Powrót z gwiazd - Kaszanka z grilla czy wściekły pies? Wybór należy do Ciebie.
Martva - 25 Czerwca 2007, 19:55
W końcu na tym polega dieta
Adanedhel - 25 Czerwca 2007, 19:56
Mów do mnie jeszcze. Wolę zdechnąć od nadmiaru cholesterolu
Martva - 25 Czerwca 2007, 19:58
Hmmm, ja w sumie czerpię cholesterol wyłącznie z żółtego sera i jajek. Ale żeby tak bez bakłażanów? na samych brokułach? Nieeeeee
Adanedhel - 25 Czerwca 2007, 20:07
Na tej cudownej stronie napisali, że powinienem unikać mleka w każdej postaci, lodów, masła, maślanki, serwatki, sera brie, sera camembert, ser gouda, serka wiejskiego... To co ja mam jeść?!? Do tego jeszcze całego mięsa chcieliby mi zakazać
Gdybym znalazł twórców tych zaleceń z miejsca bym powiesił
joe_cool - 25 Czerwca 2007, 20:51
ja mam grupę A i nie wyobrażam sobie życia bez mięska... za to mleka faktycznie nie lubię, ale sery bardzo
elam - 25 Czerwca 2007, 20:53
*beep* dla naiwnych / natchnionych.
imho powinno sie jesc to, co naturalnie wpada na talerz w danej szerokosci i dlugosci geograficznej....
joe_cool - 25 Czerwca 2007, 20:59
jak na przykład bób, który zaraz wpadnie na mój talerz, jeszcze tylko okrasa z masełka i mmmmmmm.....
Martva - 25 Czerwca 2007, 22:20
Ja jem cukinię od tygodnia, w różnych postaciach.
Mógłby ktos przyjść i zrobic mi panierowaną, bo samej mi się nie chce
Anonymous - 26 Czerwca 2007, 09:53
A co można zrobić z kopru włoskiego?
Rafał - 26 Czerwca 2007, 09:54
Perułkę albo miotełkę
Anonymous - 26 Czerwca 2007, 10:02
Wiesz, że nie bardzo? Trochę za mało ma liści.
Natchnąłeś mnie do szukania praktycznych rozwiazań, ale ten koper jakiś taki nietypowy kształt ma i nawet do zatkania odpływu w zlewie się nie nadaje.
Ewentualnie można nim rzucać w męża.
Czarny - 26 Czerwca 2007, 10:07
Chyba perukę
Martva - 26 Czerwca 2007, 10:15
Znaczy się, fenkuł? Taka zielona bulwka z liści?
Ja bym wyrzuciła bo to anyzkiem śmierdzi a ja nie lubię anyżku. Ale może tutaj cos znajdziesz
Anonymous - 26 Czerwca 2007, 10:19
Dzięki Matrva.
Kiedyś już robiłam coś z niego, ale nie pamiętam. Coś pokombinuję.
Rafał - 26 Czerwca 2007, 11:08
Może spódniczkę?
Tak na powaznie ostatnio zajadamy sie selerem naciowym, super sprawa.
Martva - 26 Czerwca 2007, 12:09
Taki fenkuł to jest ładny jak sobie rośnie, bo wygląda jak większy i bardziej pierzasty koper. Podoba mi się i może kiedyś posadzę. Ale żeby go jeść? Jak czytam że on ma nutkę anyżu, to mnie odrzuca. Odrzucało mnie również od cykorii, która jest gorzka, ale cykorię raz mi się zdarzyło jeść bo była jedynym jadalnym elementem na talerzu - nie była tak straszna jak sobie to wyobrażałam.
Fenkuł - nie. Endywia - chyba nie (jadł ktoś endywię?)
A seler naciowy jest pyszny Robiłam kiedyś sałatkę z niego, z pomarańczą i czymś jeszcze, może być że kukurydzą Za to nie przepadam za korzeniowym.
Godzilla - 26 Czerwca 2007, 16:19
Poczytałam o tych grupach krwi. To pisał amerykanin, i nawet nie zostało zbyt dobrze przetłumaczone na polski. Do naszych realiów przystaje jak pięść do nosa. Już dawno nauczyłam się olewać podobne rady.
Martva - 26 Czerwca 2007, 18:27
Taaaak, te warzywa mi się jakieś take dziwne wydawały
Ale tłumaczenie książek kulinarnych to rzecz straszna, nie wiem dlaczego nie można ich potem dać do sprawdzenia komuś kto na tłumaczeniach nie zna się świetnie, ale na kuchni tak. Można by też zabraniać wykonywania zawodu tłumaczom którzy przekładają cumin jako kminek
Z książkami ogrodniczymi jest to samo, nowe gatunki wymyślają, źle podpisują zdjęcia, czt też źle tłumaczą napisy pod zdjęciami? masakra.
A jutro będzie panierowana cukinia, której zapewne nie powinnam jeść ale nie chce mi się sprawdzać
elam - 26 Czerwca 2007, 19:20
zarowno fenkul, jak i endywia sa niesmaczne tak "na swiezo"
natomiast fenkul traci posmak anyzu, jesli na 10 minut przed spozyciem potraktuje sie go winegretka. nadaje sie wowczas do wszelkich salatek, surowek itp
podobnie z endywia, sos vinaigrette robi jej dobrze
dopiero we Francji nauczylam sie spozywac te rosliny
Martva - 26 Czerwca 2007, 20:05
Ja anyżu nie znoszę w postaci wszelakiej, a gorycz to tez nie bardzo. Nie piję piwa, bo jest gorzkie. Jakoś tak mam i już, dlatego też endywii sama z siebie nie kupię
A winegretka jest dobra do wszystkiego. Zwłaszcza taka z czosnkiem i musztardą ziarnistą, i jeszcze najchętniej octem balsamicznym. I potem potraktować tym fasolkę szparagową, albo sałatę lodową z gruszką i serem pleśniowym, o.
elam - 26 Czerwca 2007, 20:16
ja anyzu nienawidze, ale fenkul z winegretka jest ok
Selithira - 26 Czerwca 2007, 22:56
Cytat ze wskazań dla grupy "0" - czyli mojej:
Używki
Wskazane: woda gazowana
Od kiedy woda mineralna się do takich zalicza? Nie wspominając o tym, że w następnym zdaniu jest stanowczy zakaz spożywania napojów gazowanych
No i khm... Kto mi wczesnym rankiem po trzech godzinach snu próbował kiedyś zabronić czarnej kawy, wie, jak to się kończy...
EDIT: aha, unikać octu balsamowego. Co to jest ocet balsamowy?
Kruk Siwy - 26 Czerwca 2007, 23:07
Selithira, w cechu grabarzy używa się go do balsamowania.
A serio to chyba winien być - balsamiczny.
Martva - 27 Czerwca 2007, 10:22
Balsamowy? Czy ja już coś pisałam o tłumaczach...?
Godzilla - 27 Czerwca 2007, 10:28
Dostałam kiedyś na prezent przepięknie wydaną, kolorową, wielką i opasłą "Ksiąźkę kucharską". Ksiąźkę. Nie inaczej. Pochodzenia kanadyjskiego.
Agi - 27 Czerwca 2007, 20:03
Przestałam jeść jakiekolwiek pieczywo i tłuszcze. Jak myślicie, schudnę?
ihan - 27 Czerwca 2007, 21:52
A czy to co myślimy na temat zależności miedzy pieczywem i tłuszczami a twoim schudnięciem coś zmieni?
Martva - 27 Czerwca 2007, 22:11
Nie rezygnuj z tłuszczy całkowicie, zostaw łyżkę oliwy chociaż, albo garść nasion roślin oleistych (słonecznik, dynia). Tłuszcze są potrzebne do przyswajania witamin i jak ich jest za mało to cera brzydnie.
Agi - 28 Czerwca 2007, 06:21
ihan, potrzebuję moralnego wsparcia, dlatego zawracam głowę.
ihan - 28 Czerwca 2007, 08:57
No to wspieram moralnie: oczywiście, że schudniesz. Chociaż gdybyś zrezygnowała ze wszystkiego i przeszła na energię kosmiczną, pewnie lepiej by podziałało )
A jak już przy dietach jesteśmy, nasza magistrantka w ciągu roku straciła uwaga, uwaga: 40 kilogramów i teraz jest naprawdę fajna, zgrabna, weselsza dziewczyna. Wszystko pod kontrolą lekarza: całkowite wyeliminowanie wieprzowiny, rano dwie kromki z wędliną drobiową lub twarogiem chudym, ewentualnie łyżka margaryny ale tylko niskokalorycznej (nawet konkretne ograniczenia kaloryczne), drugie śniadanie: jedna kromka, ewentualnie jogurt, obiad: ryż, makaron, ziemniaki chyba 150g (w każdym razie wychodzi połowa saszetki ryżu, więc to naprawdę sporo), 150g. mięsa (za pominięcie mięsa dostała ostrą burę od pani doktor), kolacja na 2.5 godziny przed snem: jedna kromka. Warzyw do oporu, każda ilość. Woda niegazowana, herbata niesłodzona, dopuszczona jedna kawa z mleczkiem (chudym). Owoców najwyżej 150g. dziennie. Oczywiście żadnych słodyczy i przekąsek. W każdym razie przerażająco ta dieta nie wygląda.
Aha, Agi55, nie zapominaj o zwiększonej aktywności fizycznej, żeby to co zostanie po diecie było sprężystymi mięśniami. Trzymam kciuki, melduj o postępach.
|
|
|