To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Sebastian Uznański

Gustaw G.Garuga - 4 Listopada 2007, 14:07

Tego okraku bym się nie czepiał, z wargami gorzej. Ale bazuję jeno na niniejszej dyskusji (bardzo ciekawej zresztą), bo tekstu jeszcze nie czytałem.
Martva - 4 Listopada 2007, 14:10

Bellatrix napisał/a
no tak... tylko czy mi sie wydaje, czy bohater byl do tej sceny prawiczkiem?:P


Yyyyy, wydaje mi się że na początku było napisane że nie był. Bardzo nie był :) Chyba że źle zrozumiałam ;)
A jak ktoś na Tobie usiądzie okrakiem, to poza naciskiem czujesz też uda tej osoby po obu stronach ciała ;)

Bellatrix - 4 Listopada 2007, 14:10

Witchma: no fajnie, tylko dlaczego w swiecie, gdzie sa wezostatki, technosmoki, magia, ksiazka wyjadajaca oczy, dwoje prawie-augurow uprawia seks i brzmi to jak z jakiegos harlequina? :P
I nie wszystkie teksty sa bez sensu, ooo nie. W tym samym tekscie sa fragmenty, do ktorych nie mam zastrzezen. Tym bardziej raza sceny wyraznie gorsze o pare poziomow od reszty.

Bellatrix - 4 Listopada 2007, 14:13

Martva: moze cos przeoczylam, ale kto i gdzie go w takim razie rozprawiczyl? Jest fragment, w ktorym bohater mowi, ze jego ojciec to mial powodzenie u kobiet a jego wlasne zwiazki zupelnie sie nie ukladaly - co by sugerowalo, ze oprocz wlochatego materaca... ;p Ale moze cos mi po prostu umknelo
Martva - 4 Listopada 2007, 14:22

Hmmm, ja się mogłam zasugerować zdaniem o przygważdżaniu kobiet różnymi częściami ciała ;) I jakoś uznałam że robił to wcześniej :)
Witchma - 4 Listopada 2007, 14:22

Bellatrix napisał/a
ylko czy mi sie wydaje, czy bohater byl do tej sceny prawiczkiem?:P


a był? wydawało mi się, że nie... coś tam przed pierwszą nocą w akademii było chyba wspomniane o tym, ale nie chce mi się po tekst wstawać :P

Bellatrix napisał/a
Dla mnie nie ma tam nastroju, jest techniczny opis idealnego z punktu widzenia mezczyzny, stosunku


opis z punktu widzenia mężczyzny, pisany przez mężczyznę... no chyba się nie spodziewałaćś hiszpańskiej inkwizycji :lol:

Witchma - 4 Listopada 2007, 14:25

Bellatrix napisał/a
Witchma: no fajnie, tylko dlaczego w swiecie, gdzie sa wezostatki, technosmoki, magia, ksiazka wyjadajaca oczy, dwoje prawie-augurow uprawia seks i brzmi to jak z jakiegos harlequina? :P


dla kontrastu? :) a do harlequinów to jeszcze trochę brakuje...

Sebastian napisał/a
dołożyłem galerie moich fotek, gdzie pałaszuje żareło wyglądając nieco dostojnie jak samuraj a nieco generalnie durno. Uprasza się o nie głosowanie, która wersja bardziej :wink:


stronka w innych skórkach prezentuje się lepiej, ale przydałaby się jakaś z odrobiną zieleni lub czerwieni ;)
ja bym się upierała przy głosowaniu na zdjęcia, bardzo ładny smok :D

Sebastian - 4 Listopada 2007, 14:41

corpse bride, galerie będziem rozwijać właśnie dodałem zdjęcie z potworem. proszę się nie zastanawiać, kto ja kto potwór
sushi rulez
Bellatrix, mówiłem Ci już że masz szykowny nick? Natomiast jeżeli idzie o argumentacje muszę się troszkę pokłócić... Nawet jak był prawiczkiem, ktoś służba rodzina ktokolwiek raczej rękami go mogli dotykać w ciągu całego życia a jak nie to czasem sam się mógł dotknąć przez głupi przypadek czasem się mył albo co... wybacz... Stosując konsekwentnie taką argumentacje powiemy że niewidomy bohater nie wie czy się całuje z dziewczyną czy właśnie "idzie 69" - ABSURD :wink:
Bellatrix napisał/a
opis idealnego z punktu widzenia mezczyzny, stosunku

może faktycznie w tym problem, ze kobiety idealny stosunek widzą inaczej(choć ja też osobiście preferuje sceny miłosne z "Żałując za jutro"). Cóż mam swoje ograniczenia, musisz mi wybaczyć. :roll:

Bellatrix - 4 Listopada 2007, 16:04

yyy ze jaki mam nick? ;p
Ze bohater mogl sie sam podotykac tu i owdzie, czy ze ktostam go kiedys mogl dotknac, to oczywiscie sie zgadzam. Oczywiscie, mogl umiec rozroznic kto go czym dotyka, ale jak dla mnie, nie to powinno byc na pierwszym planie. Czy uprawiajac seks myslisz sobie "o, wlasnie mi kobieta masuje opuszkami palcow, okreznym ruchem, sutki" ? :P

Sebastian - 4 Listopada 2007, 16:21

Cholera racja niewiele wtedy myślę :lol: Podobno ma to coś wspólnego z równowagą krwi w dwóch głównych organach :roll: Myślę, że bardziej spodobałyby Ci się sceny erotyczne w "Żałując za jutro" tam zdaje się Redaktorka raz czy drugi obcięła zaimka przy członku :wink:

I jeszcze prywata stronkowa:
Przyszedł mi do głowy taki pomysł - jak głupi to mówcie, bo sam jestem pełen wątpliwości. Otóż czytając teksty z pewnością jakoś sobie wyobrażaliście poszczególne sceny albo postacie - Panią Igieł, Matkę gromów, Dewastatora czy któregoś z potężnych augurów. Mielibyście ochotę poświęcić kilkanaście minut i je narysować? Nie musi to być supersztuka - raczej istotna jest "chęć szczera" :) i udział we wspólnej zabawie. Co Wy na to? Coś podobnego bawią się u Sapka ale on jest Wielki a ja malutki - ale może mimo to możemy się pobawić - zechcecie poświęcić czas chociaż autor maleńki? Co sądzicie wygłupiłem się i zbłaźniłem z pomysłem czy przeciwnie może być fajnie?
uwagi techniczne - Zdjęcie będziemy umieszczać na stronce autorskiej, do pliku dołączymy min. tytuł opowiadania, cytat odnoszący lub imię postaci. Technika dowolna, powinniśmy potem sobie wszyscy komentować oceniać i generalnie dużo rozmawiać chwalić się pomysłami postępami itd. ogólnie ma być szałowo B)

Martva - 4 Listopada 2007, 16:26

Cytat
Czy uprawiajac seks myslisz sobie o, wlasnie mi kobieta masuje opuszkami palcow, okreznym ruchem, sutki ?


Ekhm, jak masz zawiązane oczy to to wygląda ( :wink: ) inaczej niż normalnie... Wzrok jest ''wyłączony', odczuwanie dotyku włączone na maksa i jedną półkulą mózgu myślisz 'ooooh', a drugą 'ale czym on to robi? i co zrobi teraz?' ;P:

Sebastian napisał/a
Redaktorka raz czy drugi obcięła zaimka przy członku :wink:


Dobrze że zaimka ;P:

Bellatrix - 4 Listopada 2007, 16:28

"Zalujac za jutro" nie czytalam. Zaluje ;p W sumie, chetnie przeczytam(gdzie mozna znalezc?), generalnie lubie Twoje teksty ;p (inaczej nie chcialoby mi sie doglebnie czepiac:P)
Sebastian - 4 Listopada 2007, 16:55

Mi również się bardzo miło rozmawiało, jeżeli idzie o fizykę świata Twoje uwagi mam za wnikliwe - ot czasem bardziej kieruje się poetyką - jak ze słońcami - czasem zaś macham babole jak z topniejącym metalem :oops: :cry: Wtedy wstyd
żałując za jutro powinno być dostępne w każdym Empiku - w niektórych wykupiono -wówczas można się gardłować żeby sprowadzili. Ze zwykłych księgarni nakład mógł zejść ale są internetowe
http://merlin.pl/frontend...t/1,478234.html
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie

Witchma - 4 Listopada 2007, 18:57

Sebastian napisał/a
Co sądzicie wygłupiłem się i zbłaźniłem z pomysłem czy przeciwnie może być fajnie?


fajnie :) bardzo chętnie obejrzałabym coś takiego... bo sama to raczej się nie przyczynię (z moim rysowaniem jest coś jak... z Twoim gotowaniem :P )
ale może jak nie zamierzam rysować, to nie powinnam zabierać głosu :roll:

jeżeli chodzi o dostępność Żzj, to na pewno jest tutaj: www.gigant.pl :)

hrabek - 5 Listopada 2007, 09:44

To co, to teraz ja, zeby dyskusja trwala?

Po pierwszych dwoch-trzech stronach nie bardzo chcialo mi sie czytac dalej, jakies takie napuszone, dlugasne monologi nie zachecajace do dalszej lektury. Dopiero za kolejnym podejsciem wciagnalem sie, gdy Kandamon byl juz w twierdzy. Wtedy tez pojawily sie dialogi na wysokim poziomie, swietny scenariusz i budowany klimat. Po dyskusji na forum spodziewalem sie wielkiej koncentracji elementow erotycznych, tymczasem ze wszystkich ostatnich tekstow Sebastiana, liczac od Wczorajszego Deszczu (pomijajac Miasteczko) jest ich chyba najmniej na cala objetosc. I w porownaniu z poprzednimi nie sa wcale odjechane, stad nie do konca rozumiem cala dyskusje, chociaz niektore argumenty Bellatrix (nie mowie, ze wszystkie, ale w szczegolnosci te o wiekszym nacisku na dotyk i zapach oraz pewna wieksza zmyslowosc w opisie) polecalbym autorowi ku rozwadze.

Druga czesc powiesci to czas, gdy Kandamon zaczyna czytac Ksiege. Przenosi sie w swiat urojony, trafiajac na roznego rodzaju fantastyczne swiaty/przedmioty/sytuacje (pick one). Mam wrazenie, ze ta czesc nie do konca zostala przemyslana (przez kogo, to sie okaze na koncu tego wywodu, juz mowie, o co chodzi). Otoz naczelna zasada takiego prowadzenia akcji miala byc nauka, prawda? No a czego sie nauczyl Kandamon w sumie? Byl walczacy zegar, ktory dal mu nauczke, ale reszta? Nawet jego mistrz, ktory przeciez powinien go chronic, zbyl go tylko. Pierwsze co mi przyszlo do glowy, to zeby sprobowac jeszcze raz, bo przeciez nie wiadomo do jakiego czasu i miejsca prowadzi obrazek i moze za drugim razem byloby to to samo miejsce i inny czas, gdy mistrz nie bylby tak zajety, albo calkowicie inne miejsce. Tymczasem przedmiot teleportacyjny zostal uznany za bezuzyteczny.
Dodatkowo po wszystkich tych perypetiach Kandamon wrocil do swojego swiata praktycznie niezmieniony. W opowiesci Abigejla (czy jak mu tam bylo) (btw. Abigejl to zenskie imie dla faceta, czy przypadkiem inspiracja nie byl film z Billem Cosby? Tam tez byl facet (adwokat, nie bibliotekarz, ale mial bogata domowa biblioteke) imieniem Edith) ten drugi z milosnego trojkata po przeczytaniu pierwszego zdania stal sie 10x potezniejszy. A Kandamon co? Przeczytal kilka (nascie? - w sumie nie wiadomo ile czasu byl w tym swiecie urojonym z elfkami, troche mu zeszlo, ale byc moze tam czas biegnie inaczej) stron i poza wywroconymi do srodka galami nie polepszylo mu sie magicznie za bardzo.
Stad moj zarzut o nieprzemysleniu. Ale istnieje tez mozliwosc, ze autor wszystko przemyslal, a czytelnik umyslem nie ogarnal. Jesli tak jest, to prosze Cie, autorze o jakas podpowiedz, zebym zrozumial.

Finalowa walka jest merytorycznie bez sensu. Kandamon bez zakonczenia treningu, czyli bez zostania pelnoprawnym augurem opuszcza cichaczem twierdze nie majac zamiaru kiedykolwiek tam wrocic, absolutnie nie stanowi zadnego zagrozenia dla trzech zglebiajacych tajniki zakazanej magii pod okiem swojego mistrza, tymczasem ci sie na niego uwzieli. Rzeczywiscie za bardzo traci mi to Potterem.

Samo zakonczenie tez nienajlepsze. Znaczy samo zakonczenie, jak zakonczenie, jakby umarl na koncu, to byloby lepsze? Niewazne. Ale szwankuja dialogi. Na poczatku napisalem, ze w pierwszej czesci byly swietne. Na samo zakonczenie, podczas rozmowy z dziewczyna, wygladaja jak wyciete z filmu klasy B, sa zbyt trywialne. Wierze, ze stac cie bylo na wiecej.

Podsumowujac, Ksiega... w niektorych momentach przewyzsza Zalujac za jutro, jednak slabsza druga czesc (ogolnie, juz pomijam to zakonczenie, bo to tylko pol strony, razi, ale w kontekscie ogolu nie moze byc czynnikiem znaczaco wplywajacym na odbior calosci) nie pozwala mi postawic Ksiegi chocby na rowni z Zzj. A szkoda, bo pierwsza polowa zapowiadala utwor znakomity, najlepszy w dotychczasowej Twojej karierze.

PS. Nurs zmniejszyl czcionke o 1 punkt w calym tekscie, zeby nie musiec go ciac. W tym kontekscie tytul nabiera nowego znaczenia. Oczy mnie bola jak cholera, a ze jeszcze rano zone na pociag musialem odwiezc, to sie nie wyspalem i nie zregenrowalem ich wystarczajaco. Ale w sumie tez nie czuje sie jakis magicznie polepszony. Cierpie chyba na syndrom Kandamona ;)

Sebastian - 5 Listopada 2007, 16:23

Jeżeli idzie o erotyke zastanawiam się na ile zarzut jest tylko pretekstem a przeszkadza też wszystkim sposób kreacji świata i co ważniejsze bohaterów. Moi mężczyźni są czasem egoistyczni a szlachetne pobudki zdarzają im się rzadziej niż popędowe impulsy, kobiety mają hormony i pozwalają się nimi czasem rządzić, a co jest najgorszą moją zbrodnią, nie ukrywam, że natura wyposażyła je w *beep*. Podłośc nie jest przywarą czarnych charakterów, raczej wszyscy starają się po swojemu przetrwać popełniają błędy i dają się porwać własnej małości, grają ambicjami przed sercem


hrabek napisał/a
ten drugi z milosnego trojkata po przeczytaniu pierwszego zdania stal sie 10x potezniejszy. A Kandamon co?

założyłem podobnie jak u Tolkiena że przedmiot zwiększa moc w zależności od poziomu wyjściowego postaci. Superaugur te same słowa potrafił lepiej zrozumieć i więcej mu dały... Jakby ci to wytłumaczyć - weź specjalistyczny, zaawansowany podręcznik do fizyki kwantowej przeczytaj parenaście stron, czy tyle samo się nauczysz co student fizyki, czy tyle samo zrozumiesz co profesor. Natomiast właśnie dzięki tej mocy zwolna opanowywanej udało mu się stawić czoła tu uwaga spoiler---- trójce wyszkolonych nieprzeciętnie szkolonych augurów
hrabek napisał/a
tymczasem ci sie na niego uwzieli.

Nie doceniasz ludzkiej małości... Poza tym, dla ich skrytych w cieniu umysłów każdy jest zagrożeniem bo myślą tylko o władzy i sądzą ze każdy jej pragnie

Natomiast zgadzam się z Tobą że utwór mógłby być lepszy. Uważnie czytam wszystkie posty i staram się pisać dzięki Wam lepiej :) Długo się zastanawiałem czy pisać kolejny utwór w świecie Żałując za jutro bojąc się klęski wtórności. Z drugiej strony, jeżeli w sumie Ci się podobało nie przegrałem nim tak bardzo.

i zapraszam Cię na moją stronę gdzie wciąż dodaje nowe opowiadania (dostępne po rejestracji) a dzisiaj nawet zamierzam rzucić nieopublikowane dotychczas opko z fajnymi grafikami, zobaczymy czy taka formuła poznawania mojej prozy się sprawdzi :)

Chal-Chenet - 6 Listopada 2007, 09:30

Sebastianie, a czy na Twojej stronce będą może jakieś unikatowe opowiadania? albo pisane specjalnie na jej potrzeby, albo jakieś odgrzebane i niepublikowane wcześniej starocie?
EDIT: nie widziałem wcześniej linijki o planowaniu wrzucenia niepublikowanego opka. w każdym razie dzięki za odpowiedź wyprzedzającą :D

hrabek - 6 Listopada 2007, 09:56

Sebastian napisał/a
Jeżeli idzie o erotyke zastanawiam się na ile zarzut jest tylko pretekstem a przeszkadza też wszystkim sposób kreacji świata i co ważniejsze bohaterów.

UWAGA, SPOJLERY.

Mysle, ze tu nie do konca chodzi o sama erotyke, tylko sposob jej ukazywania. W Twojej prozie nie ma milosci, aktu seksualnego, jako zwienczenia tej milosci, zawsze jest jako chec zaspokojenia chuci, ponizenia. Seks jest zawsze pokazywany w sposob zdegenerowany, sprowadzony bardzo czesto do absurdu (chocby wspominane juz tu eksplodujace czlonki, ale oczywiscie nie tylko to), praktycznie nie wystepuje w odmianie milosnej. Robisz sobie bardzo czesto jaja z seksu (spermowe bezy), albo rysujesz orgie tak obrzydliwe w swej wymowie, ze moze to przeszkadzac. Osobiscie tez kilka razy czulem obrzydzenie i niechec czytajac takie opisy, ale juz sie przyzwyczailem. Nie do konca jestem jednak w stanie ogarnac czemu one sluza. Rownie dobrze mogloby ich nie byc i utwor praktycznie nic by nie stracil:
np. w przypadku Ksiegi bezy byly swietne, szkoda taki watek pominac, ale dalej go nie pociagnales. Mogles w scenie pod koniec utworu wrocic do tego ciastka odlozonego na pozniej, byloby fajne nawiazanie i zwiazek przyczynowo-skutkowy, ktory znakomicie uzasadnilby umieszczenie calej tej sceny w utworze. Zabraklo mi tego.
Fantazja awatarowa z eksplodujacymi czlonkami byla calkowicie do pominiecia, albo zastapienia inna.

Co chce powiedziec, to to, ze czesto te sceny sluza niczemu poza uwolnieniu twojej wyobrazni. Podejrzewam, ze w ten sposob, mowiac brzydko, ty folgujesz sobie swojej wybujalej imaginacji i literacko spuszczasz sie na nas w ten sposob. My to pozniej czytamy i za bardzo nie wiemy co z tym zrobic.

Sebastian napisał/a
Natomiast właśnie dzięki tej mocy zwolna opanowywanej udało mu się stawić czoła tu uwaga spoiler---- trójce wyszkolonych nieprzeciętnie szkolonych augurów

Jakos podczas tej bijatyki mialem wrazenie, ze Kandamon byl za malo zaskoczony jego nowymi umiejetnosciami. Mozna chyba bylo to bardziej zaakcentowac, ale byc moze sie czepiam. W kazdym razie przyjmuje wyjasnienie.

Sebastian napisał/a
Nie doceniasz ludzkiej małości... Poza tym, dla ich skrytych w cieniu umysłów każdy jest zagrożeniem bo myślą tylko o władzy i sądzą ze każdy jej pragnie


Moze i masz racje. Chociaz za bardzo pojechales po stereotypie. Przeciez oni uczyli sie pod okiem mistrza i przygotowywali do wielkich czynow. Takie rozdrabnianie sie bylo troche bez sensu. Ale moze znowu sie czepiam. Az tak bardzo mnie to nie razilo, a jakos trzeba bylo ten watek domknac. Wybrnales z tego efektowna i efekciarska walka i generalnie jest ok.

Sebastian napisał/a
Natomiast zgadzam się z Tobą że utwór mógłby być lepszy. Uważnie czytam wszystkie posty i staram się pisać dzięki Wam lepiej :) Długo się zastanawiałem czy pisać kolejny utwór w świecie Żałując za jutro bojąc się klęski wtórności. Z drugiej strony, jeżeli w sumie Ci się podobało nie przegrałem nim tak bardzo.


No wtornosci zarzucic utworowi na pewno nie mozna. W zasadzie doskonale sam sie broni, jest niczym historia z tysiaca planet - niby wszystkie sa w tym samym wszechswiecie, ale kazda opowiada o czyms zupelnie innym i sa ze soba powiazane tylko bardzo luzno. Tak samo jest tutaj. Na pewno sie nie powtarzasz.

Napisales, ze nie przegrales nim tak bardzo. Widzisz, chodzi o to, ze w zasadzie to wygrales na punkty (posile sie bokserska terminologia). Utwor ogolnie jest bardzo dobry. Ale pierwsza czesc jest doskonala. Powaliles mnie kilka razy na deski, ale pozniej dostales zadyszki i zdolalem sie pozbierac. A powinienes mnie dobic, zebym juz nie wstal. Wszystko na to wskazywalo, dlatego jestem troche rozczarowany, rozumiesz? Mogl byc to utwor naprawde *beep*, moze nawet najlepszy w tym roku i na pewno najlepszy Twoj, a tak jest wciaz swietny, ale widze, ze mogl byc lepszy. Moze zabraklo ci sil, moze czasu albo checi, zeby dopracowac powiesc (wyobraznia podsuwa mi obraz, ze siedzisz i cyzelujesz namietnie kazde slowo w pierwszej czesci tekstu, ale w drugiej, jak na horyzoncie widac juz koniec, a byc moze i pewnosc wydania u Nursa, zaczynasz przyspieszac, zeby zmiescic sie w czasie, albo po prostu zeby samemu cieszyc oczy swoim nazwiskiem na kolejnym wydawnictwie i nie pracujesz juz tak samo dobrze. Ale to oczywiscie tylko moje wyobrazenie). Szkoda, bo powiesci nie pisze sie w miesiac, wiec ciezko mi teraz napisac, ze poprawisz sie nastepnym razem, bo moze to byc za 2 lata. W tej sytuacji uwazam, ze to zmarnowana szansa. Ale nie na dobry tekst, tylko straciles szanse na tekst genialny.
Ale mam nadzieje, ze to jeszcze nie bylo twoje ostatnie slowo.

Sebastian napisał/a
i zapraszam Cię na moją stronę gdzie wciąż dodaje nowe opowiadania (dostępne po rejestracji) a dzisiaj nawet zamierzam rzucić nieopublikowane dotychczas opko z fajnymi grafikami, zobaczymy czy taka formuła poznawania mojej prozy się sprawdzi :)


A dzieki, zajrze. Chociaz ja i tak prawie wszystkie Twoje teksty czytalem (poza Wazniejsza Sterowna i Matka Gromow).

Chompa - 6 Listopada 2007, 10:50

hrabek napisał/a

Mysle, ze tu nie do konca chodzi o sama erotyke, tylko sposob jej ukazywania. W Twojej prozie nie ma milosci, aktu seksualnego, jako zwienczenia tej milosci, zawsze jest jako chec zaspokojenia chuci, ponizenia. Seks jest zawsze pokazywany w sposob zdegenerowany, sprowadzony bardzo czesto do absurdu (...), praktycznie nie wystepuje w odmianie milosnej.


Jako obserwowany przez czytelnika fakt, mozna twoja wypowiedz potwierdzic, hrabku. Niemniej kazdy autor ma prawo przedstawiac stworzone "swiaty" w taki sposób, jaki mu sie zywnie podoba. Jesli fantazja Sebastiana ma taka tendencje w kierunku seksu, to jest to dla mnie OK, Zwlaszcza, ze nie ma zbyt wielu autorów, którzy chcieliby cos podobnego pisac. Zawsze to jakas odmiana w porównaniu z "glównym nurtem SF".

Gdzie musze ci jednakze przyznac racje, to sposób w jaki autor wykorzystuje takie "scenki rodzajowe". Osobiscie zyczylbym sobie wiecej jakiejs "celowosci". Czesto mam wrazenie, ze poszczególne pomysly Sebastiana pojawiaja sie w jego tekstach bo... po prostu je mial :wink: Powstaje taki "patchwork", który nie zawsze musi sie podobac.

Sebastian - 6 Listopada 2007, 19:09

hrabek napisał/a
Az tak bardzo mnie to nie razilo, a jakos trzeba bylo ten watek domknac. Wybrnales z tego efektowna i efekciarska walka i generalnie jest ok.

literatura ma swoje prawa, faktycznie taka walka ładnie wygląda nie? :wink:
hrabek napisał/a
W Twojej prozie nie ma milosci, aktu seksualnego, jako zwienczenia tej milosci,

Jak to w mojej prozie nie ma miłości, Zanael kochał głęboko, tylko coś zawsze nie do końca wychodziło, pojawiały się uczucia inne, mieszały gwałtownie z miłością, to i seks choćby z ukochaną tak bardzo Masseą nie mógł być łatwy. Ja będę walczył o tezę że miłość jest w moich światach, tylko że jest to miłość trudna. Na pewno nie banalna, na pewno nie idealna... Może ktośby oczekiwał, żeby wszystko było super a u Zanaela nie jest mimo całej jego mocy. Mimo to uważam że moi bohaterowie podskórą pragną miłości tylko coś nie wychodzi, uczucia ich zawodzą.
Natomiast dzięki za wszystkie dobre słowa o "Księdzę..." Kurcze dla takich Czytelników to naprawdę chce się pisać... Choć połowę braw otrzymuje NURS jako Redaktor, który odważnie rzecz opublikował mimo długości tekstu i ryzyka głosów niechętnych z pewnych kierunków, o których zmilcze
Jeżeli idzie o Matkę gromów i Ważniejszą sterowną to moje dwa ciekawsze teksty, Zwłaszcza "matkę..." ci polecam bo długa i fajna. natomiast na stronce po rejestracji dostępne będą rzeczy nigdzie dotychczas nie publikowane, oczywiście jeżeli taka inicjatywa się wam spodoba, więc może jednak warto?
Chompa napisał/a
Zwlaszcza, ze nie ma zbyt wielu autorów, którzy chcieliby cos podobnego pisac. Zawsze to jakas odmiana w porównaniu z glównym nurtem SF

Dziękuje za docenienie.
Chompa napisał/a
Czesto mam wrazenie, ze poszczególne pomysly Sebastiana pojawiaja sie w jego tekstach bo... po prostu je mial :wink: Powstaje taki patchwork, który nie zawsze musi sie podobac.

A jednak spaja je pewien klimat - biologiczny w "Mesjance", surrealistyczny w "Czas utraconych chwil" Poza tym po lekturze np "Żałując za jutro" widać jak pewne tematy wracają zazębiają się inaczej interpretujemy wydarzenia i układanka zaczyna pasować :wink:

hrabek - 7 Listopada 2007, 09:18

BEDZIE SPOJLER DO ZALUJAC ZA JUTRO

Widzialem, ze ktos to wlasnie czyta, wiec ostrzegam.

Z ta miloscia Zanaela to bym tak mocno nie przesadzal, bo jak tylko nadarzyla sie okazja polecial do swojej dawnej milosci (a w zasadzie mlodzienczego zauroczenia, bo to tak dzialalo, o ile sobie przypominam) i ja zbalamucil. Do tego momentu wierzylem w jego wielka romantyczna milosc. Po nim przestalem.


Co do ilosci pomyslow, to juz nie raz sie wypowiadalem w tym watku. Czasami genialne pomysly, jak akolici w ŻZJ wpadaja na karty ksiazki na chwile i juz ich nie ma, a szkoda, bo mogliby spajac watki np. dorzucic jakas scene na koncu, ze jeden z badguyow na nich trafia, bo go Zanael tam wyslal czy cos takiego. A tak to po prostu sobie sa, ale generalnie dla akcji i sensu calego utworu rownie dobrze mogloby ich nie byc.

W kwestii ogolnej. Jest taka zasada dotyczaca scenariuszy filmowych: jesli cos nie ma kluczowego znaczenia dla akcji, to nie powinno tego byc w filmie. Oczywiscie nie wszyscy ja stosuja, ale generalnie jestem jej zwolennikiem. Tak samo w ksiazkach.
Masz Sebastianie kupe swietnych pomyslow na swiat opowiadan i powiesci, ktore nam prezentujesz, ale sa to ledwie migawki, jak slajd, ktory za chwile klikamy i sie zmienia, a poprzedniego juz nie ma. Brakuje konsekwencji. We Wczorajszym Deszczu byl taki pomysl z jakimis aniolami (nie pamietam dokladnie), do ktorych strzelal gosciu, jak odlatywaly, bo jesli odleca, to stanie sie cos strasznego. Rewelacja, ale bylo, minelo. W sumie tam wpisywalo sie to idealnie w ramy totalnie odmiennego swiata, wiec nie narzekalem, bo bronilo sie samo. Ale W ZZJ az sie prosilo o dalsze wykorzystanie akolitow, a w Ksiedze pociagnac watek bezow.

W tym elemencie widze tu dla Ciebie pole do poprawy. W sumie niewielkim kosztem (pokazalem Ci jak mozna bylo wplesc watek bezowy, aby ladnie go zamknac pod koniec tekstu, ale jestem pewien, ze sam bedziesz wiedzial jak to zrobic) mozesz znacznie polepszyc swoje utwory. Czytelnik nie bedzie sie zastanawial, po jaka cholere bylo to czy tamto, bo bedzie to ladnie domkniete.

Witchma - 7 Listopada 2007, 13:41

hrabek napisał/a
dalsze wykorzystanie akolitow


jestem za :) akolici super, skończyłam dopiero drugą część Żzj, więc nie wiem, jak jest dalej, ale póki co bardzo mi się podobali

Sebastian - 7 Listopada 2007, 16:16

Jeżeli idzie o miłość upieram się, że bohaterem mogą szarpać konflikty, miłość może mieć wiele barw i odcieni
Natomiast jeżeli idzie o lepsze wykorzystanie używanych artefaktów oczywiście masz racje. Postarać się trzeba faktycznie żeby wracały częściej w bardziej sensowny sposób... Choć z drugiej strony totalny chaos wizji atakującej w niespodziewany sposób Czytelnika na wszystkich frontach też może mieć zaletę :lol:

Witchma, daj więcej znać co sądzisz o drugiej części

Witchma - 7 Listopada 2007, 16:43

Sebastian napisał/a
Witchma, daj więcej znać co sądzisz o drugiej części


jak tylko skończę rabotać <ble>

rumeli - 14 Listopada 2007, 15:04

Sebastianie, gratuluję dobrego opowiadania. Przeczytałem uwagi i z wieloma się zgadzam. Z tym że wielezatrzutów nie powstałoby gdyby nie zalety tekstu. Twoje opowiadania to kopalnia pomysłów, radochę sprawia mi wyławianie szczególików ubarwiających świat. Wygląda to tak, jakbyś wstawiał te szczególiki ot tak sobie, ale czy tak jest rzeczywiście czy jednak bardzo zastanawiasz się nad każdym elementem? Chyba to drugie rozwiązanie?
Najbardziej w ostatnim opowiadaniu nie spodobało mi się zakończenie. Nie bierz sobie jednak tego do serca - to uwaga jak najbardziej subiektywna.

Sebastian - 14 Listopada 2007, 15:27

rumeli, dzięki za wszystko, co do uwag, nie potrafię napisać jeszcze opowiadania doskonałego, bez żadnych błędów, natomiast kto wie może w przyszłości zbliżę się choć do ideału? na razie jedyne co mogę zrobić to hiperkompensować niedostatki warsztatu zaletami o których pisałeś, by pewnego dnia było ich tak wiele, że wybaczcie mi braki...
O szczególikach musiałbyś napisać więcej, wtedy można by porozmawiać... Wiele osób zarzuca mi dygresje nie związane z główną fabułą, ja sądzę że dzięki temu mój świat żyje własnym życiem i jest prawdziwy. jeżeli tylko te dygresje są interesujące to uważam, że się bronią i wcale nie zawsze musi być tak, że każda strzelba wisząca na ścianie musi wypalić. Bo czyż w naszym życiu wszystko co się nam zdarza ma głębszy sens, który za rok dwa da o sobie znać? Czy raczej natrafiamy na powódź zdarzeń (bodźców) o miernym znaczeniu, plotek, błahych złośliwości, małych zagrywek. Oczywiście wpisywanie tego wszystkiego w konstrukcje fabularną nie ma sensu, ale jeżeli jednak będzie to coś zjawiskowego, uroczego, zmuszającego do myślenia...
ale to luźna dygresja, mam widać do nich słabość
dzięki Ci raz jeszcze za dobre słowa, natomiast postaram się poprawiać w końcówkach ;) Może np "Żałując za jutro" albo "Matka gromów" Cię nie rozczaruje, tam nikt sie nie skarżył na zakończenie, chyba że za szybko przyszło po początku :wink: .

Anko - 19 Listopada 2007, 22:35

EDIT: Z posta wycinam elementy niedotyczące twórczości Sebastiana - wracają one do wątku o opowiadaniach numeru 24!

Sebastian napisał/a
Poza wszystkim dalsze losy Kandamona masz w Żałując za jutro no nie?
To paskudnie się składa, bo kolega obiecał pożyczyć mi tę książkę w grudniu i do dzisiaj słowa nie dotrzymał. :(
Sebastian napisał/a
Wiem że jestem czasami głupi ale tak było.
Ejże, Ty - psycholog - i takie "psychologicznie niepoprawne" samooceny? A może Ty się po prostu podstępnie o komplementy dopominasz? :evil: Tak jak i tutaj:
Sebastian napisał/a
savikol, dzięki podbudowałeś mnie bo właśnie dostałem deprechy że do niczego się moja twórczość nie nadaje i straciłem wenę, natchnienie sobie poszło i czas przełamać na kolanie klawiaturę i wyciągnąć coś sensownego bo ja wiem łopatę? Wyciągnąłeś mnie z doła przekonując że wciąż potrafię pisać.
Już byś nie był taki "skromny". ;P:

---
A teraz odpowiedzi na resztę wątku, bo dopiero po ocenieniu czytam resztę opinii.

Bellatrix napisał/a
Scena z bezami obrzydliwa i co to niby maja byc substancje wiazace ? Slowo-wytrych. Niby co maja wiazac w tych bezach?:P
No, żeby się nie rozpływały. :lol: Ja tę scenę potraktowałam jako dowcip. Niektóre dowcipy mają swoje sedno właśnie w tym, że ktoś coś zjada "ze smakiem", a potem się dowiaduje, że to jakieś obrzydlistwo. Większość tych dowcipów co prawda dotyczy kuchni Azjatyckiej, ale jak widać, można i to "ufantastycznić". :twisted: A że kogoś to nie śmieszy? Mnie też spora część dowcipów nie śmieszy, no i co z tego.
Bellatrix napisał/a
Czesc wizyjna w ksiedze - czemu wszystko znow na podlozu seksualnym?
Bo Uznański akurat taką niszę wybrał dla swojej literatury. :?:
Bellatrix napisał/a
No i Kandamon dostal w wizji zlota *wykalaczke*, ktora pozniej stala sie nie wiedziec czemu zapalka:P
Zapewne dostał taki "dings" (ew. "wichajster"), który przypominał krótki, cienki patyczek i nazywał to sobie, jak mu się akurat skojarzyło.
Bellatrix napisał/a
Tylko historia bibliotekarza psuje wrazenie - jakos mi wcale nie zal tej kobity na A, zdradzala go, no to zginela.
Mnie też jej nie żal, jak ktoś zdradza, to jest *beep*. Natomiast rozumiem gościa, bo że ktoś jest *beep*, to jeszcze nie znaczy, że zasłużył na śmierć i nie należy mieć wyrzutów sumienia po zabiciu (nawet nieumyślnym).

Rafał napisał/a
Fizjologia (jak pisałem u Sebastiana) nie rusza mnie specjalnie, równie dobrze zamiast bez mogliby dostawać na śniadanie średnio wysmażoną kupę, ot taki lokalny folklor.
Co racja, to racja. ;)

Padre napisał/a
Księga szkoda że ze szczęśliwym końcem
Ależ jesteście sadyści, tylko chcielibyście, żeby bohaterowi przy**** z prawa i z lewa, ażeby w końcu szczezł marnie a podle. Łoj, ludziska... :x

Fidel-F2 napisał/a
nie kumam co to bioreligia - czy fakt, że ludzie mają świadomość istnienia atawizmów od razu pretenduje do miana religii? co najwyżej niewielki to dział psychologii lub może jakiej psychobiologii czy cóś. ale od razu religia? bezsens
E, tam, zaraz "bezsens"... Ludzie mogą czcić, co tylko im żywnie do głowy przyjdzie, podobno nawet gdzieś na świecie chciano zarejestrować wiarę w Jedi...
Fidel-F2 napisał/a
'...augurowie o statusie mistrzów posiadaja zdolność panowania nad procesami komórkowymi' to jednak nie zależy od umiejetności lecz od statusu?
Może chociaż status był pochodną umiejętności...

Adashi napisał/a
Forumowa dyskusja o sławetnych momentach spowodowała, że oczekiwałem Bóg wie czego, jakiegoś porno hardcore,
No, patrzcie go, jakie rozpasane oczekiwania. :lol: A tu ni ma, brehehe. ;P:

Loko napisał/a
Łóżko ze szparą, hmm -jakie łóżka w takim razie miały adeptki? Też z rurkami do kuchni?
Co dawały swoim wybrankom na deser przy śniadaniu?
Cóż za płciowa niesprawiedliwość. :)
Fidel-F2 - 19 Listopada 2007, 22:43

Anko napisał/a

Fidel-F2 napisał/a:
nie kumam co to bioreligia - czy fakt, że ludzie mają świadomość istnienia atawizmów od razu pretenduje do miana religii? co najwyżej niewielki to dział psychologii lub może jakiej psychobiologii czy cóś. ale od razu religia? bezsens
E, tam, zaraz bezsens... Ludzie mogą czcić, co tylko im żywnie do głowy przyjdzie, podobno nawet gdzieś na świecie chciano zarejestrować wiarę w Jedi...

naturalnie, mogą, co nie znaczy, że ma to sens
Anko napisał/a
Fidel-F2 napisał/a:
'...augurowie o statusie mistrzów posiadaja zdolność panowania nad procesami komórkowymi' to jednak nie zależy od umiejetności lecz od statusu?
Może chociaż status był pochodną umiejętności...
może byłem niejasny; odbieram to określenie jako sztuczne, kojarzące się z mechanika gier gdzie mag lvl. 5 to potrafi już hoho i ciutciut ale mag lvl. 7 to i komórkami potrafi zarzadzać
Sebastian - 20 Listopada 2007, 17:21

Anko,
Cytat
To paskudnie się składa, bo kolega obiecał pożyczyć mi tę książkę w grudniu i do dzisiaj słowa nie dotrzymał. :(

ej, nie martw się, grudzień tuż tuż... Może pożyczy :twisted:
Cytat
Ejże, Ty - psycholog - i takie psychologicznie niepoprawne samooceny?

Tu na forum występuje "w roli" pisarza nie psychologa :D , mogę sobie pozwolić na histeryczność albo narcyzm, autorowi to uchodzi płazem (czasami). Jeżeli jednak przez sekundę miałbym psychologiem być, to szczerze powiem nie uważam, że powinienem dokładać swoją cegiełkę pod dziwaczną budowlą "psychologicznie poprawnych emocji". Uważam, że ludzie czują to co czuja i nie powinni od tego uciekać, nawet jeżeli aktualnie nie jest to "trendi". A obserwuje w Polsce po latach "narzekaństwa" panującego w poprzednich dekadach, u młodych przejmujących amerykański keep smiling, dyktat konieczności przeżywania ciągłego sukcesu i wszystko co nie jest po drodze z "jest mi super i świetnie się bawię" jest bezlitośnie spychane, a możliwość komunikacji społecznej takich emocji jest żadna, z uwagi na przyklejaną od razu towarzyską etykietkę "przegranego" bądź "niefajnego". Dla mnie jest to sztuczne, ale koniec tej niepotrzebnej dygresji.
Cytat
Mnie też jej nie żal, jak ktoś zdradza, to jest *beep*. Natomiast rozumiem gościa, bo że ktoś jest *beep*, to jeszcze nie znaczy, że zasłużył na śmierć i nie należy mieć wyrzutów sumienia po zabiciu (nawet nieumyślnym).

głębokie..., ciesze się, że znów nadajemy na tych samych falach :D Jak my to robimy :?:
Cytat
Padre napisał/a:
Księga szkoda że ze szczęśliwym końcem
Ależ jesteście sadyści, tylko chcielibyście, żeby bohaterowi przy**** z prawa i z lewa, ażeby w końcu szczezł marnie a podle. Łoj, ludziska... :x

:bravo komentarz krótki a jakiż dosadny
Fidel-F2,
Cytat
Anko napisał/a:

Fidel-F2 napisał/a:
nie kumam co to bioreligia - czy fakt, że ludzie mają świadomość istnienia atawizmów od razu pretenduje do miana religii? co najwyżej niewielki to dział psychologii lub może jakiej psychobiologii czy cóś. ale od razu religia? bezsens
E, tam, zaraz bezsens... Ludzie mogą czcić, co tylko im żywnie do głowy przyjdzie, podobno nawet gdzieś na świecie chciano zarejestrować wiarę w Jedi...

naturalnie, mogą, co nie znaczy, że ma to sens

Tu wkraczamy na grząski grunt, jaki sens ma religia? Czy wszystkie nie mają sensu? Jeżeli tak uważasz ok, ale zauważ, że ludzie jednak w coś tam wierzą więc wolno mi umieszczać religie w książkach. A jeżeli nie wszystkie, to wedle jakiego kryterium oddzielisz religie sensowne od bezsensownych? Uważaj, zanim pospiesznie odpowiesz, bo tu łatwo ci będzie urazić masę ludzi, nawet jak ich nie będzie na tym forum, bo pochodzą np z drugiej półkuli.

corpse bride - 20 Listopada 2007, 18:48

Sebastian napisał/a
nie uważam, że powinienem dokładać swoją cegiełkę pod dziwaczną budowlą psychologicznie poprawnych emocji. Uważam, że ludzie czują to co czuja i nie powinni od tego uciekać, nawet jeżeli aktualnie nie jest to trendi. A obserwuje w Polsce po latach narzekaństwa panującego w poprzednich dekadach, u młodych przejmujących amerykański keep smiling, dyktat konieczności przeżywania ciągłego sukcesu i wszystko co nie jest po drodze z jest mi super i świetnie się bawię jest bezlitośnie spychane, a możliwość komunikacji społecznej takich emocji jest żadna, z uwagi na przyklejaną od razu towarzyską etykietkę przegranego bądź niefajnego. Dla mnie jest to sztuczne, ale koniec tej niepotrzebnej dygresji.


to nie była niepotrzebna dygresja :) koniec potrzebnej dygresji.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group