To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.

Jezebel - 26 Wrzeœśnia 2013, 23:34

Z brokuła i ziemniaków z niebieskim serem pleśniowym <3

A z groszku ze szczyptą cynamonu <3

merula - 26 Wrzeœśnia 2013, 23:38

a ja z groszku ze szczypiorkiem.
Agi - 26 Wrzeœśnia 2013, 23:44

Upiekłam rogaliki drożdżowe z powidłami i z jabłkami. Pychota.
Jezebel - 26 Wrzeœśnia 2013, 23:45

Podrzuć przepis, bo chodzą za mną ostatnio domowe drożdżówki :)
Agi - 27 Wrzeœśnia 2013, 00:13

Zrobiłam ciasto drożdżowe "topielec":
- pół kilo mąki tortowej
- 2 żółtka
- 2 łyżki kwaśnej śmietany
- kostka masła
- 50 g drożdży
- 50 g cukru
- 100 ml mleka
- szczypta soli
- wanilia
Masło rozpuścić i wystudzić. Drożdże rozmieszać z lekko podgrzanym mlekiem, dodać łyżeczkę cukru, łyżkę mąki i zostawić do wyrośnięcia.
Mąkę przesiać w celu napowietrzenia, dodać wszystkie składniki i zagnieść gładkie ciasto. Uformować z ciasta kulę, włożyć do lnianej ściereczki, zawiązać i zanurzyć w naczyniu z zimną wodą. Zostawić aż wypłynie na powierzchnię - ok. 10 minut.
Ciasto podzielić na trzy części. kolejno rozwałkować na cienki placek. Pokroić w trójkąty. U podstawy każdego trójkąta położyć porcję powideł, zwinąć rogaliki i zostawić na pół godziny do wyrośnięcia. Piec do zrumienienia w temp. 180 stopni C.
Można posypać cukrem pudrem albo polukrować, ale ja wolę mniej słodkie.
Z jabłkami robię kopertki. Ciasto po rozwałkowaniu kroję na kwadraty, kładę kawałek jabłka, posypuję odrobiną cynamonu i zaginam rogi ciasta na jabłko.
Smacznego. :D

Fidel-F2 - 27 Wrzeœśnia 2013, 06:44

Jezebel napisał/a
Z brokuła i ziemniaków z niebieskim serem pleśniowym
to mnie mogłoby przekonać
ketyow - 27 Wrzeœśnia 2013, 09:23

Krem to taka zupa, że wszystko jest zmielone? Fuuuj. Pamiętam jak za dziecka jeździłem do kolegi na weekendy. On miał Heroes of Might and Magic na komputerze, więc było warto, ale za każdym razem modliłem się, żeby tego ohydnego zmielonego paskudztwa nie było, bo u nich nie wolno było odejść od stołu dopóki wszystko nie znikło. Potrafiliśmy siedzieć przy stole od obiadu do kolacji.
thinspoon - 27 Wrzeœśnia 2013, 09:31

ketyow napisał/a
Krem to taka zupa, że wszystko jest zmielone? Fuuuj. Pamiętam jak za dziecka jeździłem do kolegi na weekendy. On miał Heroes of Might and Magic na komputerze, więc było warto, ale za każdym razem modliłem się, żeby tego ohydnego zmielonego paskudztwa nie było, bo u nich nie wolno było odejść od stołu dopóki wszystko nie znikło. Potrafiliśmy siedzieć przy stole od obiadu do kolacji.


Dobry krem jest dobry. Musiałeś na kiepską kucharkę trafić.

Jezebel - 27 Wrzeœśnia 2013, 09:50

Fidel-F2 napisał/a
Jezebel napisał/a
Z brokuła i ziemniaków z niebieskim serem pleśniowym
to mnie mogłoby przekonać

Dajecie mi tyle okazji do spamowania... http://wiedzmiachatka.wor...rem-plesniowym/ :D

Podpisuję się pod thinspoon - to pewno wina nie rodzaju zupy, a osoby ją przygotowującej. Wielu się wydaje, że zupa-krem powinna smakować jak przecierowa zupka dla niemowląt, więc robią zbyt gęstą, niedoprawioną i niesmaczną breję. Brr.

Rafał - 27 Wrzeœśnia 2013, 09:59

Zupa krem, jakby banalnie nie brzmiała, jest wyzwaniem dla kucharza. Na ileś-tam-dziesiąt zupek jakie kosztowałem, świetna była jedna jedyna. Co prawda połowa była nawet zjadliwa, ale nic specjalnego. Tu potrzeba połączenia 5 zmysłów aby całość zagrała. Ma być miła kolorystycznie dla wzroku, wyrazista dla smaku, kontrastowa dla czucia (obowiązkowe elementy stałe), przyjemna w zapachu i na dodatek dająca wrażenia dla słuchu - najczęściej wykorzystuje się chrupiące grzanki. Spieprzenie dowolnego elementu kładzie temat.
ketyow - 27 Wrzeœśnia 2013, 10:08

Nie wiem, ja tam żadnych papek nie lubię, puree z ziemniaków też nie zjem.
Jezebel - 27 Wrzeœśnia 2013, 10:12

Przecież piszę, że zupa-krem nie ma być papką, tylko po prostu gęstą zupą. Czyli jednak złe doświadczenia.
ketyow - 27 Wrzeœśnia 2013, 10:14

Jezebel, ale że ma w niej pływać coś do gryzienia? Ziemniaki, grzanki, coś tam? Jak tak, no to spoko.
Jezebel - 27 Wrzeœśnia 2013, 10:18

Ano może :) Choć i bez tego "czegoś" bywają dobre. Grzanki, groszek ptysiowy, do brokułowego zostawiam sobie kilka niezmiksowanych brokułów (podobnie z groszkowym), do pomidorowego wrzucam kawałki mozzarelli.
Czasem robię też pół-kremy - część składników idzie do zmiksowania, część zostaje w całości. To pogłębia smak zupy i poprawia konsystencję (takich zupełnie wodnistych nie lubię).

Martva - 27 Wrzeœśnia 2013, 10:19

Grzanki, słonecznik, pestki dyni, migdały, kawałki sera...
Godzilla - 27 Wrzeœśnia 2013, 19:32

Chyba znalazłam sobie przepis do wypróbowania:
http://www.mojewypieki.co...kosowe-buleczki

konopia - 28 Wrzeœśnia 2013, 10:10

A można po angielsku?
Mam przepis na świetny "gulasz" zawsze wychodzi, dziś będą go gotował na jutro.
Nie potrafię sensownie przetłumaczyć, większość książek kucharskich czy przepisów mam po angielsku :roll: I nigdy nie tłumaczyłem, bo musiałbym dwa razy , bo w sklepie, na etykietach też jest po angielsku, więc takie coś mija się z celem, niektórych składników nawet nie potrafię nazwać po polsku. Poznałem je po angielsku i tek używam.

To trzeba robić w dużym, żeliwnym, emaliowanym w środku garnku. Grzyby to prawdziwki, wołowina to mniej więcej karkówka.


Cytat
Rich beef ragu recipe
Ingredients

25g dried porcini mushrooms
2 tbsp olive oil
2 carrots, finely chopped
2 celery sticks, finely chopped
1 large onion, finely chopped
200g pancetta, finely chopped
3 garlic cloves, crushed
1 sprig fresh rosemary, leaves picked and finely chopped
1kg beef chuck steak, finely chopped
4 tbsp tomato purée
Good pinch of dried chilli flakes
150ml red wine
400g can chopped tomatoes
300ml fresh beef stock, hot

METHOD
How to make rich beef ragu

1. Soak the porcini mushrooms in 200ml boiling water for 30 minutes. Drain, reserving the liquid. Chop and set aside.

2. Meanwhile, heat the oil in a casserole over a medium heat. Add the carrots, celery, onion, pancetta, garlic and rosemary and cook for 5 minutes, stirring occasionally. Increase the heat to high and brown the steak for 5 minutes. Stir in the purée and chilli and cook for 1 minute. Add the wine, mushroom liquid, tomatoes, stock and porcini. Bring to the boil, cover and simmer over a very low heat for 2 hours, stirring occasionally.


Google podpowiada tak:
Cytat
Rich przepis wołowiny ragu
składniki

25g suszonych grzybów borowików
2 łyżki oliwy z oliwek
2 marchewki, drobno posiekane
2 selera kije, drobno posiekane
1 duża cebula, drobno posiekana
200g boczek, drobno posiekane
3 ząbki czosnku, rozgniecione
1 gałązka świeżego rozmarynu, liście zbierane i drobno posiekane
1 kg wołowiny karkówka, drobno posiekane
4 łyżki przecieru pomidorowego
Dobre szczypta suszonych płatków chili
150 ml czerwonego wina
400g puszka posiekane pomidory
300ml fresh beef, hot

SPOSÓB
Jak zrobić bogaty wołowiny ragu

1. Borowikami namoczyć w 200 ml wrzącej wody na 30 minut. Odsączyć, zastrzegając cieczy. Posiekać i odstawić.

2. Tymczasem podgrzać olej w naczyniu żaroodpornym na średnim ogniu. Dodać marchew, seler, cebulę, pancetta, czosnek i rozmaryn i gotować przez 5 minut, mieszając od czasu do czasu. Wzrost ciepła do wysokiej i brązowy stek na 5 minut. Wymieszać z puree i chilli i gotować przez 1 minutę. Dodać wino, cieczy grzyby, pomidory, bulion i borowików. Doprowadzić do wrzenia, przykryć i dusić na bardzo małym ogniu przez 2 godziny, mieszając od czasu do czasu.

hijo - 28 Wrzeœśnia 2013, 10:26

na dobre śniadanko po spacerze:

mała czerwona cebula - posiekać
odrobinę szynki - pokroić w kawałki
2 pomidorki - pokroić na kawałki
wszystko wrzucić na patelnię i podsmażyć, jak cebulka się zeszkli dodać trochę masła i wbić 2 jajka, przyprawić tymiankiem bazylią oregano i solą do smaku - PYCHA jajecznica

Anqetrix - 28 Wrzeœśnia 2013, 23:59

Miała być zupa kremowa, gładka, sycąca, grzejąca, że hej, niczym piecyk wewnętrzny, ach, och, w ogóle, panie dzieju...!

Po sprawdzeniu kilkunastu, potem kilkudziesięciu przepisów poddały mi się wszystkie trybiki, a głos rozsądku westchnął: "Ajajaj, czemu świat nie może być prostszy i znać, proszę ja łyżek i deski do krojenia, kilku, a nie kilkuset przepisów na krem-zupę?".

Pod łapą były maślaki, sztuk, że dla liliputa by starczyło, ale nie dla człeka. No to głosisko kombinuje, a woła i podpowiada, żeby cebuli dodać.

Będzie cebula, postanawiam. Grzyby. Baza rosołowa paskudna, bo z kostki, leń i profan będę, trudno. Trochę przypraw, poddusić na maśle, pogotować, łojej, jest. Przetrzeć.

Trę, ucieram ową miszkulancję podejrzaną, aż cud, że diabła z denka nie wytrę. Nagle coś tam blenderek burknął podejrzanego, przekleństwo pewnie jakie, chark, brzdęk, łup, coś pieprzło, gruchło i... Niestety, padochło. Ale żeby to i też normalnie padochło...

Padochło w pół zupy, a tak fikusieńko, że – raz! – urwała się była końcówka. Ale to nic jeszcze. Kopci co i swądem swąd pogania, patrzę, a tu z końcówki druga końcówka wypada, znaczy pręcik – i w zupę hyc!, a smrodek niemożebny. Się podgrzało, stopiło i popsuło ustrojstwo, a plastyk do mutanciej już chyba zupy wpadł cicho, zdradziecko.

Takoż została mi wpół zblendowana zupa-breja, głos westchnął, ja z nim, grzanki (też leniwe, bo z patelni, a nie piekarnika) dorobiliśmy, po burżujsku z serem – zjeść trzeba. Cierp ciało, skoroś... (khe, łyp) ...chciało (khe, hm, zjadliwe).

Zjadliwe rzeczywiście się okazało, nawet pewnie atrakcyjne dla tych, co lubią bardzo ostre dania, bo też jak cebulka zarzuciła, jak dała w gaz, to jak oczy pierwej wyszły przy siekaniu z orbit, tak potem i duszę wytrząsnęło przez uszy, taka mocna cebulka. Ledwo co tam tego bidnego grzybka poczuć. Rzecz się więc skończyła nie najgorzej, jeno się zapach ostał nie ten co trzeba, a z dalszego blendowania (słowo trudne i paskudne) nici z odzysku.

I to byłoby na tyle kremowej kuchni na dziś.

Głos wewnętrzny do reklamacji. Świat jest zły.

Rafał - 29 Wrzeœśnia 2013, 00:09

I tam ostre. Miałem do dziś suszone i siekane na kawałeczki chili w takim większym pojemniku. Zachciało mi się dopikantnić sałatkę z kurczaka pod pierzynką i całość łącznie z dekielkiem pojemnika malowniczo zaczerwieniła mi talerz z sałatką. I okolice. Coś tam odsypałem z talerza, coś tam pozbierałem ze stołu, szkoda sałatki, myślę sobie nic to, zje się. No, w sumie zjadło się. Popiło. Niestety, działanie większej dawki chili nie kończy się na spożyciu. Właśnie po powrocie z ... hm... próbuję usiąść na krześle. No cóż, nie bardzo mi to wychodzi :wink:
Anqetrix - 29 Wrzeœśnia 2013, 00:18

:mrgreen:

Cejrowski w jednym ze swoich programów podróżniczych podsumował to ładnie, siedząc w meksykańskiej (bodajże) knajpie:

"Piecze na górze i piecze na dole." (cytat niedokładny)

Z kolei tata mojego kolegi (obydwaj bardzo lubią kucharzyć) poczuł się nagle bardzo znużony przy krojeniu jalapeno i przetarł sobie zmęczone oczy... :twisted:

Ale ta cebula to zmutowana musi być. Mam bardzo wrażliwe oczy (a już w soczewkach to umarł w butach), ale taka niepozorna biała, którą mam teraz... Nie dość, że się zapłaczę jak na pogrzebie, to jeszcze mnie oczy najzwyczajniej w świecie po prostu bolą. Nie mogę normalnie w jednym rzucie cebuli pokroić, tylko co chwila sięgam po chusteczki. :D

Co się tyczy kurczaka i chili, to nie miałam pojęcia, że takie fajne połączenie smakowe daje chili z cynamonem (bardziej kucharzący pewnie je doskonale znają). Właśnie kuraka tak robiłam: piersi kuraka smarowałam pastą z chili i papryki słodkiej ze szczyptą cynamonu. Zawinęłam z serem (chyba?), okazało się, że tak proste danie, a się wszyscy zajadają. Tyle, że zapomniałam przepisu, bo wszystko było robione na zasadzie "Zobaczymy, co wyjdzie". Jak znam życie, drugi raz takie nie wyjdzie, bo idealny skład proporcji "na szybko" zdarza się jeno raz. :(

Jezebel - 29 Wrzeœśnia 2013, 09:17

Anqetrix napisał/a
Z kolei tata mojego kolegi (obydwaj bardzo lubią kucharzyć) poczuł się nagle bardzo znużony przy krojeniu jalapeno i przetarł sobie zmęczone oczy... :twisted:

Welcom to My World :D Notorycznie po siekaniu chili mi się zdarzało oczy przecierać. Zazwyczaj nie od razu, a po paru godzinach, jak już zapomniałam, że paluchy miały styczność z ostrymi papryczkami, a zmyć to paskudztwo to nie taka prosta rzecz. Ale ostatnio sobie kupiłam takie sprytne urządzenie do siekania i nie dość, że mniej czasu i wysiłku mnie to kosztuje, to biedne gałki oczne też są wdzięczne :D

A ta cebula to nie była czosnkowa przypadkiem?

Ale zrobiłam wczoraj sos grzybowo-rozmarynowy do makaronu... <3 Radośnie mi na samą myśl, że została jeszcze porcja na dziś.

Tesss, biedzenie się z miksowaniem zup-kremów blenderem ręcznym to kiepski pomysł, ja używam kielichowego i się miksuje samo, szybko i dokładnie, no i nie muszę nad tym sterczeć. Polecam :)

konopia - 29 Wrzeœśnia 2013, 09:48

Mnie po chili czasem pieką ręce jak ją kroję (zawsze trzymam kilka świeżych chili zamrożonych, wyjmuję przepłukuję wodą i od razy na deskę i pod nóż).

Lubię kuchnię meksykańską :mrgreen:

Co do cebuli, mam taki śmieszny patent :oops: jak mam skroić większą ilość tego dziadostwa to zakładam taką prostą maskę do nurkowania, chroni oczy, i po prostu kroję, np do ryby w cebuli (rodzinna odmiana ryby po grecku).

Anqetrix - 29 Wrzeœśnia 2013, 16:48

@Lady: Cebula normalna, z działki. Widać na kompoście taka pierońsko mocna urosła. :D

W masce? Dobry pomysł. Może sobie powinnam gogle sprawić. Dobre do cebuli i można postapowego szyku zadać. 8)

No, nowy blender musi poczekać. Przerzucę się tymczasem na inne dania.

Magnis - 30 Wrzeœśnia 2013, 17:21

Dzisiaj jadłem duszone grzyby z kartoflami. Po prostu pycha :omg: :D .
Jezebel - 30 Wrzeœśnia 2013, 17:38

Właśnie wyjęłam z piekarnika bosssko pachnące jesienne muffiny z jabłkami, gruszkami i korzennymi przyprawami :omg:
Martva - 30 Wrzeœśnia 2013, 17:40

Jak już jesteśmy przy piekarnikach, to łazi za mną tarta dyniowa z niebieskim serem. Coś mi się wydaje że będzie w środę.
Jezebel - 30 Wrzeœśnia 2013, 17:46

Tartę dyniową niedawno jadłam, ale na słodko. W krakowskim Glonojadzie (sympatyczna wege-knajpa, może nie wybitna, ale i tak polecam). Więc niestety nie wiem, jak się robi takie arcygenialne dyniowo-korzenne coś, ni to mus, ni pudding (choć ogólnie gęstsze w konsystencji i bardziej spójne, niż obie te rzeczy), co tę tartę wypełniało. Ogromnie ubolewam, bo to najpyszniejszy deser jaki jadłam poza domem od naprawdę dawna.
Martva - 30 Wrzeœśnia 2013, 18:10

corpse robiła taką tartę dyniową na słodko, amerykańską taką trochę.

Ten przepis do mnie trochę mówi: http://puszka.pl/przepis/8010-ciasto_dyniowe.html ale raz, jestem za leniwa, dwa, z ciast najbardziej lubię pizzę, więc zostanę przy wersji słono-serowej :)

W ogóle wow, na Kleparzu znalazłam Muscat de Provence jak w mordę strzelił. Za to butternat squasha nie było, pewnie wybiorę się jeszcze jutro. W sumie muszkatołowa też kusi :)

thinspoon - 30 Wrzeœśnia 2013, 18:14

Fajnie się czyta te Wasze rozmowy. 90% rzeczy tu wymienianych nie jadłem, połowę słów muszę googlać. Na obiad miałem dzisiaj frytki z ziemniaków i kiełbasę ze sklepu. Aha, posoliłem :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group