Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
corpse bride - 30 Listopada 2012, 20:08
dalambert, narobiłeś mi smaka. Uwielbiam żydowską kuchnię...
Ja właśnie skończyłam piec ciasteczka. Te:
http://naukagotowania.blo...-najlepsze.html
tylko w negatywie, tzn. ciasto jest czekoladowe (czy też raczej kakaowe), a chocolate chipsy są z białej czekolady.
Oprócz tego gotuje się piękny bulion z kawałka wołu i wielu warzyw. Bulion będzie na różne rzeczy, a wół wyląduje w sosie chrzanowym.
W sklepiku IKEI mają różne rzeczy fajniejsze nawet niż ciasteczka korzenne. Na przykład ŚLEDZIE Nie mogę się doczekać mikołajek, mamy dostać piniądze na krzesła i wtedy pojedziemy do IKEI i kupimy dużo śledzi. I pastę kawiorową. I jeszcze coś.
Godzilla - 30 Listopada 2012, 21:48
Zrobiłam dziś szyszki z ryżu dmuchanego. Nawet fajnie wyszły. Ja nie jestem słodkozaurem, ale rodzina twierdzi, że pycha. W sumie szybka i prosta rzecz.
corpse bride - 30 Listopada 2012, 21:59
Daj przepis, mam na nie ochotę od jakiegoś czasu.
Godzilla - 30 Listopada 2012, 22:09
200 g krówek
200 g toffi (ja miałam pod ręką same krówki i też wyszło)
125 g masła
30 g ciemnego kakao (siostra dała 3 łyżki, ja sypnęłam kompletnie na oko)
3 paczki ryżu preparowanego po 35 g (miałam paczkę 150 g, nieco napoczętą).
Cukierki i masło stopić w rondelku (mieszać, bo lubi się przypalać), dodać kakao, jak się zrobi jednolita masa, dosypać ryż i dokładnie wymieszać. Formować kulki. Jakiś hardkorowiec kazał robić to ręką, ja używałam łyżki i wyszły mi te szychy dość niekształtne, co nie wpływa na smak.
ilcattivo13 - 30 Listopada 2012, 22:29
Dla mnie najlepsze wychodziły z samych irysów - bez dodatków masła czy oleum. Nie będą tak tłuste, ale za to garnek trzeba spisać na straty.
Robiłem też z samej masy toffi i też były niezłe. I to chyba najszybsza metoda, bo poza Bakallandem większość mas ma idealną do szyszek konsystencję, więc nie trzeba się pierdziulić z rozgotowywaniem cukierków. A że teraz jest taki wybór smaków tych mas, więc i dodawanie kakao zrobiło się niepotrzebne.
corpse bride - 30 Listopada 2012, 22:45
widzę, że mam do czynienia z ekspertem
ilcattivo13 - 30 Listopada 2012, 22:53
corpse bride - nie uwierzyłabyś, ile tego słodkiego badziewa przewala się czasem w okolicy mojej gawry A przynajmniej przewalało, zanim zacząłem się odchudzać
Aha - przypomniałem sobie. Najlepsza masą "na gotowo" jest ta z Gostynia (łatwo poznać, bo ma taką tandetną puszkę). Tyle, że występuje tylko w dwóch smakach: "tofi" i "kakało". Przynajmniej w moim osiedlowym sklepie.
corpse bride - 30 Listopada 2012, 23:23
Kojarzę OSM Gostyń. Mają w logo stojącą krowę. Kupowałam kiedyś często ich mleko skondensowane w tubce. Tak zdobywałam kalorie na studiach.
ihan - 30 Listopada 2012, 23:50
Dzisiejsze, podsłuchane wyznania studentów, czy opłaca się zakupić kotlety sojowe Sante, ewentualnie jakąś masę sojową (0,7 kg za 10 zł) czy kurczaka za 4 zł/kg, ale wygrała masa sojowa, bo orzekli, że kurczaka zjedzą na jedno posiedzenie, a przygotowanych własnoręcznie kotletów sojowych z dodatkiem kostki rosołowej (dla zapewnienia odpowiedniej dawki glutaminianu i smaku mięsnego) starcza na dłużej. To tak a propos kalorii studenckich.
Fidel-F2 - 30 Listopada 2012, 23:52
No bo takie kotlety to człowiek je gdy już jest naprawę głodny.
Kruk Siwy - 30 Listopada 2012, 23:54
A nasz młody, krakowski student kupuje paprykę lekko nadgniłą bo tania i smaczna jest ta papryka. Zwiłaszcza tania.
ilcattivo13 - 1 Grudnia 2012, 02:20
corpse bride napisał/a | Kupowałam kiedyś często ich mleko skondensowane w tubce. Tak zdobywałam kalorie na studiach. | Mój brat za pomocą ichniego mleka skondensowanego, tyle że w puszce, przemalował kiedyś sufit we wspólnej kuchni w akademiku
corpse bride - 1 Grudnia 2012, 14:14
Na pierwszym roku mieszkałam w mieszkaniu i mieliśmy wspólne serki topione i pasztety, robiliśmy z tego pyszne tosty w opiekaczu do kanapek. Hitem był również smalec z domu, każdy miał z innymi dodatkami. Też go zapiekaliśmy z chlebem myślenickim. Na obiady różne rzeczy z mrożonek warzywnych z ryżem itp. I mięsko lub pierogi od mamusi bo wtedy się częściej jeździło.
Na drugim roku było najgorzej, bo mieszkałam w akademiku i kuchnia była wyposażona tylko w kuchenki, bez piekarników, nie było też stołu ani lodówki. Rzeczy wymagające chłodzenia trzymałyśmy między szybami skrzynkowego okna. Czasem się chłodziło, czasem zamarzało, a latem nie było nawet tej możliwości. Jadłam chyba głównie maślankę i świderki (takie pieczywo) z awiteksu. Wtedy kosztowały jeszcze 35groszy. No i rzeczy właśnie typu mleko skondensowane, jak zgłodniałam między zajęciami. To był czas, kiedy ważyłam najwięcej w życiu.
Potem - chwała Bogu - przeprowadziłam się do mieszkania, które stało się moim domem i miało kuchnię wyposażoną we wszystko, co trzeba. Wtedy zaczęłam jeść normalnie i w końcu mogłam piec i gotować.
Godzilla - 1 Grudnia 2012, 15:01
W piekarniku dochodzi ciasto pod wdzięczną nazwą "uśmiech teściowej"
Zobaczymy, jak bardzo będzie wredne i złośliwe.
merula - 1 Grudnia 2012, 15:24
a mi się dzisiaj nic nie chce i będzie carbonara.
a na jutro żeberka. jak namówię dzieciory, to może jeszcze babeczki.
dalambert - 2 Grudnia 2012, 14:03
A u nas dziś absolutna klasyka. Rosół wołowy i jednym grzybkiem suszonym się gotuje / będzie sztukamięs/ i rzeczony rosół z makaronem
Zero eksperymentów
corpse bride - 2 Grudnia 2012, 14:56
To u mnie było wczoraj. Rosół wołowy z makaronem, a sztuka mięsa w chrzanowym sosie. Dla reszty sosu wymyśliłam takie zastosowanie, że się nie mogę doczekać...
Zgaga - 2 Grudnia 2012, 16:19
Ja ostatnio trenuję śledzie. Dziś po raz kolejny. W śmietanie.
corpse bride - 2 Grudnia 2012, 19:07
Kocham śledzie. Właśnie znalazłam kilka fajnych przepisów na nie i mam dylemat, bo już wybrałam dwa do wigilijnego menu
Znowu gotuję breję, tym razem z fasolki adzuki. Zakochałam się w tej fasolce. Muszę poszukać jakichś ciekawszych jej zastosować, bo ma cudowny, orzechowy smak, bardzo słodki w sumie, który ginie w brei.
Martva - 2 Grudnia 2012, 19:46
O, a gdzie się ją kupuje?
Robiłam kiedyś fajną breję z fasoli i suszonych sliwek, w oryginale miała to być fasolka bodajże Lima, ale nigdzie nie znalazłam i robiłam z Jasia. Pamiętam że zaskoczyło mnie jak bardzo zyskuje na objętości sucha fasola i bardzo sie cieszyłam że nie wsypałam całego zakupionego kilograma tylko pół (zamroziłam wtedy sporą część).
corpse bride - 3 Grudnia 2012, 01:52
Kupiłam w realu, na półce z fasolkami była Producent: florpak.
Faktycznie fasola bardzo rośnie, za to ją lubię.
Zgaga - 3 Grudnia 2012, 10:01
corpse bride napisał/a | Kocham śledzie. Właśnie znalazłam kilka fajnych przepisów na nie i mam dylemat, bo już wybrałam dwa do wigilijnego menu |
corpse bride przeca teoretycznie adwent. Można codziennie śledzie wsuwać. Mniam.
corpse bride - 3 Grudnia 2012, 10:49
Tak też pomyślałam później Poza tym adwent, nie adwent - na śledzie zawsze jest dobry czas.
corpse bride - 4 Grudnia 2012, 19:21
No więc dziś u mnie sałatka ze śledzia, nowy przepis. Na razie się chłodzi, więc zrecenzuję jak spróbuję. Na obiad pieczony łosoś w dzwonkach (klasyka, sól, pieprz i cytryna i jeszcze odrobina tymianku, no i masło) z brązowym ryżem i surówką z pora i jabłka. A na deser się studzi ciasto na oliwie z oliwek, ciekawa jestem, jak wyjdzie.
Witchma - 6 Grudnia 2012, 17:10
Przypominajcie mi, że jak się nie lubi tuńczyka, to się nie robi potraw z tuńczykiem. Jakaś taka breja z ryżem, pieczarkami, boczkiem, pomidorami i nieszczęsnym tuńczykiem mi wyszła, Tomek pewnie będzie zachwycony.
Lynx - 6 Grudnia 2012, 23:57
Dzisiejsza produkcja, czyli przygotowywanie jutrzejszego posiłku (będziemy się gaszczać): fląderka w galarecie z kaparami, śledż w oleju, śledź w śmietanie, sałatka kartoflana ze śledziem, rolmpsiki. Przygotowany filet z dorsza. Jutro jeszcze mielone rybne w sosie"greckim" i koreczki z łososia wędzonego "na zimno".
corpse bride - 7 Grudnia 2012, 00:02
O rany! Mogę wpaść?
Lynx - 7 Grudnia 2012, 21:02
corpse bride, jasne A z łososia zrobiłam jeszcze pastę (gęsty mus) z koperkiem i sokiem z cytryny. Słona bardzo, ale fajna
corpse bride - 8 Grudnia 2012, 07:57
Ach, gdyby to było bliżej... Na pocieszenie kupiłam sobie wczoraj w IKEI kilka słoiczków śledzi w tym moje ulubione matjasy (chyba prawdziwe, a nie śledź a la matias), pastę łososiową, krabową i kawiorową w tubce i chrupki szwedzki chlebek.
Lynx - 9 Grudnia 2012, 17:53
Obżarłam się jak bączek. Mielone z dorsza "po grecku" na ciepło z ziemniaczkami. Pozwoliłam sobie na dokładkę i teraz ledwo się ruszam.
|
|
|