To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Polowanie na Wąpierza

Kasiek - 27 Lutego 2009, 10:54

Póki nie było Jej, to chciał wrócić, było czasem dziwnie itd, ale było, ja już byłam z Marcinem i nie było do czego wracać. Jak się pojawiła Ona (znam ją i lubię i naprawdę się ucieszyłam, że będzie teraz lepiej, spokojniej i w ogóle) to się okazuje, że jestem zła, wredna, nieudana itd.

Martva napisał/a
Były numer trzy ma ciągłą depresję i z nim mam problem, bo na zmianę się przejmuję albo wściekam.


Tak to mniej więcej było, jak byliśmy razem ale już się nie przejmuję. Wściekam, owszem.

edit:
Cytat

facetu jednak na Tobie zależało


Tak jak mi. Wspaniały przykład na użycie czasu przeszłego.

Cytat
I tak do końca nie przestało zależeć.


Wiesz, mi też nie, w zasadzie kumplem mógłby zostać. ale nie tak :/

Kruk Siwy - 27 Lutego 2009, 11:00

Bycie kumplem w takiej sytuacji to dla wielu jak stanie przed sklepem z ciastkami i przylepianie nosa do szyby. Nie - do - przy - ję -cia!
Kasiek - 27 Lutego 2009, 11:06

To po co wychodził z taką propozycją? Ok, wiem po co, ale w momencie gdy taka sytuacja jest nie do zniesienia, to się mówi: sory, nie dam rady, ograniczamy kontakty i bez nieporozumien, ok? A nie tak o... :(
Kruk Siwy - 27 Lutego 2009, 11:10

Facet się miota. No i jak mówię, bez klasy jest.
Kasiek - 27 Lutego 2009, 11:16

Ech... I wkurza mnie i smutna jestem.

I mam kolokwium, na które nie jestem przygotowana. Nie wiem, nic mi do łba nie wchodzi.

Nocturn - 27 Lutego 2009, 11:20

To, o czym piszecie to takie wcale nieśmieszne trywialności.
Całkowicie normalne rzeczy, które dotykają nas wszystkich. No, bo przecież aż tak bardzo się nie różnimy, nie? Za to w tych szczegółach tkwi diaboł i to przez niego wszystkie te nieprzyjemności wychodzą.
Eh... chciałbym umieć napisać to, co mi po głowie chodzi... to by dopiero było mądre i wszyscy by zrozumieli tak jak ja rozumiem.
Właśnie o to mi chodzi. Każdy z nas myśli przez siebie, przez pryzmat swojego wychowania, przez swoje własne doświadczenia. A jednocześnie każdy z nas rozumie o co mu chodzi i wie jakie to fajne jest. I całkowicie nie akceptuje tego, że ta druga osoba może myśleć troszeczkę inaczej.

Cały ten przydługi wstęp ma na celu wyjaśnienie tego jak ja sobie radziłem. A radziłem sobie właśnie w ten sposób co powiedziałem. Nie tylko ja jestem jednostką samoświadomą, nie jestem jednostką nieomylną. A jak już ostatecznie dojdzie do takich przykrych sytuacji o jakich piszecie, to mnie one nie ruszają z tej prostej przyczyny, że człowiek, którego kochałem, nie jest człowiekiem, który mi te wszystkie złe rzeczy robi. Tylko trzeba się z tym lekko pogodzić.

Kasiek napisał/a
Póki nie było Jej, to chciał wrócić, było czasem dziwnie itd, ale było, ja już byłam z Marcinem i nie było do czego wracać. Jak się pojawiła Ona (znam ją i lubię i naprawdę się ucieszyłam, że będzie teraz lepiej, spokojniej i w ogóle) to się okazuje, że jestem zła, wredna, nieudana itd.


Ehh, to jest baaaardzo normalne. Znaczy chodzi mi o pewne porównania. Robią to wszyscy, nie tylko faceci. Niektórzy z nas robią to po cichu, a inni robią to głośno.A ci co robią to głośno, nie są pewni i "zamawiąją" rzeczywistość.

Strasznie to dziecinne .... takie mówienie "że to zła kobieta była". Straszliwa dziecinada malutkiego człowieczka...

Ehh dziewczyny

"Bluźnijce na życie, postawcie flakon". Pogadajcie ... poszalejcie i zapomnijcie. Mogę tylko powiedzieć, że później jest pod wieloma względami gorzej.

no i macie... dołowanego Nocturna. Nawet zębiska mi się mniej błyszczą.

Kasiek - 27 Lutego 2009, 11:35

Nie mówię, że to zły facet był. Nie udało się trudno. Tylko mi przykro, że ktoś mi kiedyś bliski odstawiatakie szopki, żeby mnie zdenerwować i tyle.
Nocturn - 27 Lutego 2009, 11:42

Ale ja zrozumiałem, żr to on mówił, żeś Ty zła kobieta ...


Piwa bym się napił. Dużo

Kasiek - 27 Lutego 2009, 11:46

No tak, ale nie tak wprost, tylko w zawoalowany sposób. mało zawoalowany, ale jednak.

To chodź, napijemy się razem. Tylko o 13.20 zawale kolosa i już będę się mogła upić. Z rozpaczy.

Nocturn - 27 Lutego 2009, 12:00

Z Plutona mam daleko do Lublina. Ale jakoś się uda
Kasiek - 27 Lutego 2009, 12:04

To co? o 14.50 pod KULem? :P
Kruk Siwy - 27 Lutego 2009, 12:06

Tylko sprawdźcie czy to ten sam rok jest. Inaczej czekać można długo. Są przykłady.
Kasiek - 27 Lutego 2009, 12:09

Oj som, som.
merula - 27 Lutego 2009, 12:56

chyba jestem beznadziejny przypadkiem, jakoś tak z moimi byłymi przestawaliśmy mieć sobie coś do powiedzenia po rozstaniu. :oops:
Fidel-F2 - 27 Lutego 2009, 12:57

'da się' nie oznacza, że to znowu takie częste
mBiko - 27 Lutego 2009, 23:24

Różnie się w życiu plecie, z jedną z moich byłych kontakt się urwał w piętnaście minut po rozstaniu, a zresztą chyba nigdy go tak na prawdę nie było. Natomiast inna z byłych nie dość, że do dnia dzisiejszego jest serdeczną przyjaciółką i kumpluje się z moją żoną, to jeszcze była świadkiem na naszym ślubie. Tak jak Kruk pisał: da się, ale łatwo nie jest.
Kasiek - 28 Lutego 2009, 17:02

Czasem się da, ale chyba trzeba do tego odpowiedniego nastawienia dwóch osób...

Cytat z dziś:

Dlaczego jak od Ciebie wychodzę to jestem podrapana, posiniaczona i mam ślady zębów na rękach?

Kurde, my się kiedyś pozabijamy :mrgreen:

mBiko - 28 Lutego 2009, 23:06

Kasiek napisał/a
Czasem się da, ale chyba trzeba do tego odpowiedniego nastawienia dwóch osób...


Święte słowa proszę pani, święte słowa.

Kasiek - 1 Marca 2009, 16:52

No...

Dziś moja siostra cioteczna brała udział w wojewódzkich mistrzostwach fryzjerskich juniorów. Tak mi wpadło do głowy, ze kawałek włosów chyba zrobię niebieski. Może koniec grzywki albo jakieś pasemko...

joe_cool - 1 Marca 2009, 19:55

ja kiedyś wszystkie miałam niebieskie :mrgreen: fajnie było :mrgreen:
Martva - 1 Marca 2009, 20:34

merula napisał/a
jakoś tak z moimi byłymi przestawaliśmy mieć sobie coś do powiedzenia po rozstaniu. :oops:


Zawsze mówię że utrzymuję kontakty z moimi ex, bo to fajni ex. Gdyby nie byli fajni, nigdy nie byliby aktualnymi ;)

merula - 1 Marca 2009, 20:48

ja nie mówię, że moi niefajni i jak opadły łuski z oczu, to już ich znać nie chcę.

ale albo mocno nie po drodze mi teraz do nich, albo dawne urazy i pokłady emocji tudzież kompletne wypranie z nich powodują, że nie mogę stwierdzic, ze utrzymuję przyjacielskie relacje.

a i odległości swoje robią.

Kasiek - 3 Marca 2009, 15:12

Wiecie co? Czy pracownicy naukowi to tylko z nazwy mają coś wspólnego z rozumem? Oddaję książkę do ksero w bibliotece UMCS. Kobieta do mnie, że mi jej nie skseruje, bo za dużo stron podałam, oni tylko 22 kserują.
No dobra myślę, może się machłam gdzieś. liczę. 344-360 to 17 stron, 118-119 i 120-121 to 4. Razem 21. Mówię, że tu nie ma 22 stron, tylko 21. A kobieta patrzy na papierek zamówienia i mówi: ale to wygląda na więcej. Nie przyjmę tego. No dobra, wyszłam ogłupiała. Dziś dzwonią do mnie z ksero, bo leży moje ksero i czas odebrać, skoro w sobotę zamówione. Leżałoby d końca świata, jakby nie zadzwonili. Kurde no. Co za debilizm....

Mam katar i nienawidzę tego chyba bardziej niż gorączki.

Dialog z biura. Wchodzi Tomek:
-No no, co za fryzura, co za dekolt, co za... Co ty dzisiaj w sobie takiego masz...
-Katar.

Kruk Siwy - 3 Marca 2009, 15:14

On miał rację.
Pociągająca dziś jesteś.

Lynx - 3 Marca 2009, 15:40

Kasiek zdrówka.
Agi - 3 Marca 2009, 15:44

Kasiek, żeby tylko nie wyszło tak, że miałaś być pociągająca, a zrobiłaś się smarkata. :wink: Zdrowia życzę, też nienawidzę kataru.
Kasiek - 3 Marca 2009, 17:52

dzięki :)

Siedzę sobie nad rękopisami Ginczanki i nagle to co wydawało mi się nierozczytywalne, okazuje się proste. Znaczy siedzę nad kserokopiami dostępnymi ogólnie, ale i tak jestem z siebie dumna :D

Aha i przepraszam wszystkich pracowników naukowych z prawdziwego zdarzenia. Po prostu wkurzyła mnie niekompetencja kilku osób.

Piech - 3 Marca 2009, 18:30

Kasiek napisał/a
Aha i przepraszam wszystkich pracowników naukowych z prawdziwego zdarzenia.

Ja się nie obraziłem :wink: . Trochę się tylko zdziwiłem, że macie tam pracownika naukowego zatrudnionego na etacie kserokopisty.

Kasiek - 3 Marca 2009, 18:40

Nie nie, to ja opowiem od początku.

Ja studiuję na KULu, a obok jest biblioteka główna UMCS. Poszłam pierwszy raz, więc pytam pani w informacji gdzie jest czytelnia i jak zamówić książkę (jakieś rewersy czy przez komputer czy co). Pani mi powiedziała i sama zamówiła książkę, w ramach pomocy. Kiedy przyszłam do czytelni okazało się, że tam nie ma ciszy i inna pani na cały głos wydarła się: A pani to nie umie książki zamówić? Po co tu pani przychodzi jak pani nie umie? Wytłumaczyłam co i jak, zamówiłam znów (kazało się, że tamta pani pomyliła rubryczki imię i nazwisko). Dostałam, przejrzałam, po czym fragmenty chciałam skserować. Poszłam do tej pani w czytelni i złożyłam zamówienie i to ona mi nie chciała przyjąć. Pewnie jej się po drodze odmieniło, albo ktoś inny mądrzejszy policzył strony. Mam jakieś takie mieszane uczucia co do tej biblioteki teraz. Jakoś tak...

Piech - 3 Marca 2009, 18:53

To, że liczyć do dwudziestu dwóch nie umie, to trudno - widać Bozia zdolności poskąpiła. Ale że niegrzeczna? i że ciszy w czytelni nie respektuje? Oj, trafiłaby na mnie...


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group