To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Sebastian Uznański

Sebastian - 2 Listopada 2007, 18:21

z literackiej pasji osób zainteresowanych moją twórczością, zgodziłem się objąć patronat i udostępnić o co mnie poproszą,
postaram się przesłać im Twoje uwagi wynikające z dużego doświadczenia, aczkolwiek zachęcam by techniczne jednak kierować do nich, bo ja będę miał podwójną robotę, a oni będą mogli Ci odpowiedzieć i coś z tym konstruktywnego zrobić

mBiko - 2 Listopada 2007, 20:29

Sebastianie czytam "Księgę..." i zaintrygowała mnie na tyle,że mam zamiar sięgnąć również po "Żzj". Tutaj pojawia się pytanie: czy najpierw dokończyć opowiadanie, czy przerwać i przeczytać powieść? Co radzisz?
Sebastian - 2 Listopada 2007, 21:19

Trudne pytanie. Generalnie decyzja należy do Ciebie ale skoro pytasz...Zróbmy tak.
Zależy gdzie jesteś :)
Jeżeli po pierwszych dwóch stronach ja bym przerwał i przeczytał powieść. Jeżeli dalej, bez sensu się potem drugi raz wciągać w "księgę, która wyjada oczy", są to teksty niezależne na tyle że raczej nie popsujesz sobie przyjemności a jedynie będziesz miał inaczej niż większość, którzy zaczynali od "Żałując Za jutro"
Generalnie super że Cię zaintrygowała, jakkolwiek zdecydujesz koniecznie pojaw się tutaj z opiniami, także zachęcam w trakcie lektury Żałując za jutro po poszczególnych częściach czy kiedy masz akurat ochotę :)

mBiko - 2 Listopada 2007, 23:05

W "Księdze" doszedłem mniej więcej do 1/3 tekstu, więc tak jak radzisz skończę, a potem się wezmę za powieść. Wrażeniami nie omieszkam się podzielić. :mrgreen:
Sebastian - 3 Listopada 2007, 10:52

Witchma, po rejestracji można zmieniać wygląd strony przez zabawę "skórkami", w sumie bardzo fajną zabawę, mBiko czyli jesteśmy umówieni :)
Sebastian - 3 Listopada 2007, 17:26

Na stronce startuje dział literatura, próbne pierwsze krótkie opowiadanie opublikowane pięć lat temu przez NURSA wzniosło się do wirtualnego lotu, zapraszam wszystkich :lol:
I moje pytanie, czy chcecie czytać moje starsze teksty w internecie, czy jest to forma, która wam nie odpowiada? Zamieszczać coś czasem z kategorii "historia rozwoju literackiego Sebastiana U, wzloty i upadki", czy sobie darować?
I bądźcie proszę mili dla tego tekściku, na nim się dopiero uczyłem, ale chyba jest troszkę sympatyczny.

Witchma - 3 Listopada 2007, 20:02

Sebastian napisał/a
Witchma, po rejestracji można zmieniać wygląd strony przez zabawę skórkami


to w takim razie muszę się zarejestrować :)

Sebastian napisał/a
czy chcecie czytać moje starsze teksty w internecie


chcemy (przynajmniej my ;) ) może się okaże, że moje teksty nie są takie tragiczne i za kilka lat coś ze mnie będzie :P

Sebastian - 3 Listopada 2007, 20:16

Witchma napisał/a
to w takim razie muszę się zarejestrować :)

zapraszam
dołożyłem galerie moich fotek, gdzie pałaszuje żareło wyglądając nieco dostojnie jak samuraj a nieco generalnie durno. Uprasza się o nie głosowanie, która wersja bardziej :wink:

Martva - 3 Listopada 2007, 22:36

W innym wątku:
Bellatrix napisał/a
Scena erotyczna pod koniec niesamowicie sztampowa. Normalnie krzyczy na kilometr, ze pisana przez faceta. Buzi, lodzik i najezdzca :P Aua.


co mi przypomina, ze zapomniałam się doczepić. Jak to jest, że w prawdziwym życiu kobiety potrzebują więcej czasu i zachodu na rozkręcenie się, a w literaturze jest odwrotnie? ;P:

A zdjęcia na stronie są takie jakieś... przekręcone. I niewygodnie się je ogląda.

Słowik - 3 Listopada 2007, 23:05

Ujeżdżany kochanek nie widział nic na oczy, w tych okolicznościach inna pozycja zmieniłaby charakter opowiadania na humorystyczną fantasy ;P: :mrgreen:
Bellatrix - 3 Listopada 2007, 23:32

O, widze, ze autor udzielajacy sie, to skrobne :) Tzn. wypisalam sie na temat "Ksiegi..." w dziale tekst numeru, ale dorzuce jeszcze pare slow od siebie.


!!!SPOJLERY UWAGA SPOJLERY!!!!


Primo: augurzy. Z tego, co mi sie wydaje, to oryginalny augurer jest czyms w rodzaju wróżbity/jasnowidza/przewidywacza przyszlosci ;p ale nie jest magiem. A tu, w Ksiedze... w zasadzie nie widze zadnej roznicy miedzy augurem a klasycznym magiem. Nawet Yamileth i spolka sie w nekromantow zabawiaja ;p Czemu wiec akurat "augur"?

Secundo. Nieszczesny seks. Nie jestem pruderyjna i lubie czytac dobre erotyczne opisy. Podkreslam: dobre. Poniewaz wywiazala sie na ten temat dyskusja, wiec wypunktuje, na przykladzie erotycznej sceny z konca, dlaczego uwazam, ze Twoj opis erotyki dobry nie jest.
Sama sytuacja. Podkreslasz, ze w tej scenie Kandamon byl zmeczony, bezradny, bezsilny. Od samego poczatku budujesz malo erotyczny nastroj. Zdanie "pragnal zakryc swa nagosc, ale (...) zrozumial, ze kobieta usiadla na nim okrakiem" - zgrzyt. Zreszta, nadal mogl sie czyms nakryc to raz, dwa, skad wiedzial, ze usiadla akurat okrakiem? Przeciez nie widzial ;p Jak siadala na nim, to byla kobieta, w nastepnym zdaniu jest juz "dziewczyna". W ogole w zdaniu "poczul na ustach cieple wargi dziewczyny" slowo "dziewczyny" nadaje wyraz topornosci, tym bardziej, ze bohater jest w tym momencie niewidomy i skupia sie na dotyku a nie na tym co i czyje go dotkknelo. "Poczul ciepla wilgoc pocalunku" brzmialoby imho znacznie lepiej. "Calowala go dlugo, (...) splatajac sie z jego jezykiem." - co, cala sie splotla z jego jezykiem? :P , w dodatku powtorzone: przesuwajac jezykiem, splatajac sie z jezykiem. Zle brzmi. Nastepne powtorzenie: wreszcie oderwala... wreszcie opadl glowa na poduszke. Pomijajac juz, ze zdanie od "wreszcie oderwala..." brzmi straszliwie patetycznie. "Poczul, jak delikatnie, koniuszkami palcow zaczyna..." - a *skad* on wie, czym ona to robi? Znowu, zapominasz, ze bohater tego nie widzi i nie ma prawa sie koncentrowac na tym *czym* ona robi. No i nie rozumiem, dlaczego byl zaskoczony, ze mu nabrzmialo w genitaliach, skoro przyszla do niego kobieta, usiadla na nim, zaczela go calowac i piescic. Zaskoczony moglby byc gdyby nie mogl... :P
"Jedna z dloni wedrowala po *jego* podbrzuszu" - zaimkoza, mociumpanie znowu :P
Zdanie "nabrzmienie czlonka stalo sie meczarnia, a ona doskonale o tym wiedziala", pomijajac juz nawet "ona", jest malo erotyczne, raczej sadystyczne. Facet sie meczy a ona sie nim bawi i jeszcze smieje cicho w nastepnym zdaniu.
Zwrot "calowala dlugo i namietnie" powinien byc zakazany. Unikac jak ognia, to taki znaczek "UWAGA! KICZ!" :P "Jej wargi staly sie napeczniale i wilgotne" - a jego wargi nie?:P Inna sprawa, ze nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym pecznieniem warg. Bo ze wilgotne, no to jasne, od sliny, skoro sie caluja ;p ale napeczniale raczej mi sie kojarzy z jakas alergia :P "jej jezyk krazyl wszedzie" - po kudlatych scianach tez?:P jak wszedzie to wszedzie ;p No i znowu to "jej". Dalej znowu "wreszcie" + "jej" i czuje wlosy, niewiadomo co prawda skad wie, ze to wlosy, ale pominmy, bo za chwile pojawia sie "mocny uchwyt dloni na *JEGO* czlonku" - a przepraszam, ona tez miala czlonka? :P Moglabym tak dalej, do konca opisu, ale mam nadzieje, ze udalo mi sie uzasadnic, czemu uwazam, ze ten opis uwazam za kiepski.
I tak z drugiej strony - w polskiej literaturze erotyki jest owszem, malo, ale czy to oznacza, ze na *kazda* trzeba sie rzucac i patrzec z zachwytem tylko dlatego, ze jest?:P

trzecia rzecz: zgrzytnelo mi zielone Slonce. Jakies sole baru chyba musialyby w nim byc, zeby swiecilo na zielono :P

czwarta: te bunkry, z wojny z technosmokami to bylyw koncu tytanowe, czy z wolframu? Bo najpierw "wystawaly tytanowe pancerze" a za chwile technosmoki "topily wolfram". Inna sprawa, ze wolfram w wysokiej temperaturze predzej sie utleni niz stopi, no chyba, ze technosmoki przy okazji zioniecia ogniem tworzyly lokalne proznie :P

Jak mi sie cos jeszcze przypomni, a pewnie przypomni:P to dopisze ;)

Fidel-F2 - 3 Listopada 2007, 23:43

Bellatrix napisał/a
trzecia rzecz: zgrzytnelo mi zielone Slonce. Jakies sole baru chyba musialyby w nim byc, zeby swiecilo na zielono
ja sie przyczepie technicznie
niekoniecznie musi to zależeć od 'składu' słońca ale od tego co mamy w atmosferze i jaka ona jest
na ziemi gdy słońce jest w najwyższym położeniu odzieloe jest od obserwatora cienką warstwą atmosfery i jest prawie białe, wieczorem gdy promienie słoneczne muszą pokonać znacznie grubszą warstwę atmosfery obserwujemy je w kolorze bliskim czerwieni
czy to oznacz, że w te kilka godzin slońce zmieniło sklad?

Bellatrix - 3 Listopada 2007, 23:54

Fidel: gdyby tam bylo *tylko* zielone Slonce to ok, mozna przyjac, ze sklad atmosfery powoduje, ze slonce jest sobie zielone. Ale: niebo bylo nasycone *granatem* a slonca: zlote, rubinowe i szmaragdowe. Za duzo tych kolorkow, zeby to przez atmosfere ;p
Bellatrix - 3 Listopada 2007, 23:56

a wlasnie, przy okazji: augurzy potrafia regenerowac chore tkanki - dlaczego wobec tego Bassir nie mogl zregenerowac swojej spaskudzonej facjaty? :P W koncu byl tam chyba najpotezniejszym augurem? :P
Fidel-F2 - 3 Listopada 2007, 23:57

Bellatrix, a czemu na Ziemi niebo jest niebieskie a nie np. zielone w różowe gwiazdki?
co do kolorowych słońc, być może ich promienie przechodzą przez specyficzne mglawice albo cholera wie co
ja tylko tak teoretycznie bo opka jeszcze nie czytałem?

Adashi - 3 Listopada 2007, 23:58

A ja do tych warg się przyczepię, co niby pęcznieją i są wilgotne - przyznam się, że jeszcze nie przeczytałem całego tekstu, ale może, Bell, tu chodzi o inne wargi, no wiesz... :twisted: :mrgreen: :wink:
Bellatrix - 4 Listopada 2007, 00:06

Fidel: no na Ziemi jest niebieskie ze wzgledu na sklad atmosfery. Na Marsie jest np. rozowe:P Tzn. ja rozumiem, ze w opowiadaniu fantastycznym to moze sobie byc i dziesiec slonc w zielone serduszka czy niebieskie kwiatki bo np. jakis mag tak sobie je zaczarowal, ale mi to zgrzyta. Zwlaszcza w swiecie, w ktorym mamy np. DNA.
Adashi: noo... chyba, ze :D

Martva - 4 Listopada 2007, 10:50

Bellatrix napisał/a
Poczul, jak delikatnie, koniuszkami palcow zaczyna... - a *skad* on wie, czym ona to robi?


Pewnie się domyśla, ja tam na przykład przewaznie wiem czym jestem dotykana, nawet jak tego nie widzę ;P:

Cytat
dwa, skad wiedzial, ze usiadla akurat okrakiem? Przeciez nie widzial ;p


Czucia w okolicach... hmmmm, brzucha chyba nie stracił :)

Bellatrix napisał/a
Inna sprawa, ze nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym pecznieniem warg. Bo ze wilgotne, no to jasne, od sliny, skoro sie caluja ;p ale napeczniale raczej mi sie kojarzy z jakas alergia :P


Wiesz, zawsze po udanych randkach, wychodząc, mijam lustro. Włosy mam zawsze w nieładzie, niezależnie od wyjściowej fryzury, oczy roziskrzone, rumieniec na policzkach i usta jak po wstrzyknięciu kolagenu i starannym umalowaniu czerwoną szminką - dużo ciemniejsze i pełniejsze niż normalnie. Więc tego bym się akurat nie czepiała ;)

Sebastian - 4 Listopada 2007, 11:28

Słowik, brawo! :D
Martva napisał/a
Jak to jest, że w prawdziwym życiu kobiety potrzebują więcej czasu i zachodu na rozkręcenie się, a w literaturze jest odwrotnie? ;P:

Myślę że to zależy od kobiet, a jak gdzieś słyszałem również od literatury. :wink:
Co do strony dziękuje za wszystkie uwagi, remontujemy ją i konstruujemy na bieżąco, będzie lepiej. Czekam na kolejne opinie, w końcu to strona dla Was i chciałbym, żebyście się czuli w niej jak najbardziej komfortowo. Zamierzamy wprowadzić technologie -mówisz, masz- :)
Bellatrix napisał/a
Czemu wiec akurat augur?

A czemu nie? W "żałując za jutro" bardziej może podkreśliłem role przewidywania zdarzeń (tytuł choćby) i uwikłania jednostki W HISTORIE, stąd augurowie rzeczywiście pasowali może bardziej, przyznaje

co do erotyki, znakomicie moje intencje zrozumiała Martva odpowiadając poprzednim postem dość szczegółowo. Ja dodam tylko że bardzo się starałem, żeby opisać scenę "bez udziału oczu" realistycznie i uważam że powiodło mi się to - zamknij oczy i spróbuj - wszystkie doznania są do uzyskania - ergo odrobinkę przesadzasz jeden przykład, żeby nie tylko Martva się nad odp. napracowała:
Bellatrix napisał/a
tym bardziej, ze bohater jest w tym momencie niewidomy i skupia sie na dotyku a nie na tym co i czyje go dotkknelo.

Chcesz powiedzieć że gdyby go dotykał Yamileth, byłoby mu to jednako bo jest niewidomy?
Bellatrix napisał/a
augurzy potrafia regenerowac chore tkanki - dlaczego wobec tego Bassir nie mogl zregenerowac swojej spaskudzonej facjaty? :P W koncu byl tam chyba najpotezniejszym augurem? :P

Założyłem, że w świecie "Żalując za jutro" nawet najpotężniejsi magowie mają swoje ograniczenia i nie wszystkie rany można wyleczyć, wyleczenie niektórych zajmuje lata, porównaj blizny na twarzy Zanaela - ten dopiero był utalentowany, albo rany Sanitha - zadane tak niewyobrażalnie magią że mimo że należał do najpotężniejszych istot we wszechświecie wciąż cierpiał z ich powodu
dyskusja o słońcach jest bardzo interesująca - zostawiam ją w rękach fachowców
nie widzę przeszkód, by system bunkrów obejmujących ogromny kawał planety musiał być zrobiony z jednego materiału, choć akurat możliwe że z topieniem dałem plamę. Nie o wszystkim pomyślałem, dzięki za tę uwagę i w ogóle za wszystkie, za bardzo uważne przeczytanie tekstuBellatrix,

Chal-Chenet - 4 Listopada 2007, 11:34

Cytat
Chal-Chenet, jesteś już na początku V części?

nawet dalej, bo już skończyłem :D (niestety posiadanie neta właściwie tylko w pracy ma pewne minusy. nie mogę pisać na bieżąco...)
ale do rzeczy.
akcja zdecydowanie nabrała rozmachu po powrocie Zanaela do Akronu. jak już wspominałem podoba mi się ta część powieści, bo jest sporo polityki, spisków, podchodów. a to jest to co zdecydowanie do mnie trafia. dobry był pomysł z "nawróceniem bankierów" a przede wszystkim sposób w jaki informacje dostają się do obozu 'rebeliantów' (ach, ta nieoceniona Dayla... :) ) wrażenie robi też sekwencja jej starcia z Sanithem. jest w niej duuużo emocji.
bałem się też, że nie będzie już miejsca w powieści dla Dewastatorów, jednak na szczęście się pomyliłem. scena na początku V części, gdy wkraczają do akcji i realizują zalecenia Sanitha jest bardzo interesująca.
No i dobrze, że zaczęły się w końcu opisy potyczek. najpierw pierwsza bitwa o Invitum, z elfami w jednej z głównych ról (dla jasności, cały czas nie uważam pomysłu z pojawieniem się w ogóle tych bohaterów za specjalnie oryginalne, ale jednak trochę mnie przekonałeś zderzeniem tych postaci z innymi realiami, z gwiezdnymi bitwami. to idzie na kolejny plus). cieszy też, że wrócił Kahis. jak dla mnie w tej części powieści sprawia lepsze wrażenie, jest bardziej 'ludzki' niż na początku. bardziej widać jego emocje.
podobała mi się też scena walki Zanaela i Kahisa z Szekrą. nie doceniłem tej postaci, i dobrze, bo zostałem pozytywnie zaskoczony.
i najważniejsza bitwa. "Invitum - reaktywacja". generalnie opisana bardzo dobrze. jest parę zaskoczeń, z tych najważniejszych: interwencja Otoyoke i manewr Kahisa. tylko potyczka między Zanaelem a Sanithem mogła być trochę dłuższa.
i jeszcze jedno, samo zakończenie jest znakomite! generalnie nie podejrzewałem wcześniej ;) widzę, że zostawiłeś sobie furtkę do ewentualnego napisania kontynuacji ;P:
i bardzo dobrze, ja chcę :D
podsumowując, "Żałując..." to rozrywka na b. dobrym poziomie. przez notkę wydawcy, jakoby powieść była typową space operą, byłem nieco rozczarowany początkiem, scenami gdy Zanael trafił na Rubieże i dalej. ale potem przyjąłem konwencję Space opera - fantasy i czytało się już o wiele lepiej. aha, na początku trochę przeszkadzało mi też tempo powieści, wszystko działo się strasznie szybko, nie było czasu na oddech, rzeczy wydawały się trochę za bardzo nagromadzone.
to co może się podobać to różnorodność bohaterów: Zanael (dobrze pokazany rozwój tej postaci i ewolucja jego myślenia o pojęciu dobry - zły), Kahis (bohater w sumie niepokonany, a jednak nieszczęśliwy i dręczony przeszłością), Sanith (mimo, że jest największym przeciwnikiem Zanaela, nie żywimy do niego jakichś specjalnie złych emocji, i to mi się bardzo podoba w tej postaci, fakt, że pojęcia dobro i zło mogą być względne), Pochmurni Akolici (pomysł wręcz mistrzowski, postacie majestatyczne, tajemnicze, intrygujące. jeden z najmocniejszych punktów książki), Szekra (tu miałem wielkie zdziwko gdy się dowiedziałem o niej więcej) i cała masa innych postaci.
na tempo akcji też nie ma co narzekać. nie tylko, że nie ma zbędnych przestojów, to jeszcze czasami pędzi wręcz za szybko (to moje odczucie).
styl pisania Sebastiana to kolejny plus. bardzo łatwo można sobie wyobrazić opisywane rzeczy, podoba mi się ta plastyczność.
sceny batalistyczne nie przynoszą ujmy powieści, są dobrze opisane, emocjonujące, posiadające interesujące zwroty akcji, ale w pewnych momentach także bardzo przewidywalne.
no i bardzo dobra końcówka, a zwłaszcza te nitki ( :D ) łączące ze sobą pewne rzeczy.
jako, że lubię na końcu wystawić ocenę przeczytanej księżce, tak i tutaj nie omieszkam tego zrobić. jak dla mnie 7,5/10
ps. czekam na kontynuację ;)

Sebastian - 4 Listopada 2007, 12:00

Chal-Chenet napisał/a
z elfami w jednej z głównych ról (dla jasności, cały czas nie uważam pomysłu z pojawieniem się w ogóle tych bohaterów za specjalnie oryginalne, ale jednak trochę mnie przekonałeś zderzeniem tych postaci z innymi realiami, z gwiezdnymi bitwami. to idzie na kolejny plus).

właśnie o to mi chodziło, nie mogłem Ci tego napisać wcześniej, z zrozumiałych względów :D Ale właśnie w takich kontrastach - elfie wojska kontra zrobotyzowane armie przyszłości - się lubuje
Chal-Chenet napisał/a
Kahis. jak dla mnie w tej części powieści sprawia lepsze wrażenie, jest bardziej 'ludzki' niż na początku. bardziej widać jego emocje.

postacie mi się "pogłębiły" podczas pisania. Też się zdziwiłem :roll:
Chal-Chenet napisał/a
Zanael (dobrze pokazany rozwój tej postaci i ewolucja jego myślenia o pojęciu dobry - zły), Kahis (bohater w sumie niepokonany, a jednak nieszczęśliwy i dręczony przeszłością), Sanith (mimo, że jest największym przeciwnikiem Zanaela, nie żywimy do niego jakichś specjalnie złych emocji, i to mi się bardzo podoba w tej postaci, fakt, że pojęcia dobro i zło mogą być względne)

najważniejszym celem powieści było pokazanie ewolucji głównego bohatera i pokazanie że dobro i zło nie sa prostymi wartościami. Uczymy się uznawać główne postacie za dobreidentyfikujemy się z nimi a my siebie odruchowo często uważamy za dobrych bo tak łatwiej) - tutaj jest inaczej Zanael dowiaduje się - nie jesteś dobry. Nie jesteś też zły. Po prostu te pojęcia są zbyt ubogie by opisać złożoność motywacji istoty ludzkiej. Wiele osób odrzuciło "Żałując za jutro" w warstwie filozoficznej - ciesze się, że ciebie nakłoniła choć do odrobiny refleksji.

Dzięki za docenienie bitew i pojedynków - baardzo się starałem
Dzięki za lekturę i drobiazgowe relacje z literackiej przygody... Odzywaj się częściej i ...zaglądaj czasem na moją stronkę :)

corpse bride - 4 Listopada 2007, 13:11

uśmiałam się czytając recenzję bellatrix. czasem przyznając jej rację, czasem nie. ale uważam, że wszystko prawie, co zarzuciłaś niektórym fragmentom mogłaby uleczyć dobra korekta. błędy tego typu ciężko jest zwykle zauważyć samemu.
Witchma - 4 Listopada 2007, 13:19

Bellatrix napisał/a
Poczul, jak delikatnie, koniuszkami palcow zaczyna... - a *skad* on wie, czym ona to robi?


przeprowadź prosty eksperyment: zawiąż facetowi oczy :) za 100% skutecznością odróżni dotyk języka od dotyku palca lub np. sutka, a ten z opowiadania niewidomy był już jakiś czas, więc inne zmysły powinny mu się wyostrzyć

co do pęcznienia warg, to naturalna reakcja na masaż :P

Bellatrix napisał/a
w polskiej literaturze erotyki jest owszem, malo, ale czy to oznacza, ze na *kazda* trzeba sie rzucac i patrzec z zachwytem tylko dlatego, ze jest?:P


wydaje mi się, że póki nie będziemy mieli większego wyboru, to tak - będziemy patrzeć z zachwytem i hołubić autora za odwagę :D a tak całkiem serio, to chyba niesłusznie rozebrałaś opis na czynniki pierwsze i się czepiasz - jako całość zdecydowanie to lepiej wygląda

Chal-Chenet napisał/a
nawet dalej, bo już skończyłem :D


a ja właśnie zaczynam :) (jakoś mnie wczoraj koty na cały dzień zajęły...)

Bellatrix - 4 Listopada 2007, 13:29

Sebastian napisał/a
co do erotyki, znakomicie moje intencje zrozumiała Martva odpowiadając poprzednim postem dość szczegółowo. Ja dodam tylko że bardzo się starałem, żeby opisać scenę bez udziału oczu realistycznie i uważam że powiodło mi się to - zamknij oczy i spróbuj - wszystkie doznania są do uzyskania - ergo odrobinkę przesadzasz


Wiem, ze sa "do uzyskania". Ale opisales ta scene, mimo wszystko, poslugujac sie oczami w zbyt duzym, jak dla mnie stopniu. Ze poczul, ze na nim usiadla, no to sie zgodze, ale skad wie, ze akurat usiadla okrakiem?:P Przeciez mogla np. ulozyc sie bokiem w taki sposob, ze nogi po jednej stronie, rece po drugiej, opierajac sie lokciem o lozko. Nacisk taki sam ;p
Scena bylaby o wiele bardziej przekonujaca, gdybys pominal te wszystkie standardowo wrzucane w takie sceny zdania, tak osiagnales najwyzej wlasnie efekt "zamkniecia oczu", a nie opisania sceny z punktu widzenia niewidomego. O wiele lepiej bys zrobil, piszac tylko o dotyku, o zapachach (!!!) gdzie sa zapachy? Perfumy dziewczyny, zapach ciala, potu, zapach podniecenia itd. Poza "opar seksu" (dziwolag jak dla mnie) prawie ich nie ma i tylko o odczuciach, bez dookreslania, co jest czyje i co kto wlasnie naciska/uciska/wklada.
Poza tym, moim glownym zarzutem do tej sceny jest nieudolnosc stylistyczna. Do erotyki trzeba miec lekkie pioro, u Ciebie ten opis jest strasznie siermiezny. Mnostwo zaimkow i opisujesz stanowczo za bardzo technicznie, co daje raczej efekt instruktazu niz erotycznego powiewu :P Na zyczenie, moge wypunktowac ta scene do konca :P :P :P
Tak jak byly w "Ksiedze" fragmenty, ktore naprawde mi sie podobaly i byly dobrze napisane, tak imho, erotyka to najslabsza czesc.

Bellatrix - 4 Listopada 2007, 13:34

Martva: a odroznisz, czy jestes dotykana koncem palca, czy np kostka zgietego palca, przy bardzo delikatnym nacisku?
Pecznienie warg... no dobra. Napisalas, ze po randkach masz usta ciemniejsze i pelniejsze. I napisalas, ze wiesz to, mijajac lustro :P Przypominam: bohater jest niewidomy i w dodatku te usta sa w trakcie calowania. Opis o pecznieniu i ich wilgoci jest czyms w rodzaju "pocalunek dlugi i namietny" - taka "obowiazkowa" wstawka, zeby czytelnik pomyslal "o, erotyka!" ;p

Bellatrix - 4 Listopada 2007, 13:36

Witchma napisał/a

wydaje mi się, że póki nie będziemy mieli większego wyboru, to tak - będziemy patrzeć z zachwytem i hołubić autora za odwagę :D a tak całkiem serio, to chyba niesłusznie rozebrałaś opis na czynniki pierwsze i się czepiasz - jako całość zdecydowanie to lepiej wygląda


Nie czepiam sie, tylko uzasadniam swoje zdanie. Bo wczesniej lansowana byla opinia, ze jak komus sie nie podobaja Sebastianowe opisy erotyki to znaczy, ze jest pruderyjny/nie uprawia seksu/zazdrosci :P Wiec postanowilam uzasadnic, czemu mi sie erotyka w wydaniu autora nie podoba.

Sebastian - 4 Listopada 2007, 13:47

Witchma, czekam niecierpliwie na pierwszą relacje
Bellatrix, będę się upierał, że fizjologia i "czuciowość" jest opisana poprawnie
zgadzam się, że nawet niewidomego można oszukać, próbując przy pomocy gimnastyki łóżkowej uzyskać podobny efekt do tego który się narzuca sam - tym niemniej jest to przekombinowane - bohater jak każdy z nas ma w takiej sytuacji pełne prawo przyjmować najprostsze wyjaśnienie. Zwłaszcza że takie oszustwo jest skomplikowane opuszek palca jest miękki końcówka kostki twarda i po chwili takiego macania nawet z zamiarem oszustwa i modyfikacją nacisku się rzecz wyda, podobnie na miękkim łóżku można wnioskować z rozkładu ciężaru na materacu jaką ma ktoś pozycje, jest też słuch - wiemy subliminalnie jak ktoś jest ułożony - miejsce w którym oddycha słyszymy a Daredevil to i gdzie bije serce :wink: Zachęcam do zrobienia doświadczeń różnego typu wszystkich, moim zdaniem twój post bierze się z niedocenienia zmysłów równowagi (ile informacji), słuchu, dotyku itd
o zapachu pisałem kilka razy, poznał min dzięki temu że ktoś jest w pokoju, opar seksu również.

Witchma - 4 Listopada 2007, 13:58

Cytat
Nie czepiam sie, tylko uzasadniam swoje zdanie. Bo wczesniej lansowana byla opinia, ze jak komus sie nie podobaja Sebastianowe opisy erotyki to znaczy, ze jest pruderyjny/nie uprawia seksu/zazdrosci :P Wiec postanowilam uzasadnic, czemu mi sie erotyka w wydaniu autora nie podoba.


nie twierdzę, że wszystkim muszą się te opisy podobać, ale po pierwsze primo: rozbieranie tekstu na tak drobne kawałki mija się z celem, bo w ten sposób łatwo można dojść do wniosku, że wszystkie teksty świata są kompletnie bez sensu

Bellatrix napisał/a
pominal te wszystkie standardowo wrzucane w takie sceny zdania

akurat te standardowo wrzucane zdania są czasem potrzebne, bo szukanie na siłę innych może czasami wszystko zepsuć... nie przypadkowo poeta mówi, że lubimy tylko te piosenki, które już znamy
owszem, należy szukać nowych dróg, ale gdy napisze się tekst, w którym wszystkie utarte zwroty zastąpimy kreatywnymi odpowiednikami, będzie on nie do strawienia dla przeciętnego czytelnika... a autora pewnie docenią po śmierci :P

corpse bride - 4 Listopada 2007, 14:02

sebastian, obejrzałam twoją nową stronę. myślę, że się może ładnie rozwinąć. tylko te zdjęcia raczej słabe. najbardziej mi się podobało sushi (kiedy widzę sushi zamieniam się w zaślinionego potwora). i trzeba przyznać, że w krótszych wlosach ci lepiej. sork, że tak mało merytorycznie.
Bellatrix - 4 Listopada 2007, 14:05

no tak... tylko czy mi sie wydaje, czy bohater byl do tej sceny prawiczkiem?:P Skad ma wiedziec, czym sie rozni dotyk opuszka palca od kostki? (a przy naprawde lekkim nacisku jest to roznica praktycznie niewyczuwalna) i skad ma wiedziec, jakie w ogole wyjasnienie nalezy przyjac? ;p. Poza tym, nie ma nigdzie napisane, ze korzystal ze sluchu, np. w celu zlokalizowania partnerki, czy zmyslu rownowagi - a to by wlasnie sie przydalo, zamiast oklepanych "dziewczyna go pomacala tu i tam".
Ze fizjologia i czuciowosc jest opisana poprawnie (pomijajac kiepska stylistyke i bledy powtorzeniowe - korektor byl pruderyjny i sie nie wczytywal?;p) - moze i jest, ale wlasnie *poprawnie* a nie *erotycznie*. Dla mnie nie ma tam nastroju, jest techniczny opis idealnego z punktu widzenia mezczyzny, stosunku, w dodatku z gryzacymi i zbednymi zaimkami :P



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group