Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Ostatnio czytane
red91 - 28 Grudnia 2007, 10:40
Łukasz Orbitowski - "Tracę ciepło"
To jest książka o mnie, pisana dla mnie
Piech - 28 Grudnia 2007, 14:55
Ostatni Potter. Skoro zacząłem, to skończyłem. Córka powinna być zadowolona. Ja też. Mogę się teraz wziąć za co innego.
NURS - 28 Grudnia 2007, 16:56
banshee napisał/a | NURS napisał/a | Tu są służby specjalnej troski, a adres podaj, bo co się ma bumba zmarnować, kilo semteksu w pięknym celofanie,zapalnik z pętelką, na choince można powiesić... i święta z głowy |
A choinkę dorzucisz? żebym miała gdzie powiesić... |
nie, zdecydowanie nie. tylko bumbka.
banshee - 28 Grudnia 2007, 17:08
o matko...jeszcze nic, a już chcą mnie wysadzić
zabieram się za Vertical...
NURS - 28 Grudnia 2007, 17:12
cholera, muszę wycofać się z oferty, kolega z pakistanu mi bumbkę podebrał...
koniec offtopu
bio - 30 Grudnia 2007, 19:21
Zaraz, zaraz - jeszcze ja ! - Piech, masz najlepszy podpis w sieci !
Hubert - 30 Grudnia 2007, 19:40
Drugi tom Hrabiego Monte Christo. Trochę spokojniejszy, mniej awantur i ucieczek (właściwie... prawie wcale), ale za to jak pięknie piętrzy się intryga. Ciekaw jestem, jak to się skończy. W prawdzie kiedyś oglądałem film, ale słabo go pamiętam. To w sumie lepiej, nie tracę przyjemności z lektury
ihan - 30 Grudnia 2007, 20:03
Zastanawiam się czy osiemdziesiąt kilka kolokwiów można zaliczyć do kategorii ostatnio czytane. W każdym razie większości nie polecam, parę jak najbardziej, kilka poprawiło mi humor sprawiając iż moje spojrzenie na rzeczywistość uległo diametralnej zmianie. Nie mam już na nic siły.
Martva - 30 Grudnia 2007, 20:08
Znaczy, fantastyka to była?
ihan - 30 Grudnia 2007, 20:11
O tak, w kilku przypadkach hard, choć niekoniecznie science
gorbash - 30 Grudnia 2007, 21:09
Hyperion. Pierwszy raz. Na cóż... Siedzi w głowie. Czekam aż wydadzą kolejne części.
banshee - 30 Grudnia 2007, 21:12
Polowanie. Wrażenie - jak mówiła Agi...
Kruk Siwy - 30 Grudnia 2007, 21:14
gorbash, a to już nie było wydawane wcześniej? Coś takiego czytałem parę lat temu nie podeszło mi...
gorbash - 30 Grudnia 2007, 21:19
Było, tylko szczerze mówiąc miałem problemy ze znalezieniem. Teraz MAG wydaje ponownie - pod choinką znalazłem Zaintrygowała mnie bardzo ta książka, liczyłem że wszystko się wyjaśni, a tu taki klasyczny cliffhanger - odpowiedzi zrodziły więcej pytań niż było na początku
NURS - 30 Grudnia 2007, 22:10
Hyperiony po przecenach się walają w marketach - poszukaj.
Piech - 30 Grudnia 2007, 22:20
bio napisał/a | Piech, masz najlepszy podpis w sieci ! |
Dzięki. Tekst z moich pierwszych dni na forum.
A ontopicznie dodam, że aktualnie mam na tapecie, po raz wtóry, genialny "Kontakt" Sagana, a niedługo już skończę "Parień iz proispodniej" Strugackich.
Gustaw G.Garuga - 30 Grudnia 2007, 23:01
1/4 Procesu. Pamiętam, że kiedyś przeczytałem z dziwną fascynacją, a dzisiaj - pustka, zero emocji. I styl jakiś nieporadny mi się wydał. A do lektury "zachęcił" mnie Gombrowicz, którego Dziennik otwarłem dziś na chybił trafił i znalazłem fragment, gdzie Gombro zastanawia się, czemu w XX wieku powstało tyle literatury wielkiej, a nie nadającej się do czytania, za przykład podając właśnie Proces. Chcąc udowodnić Gombrowiczowi, że się myli, sięgnąłem na półkę po groszowe wydanie Procesu, by niewiele później przyznać mu rację. Przynajmniej dziś. Nie wiem, jak Wy, ale ja istotnie wiele klasycznych dzieł literatury pozaczynałem i nigdy nie dokończyłem. Hemingway np. niestrawny kompletnie. Co tam jeszcze było takiego... Don Kichot - zabrałem się do lektury z zapałem a tu niewypał. Borges? Coś tam było, ale co, to już nie pamiętam. Cortazar? Co poniektóre teksty niezłe, ale Gra w klasy wymęczona tylko dlatego, że poleciła mi ją ukochana osoba. Nie, żebym nie doceniał tej powieści, ale gdyby to tylko ode mnie zależało, to odłożyłbym ją w połowie. Marquez - Sto lat samotności odłożyłem po kilkudziesięciu stronach. Szczerze mówiąc, to chyba większość literatury pięknej okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem. A może tak mi się zdaje, może to tylko wieczorne majaki i jutro przypomną mi się tytuły wielkich dzieł, które mnie porwały? Np. Proces. Ale to było kiedyś... Zresztą Zamek Kafki nie podobał mi się i wcześniej
Agata - 30 Grudnia 2007, 23:20
Gustaw G.Garuga, padłam porażona rozmiarem bluźnierstwa zawartego w Twym poście!
Dobra, Marqueza przełknę, bo mi samej nie podchodzi jakoś specjalnie i na tle innych iberoamerykańskich autorów wcale nie zachwyca. Ale Borges? Cortazar?! Hemingway?!?! Porażonam na tyle, że nawet mi jakaś celna replika nie przychodzi do głowy...
Dabliu - 30 Grudnia 2007, 23:29
A mi "Sto lat samotności" po latach wciąż siedzi w głowie. Książka ważna dla mnie.
bio - 30 Grudnia 2007, 23:36
Gucio gada jakbyśmy razem wypili wiadro nektaru poznania co dobre, a co nie za bardzo.Ale jednak z tym Ernestem to nie do końca. Musimy to obgadać przy bułce z konfiturą żurawinową.
dzejes - 31 Grudnia 2007, 00:21
Gustaw G.Garuga napisał/a | Hemingway np. niestrawny kompletnie. |
Gupi jesteś. Weź se poczytaj jego opowiadania.
Discalimer: poziom merytoryczny postu dostosowany do tego, na co odpowiadałem.
EDIT: A tak już poważniej - co Ty w ogóle w takim razie cenisz i za co? Skoro odrzucasz i Hemingwaya, czyli surowość niemal tartaczną i "Sto lat samotności" - coś może niekoniecznie z drugiego końca skali, ale na pewno zdecydowanie odmiennego. Czy to aby nie zaczątki syndromu WDSP? Przez wrodzoną nieśmiałość i obecność dam na forum skrótu nie rozwinę.
Piech - 31 Grudnia 2007, 01:11
Gustawie, zmieniła się kultura. W kierunku fast foodów. Konsument kultury dziś oczekuje szybkiej satysfakcji (instant gratification), a producent próbuje mu jej dostarczyć. Jak nie dostarczy szybko, konsument pójdzie sobie gdzie indziej, do konkurencji, która nie przynudza. Dlatego dziś stare filmy wydają się powolne, podobnie książki. Teraz akcja musi być szybsza niż w starym kinie, eksplozja w każdej scenie. A z ww. autorami tak się nie da. Trzeba smakować nieśpiesznie, dać się wciągnąć powoli, jak w bagno, i nie oczekiwać wiadomo czego.
Proces Kafki niedawno widziałem w teatrze. Rzecz naprawdę nie ma konkretnego sensu, nie wiadomo o co chodzi. Podobnie można powiedzieć, że wystawne danie nie ma sensu, bo przecież można połknąć potrzebną ilość protein i węglowodanów zapakowaną w wygodną do trzymania foremkę tekturową, tak aby można było trzymać i jeść nie zwalniając tempa w drodze na ważne spotkanie.
Dabliu - 31 Grudnia 2007, 01:56
@GGG, a Bruno Schulz, Truman Capote, Boris Vian? Też nie?
Iwan - 31 Grudnia 2007, 11:40
Są gusta i guściki, aż tak skrajnie jak GGG bym do tego nie podchodził, ale fakt że niektóre książki są niestrawne całkowicie, dla mnie taka była np. Czarodziejska góra, a tak mi ja zachwalali. Z drugiej strony mam liste książek które mam zamiar przeczytać i tam między innymi jest i Hemingway i Cortazar i paru innych
Witchma - 31 Grudnia 2007, 13:07
z Hemingwayem jest problem, bo jest fatalnie przetłumaczony na polski, a jest tylko jeden przekład... w sumie przekład nijak się ma do stylu oryginału
Agata - 31 Grudnia 2007, 14:16
Witchma, tak uważasz? Ja laik jestem i po angielsku czytałam tylko opowiadania, ale później ocierając się o ich polskie przekłady nie mialam wrażenia jakiejś totalnie spierniczonej roboty...
Witchma - 31 Grudnia 2007, 14:20
tłumaczenia po polsku (by Bronisław Zieliński) świetnie się czyta, ale są za bardzo wygładzone
styl Hemingwaya był bardzo surowy, pisał krótkimi zdaniami bez stylistycznych fajerwerków i tego Zieliński zupełnie nie oddał... za to napisał wszystko bardzo ładnie po naszemu
bio - 31 Grudnia 2007, 14:37
Przyznam, że nie czytałem Hemingwaya ponad 20 lat i wtedy jeszcze nie znałem angielskiego na tyle, by się pokusić o lekturę porównawczą, zaś na słowo dawałem wiarę w wielkie talenta Zielińskiego, nie zadając sobie oczywistego dziś pytania - gdzie ta hemingwayowska zgrzebność i lakoniczność wypracowana w pisaniu na stojąco - to naprawdę działa, znaczy pisanie oszczędne gdy się stoi. Nie wiem jak bym go odebrał dzisiaj. Z wielkich amerykańskich pisarzy kochałem zaś miłością bezkrytyczną i absolutną Caldwella i tak mi zostało, zaś Klęknij o wschodzie słońca zrobiło na mnie wrażenie, jakiego już nigdy potem nie było w stanie w postaci pisanej nic wykrzesać.
Gustaw G.Garuga - 31 Grudnia 2007, 18:35
Widzę, że temat chwycił Pojawiło się parę propozycji, wyjaśniam więc pokrótce: Schulz przeczytany, ale bez fascynacji. Witkacego zaczynałem parę razy i za każdym razem kończyło się na niczym. Z międzywojnia do dziś pamiętam chyba tylko wrażenia po lekturze Zazdrości i medycyny, no i oczywiście Gombrowicza, ale reszta zaginęła dawno we mgle zapomnienia. Poza chyba Grabińskim. Boris Vian - nic a nic, Truman Capote dostał szansę jak studiowałem, ale przyznam się, że wtedy czytałem tylko po to, by pozaliczać egzaminy, na prawdziwą lekturę nie miałem czasu.
Może to kwestia odpowiedniego momentu życiowego, nastroju chwili itd.? Bo jak inaczej wytłumaczyć, że ten nieszczęsny Proces kiedyś mnie wciągał, a dziś nie wciąga, nudzi wręcz? ("jak to zachwyca, jak nie zachwyca?" ). I nie jest to kwestia tego, że wiem już, co i kto, bo np. ów Dziennik Gombrowicza czytałem razy kilka, i do dziś od czasu do czasu czytam na wyrywki. W ogóle jako nastolatek i początkujący dwudziestolatek czytałem wielokrotnie więcej literatury pięknej, niż od studiów do dziś, czytałem przede wszystkim dla przyjemności i z ciekawości. A teraz szukam lektur bardziej "praktycznych".
Zresztą to samo mam z filmami. Ileż to razy widziałem wybałuszone oczy i otwarte usta, że jak to, nie oglądałeś tego a tego filmu, toż to klasyka, itd., itp.? No nie oglądałem i tyle, nawet chęci nie mam. Pewnie znowu bluźnię A może muszę poczekać na odpowiedni moment w życiu, kiedy zainteresowanie kinematografią przekroczy pewien punkt krytyczny?
dzejes po swojemu wali prosto z mostu. Nie potrafię zdefiniować Ci, co cenię tak w ogóle, bo czytam bardzo różne rzeczy i czytam fazami. Miałem fazę czytania fantastyki, miałem fazę czytania filozofii, miałem fazę 'polskomiędzywojenną', miałem fazę anglistyczną, miałem fazę chińską, teraz mam fazę historyczną, ostatnio czytam historię Polski z serii Wyborczej równolegle z Historią Europy Daviesa. A dziś kupiłem Ogniem i mieczem i póki co czyta mi się tak dobrze, jak niegdyś. Niczego nie odrzucam, to raczej mnie od czegoś odrzuca. A na Hemingwaya pewnie przyjdzie pora. W swoim czasie. Zresztą - ponieważ zabrałem się zań nastolatkiem będąc i na tym jechałem przez studia - może to wina Zielińskiego
Zaś rozwijaniem skrótu się nie kłopocz, nie palę się, by go poznać
Dabliu - 1 Stycznia 2008, 00:29
Gustaw G.Garuga napisał/a | Historią Europy Daviesa. |
Mam nadzieję, że to tylko dla rekreacji, i że nie czerpiesz z tego faktycznej wiedzy?
|
|
|