To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Wnimanje! Gawra wirtualnego suwalskiego niedźwiedzia!

Martva - 15 Kwietnia 2010, 22:41

ilcattivo13, ale ja miałam na mysli ogłoszeniodawcę ;)
ihan - 16 Kwietnia 2010, 11:41

ilcattivo13 napisał/a
Bo na piwo od siedmiolatek, to raczej nie mam co liczyć

Przecież przechodzisz na dietę bezpiwną, co byś z tego piwa miał?

ilcattivo13 - 16 Kwietnia 2010, 22:31

Martva napisał/a
ilcattivo13, ale ja miałam na mysli ogłoszeniodawcę ;)


a bo mnie zmyliłaś... :wink:

ihan - no nie przesadzajmy. Nie zamierzam zmieniać imienia na "Szymon", ani przenosić się do domku wybudowanego na słupie ;P: A poza tym, o nerki też trzeba dbać :wink:

BTW. Browar Łomża, na fali popytu, wprowadza nowe piwo - Łomża Wyborowe Niepasteryzowane. Ciekawe, co im z tego wyjdzie. W połowie lat 90-tych, Łomża robiła świetne piwa, co najmniej porównywalne z Lechem, 10,5 czy EB. Ale potem coś im się stało i do dziś, mówiąc "piwo z Łomży", mam na myśli "słodzoną herbatkę chmielową ze spirytusem". No nic, trzymam kciuki, bo to jeden z dwóch ostatnich browarów w moim regionie.
Choć widać, że profesjonalnego podejścia do klienta jeszcze się nie nauczyli - billboardy z nowym piwem stoją już jakiś czas, ale strony internetowej nie raczyli uaktualnić :|

EDIT:

nie muszę jutro iść do roboty :D

ilcattivo13 - 19 Kwietnia 2010, 19:39

W sobotę i niedzielę zrobiłem sobie dwa dni wolne totalnie od wszystkiego. Nawet poczty nie chciało mi się sprawdzać. "Nicnieróbstwo" rządzi :D

***************************

Grucha spędził dzisiejszą noc na podwórku. Jak wieczorem po niego wychodziłem, to udawał, że mnie nie słyszy i nie widzi. Myśli, że po tych kilku wspólnych latach mieszkania pod jednym dachem, zacząłem mięknąć, czy co... Jak dla mnie, to może cały czas spać na podwórku, przynajmniej o świcie nie budzi miaucząc pod drzwiami :twisted:

***************************

definitywny koniec wieczoru kawalerskiego jako imprezy w lokalu. Kilka osób się wyłamało, kilku żony nie puściły (będę dzięki temu mógł się z nich nabijać przez następne kilka lat :twisted: ), więc postanowiłem zrobić męskiego grilla/ognisko. Wyjdzie taniej, smaczniej i zdrowiej, bo nie ma to jak tankowanie na świeżym powietrzu :mrgreen:

ilcattivo13 - 19 Kwietnia 2010, 20:58

ech, te kobiety... No to co, że jutro zabierają za darmo śmieci... Przeca co pół roku zabierają :roll: Koniecznie teraz? <westchnienie>

******************************

właśnie się dowiedziałem, że odwieźli do szpitala moją ciocię, matkę "szalonego koguta", który się żeni za trzy tygodnie, a za dwa ma grilla kawalerskiego... Mam nadzieję, że wszystko będzie o.k. :|

ilcattivo13 - 22 Kwietnia 2010, 21:14

z ciocią jest ok. to tylko były "przedweselne nerwy" :)

***************************************

za to mnie w tym tygodniu brakuje jakoś tak po 8 godzin na dobę... Już nawet przestawianie zegarka nie pomaga... Straszne.

***************************************

Właśnie sobie przypomniałem, ze muszę kupić letni lniany gajerek. Bo w swoim wełnianym nie wydolę na weselu. Ciekawe, czy będę musiał jechać na zakupy do W-szawy, do Kowna (pod okupacją litewską), czy może stanie się cud i kupię coś w promieniu 30 km od domu... A może jeszcze bym sobie koszulę lnianą kupił do kompletu. Albo i ze dwie... Nie lubię takich zakupów, nie lubię :evil:

nimfa bagienna - 23 Kwietnia 2010, 14:39

Powoli staję się wielbicielką i wyznawczynią Gruchy.
Kai - 23 Kwietnia 2010, 15:29

No to jest nas już dwie, choćby za samo imię, ale i za z lekka garfieldowski charrrakter.

Zawsze mi się wydawało, że kot z wielką d..ą przypomina bardziej wazonik, a na Gruchę nie wpadłam.

ilcattivo13 - 23 Kwietnia 2010, 21:33

nimfa bagienna - cieszy mnie to :) Co do Gruchy, to nie wiem. Jak się rany na moich udach zagoją, to się go spytam :wink:

Kai - Grucha wcale nie ma wielkiej *beep*. Tylko jak siada, to mu brzuszysko się tak dziwnie... hmmm... "umieszcza", że od tyłu wygląda jak gruszka :D

Wspomniałem o ranach... Przyszedłem z roboty, umyłem się, przebrałem, zjadłem właściwy obiad i w tym momencie postanowiłem, że deser (budyń waniliowy w wersji "fuj", czyli na "niesłodko") skonsumuję przed tv. Położyłem się w pozycji na "patrycjusza" i już po chwili "koteczek" uwalił mi się na "mymłonie". Było fajnie (ciepełko, "koteczek" mruczy, i w ogóle), dopóki nie chciałem wstać i odnieść miseczki do zmywarki. Wtedy bydle wbiło mi wszystkie pazury w wewnętrzną stronę lewego uda, w niebezpiecznie bliskiej odległości "dwóch kulek i armatki"... Bydle wbiło i "zacisnęło garści". Na szczęście (to znaczy, wolałbym mieć na sobie spodnie z grubej blachy), miałem na nogach ciemne dresy, więc prawie nie widać śladów krwi... Co ciekawsze, nie uciekł jak wrzasnąłem...

Kai - 23 Kwietnia 2010, 21:51

ilcattivo13, Tak, znam to, to jest tak zwane "więcej kotka", Kota też to niby ma. Ładnie się rozkłada, kiedy kot siedzi albo leży.

No ale moja ma jeszcze "bioderka" :D

Nie próbowałeś obcinać mu pazurków?

feralny por. - 23 Kwietnia 2010, 22:10

Kai, Grucha kotem bojowym jest, jemu się niczego obcinać nie będzie.
ilcattivo13 - 23 Kwietnia 2010, 22:12

nie obcinam dla kotów pazurków, ani nie zakładam im żadnych pasków na szyję. Kot musi mieć pazury, bo inaczej nie da rady się bronić ani wspinać. A zakładane na szyję "ozdoby" mogą bardzo łatwo pomóc kotu zejść z tego łez padołu - widziałem kiedyś, jak się kot "powiesił" na obroży i zdechł. Poza tym, wszelkie obroże przeszkadzają kotowi w ew. walce/ucieczce, bo ułatwiają przeciwnikowi (inny kot czy pies) przytrzymanie kota.

EDIT: feralny ujął to zgrabniej :wink:

Anonymous - 24 Kwietnia 2010, 09:53

ilcattivo13, podoba mi się Twoje podejście. :) Kotu bojowemu niezbędne są pazury!
Fidel-F2 - 24 Kwietnia 2010, 10:04

feralny por. napisał/a
Grucha kotem bojowym jest, jemu się niczego obcinać nie będzie.
szeroko się uśmiechnąłem
ilcattivo13 - 24 Kwietnia 2010, 11:34

po prawdzie, to powinno być "jemu już się niczego obcinać nie będzie" :mrgreen:
ilcattivo13 - 24 Kwietnia 2010, 19:44

W przypływie optymizmu i szczerych chęci postanowiłem umyć łazienkę. Choć muszę się przyznać, że przez moment się zastanawiałem, czy nie szybciej będzie zrobić remont.

Enyłej, umyłem brodzik, umywalkę, glazurę na ścianach i terakotę na podłodze oraz "niagarę"... O mało nie zginąłem, bo jak spadł kurz z drążka od zasłony prysznica, to przestałem cokolwiek widzieć, przez co wdepnąłem na "Ajaks, najśliższym przyjacielem naszym jest", co z kolei trochę mną rzuciło o glebę. Ale nie ma tego złego, przynajmniej zobaczyłem z bliska, gdzie jeszcze muszlę trzeba domyć...

A teraz mam problem, bo biorąc prysznic strasznie się dziwnie czułem... Brodzik jakiś taki się zrobił obrzydliwie oślizgły i skały osadowe już nie zapewniają odpowiedniej przyczepności dla stóp. Ściany też się jakieś dziwnie śliskie zrobiły i drążek od zasłony prysznicowej już się ich nie trzyma... Najbardziej się martwiłem o muszlę, bo wcześniej łatwiej było do niej trafić - ładnie się wyróżniała przepięknym żółtym kolorem (w odcieniu FFA700) na tle szarych ścian. Ale po umyciu płytek, przypomniałem sobie, że mam barwną mozaikowopodobną podłogę i biało-niebieskie ściany, więc białą muszlę dalej można odróżnić od tła.

Największą niespodziankę miałem na ścianie nad umywalką. Tyle czasu zbierałem się, żeby przykleić brakujące płytki, bo szary tynk paskudnie wygląda, a tu co? To nie brakujące płytki, tylko "ździebko" zabrudzone lustro było. To ja mam lustro?! Cool... :D

Tylko teraz muszę, ten fakt posiadania czystej łazienki i lustra, zachować w tajemnicy przed rodziną. Bo raz, że przy tych śliskościach ktoś mógłby sobie krzywdę zrobić, a dwa... Cholera, na chwilę obecną to w domu jedyna łazienka z widocznym lustrem - jak się inni dowiedzą, to się zacznie okupacją łazienki i następny prysznic będę mógł wziąć czort znajet (i car toże) kiedy...

ketyow - 24 Kwietnia 2010, 20:01

Cóż, pozostaje się cieszyć, że muszla nie była koloru #541F00 ;P:
Kai - 24 Kwietnia 2010, 20:30

feralny por. napisał/a
Kai, Grucha kotem bojowym jest, jemu się niczego obcinać nie będzie.

A chyba że tak. :lol: Krótki bojowy kot pazurzasty :D
Wychodzącym choćby do ogródka lepiej nic nie obcinać, to fakt. :lol: ale moja księżniczka w domu siedzi, to drapaki wyczesuje na włókna (dobrze, że nie meble) wczepia się we wszystko i zahacza. Boję się, że kiedyś sobie łapkę zwichnie, więc raz na jakiś czas skracam.

ilcattivo13, ruszyłeś moje sumienie, jeśli chodzi o łazienkę. Proponuję do czasu narośnięcia nowego kamienia wrzucić do brodzika kawałek czegoś antypoślizgowego, bo się nie daj Boże zabijesz. :wink:

A lustro przysłoń troszkę, bo nieprzyzwyczajony spojrzysz i się przestraszysz, że Cię ktoś podgląda :D

ilcattivo13 - 24 Kwietnia 2010, 21:29

ketyow, "grubsze" rzeczy robię w innej toalecie, bo tam mam książki pod ręką :mrgreen:

Kai - w sumie, to nawet gdybym chciał, to Grucha i tak by sobie nie dał uciąć pazurów. Pewnie prędzej by mnie nimi ogolił, niż ja bym mu je obciachał :wink:

Co do brodzika - będę się mył w gumofilcach, mokra guma dobrze się blachy trzyma :mrgreen:

Co do lustra - za późno :|

ilcattivo13 - 26 Kwietnia 2010, 13:48

Jak ja uwielbiam porąbanych klientów...

Wchodzi taki jeden, koło 60-ki, na nogach adidaski, na grzbiecie skórzana kurtka, a na głowie skórzany bawarski kapelusz, każdy kąt w magazynie zwiedza (wyglądało, jakby szukał miejsca żeby się odlać), a na koniec mówi, że będzie obniżał sufit i na konstrukcji z drewna i płyt OSB położy izolację ze styropianu. I ni cholery nie słucha co się do niego usiłuje powiedzieć. Dopiero jak mu się powietrze skończyło, to dałem radę wtrącić, że drewna ze styropianem się nie łączy, bo styropian magazynuje wilgoć i drewno od tego trafia szlag, a poza tym jeśli się drewno pomaluje czy polakieruje, to parujące rozcieńczalniki "znikną" styropian. Na to on mówi, że mam rację i że on to wie, bo on już tyle lat budowlanką się zajmuje (to skąd ten kretyński pomysł się wziął? :shock: ). Po czym następuje minuta myślenia, a po niej co? Facet rozpoczyna wykład o tym, że styropianu nie łączy się z drzewem. I tak przez dobre 5 minut. Myślałem, że mnie jaki shlagg nagły trafi, albo jaka inna apopleksja. I znowu nie daje nic wtrącić, a jak zacząłem udawać, że mam coś pilnego do roboty w drugiem końcu magazynu, to poszedł za mną kontynuując przemowę...
A teraz mam guza na czole. Bo jak facet wyszedł, to klapnąłem na krzesło przy biurku i zacząłem walić łbem w blat...

W sumie, to już druga taka osoba spotkana w moim życiu. Jak robiłem na dyżurze informatycznym w Policji, to na centralkę wydzwaniała w nocy baba, która potrafiła przez kilka godzin non stop pierniczyć jakieś kretynizmy. Przynajmniej raz na tydzień wydzwaniała. Przez cztery lata...

Mam nadzieję, że ten facet nie będzie tak często do mojej roboty zaglądał... Bo łeb mam mocny, ale nie bez przesady...

Kai - 26 Kwietnia 2010, 14:07

ilcattivo13 napisał/a
to już druga taka osoba spotkana w moim życiu


Ja mam szczęście do takich facetów. Chyba, że to moja niekobiecość :evil: tak na nich działa :evil: :evil: :evil:
Najpierw gorąco zaprzeczają temu co mówię, po czym okrężnymi drogami wmawiają mi, że to właśnie mieli na myśli.

ilcattivo13 - 26 Kwietnia 2010, 17:47

w tym wypadku nie było "okrężnej drogi"... Facet zrobił mi wykład tak, jakby uczył wyjątkowo ograniczonego pięciolatka rysować kredkami. Przez malutką chwilę miałem ochotę albo mu pier**ielnąć, albo przynajmniej powiedzieć "spieprzaj, dziadu"...
Kai - 27 Kwietnia 2010, 08:14

Okrężnymi w tym sensie, że z własnego bezsensu gładko przechodzą do moich argumentów i wmawiają, że to oni wymyślili. A ma się ochotę przy...*beep!*, aż ręka swędzi, ci "wszystkowiedzący" :evil:
ilcattivo13 - 27 Kwietnia 2010, 18:31

jak ja nie lubię takich dni w pracy... malazańska piechota morska dochodzi do Letheru i napięcie sięga zenitu, a tu co chwila przyłazi na magazyn jakiś "turysta" :evil: Doradzam takiemu jak mogę, robię kosztorys materiałowy, nawet rozrysowuję jak pociąć, żeby jak najmniej odpadu wyszło - słowem marnuję na niego kwadrans albo i z półgodziny, a takie bydle nie dość, że nic nie kupuje, to jeszcze wychodząc często-gęsto nawet dziękuje nie powie... ARGH!!! Allah dammit!
Kai - 27 Kwietnia 2010, 18:39

Ktoś tu czyta Eriksona :mrgreen: Też próbowałam dzisiaj i też się nie dało.
ilcattivo13 - 27 Kwietnia 2010, 18:59

Ponad sto stron dałem radę, ale głównie od 14:00 do 16:00, kiedy zrobiło się luźniej. A w okolicach południa to nawet nie miałem kiedy skonsumować drugiego śniadania, tylu "turystów" się przewaliło :| Co ja jestem - przewodnik w piramidzie Hej Hopsa, czy co? :evil:

A tak w ogóle, to mnie taka "turystyka cenowa" śmieszy. Zwłaszcza, że przynajmniej 4 z 5 takich "klientów":
- zamierza się budować/remontować dopiero za kilka miesięcy i na razie tylko sprawdza ceny. A przeca ceny w sezonie budowlanym potrafią się zmieniać dwa razy w miesiącu (a zdarzało się, że i częściej - jak cement dwa lata temu, albo OSB w zeszłym roku),
- albo ma do zrobienia zakupy za śmieszne pieniądze (np. mniej niż 100 pln), ale marnuje cały dzień albo kilka popołudni, żeby objechać wszystkie hurtownie i składy w okolicy, a potem jeszcze często wraca i mówi, ze "tamci dali nam "czy pindzisiąt" taniej", to "Wy..." (czyli moja firma) "...teraz macie mi sprzedać jeszcze taniej". :|

Ręce opadają... dla mnie to żywe potwierdzenie przysłowia, że "biedny bo głupi, głupi bo biedny".

ilcattivo13 - 29 Kwietnia 2010, 00:26

no to już chyba jakieś prawo serii... znowu mi się popierdzieleni i chamscy klienci trafili.

Co mnie jednak najbardziej wk*rwia, to to, że przyłazi klient z przydupasami, którzy zjedli wszystkie rozumy (ale je zaraz potem szybko, mówiąc kolokwialnie, wysrali i nic im do głów nie trafiło) i którzy, kiedy jak ja chcę naprawdę dla klienta dobrze doradzić, to się cały czas wpierdzielają i fanzolą takie kretynizmy (choćby, że wkręty fosfatowane nie rdzewieją), że to nawet małego dzieciaka by nie przekonało. A zwłaszcza taki jeden cham, gustownie ubrany w skórzane mokasyny i połatane ortalionowe portki od dresu, mnie wpienił - swoje wtręty wywrzaskiwał (aż pluł, tak starał się pokazać co to nie on), zaczynając przeważnie od "Ch*ja prawda".
Albo w stylu: "Ja wiem lepiej, bo tysiące domów postawiłem". I po którejś z kolei takiej uwadze nie wytrzymałem i przy kliencie, bardzo grzecznie, cicho i spokojnie powiedziałem facetowi, że ja postawiłem jeden, ten w którym teraz mieszkam, 500 m2, wart teraz lekką ręką 700 tyś. pln, z centralnym odkurzaniem, kolektorami słonecznymi i tak dobrze ocieplony, że na opał wydaję rocznie mniej niż 4000 pln i że jak chce, to mogę go po nim oprowadzić i pokazać, jak się prawidłowo powinno budować - i tu facet się ździebko "spultał" :twisted: ).
Za to potem w biurze zaczął naskakiwać na siostrę, w równie "kulturalny" sposób, żeby transport towaru był gratis, dała jakiś horrendalny rabat i drobnicę z faktury za darmo. Siostra jest w trzecim miesiącu ciąży i by się pewnie na wszystko zgodziła, byle tylko faceci sobie poszli w cholerę. Ale na szczęście poszedłem z nimi do biura i postanowiłem sam załatwić "klientów" do końca. Dostali transport gratis (i paczkę jednorazowych rękawic roboczych), ale główny towar bez rabatu. No i te fosfatowane wkręty...Jeden pierdzielony blisterek, sto sztuk... Chciałem klienta przekonać, żeby jednak wziął ocynkowane, ale "pan kulturalny przydupas" znowu zaczął wywrzaskiwać, żeby żadnych "ocynków" nie brał, że (znowu) "fosfaty" nie rdzewieją, że u nas to jakieś żydowskie ceny są i że w innej firmie to kilogram takich wkrętów kosztuje 28 złotych... W tym momencie podszedłem do półki z wkrętami, wziąłem jeden karton, dałem ch*jowi do ręki i się spytałem, ile to według niego waży. Troszkę go to zbiło z pantałyku i zaczął coś dukać, że "półtora... a raczej jeden kilo" a wtedy ja zabrałem mu z rąk te opakowanie, obróciłem tak, żeby mógł zobaczyć cenę i tam było jak wół - 14pln. Za kilogram "ocynków". I w tym momencie burak się przecudnie zapowietrzył. A ten co płacił za towar, tak się "przyjemnie" na tego swojego "przydupasa" popatrzył, że aż mi się miło na sercu zrobiło :twisted:
Ale jeszcze nie koniec. "Przydupas" pojechał jako "obstawa" naszą ciężarówką (pewnie myśleli, że ich oszukamy, albo co) i brat go tak naszą KIA2500 przez miasto przewiózł, że facet w kabinie "pająka" całą drogę robił :twisted:

Taa... nie ma to jak praca w handlu...

Rafał - 29 Kwietnia 2010, 08:14

Strach normalnie do hurtowni budowlanej będzie w Suwałkach wejść, bo jak się trafi na klan don Cattivów to pozamiatane :D
ilcattivo13 - 29 Kwietnia 2010, 19:09

jak po wejściu do firmy będziesz grzeczny i potulny, w skupieniu wysłuchasz moich rad i na koniec zrobisz sensowne (przynajmniej za 20 - 30 tyś. pln) zakupy, to nie bój nic :mrgreen:

poza tym, ja najwyżej zrobię użytek ze złośliwego języka - rękoczynów możesz się spodziewać u innych :wink: Choć raz się zdarzyło, że facet z Białegostoku dostał w nochala, ale "to co go trafiło", już u nas dawno nie pracuje :mrgreen:

EDIT:

jakby kto nie wiedział: Laskowik i Smoleń uczą, jak się trzeba zachowywać w sklepie mniej więcej od 6-tej minuty, dokończenie w 5-tej (następnej) części Benefisu ZL

ilcattivo13 - 30 Kwietnia 2010, 20:18

to był dobry dzień (choć miałem takiego klienta, o którym kiedyś mój już niepracujący ze mną kolega powiedział - "ten to chyba był mientkim ch*jem robiony" :mrgreen: ), nie przepracowałem się, gajerek letni w kolorze lilaróż kupiłem... żartuję, taki jakiś lekko oliwkowo-szarawo-brązowy, z malutką nutą zieleni...

Zapasy na jutrzejszą i pojutrzejszą balangę są przygotowane: 3 kg boczku wędzonego, 2 kg kiełbasy ełckiej, 2 kg karkówki w marynacie (gotowa na grilla), 1 kg kaszanki i 1 kg białej kiełbaski, kapusta (liśćmi kociołek wyłożę i mięsko się będzie we własnym sosiku dusiło :D ), ogórki surowe i konserwowe, mieszanki warzywne na "kaczy żer", dodatki, przyprawy itp., Ciechan (na razie piętnaście butelek, ale sytuacja jest, jakby to ująć, płynna :mrgreen: ), 0.7 Lithuanii w wersji Gold, 0.7 jabłkownika :D . Do tego węgiel do grilla, rozstawiany daszek (jakby <tfu przez lewe ramię> padało), talerzyki, tacki, sztućce, kilonki, kubeczki do piwa...

:shock:

K*rwa, ale leje :shock: Całym niebem... Ja cię pindziulę...

To by było na tyle, jeśli chodzi o spluwanie przez lewe ramię :|

Mam nadzieję, że to burza - wtedy do jutra przestanie i będzie sucho na łące i w ogóle...



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group