycia hameryki jeszcze 12 lat, a tu już cóś od indyka nazywają, czy może jednak od Indii / jakiś talwar?/ oczywiscie jak ta cholera wyglądała nikt nie miał pojecia.
A co do W-Z przeczytane / jest dobrze/ ale wypyskuję się po ponownej lekturze / łącznie z P-P/. :D

Agi - 29 Wrzeœśnia 2010, 10:35

Robert MW napisał/a
Fidelu jestem święcie przekonany, że wtrąciłem w tekst stwierdzenie, że Lea uważała siedło za swój talizman i pieczołowicie naprawiała je, pakując w to kupę kasy.

Oczywiście, że wtrąciłeś. Jest cała sekwencja zdarzeń z tym faktem związana i przygotowanie sceny finałowej opowiadania.
Nie wiem czy już można to szczegółowo opisywać, bo bez spojlerów by się nie obyło.

Jestem pod ogromnych wrażeniem rozmachu przedsięwzięcia. Granice świata przedstawionego są tak rozległe, że wielu tomów trzeba będzie na opowiedzenie historii i to mnie cieszy najbardziej.
Z przeczytanych dwóch tomów powoli wyłaniają się zręby Imperium i pierwsze elementy układanki zaczynają do siebie pasować, ale po lekturze pozostał mi ogromny niedosyt i jedno zasadnicze pytanie: Kiedy dalszy ciąg :?:

Robercie gratuluję talentu! :D

mBiko - 29 Wrzeœśnia 2010, 20:02

Agi napisał/a
i jedno zasadnicze pytanie: Kiedy dalszy ciąg :?:


Sądzę, że to pytanie zadają sobie wszyscy czytelnicy Roberta.

Lynx - 29 Wrzeœśnia 2010, 20:22

mBiko napisał/a
Sądzę, że to pytanie zadają sobie wszyscy czytelnicy Roberta


No. :mrgreen:

(znaczy: tak) ;P:

Fidel-F2 - 30 Wrzeœśnia 2010, 23:44

wracając jeszcze

Robert MW napisał/a
Jeśli jednak to zdanie tam jest...
to niczego nie zmienia. Bo tak jak go przedstawiłeś nie nadaje sie do jazdy stępa w czasie pokoju, nie mówiąc o jakiejkolwiek wojnie. Talizman nie talizman to siodło jest niebezpieczne dla konia i jeźdźca.
Nie nadaje sie do jazdy, w żadny przypadku.

po prostu zonk, każdemu zdarza sie przedobrzyć

dalambert - 1 Października 2010, 08:52

Fidel-F2, myślę, ze Autorowi bardziej chodziło o anegdotkę, jak to wszyscy spieprzają przed właścicielką siodła-talizmanu, ledwo zaczyna ględzić o jego naprawie, niż o faktyczne uszkodzenia przedmiotu narzekań.
Autor jaździec nie jest i mógł coś z lekka palnąć, nędznawe i uszkodzone to mogą być łęki, tybinki czy siedzisko, ale eksperymentowanie z puśliskami lub popręgiem kończy się "ostatnią sekundą na siodle" :wink:

Robert MW - 1 Października 2010, 11:24

jaskiniowiec pisze:
Cytat
Wschód czytałem w nocy po całym dniu pracy , poczułem się rozczarowany . Niby wszystko było ok, ale... jakoś nie wciągało i nie wzruszało . Najbardziej zapamiętałem patyk który uwierał w dupę Kailean .


Ech, ja też tak mam, gdy jestem wyrąbany po pracy, dlatego od pewnego czasu nigdy nie siadam do pisania, jeśli nie jestem w miarę wypoczęty, czyli nie prześpię się przynajmniej paru godzin inaczej wywalałbym z tekstów wszystko, co napisałem wcześniej. Cieszę się, że kolejne czytania wypadają lepiej :D i cieszę sie, że ktoś zaczyna kombinować na większą skalę, choć Issarowie mają troczę bardziej zakręconą przeszłość.
Spoiler:


Dabliu próbowałem "miecza bękarciego" i "bękarciego miecza" i nawet "bękarta" i do dziś mam traumę ;P: A zdanie "Uderzył go w tętnicę szyjną, bękart posmakował krwi." wywołuje u mnie wizję sadysty okładającego przeciwnika nieślubnym dzieckiem jakiegoś wampira :mrgreen:

Fidelu a ja mam wrażenie, że nie do końca kumasz. Mógłbym zacząć od sceny, gdy Lea wchodzi do stajni, ogląda swój rząd( koński ;P: ) i walnąć opis jej siodła, że dziwne, że poduszki kolanowe mają różne odcienie i wyglądają, jakby były doszyte do tybinek a nie stanowiły ich integralną część, że skóra na siedzisku wygląda jak nowa za to tybinki są powycierane i nawet mają jakąś łatę i w ogóle walnąć cały opis siodła popisując się siodłoznawstwem, a w internecie to 1s na znalezienie dokładnego opisu końskiego rzędu. Potem dziewczyna próbuje osiodłać konia, dopina popręg i nagle rozlega się trzask i popręg zwisa na kawałku dratwy. Lea klnie szpetnie, wzdycha i myśli, że znów trzeba je naprawić następnie ogląda siodło i zastanawia się, co jeszcze i oby jak najmniej, bo siodło straci "szczęście" ale dochodzi do wniosku, że puśliska, bo jak nie teraz to trzeba będzie za dwa miesiace i pewnie łęk przedni, po czym wzdycha i idzie szukać osła, który jej to siodło zaniesie, co oczywiście uszkodzonego nie będzie wiozła na końskim grzbiecie.
TYLKO NA LITOŚĆ BOSKĄ, PO CO?
Dalambert ma świętą rację, tu chodziło o anegdotę oraz pokazanie czaardanu jako grupy żywych ludzi, ze swoimi wadami, nawykami i przesądami.
Ha, ciekaw jestem jak byś zareagował gdyby jakiś rok temu napisał opowiadanie w którym zawodowy pilot, elita elit, lecący samolotem na pokładzie którego jest prezydent z większością najbliższych współpracowników i mnóstwo najważniejszych ludzi w państwie, wlatuje w mgłę nad lotniskiem, którego nie zna i które nie ma odpowiedniego wyposażenia, schodzi poniżej 100 m niczego nie widząc i kierując się wskazaniami radiowysokościomierza? Ależ miałbyś używanie, że autor walnął babola, że prawdziwy pilot by tak NIGDY nie zrobił, że radiowysokościomierz to nieodpowiedni sprzęt, więc autor przedobrzył itp.
Czujesz, o co mi chodzi? Cokolwiek zrobię z moimi bohaterami, jakimikolwiek wadami ich obdarzę, nidgy nie dorównam naszemu światu. Ludzie są ludźmi, a ja staram się, żeby moi bohaterowie po ludzku się zachowywali, tj. czasem głupio i nielogicznie. Oczywiście Lea powie, że to nie głupota, bo to siodło naprawdę przynosi jej szczęście i kropka :mrgreen:
Pzdr
RMW

Fidel-F2 - 2 Października 2010, 00:40

jest mi obojętne po co, tak jak jest się gryzie, nic mniej nic więcej
Lynx - 2 Października 2010, 10:54

Fidel-F2, czepiasz się. Znalazłeś dziurę w całym? I fajnie, ale dlaczego nudzisz tym jednym szczegółem? Naprawdę nie masz ciekawszych zajęć? :wink:
Fidel-F2 - 2 Października 2010, 12:40

Lynx, książka mi się podoba, zauważyłem babola i tyle, Robert próbuje mnie przekonać, że to nie babol, co nie jest prawdą wiec staram się wytłumaczyć najjaśniej jak umiem.
Kai - 2 Października 2010, 14:18

Jak dla mnie to też jest zwykłe czepianie się szczegółów, których zwykły czytelnik nawet nie zauważy, bo i postaci, i sceneria wystarczająco zajmą jego uwagę. Takie wytykanie jest niskie, płaskie i smutne.
Fidel-F2 - 2 Października 2010, 14:25

i poniżające
Robert MW - 2 Października 2010, 23:09

Nie Fidelu, to szczeniackie, monotonne i przede wszystki cholernie nudne. Z jednej strony argumenty, z drugiej powtarzanie jak mantra "nie bo moja racja jest lepsza" :mrgreen: . Jestem w stanie przewidzieć co napiszesz, zanim wyślę własnego posta. I żeby było jasne, jestem na tym forum od jakiegoś czasu i doskonale wiem jak wyglądają dyskusje z Fidelem więc próbowałem raczej przybliżyć mój sposób myślenia innym uczestnikom, bo parę osób tu zaglądnęło w międzyczasie ;P: , niż jakoś szczególnie Cię przekonać, bo Fidel ma swoją fidelową rację i już. Ale uprzedzam, ze nie zamierzam w przyszłości poświęcać wierszówki na wyjaśnianie każdego drobiazgu, bo wolę zaufać inteligencji i wyobraźni czytelników, więc pewnie jeszcze nieraz znajdziesz mi jakieś "babole". Ale ja oczekuję argumentów innych niż "tak bo tak", czyli wyjścia poza subiektywne odczucia udające logikę, i jeśli takie nie padną, nie będę tracił na Ciebie czasu bo uważam, że zmierzamy donikąd.
Pozdrawiam
RMW



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group