Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
fealoce - 30 Lipca 2012, 22:43
Ooo, dzięki!
fealoce - 2 Sierpnia 2012, 14:54
Przekonałam się właśnie dlaczego, jak się robi ciasto, to jajka należałoby wbić do osobnego naczynia...jajo nr 2 okazało się śmierdzącym, czarnym zbukiem Przynajmniej sobie to zapamiętam No i po raz pierwszy zobaczyłam (a co gorsza poczułam) zbuka.
Kai - 3 Sierpnia 2012, 12:12
Żeby nie przerywać "koszernych" dyskusji, masz demo na PW
fealoce - 3 Sierpnia 2012, 13:38
Dzięki Na pewno wypróbuję
Kai - 6 Sierpnia 2012, 16:14
Zupa rybna węgierska okazała się znakomita. A roladki z dwóch opakowań ciasta francuskiego też ładnie wyparowały.
Martva - 6 Sierpnia 2012, 16:20
OMG, przerywasz 'koszerną' dyskusję
Robię lody malinowo-borówkowe z mleka kokosowego, już po raz drugi, tym razem z bananem który podobno jeszcze bardziej poprawia konsystencję. Się mrożą.
A wczoraj muffiny marchewkowe z serem pleśniowym (oraz z serem wędzonym i oliwkami oraz owocowe), dałam tarty ser który mam w zamrażarce zamiast parmezanu, fajnie wyszły chociaż dzielnie zapomniałam do nich dodać koncentratu pomidorowego. Na ciepło były takie sobie, ale po wystygnięciu bardzo zyskały. Będę powtarzać. Dzięki, Miria
merula - 6 Sierpnia 2012, 17:53
Kai, a jaką metodą robiona ta zupa? bo mi sie kołacze, ze są przynajmniej dwie szkoły. jedną sprawdziłam i nawet ja zjadłam zupę z karpia ze smakiem.
Anonymous - 6 Sierpnia 2012, 20:59
Martva, proszę Ten koncentrat to głównie dla podbicia koloru, mnie się zdaje.
Martva - 6 Sierpnia 2012, 21:04
Może być że dla smaku też, żeby było bardziej kanonicznie piłam do nich sok pomidorowy
W ogóle wzięło mnie na sok pomidorowy, może mi brakuje potasu czy coś ale jak normalnie nie przepadam, tak piję szklankami. Nawet bez muffinów
Kai - 10 Sierpnia 2012, 13:21
merula, Wywar (z owoców morza akurat, ale rybny równie dobry), trzy cebule w plasterkach gotowane w nim ponad godzinę razem z czerwoną papryką w cząstkach, dodatek pikantnej papryki w proszku (albo pasty paprykowej), łyżka kminku na początku gotowania, pomidory w proszku (torebka) albo inna forma bezpestkowa później, na koniec wkładamy pokrojone na nieduże kawałki ryby na kilka minut. Był sandacz, limanda żółtopłetwa, łosoś i miruna.
fealoce - 10 Sierpnia 2012, 14:31
Offtopic: strasznie podoba mi się nazwa limanda żółtopłetwa
A ja dziś dojadałam zapiekankę z bakłażanem, pomidorami i mozzarellą. mniam
Kai - 12 Sierpnia 2012, 18:36
U mnie dzisiaj był makaron z kapustą i boczkiem, albo do wyboru kotlety mielone z kluskami kładzionymi i sałatą, bądź rolada z indyka. I spokój od gotowania do środy
fealoce napisał/a | Offtopic: strasznie podoba mi się nazwa limanda żółtopłetwa |
Musiałabyś widzieć, jak nas sobie z nią kolega przedstawiał
Bardzo smaczna ryba, muszę spróbować oddzielnie.
Na kolację halibut pieczony z pietruszką, tymiankiem i warzywami, albo jajecznica z kurkami. Wolałabym to pierwsze, bo jest gotowy.
fealoce - 12 Sierpnia 2012, 22:06
Kai, no ale przecież nie można zjeść kogoś, komu zostałaś przedstawiona
Lis Rudy - 16 Sierpnia 2012, 10:27
Wczoraj zrobiłem gar zupy grzybowej ze świeżych kurek.
Mam i dla siebie i na handel wymienny za miód i oryginalne wiejskie wędliny
Kai - 16 Sierpnia 2012, 20:25
fealoce, wzięliśmy inne opakowanie
Jutro trzecie podejście do ratatouille
Radament - 16 Sierpnia 2012, 20:32
Ło, otworzyli mi mały sklepik wyłącznie z garmażerią. Mają tam przepysznie wyglądające pierożki, maści rożnej, krokiety, gołąbki, kluski... Jak jeszcze będą podawać zupę pomidorową to będę w siódmym niebie...
A tym czasem udało mi się ugotować budyń. wyszedł całkiem sensowny, nie smakuje proszkiem... I tylko znowu wywaliłam za szybko opakowanie i nie jestem w stanie przypomnieć sobie jakiej był firmy -,-
ihan - 16 Sierpnia 2012, 21:57
Uwielbiam budynie, koniecznie na ciepło. Ale uznaję wyłącznie niesłodzone, pod żadnym pozorem nie mogą być owocowe, a czekoladowy to już w ogóle być nie może. Kiedyś były niesłodzone kokosowe, bananowe i moi faworyci: o smaku orzechowym, a teraz mogę sobie wybierać co najwyżej między śmietankowym a śmietankowym (waniliowych też nie lubię).
Godzilla - 16 Sierpnia 2012, 22:01
Też lubię od czasu do czasu, też na ciepło (potem się robi kożuch na wierzchu, błe), i najczęściej polewam syropem malinowym. A smak może być różny, byle nie orzechowy. Nie lubię orzechów, chyba że są świeże, pachnące i do chrupania.
corpse bride - 16 Sierpnia 2012, 22:04
ihan, w realu jest dużo. np. toffi z oetkera czy bananowy z winiar (ten jest z cukrem).
Radament - 16 Sierpnia 2012, 22:04
Cóż wiem, że w sklepach bywają o różnych smakach (gdzieś w domu powinnam mieć jeszcze malinowy... z drugiej jednak strony mógł zostać pożarty, przez brata), ale przeważnie już z automatu słodzone. Mi to w sumie nie robi różnicy, bo i tak bym go posłodziła...
Jedyne czego nie lubię to tych budyniów robionych na wodzie... A nie tak po ludzku na mleku.
I muszę przyznać, że wprost przepadam za budyniowym kożuchem :3
Fidel-F2 - 16 Sierpnia 2012, 22:07
Radament napisał/a | I muszę przyznać, że wprost przepadam za budyniowym kożuchem | +1
merula - 16 Sierpnia 2012, 22:08
budyń wyłącznie na ciepło.
na zimno robi się z niego glut. bleee....
Witchma - 16 Sierpnia 2012, 22:10
Właśnie... a miałam ugotować dzisiaj budyń truskawkowy i jakoś tak mi zeszło do nocy... Jutro będzie
ihan - 16 Sierpnia 2012, 22:13
Kożuch to ohydztwo. I jestem bardziej wyuzdana niż Godzilla, bo dodaje wiśnie w spirytusie.
corpse, zakupy robię w zasadzie wyłącznie w Almie, i z cukrem całkowicie odpadają.
fealoce - 16 Sierpnia 2012, 22:15
Ej no, taki gorący kożuch z mleka jest super Tylko mleko musi być dobre.
ihan - 16 Sierpnia 2012, 22:20
fealoce, albo w linkach pisz takie rzeczy z ostrzeżeniem, albo w spoilerach. I błagam, nie przed snem, koszmary będą mi się teraz śnić.
Godzilla - 16 Sierpnia 2012, 22:23
fealoce, babcia kiedyś próbowała mnie nauczyć jeść kożuchy, nawet pochłaniała je na moich oczach. Celu nie osiągnęła, kożuchy były przekleństwem a teraz w moim życiu i kuchni nie istnieją (ha, to zabrzmiało niemal jak "precz z moich oczu"). Na palcach jednej ręki można policzyć rzeczy, do których mam trwały wstręt. To są na pewno kożuchy, marchewka wymieszana z chrzanem, zupa owocowa (oraz czernina, która w smaku jakoś podobnie wypada) i różne żyły i błony w mięsie, a ponadto pewien rodzaj biszkopcików, którym paśli mnie na zimowisku w bardzo stresujących okolicznościach
fealoce - 16 Sierpnia 2012, 22:41
Godzilla, mnie babcia próbowała tak nauczyć jeść śledzie I w sumie to nawet jej się udało, ale nie na długo.
ihan, dobra, będę wrzucać w spoilery.
Radament - 16 Sierpnia 2012, 22:55
fealoce napisał/a | Godzilla, mnie babcia próbowała tak nauczyć jeść śledzie |
Mnie tak babcia próbowała nauczyć jeść ziemniaki x]
to absurdalne, że w sumie jestem w stanie zjeść wszystko, przeważnie nawet ze smakiem, za wyjątkiem gotowanych ziemniaków.
Martva - 16 Sierpnia 2012, 23:01
Jaaa, uwielbiam gotowane ziemniaki. Jak jest dobra odmiana, to nawet same i czasem na zimno
|
|
|